- Hydepark: Złoty środek, czyli jak znaleźć czas na pisanie i czytanie

Hydepark:

inne

Złoty środek, czyli jak znaleźć czas na pisanie i czytanie

Moi Drodzy,

 

Wiatr wieje za oknami, deszcz uderza o szyby, a mnie nachodzi jesienna chandra, a wraz z nią jedno pytanie. Z roku na rok czas biegnie szybciej. Codzienne obowiązki wdzierają się i przeszkadzają w czasie wolnym. Nasze myśli zaprząta praca lub szkoła, mąż czy żona, dom, dzieci (jeśli ktoś już ma). Moje pytanie tyczy się jednego. Jak w natłoku codzienności znaleźć czas na swoje pasje? Każdy ma inne, ale my fantaści jedną mamy na pewno wspólną, czytanie i pisanie. 

Jakie są Wasze sposoby na realizowanie marzeń tych pisarskich? Jak znajdujecie czas na czytanie, czyli przyjemności?

Ot, taka ludzka ciekawość. :)

Komentarze

obserwuj

Czytam w drodze do i z pracy, a i czasem w samej pracy, bo jedną z prac mam powiązaną z czytaniem. Powtórzenia słowa “praca” nieprzypadkowe, bo do jednego zajęcia dobrałem drugie, które jest zbieżne z pasją, jak tu ujęłaś. Ogólnie polecam czytniki ebooków (nie niszczą się książki). Poza tym regularnie słucham audiobooków przy gotowaniu i sprzątaniu, i bieganiu. Niby nie lubiłem tej formy książki, a jednak się przekonałem i w ciągu roku nie mniej niż 10 audiobooków wysłuchuję (polecam wszystko, co czyta pan Gosztyła!).

I jeszcze jedno... Właściwie to uwielbiam czytać na głos. Więc jeśli tylko da się sprowokować okazję, to prowokuję, zgłaszając się na lektora. I tak czytam dzieciom bajki, ale i zdarzyło się któregoś nudnego, deszczowego wieczoru czytać na zmianę książkę, zamiast oglądać film (i to wcale nie wyszło źle).

A z pisaniem to jest tak, że nawet gdy nie ma czasu, a pomysł tak rozpala wnętrze, to zawsze się odkroi to tu, to tam z czasomierza, by napisać. Gorzej z regularnym pisaniem, udaje mi się codziennie przysiąść tylko w okresach, gdy mam wolne dłużej niż dwa dni. Nie znalazłem na to rozwiązania, choć zwykle zapisuję wszystkie pomysły, które dłużej niż kilka godzin siedzą w głowie (i nie chcą z niej wyjść). Na to sposób: notatnik lub jakiś zamiennik przy sobie (ja akurat używam aplikacji Evernote). Po pierwsze, tylko te lepsze (bardziej nękające) pomysły zapiszę, a tylko z części z nich powstanie sam tekst. Selekcja jakości przez niedobory czasu – uwierzmy w to, że jest korzystna.

O, ja jestem mistrzynią niemania czasu!

Z bólem serca przyznaję, że nie przeczytałam książki od... chyba od trzech lat! Tak, od macierzyńskiego, kiedy to czasu było odrobinę więcej. Ale tylko odrobinę.

Czytanie przegrywa u mnie z pisaniem. Jak tylko mam chwilę wolę pisać, niż czytać. Niestety wiem, że czytać też powinnam, poza tym rośnie mi lista książek, które CHCĘ przeczytać, ale póki co wybieram zawsze pisanie.

Przy dwójce dzieci, mężu, pracy, domu i ogrodzie do ogarnięcia nie zostaje mi dużo czasu na pasję. Jednak zauważyłam, że jest lepiej, odkąd po prostu nie włączam telewizora, a do pisania zasiadam przy laptopie, który nie ma połączenia z netem.

Od lat sprawdza mi się taki układ, że o tym, co pisze myślę w każdej wolnej chwili, przez co kiedy juz zasiadam do tworzenia mam już wszystko ułożone w głowie i nie tracę czasu na dumanie.

Zauważyłam też, że przez długi, długi czas sama byłam swoim najgorszym wrogiem. Kiedy już dzieci szły spać, mąż wypychał mnie do pisania (bo , jak mówił, nie mógł juz słuchac narzekań, że nie piszę), a ja wyszukiwałam sobie problemy – nie mogę, bo nie mam nastroju, bo jeszcze gary do umycia (umyjesz jutro. Nie, nie, zrobię to od razu). Generalnie czas był, ale ja nie kwapiłam się, żeby go wykorzystać.

Ostatnio popracowałam nad samodyscypliną i piszę teraz coraz więcej i coraz częśćiej. Właściwie od dwóch tygodni pisze codziennie, zaczynając od celu 2k dziennie. W tym tygodniu pisałam po 4,5k – 4,8k, a w ten weekend sobota 8,2k, dziś 7,8k. Dyscyplina , kochani.

Moja sytuacja rodzinna się nie zmieniła, tylko ja mocniej nad sobą pracuję.

https://www.martakrajewska.eu

Szukam sposobu na siebie, jak się ogarnąć. ;)

Sirinie, dziękuje za uzewnętrznienie. Potrzebuje mobilizacji i dlatego taki temat. Fajnie, że czytasz. Uroki audiobooków też już odkryłam zwłaszcza gdy sprzątam. Wtedy telefon w kieszeni, a na słuchawkach książka.

Krajemar, jesteś teraz na fali, w końcu wydajesz powieść, ale powinnaś trochę czytać. Przepraszam za mądraliństwo. :P Bo czyż nie czytanie skłoniło Cię do pisania?

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Zazdroszczę Ci, Sirinie, czytania w drodze. Ja nie mogę czytać w autobusie, a codziennie dwie godziny spędzam w komunikacji miejskiej. Audiobooki też odpadają, bo nie umiem się skupić i zamiast słuchać lektora, odpływam myślami lub usypiam. Czytam głównie przy jedzeniu i czasem w wannie, schowana pod kołderką z pachnącej piany, ponad którą wystaje tylko książka :) Portalowe opowiadania czytam głównie w pracy, pod warunkiem, że jest luźniej.

Czasem też poświęcam z godzinę wieczorem, przed snem i jakoś tak, coraz wolniej, ale jednak, te tomy się czytają.

Jeśli chodzi o pisanie, ponieważ dla mnie to tylko hobby, to nie mam ciśnienia jakiejś szczególnej systematyczności. Jak mi wpadnie pomysł do głowy i tam zostanie odpowiednio przemielony i przetrwa próbę czasu, a i wena dopisze, to po prostu piszę – odstawiam na bok posprzątanie, czy ugotowanie obiadu. Na szczęście mój domowy czytacz jest pod tym względem wyrozumiały i hasło “piszę” sprawia, że sam się obsłuży i zostawi mnie w spokoju. Czasem też do pisania wykorzystuję wolne chwile w pracy. A potem sklejam całość.

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Do pisania skłoniła mnie raczej chęć przeżywania przygód, których na żywca brakowało, poznawanie ludzi, których wokół znaleźć nie mogłam. Ale czytanie nauczyło mnie jak pisać i właśnie dlatego powinnam czytać nadal – żeby wiedzieć, jak się teraz pisze :) Znajdę czas, obiecuję.

 

W kwestii opanowywania siebie – bardzo mi pomogła Werwena, która podpowiedziała mi FocusWritera. Postawienie sobie dziennego celu bardzo mnie motywuje. Nie może być za duży, szczególnie na początku. Ja na przykład postanowiłam, że będzie to cel miesięczny, bo pisze bardzo nieregularnie. O dziwo teraz, kiedy piszę z tym programikiem, zrobiłam się bardzo regularna. No bo co, nie pyknę 2k dziennie? Bez przesady. I tak limit szedł w górę, a regularność rosła.

Polecam FocusWritera, a Werwenie jeszcze raz dziękuję za moje “endomondo dla piszących” ;)

https://www.martakrajewska.eu

Ha! Mój ulubiony temat do narzekania. :)

Czas na czytanie – jutro zawiozę syna na wspinaczkę, w kafejce usiądę przy kawie i poczytam. We wtorek – chodzi na zajęcia z chemii dla maluchów, usiądę na pufie, poczytam. Cholera, to ostatni wtorek z chemią, muszę znaleźć coś nowego. A oprócz tego – kilkanaście minut wieczorami, aż padnę.

Czas na pisanie – mało. Bardzo mało. Mam to szczęście, że moja praca też jest moją pasją, średnio na jeża na równo z pisaniem. Nie pracuję na etacie, sama sobie wybieram, kiedy zrobię to, co mam do zrobienia. Z jednej strony powinno być łatwiej, z drugiej wcale tak nie jest, bo czasu na pracę też mam mniej niż bym chciała, więc wieczorami, jak mam wybór, to zazwyczaj wybieram zrobienie czegoś, z czego mam szansę mieć jakieś wymierne profity. Zmobilizować się potrafię, jak mam termin, pomysł i dobrze mi się pisze. Jak jest inaczej – moje pisanie się rozłazi. 

Zdarza mi się, że mam jak Krajemar – to znaczy przez tydzień czy dwa piszę codziennie, bo tak sobie postanowię. A potem znowu nic z tego, tak jak teraz. Niedługo wyjeżdżam na parę dni, po powrocie będę się wygrzebywać z terminów, więc pewnie do świąt znów nic nie napiszę.

Znaleźć czas na czytanie jest łatwiej, bo na czytanie potrafię poświęcić 10-15 minut, jakie akurat mam. Z pisaniem jest inaczej – muszę wiedzieć, że przez jakiś czas będę miała święty spokój, nikt mi nie będzie przeszkadzał. No i zazwyczaj jest też tak, że jeśli mam wybór: pisać albo spędzić czas wspólnie z mężem czy ze znajomymi, to wybieram to drugie, bo kontakt z innymi uważam jednak za istotniejszy.

Ale może to właśnie dlatego, że nie mam tak dużej presji na osiągnięcie sukcesu w związku z pisaniem. Przynajmniej do momentu, kiedy przeczytam sobie o Waszych sukcesach w wątku “Pochwal się”. :)

Ja czytam tylko w tramwaju/autobusie. Wiem, jak to głupio zabrzmi, ale w domu szkoda mi nielicznych, wolnych chwil (najczęściej późno wieczorem) na czytanie. Wolę pisać. Bo o ile czytanie sprawia przyjemność, to pisanie sprawia jeszcze większą. Takie hobby, równie dobrze mogłabym robić na drutach albo szydełkować (pewnie byłby z tego większy pożytek w domu ;))

To tak ode mnie, o ile to kogoś zainteresuje.

Krajemar, jestem w szoku. Ja zaczęłam pisać, bo uwielbiam czytać! :)

Pozazdrościłam pisarzom, ale ostatnio właśnie przez pracę i obowiązki w domu (a niestety jest ich więcej, bo mieszkam w domku, nie w mieszkaniu) wykańczają mnie, tak to jest jak milion rzeczy wokół domu jeszcze się nie zrobiło...;/ Jeszcze mam lekkie zadatki na pedanta, sama sobie krzywdę robię. ;)

Ocho, super sprawa, że nawet kilkanaście minut poświęcasz, bo przy małym dziecku to pewnie nic łatwego. Nie mam w tym temacie doświadczenia, jestem jedynie posiadaczką trzymiesięcznego psiaka i wystarczy, że on mi rozwala cały wolny dzień. ;) Z pracą mam podobnie, ale ona pozwala mi tylko od czasu do czasu zajrzeć na NF i sprawdzić, czy coś ciekawego się dzieje. Tu zazdroszczę Śniącej, chciałabym móc popisać w pracy! ;)

A co do autobusów i tramwajów, to dawniej też tak robiłam, ale odkąd jeżdżę autem, to jedynie czasem jakiś audiobook leci. W okresie letnim nawet to odpada, bo korzystam z pogody i zapodaje drugą pasję, motory.

 

Pozostaje mi kilkanaście minut na czytanie, jak mąż pójdzie spać i w trakcie czynności takich jak gotowanie, toaleta, jedzenie... ;)

Ale ostatnio z pisaniem jestem na bakier, zwłaszcza, że u mnie zbliża się gorący okres przedświąteczny. Od listopada do grudnia nie jestem wstanie napisać niczego. Niczym odwyk. ;)

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

6 lat, to już nie taki mały. :)

W tramwajach też nie czytam, z tego samego powodu – nie używam. Audiobooki odpadają, bo niemal wszędzie jeżdżę z dzieckiem – a to bardzo uwagochłonny nadajnik i odbiornik w jednym. ;)

Krajemar, strasznie się cieszę, że Ci się sprawdza :) Jak napiszesz kolejną część powieści, będę się chwalić, że dołożyłam cegiełkę, aby szybciej powstała ;)

 

Temat faktycznie jest wdzięczny do narzekań ;) Ja podobnie jak ocha mam sytuacje komfortową bo nie pracuję na etacie, więc przynajmniej w teorii jest ta elastyczność. Problem mam głównie z tym, że często jak biorę się za czytanie czy pisanie to włączają mi się wyrzuty sumienia, że powinnam raczej czytać mądre książki naukowe albo rozkminiać marketing mojego – szumnie mówiąc – biznesu. Albo przynajmniej w domu poogarniać, no bo skoro “nie pracuję” to pewnie świat oczekuje że będę świetną panią domu (nie jestem)... Generalnie to chyba jest właśnie ten etap bycia własnym sabotażystą.

Bardzo pomaga mi przypominanie sobie frazy z “Chłopaki nie płaczą”. Kojarzycie: “Musisz odpowiedzieć sobie na zaje..ście ważne pytanie: co chcesz w życiu robić. A potem zacznij to robić”. Naturalnie to, co robię zawodowo też się zawiera w tym zbiorze, ale jak się głębiej zastanowię to wychodzi mi, że pisanie jest numerem jeden. W ten sposób często wyłączam wyrzuty sumienia ;)

A czytam najczęściej przy jedzeniu i przed snem i wtedy, kiedy nie mam siły na nic innego. To, co jest pomocne – i w pisaniu i czytaniu i generalnie realizowaniu pasji – to jak pisała krajemar dyscyplina, a żeby była dyscyplina to przydaje się nawyk albo rytuał. Bardzo rzadko zdarza mi się nie przeczytać choć kilku stron przed zaśnięciem, bo to jest nawyk – jak mycie zębów ;)

 

A ja piszę wtedy, gdy mnie “najdzie”. Do tej pory byłam na rencie, więc czasu miałam pod dostatkiem, ale teraz zajęłam się 1,5 rocznym dzieckiem, więc po powrocie do domu w pierwszych tygodniach padałam na pyszczydło. Do tego mam sunię husky, z którą codziennie latam na jeden długi spacer (bo na szczęście mam ogródek, więc pies może się “sam obsłużyć”). Teraz jest lepiej, Hania już mnie tak nie męczy, spacery z psem skrócone ze względu na wcześnie zapadający zmrok.

Piszę przeważnie w weekendy, ale czasem też po południu, jak mnie coś “gryzie”. A czytam przed spaniem. Tyle że idę do łóżka koło dziewiątej i czytam do zaśnięcia: godzinę, półtorej lub dwie).

I praktycznie odstawiłam telewizor. To cholerny bezmózgi czasopochłaniacz. 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Dziewczyny, jakim cudem Wy dajecie radę korzystać z tego Focus Writera? Przecież ten edytor jest tragiczny... Nic się w nim nie da zrobić, nic nie działa tak, jak powinno. Całe formatowanie idzie w p... No, w każdym razie znika. Naprawdę nie wiem, jak Was to nie wkurza. To ja już wolę włączyć sobie tryb pełnoekranowy w zwykłym edytorze tekstu, który przynajmniej wcięcia i myślniki potrafi normalne robić ;O

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

jose, formatowanie pojawia mi się kiedy wklejam do Worda. A widok celu na horyzoncie bez wiecznego zaznaczania tekstu i sprawdzania ile już mam jest bezcenny. Dla mnie FW rządzi.

Werweno – dołożyłaś cegiełkę, chwal się ile wlezie! Obyśmy obie mogły być dumne z tej trylogii :)

https://www.martakrajewska.eu

Tak? Jak otworzyłam plik w FW, to wszystko mi się rozjechało i potem w LibreOffisie musiałam poprawiać ; p

Nie, ja nie mam problemu z liczeniem, ile napisałam danego dnia. Wolę jednak pisać w wygodnym edytorze (bo nawet patrzenie na tę nieszczęsną kartkę FW mnie drażniło i rozpraszało O.o), w którym wszystko wygląda tak, jak powinno.

No, ale przynajmniej spróbowałam : ) Każdemu służy co innego, jeśli Wam się tak dobrze pisze, to dobrze : )

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Chyba muszę sprawdzić tego Focus Writera. ;)

 

Również nie pracuję na etacie, ale czuje się, jakbym odbębniała półtora etatu co najmniej... ;)

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Ja też wolę pisać niż czytać. Na szczęście obszary czasowe na obie czynności mi się nie pokrywają – czytam w środkach transportu lub w łóżku przed spaniem, z kolei pisanie tylko w popołudniowych lub wieczornych sesjach przy laptopiku. Produktywność odrobinę spadła mi w ostatnim czasie przez studia, ale w okresie świątecznym pewnie nadrobię.

Tak czy inaczej i tak nie mam zbyt wielu obowiązków, więc często mogę pożyć sobie grafomańskimi marzeniami XD

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Nowa Fantastyka