- Opowiadanie: rinos - Nietoperza Cień

Nietoperza Cień

Napisane początkowo na konkurs o superbohaterach. Z przyczyn formalnych zdyskwalifikowane. 

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Nietoperza Cień

Wydawane w Gotham pismo "Stupid Express" od wielu lat zatrudniało wybitnego literata, który podpisywał się jako Mr Jajko. Prawdziwa tożsamość tego redaktora była nikomu nie znana i nic w tym dziwnego. Nikt spośród osób piszących dla "Stupid" nie mógł się pochwalić swoją pracą. Pismo należało do rynsztokowych i nie przynosiło chwały swym autorom.

Charakter miało przekrojowy. Od podpaleń, przez rozboje i drobne łapówki. Miało także swój dział krytyki literackiej, w którym Mr Jajko wiódł prym jako główny krytykant. Ostatnim sukcesem na jego koncie były ostre słowa pod adresem "Ody do księżyca" napisanej przez niejakiego Batmana.

 

"Nietoperza cień,

widzę w twym blasku.

Mój partner zbudzi mię,

choćbym pijany zasnął.

 

Mr Jajko wyśmiał treść, proste rymy i stylizację na klasyczną poezję w słowie: "mię"!

 

Autorowi naprawdę się dostało. Ze słowa "partner" Mr Jajko zrobił dochodzenie na temat orientacji seksualnej. Całość nazwał wyciem do księżyca, a autora kundlem.

 

***

 

Nie można powiedzieć, by Mr Jajko nie znał Batmana osobiście i by krytyka była całkowicie obiektywna. Jeszcze w szkole średniej obaj uganiali się za tą samą okularnicą. Dziewczyna była ładna i zgrabna, jednak noszenie okularów powodowało, że nie należała do śmietanki towarzyskiej. Tylko Batman i Jajko potrafili dostrzec w niej piękno i tylko oni mogli się z jej powodu znienawidzić.

 

Batman: chłopak w obcisłych dresach i włóczkowej czapce nasuniętej na oczy. Oraz Jajko: niski, tłustawy dzieciak, ostrzyżony na zero.

 

***

 

Teraz młoda Rebecca była tylko wspomnieniem. Z tego co obaj słyszeli, po dwóch rozwodach, z trójką dzieci, roztyła się tak bardzo, że w kolizji Titanica miałaby szansę zatopić zarówno statek, jak i górę lodową! Sentyment do kobiety został zapomniany. Wzajemna nienawiść pozostała. Ilekroć Batman coś publikował, tylekroć Jajko nie zostawiał na tym suchej nitki. Podsycało to nienawiść Nietoperza, który obecnie wykonywał zawód bezdomnego. Do ulubionego dresu dodał przydługą pelerynę, znalezioną na śmietniku. Włóczkową czapkę zaczął nasuwać aż na nos. Musiał wyciąć w niej otwory, by coś widzieć, czuł się jednak dzięki temu zamaskowany.

 

Zamaskowany po to by incognito walczyć ze złem.

 

Poprzysiągł bowiem zwalczać zło w jego wszelkich przejawach! Pod płaszczykiem poezji wdzierał się w świat recenzentów literackich. Krytykę uważał bowiem za zło najgorsze. A miał z tym nasieniem szatana spore doświadczenie! Od kiedy pamiętał, spotykał się z surowymi ocenami. Ostatnimi czasy często słyszał, że obcisły dres podkreśla kiepską sylwetkę, a czapka nasunięta na nos wygląda głupio. Cóż, nie zamierzał przejmować się opiniami bezdomnych. To świat literatury był miejscem, w którym pragnął błyszczeć! Dlatego ostre słowa Mr Jajka bolały najbardziej!

 

***

 

Od kilku miesięcy Batmanowi towarzyszył nieletni. Nazywał się Robin i pisał nawet gorzej od mistrza. Nietoperz zdawał sobie z tego sprawę, jednak dzieciak wynosił dla niego jedzenie, więc trzeba było się pogodzić z drobnymi wadami chłopaka.

 

To on został uwieczniony w "Odzie do księżyca" jako niezawodny partner. Po szkole zakładał przyduży czepek kąpielowy (z obowiązkowymi otworami na oczy) i dołączał do mrocznego poety. Spotykali się przy wejściu do kanałów ciepłowniczych, gdzie Batman miał kryjówkę. Czytali tam wzajemnie swoje wiersze. Stary Nietoperz szczędził krytyki jak tylko mógł, Robin zaś był rozrzutny w zachwytach. Doskonale się rozumieli.

 

***

 

Mr Jajko z wiekiem zrobił się jeszcze bardziej okrągły. Nie musiał już golić głowy, naprawdę wyłysiał. Za to życie zawodowe dostarczało mu wiele satysfakcji. Opublikował już trzy książki, które sprzedawały się nieźle. Był autorem licznych felietonów i opowiadań. Owszem, nie przynosiło to większych pieniędzy, więc by zarobić na chleb, wciąż musiał pisać dla "Stupid Express", jednak satysfakcja była spora.

 

Ostatnio na łamach pisma, w którym publikował, pojawiły się kolejne, krótkie strofy rywala ze szkoły średniej. W szkole nie rywalizowali na gruncie literackim. Po prostu podobała im się ta sama dziewczyna. Od tego czasu dokładnie Batmana obserwował. Dowiedział się, z dużą przyjemnością, że ten stał się bezdomnym. Czasami przyglądał mu się przez lornetkę, ciesząc się upokorzeniem konkurenta.

 

Tego wieczora, jak zwykle, Mr Jajko otworzył okno by przewietrzyć mieszkanie. Palił tak dużo, że oczy mu łzawiły, kiedy nie wietrzył. Rozebrał się do gatek i właśnie miał kłaść do łóżka, gdy do mieszkania został wrzucony martwy kot. Jajko obejrzał truchło uważnie. Do najeżonego futra przypięta była kartka:

 

"Spotkajmy się!"

 

Chwilę się zastanawiał, po czym na drugiej stronie napisał: "Gdzie?" i wyrzucił kota na zewnątrz.

 

Kocie zwłoki wróciły z wiadomością: "Jutro wieczorem o 8.30, w garażu u Robina, jego starych nie będzie".

 

"Adres, debilu!" – kot znów powędrował za okno. Kiedy wrócił, Mr Jajko leżał w pościeli. Nie odebrał wiadomości. Wiedział, że zdąży to zrobić rano, a zdechły zwierzak nie powinien zacząć śmierdzieć przez jedną noc.

 

***

 

Spotkali się w garażu. Batman kroczył wolno, jego przydługa peleryna zamiatała posadzkę zbierając brud, olej napędowy i rozlaną benzynę. W głębokim cieniu stał Mr Jajko. Jak zwykle palił papierosa.

 

– Widzę, że nadal palisz… – Batman rozpoczął rytualną konwersację od niezobowiązujących uprzejmości.

 

– Tak! Ale właśnie postanowiłem rzucić! – W tym momencie redaktor rzeczywiście rzucił papierosa prosto w niewielką kałużę. Benzyna zapaliła się błyskawicznie, a wraz z nią peleryna nietoperza. Aspirujący poeta wrzasnął i zaczął uciekać przed własnym płaszczem. Ten jednak podążał za nim wraz z rosnącymi płomieniami. Batman zatrzymał się, by przystąpić do prób zadeptania ognia. Podskakiwał przy tym zabawnie. Szybko zrozumiał swój błąd, gdy przydeptał ciągnącą się po ziemi szatę zbyt wysoko. Zwalił się na ziemię, głową wprost w kałużę. Miał jednak szczęście. Kałuża okazała się na tyle niewielka, że paliwo zdążyło się już wypalić. Peleryna jednak wciąż płonęła stanowiąc zagrożenie! W tym właśnie momencie nasz mroczny bohater wykazał się sprytem: rozwiązał kokardkę przytrzymującą płaszcz i odczołgał się na bezpieczną odległość. Natychmiast zerwał się na równe nogi.

 

Dopiero w tym momencie Mr Jajko przestał się śmiać. Batman podszedł do niego dwoma długimi krokami i uderzył otwartą dłonią w twarz.

 

– To za "Odę do księżyca" – wysyczał.

 

Trzeba przyznać, że cios był silny, jednak nietoperz bił jak kobieta. Redaktor przez moment wyglądał na nieco zaskoczonego, szybko jednak wziął się w garść i oddał uderzenie. Tyle, że zrobił to zaciśniętą pięścią. Pogromca krytyków, człowiek-nietoperz, zwalił się na ziemię po raz drugi tego wieczora. Tym razem stracił przytomność.

 

Jajko przekroczył jego ciało i wyszedł z ciemnego garażu. Obserwujący to wszystko Robin umknął za narożnik budynku. Nie chciał dać się rozpoznać. Wciąż miał nadzieję na karierę literacką.

 

Złowrogi krytyk wracał do domu piechotą. Rozpoczęte kilka lat temu treningi bokserskie wreszcie dały jakieś rezultaty. Wprawdzie nie schudł dzięki nim, jak początkowo zamierzał, pokonał jednak odwiecznego wroga w sposób naprawdę satysfakcjonujący. Pastwienie się nad poezją nie dawało tyle radości, co prawy prosty wymierzony w szczękę!

 

Zemsta była słodka. Przed laty Rebecca wybrała Batmana. Kogo wolałaby teraz?

Mr Jajko zamierzał to sprawdzić. Mimo upływu czasu, wciąż ją kochał!

Koniec

Komentarze

Popraw błąd w tytule oraz odautorskim wstępie. Skoryguj w kilku miejscach interpunkcję. Zdecyduj się, jaki charakter miało pismo; zamieszczało owe stupid fantasy tales, recenzje i teksty krytyczne, czy było normalnym brukowcem z kronikami towarzyską i wypadków. No i jak to było z uczuciem do Rebeki? Najpierw niby wygasło, na koniec znowu płonie…

Również nie rozumiem, co z tą Rebeką.

I sama nie wiem, jak to możliwe, bo ostatnio coś mi nie podchodzą jajcarskie teksty, ale – no, podobało mi się! Kocia poczta – pierwszorzędna. :)

Poza drobnymi błędami, opowiadanie dobrze się czyta. I to są jak dla mnie jedyne plusy tego tekstu.

Ale podobnie – jak u Adama i Ochy – tego typu teksty (jajcarskie) jakoś mi nie podchodzą. Można mieszać i wymyślać różne historie w fanficach, ale dodawanie innych elementów niepasujących, do tworzonej historii czy uniwersum, uważam za zbędne. Tak jak w tym wypadku. Co do Rebeki, to też niewiele zrozumiałem. Czegoś zabrakło. Sam tekst, przyzwoity.

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Myślę, że macie rację, bo to tylko wprawka. Rozmiar tekstu sugeruje wypracowanie szkolne i byłby nim, gdyby nie to, że wpuszczenie mnie do szkoły skończyłybo się licznymi oskarżeniami o pedofilię.

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

A co do Rebeki – wiem, że niespójność – z drugiej strony kto nie ma w życiu takich niespójności?

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Jakoś nie powaliło, chociaż żart z zatopieniem góry lodowej interesujący. I dodatkowa niespójność z Rebeccą – już dwa rozwody, Jajko ciągle ją kocha, a dopiero teraz postanawia poderwać? Najpierw musiał znokautować rywala?

Babska logika rządzi!

AdamKB: zmiana tytułu gazety, który wcześniej kojarzył się z klasykiem Złotej Ery Fantastyki, powinna załatwić sprawę. "Stupid Express" to taki brukowy szmatławiec z działem recenzji.

mkmorgoth: zwróć uwagę, że to nie jest fanfic. Bohater tylko ma pseudonim Batman – za to zresztą opowiadanie zostało zdyskwalifikowane w konkursie o superbohaterach. 

 

Zmieniłem też drobiazg. Zamiast twierdzić, że uczucie zniknęło napisałem, że zostało zapomniane. Pod koniec się okazuje, że jeden zapomniał, bo mu przeszło, drugi zapomniał, bo musiał, bo dziewczyna go wtedy nie chciała.

 

Koniec obrony tekstu. Doświadczenie uczy, że jak czytelnikom się nie podoba, to odautorska obrona tylko kompromituje autora.

 

Opowiadanka jednak nie usuwam, bo uważam, że wstydu mi nie przynosi.

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

A mi się podobało. Lekka historyjka z przymrużeniem oka; fajnie się czytało. Najlepszy był numer z martwym kotem ;)

Wrażenie całkiem pozytywne :)

Kocia poczta :) I całkiem zabawne, takie na uśmiech, nie na śmiech szczery na pełne gardło, ale sympatyczne. I jakie prawdziwe, z tym prawym sierpowym, jakie prawdziwe… :)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Dziękuję Panowie :)

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Musiał wyciąć w niej otwory, by coś widzieć, czuł się jednak dzięki temu zamaskowany.

 

Zamaskowany po to by incognito walczyć ze złem.

;  ) i jeszcze kilka tekstów było dobrych.  Za to puenta, moim zdaniem, trochę nie wyszła. Czuję nutkę dobrej parodii w całym tekście, ale w wątki rebeccy – jakoś niezbyt. Może to kwestia indywidualnego odbioru.

I po co to było?

Rinos lubi odbrązawiać mity… I czyni to celnie, a przy okazji – prześmiewczo. Pamiętam jego “Dumania Saurona” – imię moglem pomylić. Bezbłędna kpina.

Ciekawy ten tekst – zwięzły i szyderczy. I rzadki – bardzo mało jest opowiadań, pokazujących zupełnie inaczej znanych bohaterów filmowych i literackich. A w tym akurat rinos jest mistrzem.

Zakładam, ze edycja tekstu zostanie poprawiona… 

No cóż, przydałyby się taki tekst w bibliotece – jako kontrapunkt do powszechnie na tym portalu stosowanych motywów literackich.

Pozdrówko.

Sympatyczny tekst. Miejscami bardzo śmieszne, miejscami mniej, ale za kocią pocztę (mimo całej mej miłości ku kociemu rodzajowi) poprę Bibliotekę (motyw niemal równy zakapturzonemu koniowi w opku Bravincjusza).

”Kto się myli w windzie, myli się na wielu poziomach (SPCh)

Bardzo dziękuję za nominacje do biblioteki :) Sam też uważam, że tekścik zasługuje, ale jakoś głupio samemu na siebie głosować. Liczę tylko, że jeszcze znajdą się jacyś usatysfakcjonowani czytelnicy.

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Mi się całkiem podobało :) Nie porwało mnie, może dlatego, że nie znam za dobrze Batmana, więc mogę nie rozumieć nawiązań, ale i tak czytało się dość przyjemnie. I popieram przedmówczynię, kocia poczta świetna XD

No, ja też za bardzo nie znam Batmana. Teraz takie czasy, że warto nie znać czegoś z tej pulpy ;)

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Ja nie wiem, czy znać Batmana dobrze w dzisiejszych czasach jest bezpiecznie. Lata w tych gaciach obcisłych… Forsy ma jak lodu… Z tym młodym chłopaczkiem w obcisłych rajtach…. Zaraz go pod lupę wezmą, że pedofil, że zboczeniec i że prokuratorów oraz policjantów sobie kupuje, żeby mu mandaty za rajdy batmobilem anulowali… ;-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Opowiadanie tyleż absurdalne, co zabawne, czytało się całkiem nieźle. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Przeczytałam to już dawno, nie wiem czemu nie zostawiłam komentarza, bo przecież całkiem mi się spodobało.

Więc leć do biblioteki.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Dziękuję :)

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Nowa Fantastyka