
Maurice Cutrick, jeden z ostatnich zdrowo myślących nekromantów raczył się właśnie popołudniową kawą, gdy przeraźliwy ryk zrzucił go z fotela. Kiedy wstawał, drzwi się uchyliły i do pokoju wsunęła się czaszka Konstantego. Konstanty był szkieletem, który za sprawą Cutricka i – w dużej mierze – czystego przypadku, cieszył się drugim życiem.
– Maurice. Chyba masz gości – oznajmił.
W korytarzu istotnie czekało dwóch jegomościów. Dwóch potężnych, zielonych, obdarzonych niskimi czołami, wysuniętymi do przodu dolnymi szczękami i wystającymi kłami jegomościów.
„Orkowie!” – wykrzyknął zdrowy rozsądek Cutricka i już chciał dać nogę, ale na szczęście nekromancie udało się przywołać go do porządku.
– Konstanty, to są… – syknął.
– Tak, wiem.
– Ekhm… W czym mogę panom pomóc? – Nekromanta zwrócił się do gości, starając się odebrać panowanie nad głosem strachowi, który usilnie obstawał przy tym, że najlepszym wyjściem z sytuacji byłoby jąkanie się.
– Jesteśmy niezwykle zaawansowaną cywilizacyjnie rasą. Pochodzimy z planety Prak-314/X17 leżącej na drugim końcu galaktyki. Chcemy nawiązać z waszą planetą stosunki handlowe. – Słowa przybysza zrobiłby na Cutricku niewątpliwie większe wrażenie, gdyby nie brzmiały dla niego: „Ugrhhgwhh Fhhhn, kharrrkgh, whh dfwlugh”.
– Coś pana boli, panie orku? – zapytał nekromanta, siląc się na troskę, co jednak nie bardzo mu wychodziło.
– Nie jesteśmy żadnymi orkami – próbował wyjaśnić drugi z przybyszów, lecz Cutrick usłyszał tylko coś w rodzaju: „Hrbtthhh ummmmhghh bhhg”.
– Konstanty, ci orkowie są chyba niedorozwinięci – szepnął nekromanta.
Przedstawiciele niezwykle zaawansowanej cywilizacyjnie rasy, w tym przypadku nazwani orkami, westchnęli głęboko. Strach wpił się w gardło nekromanty. Na szczęście tamci dwaj tylko wymienili między sobą kilka uwag w stylu: „ustawiłem Niesamowitego Pangalaktycznego Tłumacza na maksymalną wydajność, a oni dalej nic nie rozumieją”, „te małpy są chyba zbyt ograniczone na naszą niesłychaną technologię” oraz „nie ma co tracić na nich czasu” – dla Cutricka oczywiście to wszystko brzmiało jak zlepek przypadkowych dźwięków – i wyszli.
Cutrick podbiegł do okna i wyjrzał na zewnątrz. Przybysze właśnie wsiadali do wielkiego, białego wiadra, stojącego na krzewach róż. Właz zamknął się i wiadro przy akompaniamencie przeraźliwego huku wzbiło się w przestworza.
– Konstanty, czy oni…?
– Tak. Odlecieli tym wielkim wiadrem.
– Nie wiedziałem, że orkowie potrafią latać wiadrami – stwierdził Cutrick.
Nekromanci nigdy nie nadawali się do nawiązywania stosunków dyplomatycznych z przybyszami z innych planet.
Bardzo średni ten szorcik.
A dla mnie bardzo zabawny. Pochichotałam przed monitorem.
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
Zrób mi tę przyjemność i pisz bez nawiasów. (One są dla nie posiadających umiejętności wplatania wszelkich wtrąceń w normalny tok wypowiedzi, więc w ten sposób przy okazji pokażesz, że należysz do głębiej wtajemniczonych....)
Zdanie w nawiasie dlatego, że przeznaczone do wyłącznie Twojej wiadomości.
Dzięki za opinie. Mam nadzieję, że teraz lepiej, Adamie?
Mi też podobał. Całkiem zabawnie napisany. ;)
Tera lepij. { :-) } Więc mogę napisać, z czyściutkim sumieniem (specjalnie na te okazję wyprałem!), że mi się. Podoba, oczywiście. Miło przeczytać coś małego i lekkiego.
"Kiedy podnosił się z podłogi, drzwi uchyliły się i do pokoju wsunęła się czaszka Konstantego. "
Hrbtthhh ummmmhghh bhhg, czyli podobało mi się. :)
"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "
Podobało się!
Dziękuję za kolejne opinie. Z nagromadzeniem się-ów próbowałem coś zrobić i mam nadzieję, że pomogło.
Niezłe, a nawet śmieszne
fajne. nekromanta, szkielet Konstanty, popołudniowa kawa, orkowie-kosmici i ich latające wiadro tworzą uroczo-absurdalną kompozycję. też się uśmiałam :)
A
ja się tak głowiłem nad moim statkiem kosmicznym. Nie mogłem to skorzystać z ...wiadra? Pozdrawia uśmiechnięty czytelnik. Żebym jeszcze wiedział, co to jest nekromanta...I pomyśl Goranie, jak łatwo załatwić problem podróży w kosmosie
Najważniejsze, żeby było białe! :)
"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "
Wszystko fajnie, ale kościotrup nie posiada strun głosowych, że o płucach nie wspomnę, więc jak mógł cokolwiek powiedzieć. Te w mojej okolicy porozumiewają się telepatycznie, pomimo braku mózgu. :):):):) A orkowie latają na Nimbusach 2000, o możliwości skorzystania z wiadra nic nie słyszeli :):)
,
Właśnie zadzwoniła do mnie córka i wyjaśniła, sprawę nekromancji. Ani bym nie pomyślał, że moja jedynaczka mnie podgląda. Homarze, a może szkielety posługują się Morsem? np. kość udowa o piszczel?
Krótszy tekst, zdecydowanie mniej twojego humoru i już o wiele bardziej przyswajalny. Choć pomysł mało oryginalny, już to gdzieś widziałam. Nie mniej czytało się gładko.
Czyta się dobrze, lekko, ale bez fajerwerków. Ot, przerywnik.
"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr
Po raz kolejny: dziękuję za komentarze.
@ ryszard: nieustannie kombinuję nad problemem podróży w kosmosie --- przymierzam się do opowiadania sf... takiego bardziej hard sf
@ homar: Konstanty nie mówił, Konstanty oznajmiał ;)
@ Prokris: cieszę się, że jest lepiej. Nie przypominam sobie, żebym czytał coś w tym stylu, jeśli są jakieś podobieństwa do tekstu, który czytałaś, to zapewne przypadkowe ;)
@ joseheim: podobnie jak wyżej, cieszę się, że czytało się dobrze i lekko. Takie było właśnie moje zamierzenie: napisać lekki przerywnik, który być może wywoła u niektórych uśmiech.
Goranie, jeżeli napiszesz takie opowiadanie, to spodziewaj się surowej krytyki...żartuję...
Ależ ja bardzo czekam na surową krytykę ;) Nie pisałem jeszcze hard sf, a z fizyką od czasu egzaminu z pewnym przemiłym panem doktorem nie bardzo się lubimy, więc krytyka zapewne będzie jak najbardziej na miejscu.
Nawet zabawna opowiastka.
pozdrawiam
I po co to było?
A czy wiadro miało pokrywkę?
A gadają, że to mało prawdopodobne, żeby na dwóch planetach wyewoluowały podobne formy. ;-)
Babska logika rządzi!
Przybysze odlecieli, ale mnie nie porwali. Podoba mi się, że odlecieli wiadrem. Białym. Prezentowało się bardzo porządnie. ;-)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Nie ma jak wiadro. :)