- Opowiadanie: Marcin Robert - Ostateczny sprawdzian

Ostateczny sprawdzian

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

Ostateczny sprawdzian

Łu­kasz miał już dwa­dzie­ścia pięć lat z ogo­nem, a nadal był je­dy­nie uczniem w Zgro­ma­dze­niu Ry­ce­rzy Ja­de­itu. Szedł wła­śnie na ćwi­cze­nia do Mi­strza Jodły, gdy na skrzy­żo­wa­niu za­trzy­ma­ło go czer­wo­ne świa­tło. Ro­zej­rzał się wkoło: Ni­ko­go w po­bli­żu nie było, tylko od czasu do czasu prze­je­chał jakiś sa­mo­chód. Jesz­cze dwa lata temu w ta­kiej sy­tu­acji prze­biegł­by szyb­ko przez jezd­nię, teraz jed­nak po­tra­fił za­pa­no­wać nad sobą. Zda­wał sobie spra­wę, że ule­ga­nie po­ku­som łatwo pro­wa­dzi do znie­wo­le­nia przez Ciem­ną Ener­gię Wszech­świa­ta.

 

Kilka minut póź­niej był już w domu Mi­strza, który za­pro­sił go do ga­bi­ne­tu.

 

– Ro­bisz coraz więk­sze po­stę­py. – Usły­szał nie­ocze­ki­wa­ną po­chwa­łę. – Praw­dę mó­wiąc, nie są­dzi­łem, że tego do­ży­ję. W końcu je­steś od sied­miu lat moim uczniem, a do nie­daw­na nie wy­ka­zy­wa­łeś się ja­ki­miś za­uwa­żal­ny­mi osią­gnię­cia­mi. Twój ostat­ni czyn był jed­nak na­praw­dę im­po­nu­ją­cy.

 

Łu­kasz także z sa­tys­fak­cją wspo­mi­nał, jak kilka mie­się­cy temu wziął z po­śred­nia­ka po­życz­kę na roz­krę­ce­nie wła­sne­go in­te­re­su. Póź­niej z nie­spo­dzie­wa­ną ła­two­ścią zjed­no­czył umysł z Jasną Ener­gią Wszech­świa­ta, dzię­ki czemu zna­lazł lukę na rynku, otwo­rzył na miej­skim tar­go­wi­sku sto­isko ze swe­tra­mi zro­bio­ny­mi z tego no­we­go ma­te­ria­łu i za­ro­bił na­praw­dę bar­dzo dużo pie­nię­dzy.

 

– Naj­wyż­szy czas – kon­ty­nu­ował Jodła – abyś prze­szedł osta­tecz­ną próbę i zo­stał pa­so­wa­ny na ry­ce­rza.

 

Osta­tecz­na próba od­by­ła się na­stęp­ne­go dnia w pod­miej­skim su­per­mar­ke­cie. Kiedy Łu­kasz wziął ko­szyk i za­głę­bił się w la­bi­rynt re­ga­łów, po­czuł zna­jo­me otu­ma­nie­nie, które za­wsze to­wa­rzy­szy­ło mu pod­czas ro­bie­nia za­ku­pów. Za­trzy­mał się wła­śnie przy sto­isku z prasą i za­czął prze­glą­dać ulu­bio­ny ma­ga­zyn fan­ta­stycz­ny, gdy kątem oka za­uwa­żył po­ru­sza­ją­cy się w po­wie­trzu cień. Od­wró­cił się w tamtą stro­nę, lecz nie zo­ba­czył ni­cze­go poza skrzyn­ka­mi peł­ny­mi pie­czy­wa. Wy­mó­wił w my­ślach for­mu­łę zjed­no­cze­nia z Ener­gią i wtedy po­czuł obec­ność De­mo­na Sprze­da­ży.

 

Po­łącz się z Jasną Ener­gią! Ona znisz­czy złu­dze­nia i wska­że ci praw­dę. – Przy­po­mniał sobie nauki Mi­strza.

 

Odło­żył cza­so­pi­smo na miej­sce, spo­koj­nie pod­szedł do sto­iska wa­rzyw­ni­cze­go, pod­niósł do­rod­ną, zie­lo­ną pa­pry­kę i wy­ce­lo­wał jej ogo­nek w miej­sce, w któ­rym wy­czu­wał obec­ność de­mo­na. Zjawa zma­te­ria­li­zo­wa­ła się na mo­ment w po­sta­ci wiel­kie­go, czar­ne­go ry­ce­rza, trzy­ma­ją­ce­go w dłoni czer­wo­ną pa­pry­kę.

 

Za­ufaj Ener­gii, Łu­ka­szu! – roz­legł się głos w jego gło­wie.

 

Ogon­ki wa­rzyw nagle roz­bły­sły i dwie wiąz­ki ja­skra­we­go świa­tła skrzy­żo­wa­ły się w po­wie­trzu. Zie­lo­na pa­pry­ka oka­za­ła się jed­nak sil­niej­sza. Zjawa roz­pa­dła się z ci­chym pyk­nię­ciem. W tej samej chwi­li cały sklep po­grą­żył się w ciem­no­ści. Łu­kasz szyb­ko od­rzu­cił to, co zo­sta­ło z obron­ne­go wa­rzy­wa i pro­wa­dzo­ny przez Ener­gię wmie­szał się w tłum zdez­o­rien­to­wa­nych klien­tów. Miał na­dzie­ję, że nie zo­stał na­mie­rzo­ny przez ochro­nę, bo mógł­by mieć spore kło­po­ty. Gdy po kil­ku­na­stu se­kun­dach świa­tło wró­ci­ło, ni­g­dzie nie wy­czu­wał naj­mniej­sze­go nawet śladu de­mo­na. Wró­cił do dzia­łu z cza­so­pi­sma­mi, się­gnął po­now­nie po ma­ga­zyn i za­uwa­żył, że jego do­tych­cza­so­wa cena – 9,99 zło­tych – za­mie­ni­ła się w pełną dzie­siąt­kę! Po­dob­nie za­okrą­gli­ły się ceny po­zo­sta­łych to­wa­rów. Łu­kasz po­czuł prze­peł­nia­ją­cą go ulgę. Wresz­cie mu się udało! Po­ko­nał de­mo­na za­ku­po­wej ułudy. Zro­zu­miał wtedy także, dla­cze­go od dłuż­sze­go czasu to­wa­rzy­szy­ło mu nie­od­par­te wra­że­nie, iż nie wy­da­ją mu resz­ty.

Koniec

Komentarze

Ależ Mar­ci­nie, to jest cał­kiem przy­zwo­ity tekst w ka­te­go­riach pa­ro­dii czy iro­nii, żadna tam gra­fo­ma­nia :)

Może Mar­cin chciał po­ka­zać, że pi­sząc pra­wie po­praw­nie można na­pi­sać bzdur­kę do uśmiech­nię­cia się?

Ada­mie, dla­te­go nie po­win­no się pa­trzeć na to opo­wia­da­nie jako na pod­ręcz­ni­ko­wy przy­kład gra­fo­ma­nii, ale wła­śnie jako za­baw­ną "bzdur­kę do uśmiech­nię­cia". Na­zy­waj­my rze­czy po imie­niu :D W ta­kiej ka­te­go­rii "Osta­tecz­ny spraw­dzian" mi się po­do­ba.

Czy można po­pra­wiać gra­fo­ma­nię? Wpro­wa­dzi­łem kilka zmian, więc sami oceń­cie. :D

Za­baw­ne

Przy­no­szę ra­dość :)

Od chwi­li gdy prze­czy­ta­łam to dzie­ło, zro­zu­mia­łam, że za­ku­py w dzia­le wa­rzyw­nym już nigdy nie będą takie jak kie­dyś… ;-)

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Fak­tycz­nie, wcale nie wy­glą­da na tekst gra­fo­mań­ski. Ot, sym­pa­tycz­ny, kró­ciak z na­wią­za­nia­mi… Ry­ce­rze Ja­de­itu bar­dzo zacni. :-)

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Nowa Fantastyka