
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
Dla Rogera
Z nikczemnego światła się zrodziło
Z chimerycznych zwierząt potu
W dziwnym garnku nieczystości
Buchającej pary – młodzieńczej ciekawości
Gdy byłam jeszcze młoda
Zaczynałam tworzyć własny
Perfekcyjny, mroczny miraż
Na pustyni, z mamą, w kuchni
Trudne były te zajęcia
Poparzone grdyki, jęki i krzyki
Zaciśnięte palce dzierlatki
Całus w rękę nieżyjącej matki
Chowałam skrupulatnie
Raz za razem
Noc po nocy
Nigdy – mówię – nie poznam skutku
Działań moich codzienności
przy kuchence, gazie, grobie
Podane z ojcowską troską – w krwawej, stłuczonej misie
Kiedyś coś mi się wymknęło
Źle dodałam, za bardzo pomieszałam
Wyszły na jaw brudy czasu
Jak skończyła na herbatę piszczeć
Woda w zardzewiałym, Piotrusiowym czajniku
Zbrodniczego naparu
Nie próbuj więcej – wołali sąsiedzi
Z pobliskiej posiadłości
Z konkurencyjną, ohydną zupą
Dniem zgniłego posiłku
– Wiedzieć lepiej od każdego, co dla niego, dla tamtego
Los zgotował zawczasu
Nie przystało człowiekowi – myślącemu okazowi
Bić winnego, gdy ten tylko
Żyć próbuje – nawet śmiesznie
Źle, naiwnie i pośpiesznie
Wyrok mocny i niezmienny
Usłyszawszy – zasmucona
Skuta prawdą i dowodem
Patrzę na nią, jak się śmieje
– eks kucharka, matka Polka
Zwierząt chimerycznych potu - Przypomiał mi się ten olbrzym z mitologii nordyckiej, co z jego pach wyrastały olbrzymy czy coś takiego...
A tak ogólnie to średnio mi się podobało.
heh, nie dziwię się:)
Paprochu, napisz lepszy... Istnieje kolosalna roznica pomiędzy wierszem napisanym a nienapisanym, a jeszcze większa między wierszem napisanym i nieopublikowanym a napisanym i opublikowanym. A taka, że wkązdym przypadku ten drugi rodzaj tworza autorzy, inna kategoria ludzi, z zasady zywiąca sie slodk a kriwią i owocami. Bardzo to smaczne. A że wiersz średnio się podobal, to wcale nie znaczy, że jest zły.
Wrócę jeszcze.
A mialaś, Maju, nic nie pisać... A jeżeli juz, należalo odczekać, dopracować, doszlifować.
Pozdrówko.
Ja w cale nie mówię, że jest źle napisany, po prostu nie przypadł mi do gustu. Napiszę. Tylko daj mi trochę czasu :)
Nie, chciałam Ci pokazać, że na prawdę ze mną jest bardzo kiepsko. Poetka ze mnie żadna. Ryszard miał racje. To przyjdzie z czasem, może. Choć ciekawie było spróbować:)
Z ciemnego światła się zrodziło
Z chimerycznych zwierząt potu
W garnku dziwnym, w dziwnym domu
Z buchającej pary zwłok pominiętej rasy.
I od razu lepiej? Nie mam tego zmysłu.
Droga Maju - pierwsze koty za płoty. Zacznij tak: np. taki wierszyk "o niczym"--- Kołek w płocie.--- Stoi sobie kołek w płocie---oczym myśli? trudno dociec---Czy o czasach, co minione---gdy zieloną miał koronę---Czy o zimie, która będzie---czy o deszczu, tym przybłędzie--- Czy o garnku, z dnem do góry---czy obawia się wichury --- bo już stopę ma
przegniłą---co by było, gdyby było...---O tym duma kołek w płocie. ---Czy mam rację? Trudno dociec.--- Pozdrawiam.
Ryszardzie. Dziękuję za rady, kiedyś może... ale nie czuję tej całej "wierszykowej" bandy. Jak dojrzeje, może zacznę czuć potrzebę pisania i rymowania. Na razie wnoszę o separacje - do czasu nieokreślonego.
Pozdrawiam:)
Nie podobał mi się ten wierszyk. Widać, że napisany naprędce.
Pozdrawiam.
Również pozdrawiam:)
Poezja to nie moja działka. Rozróżniam tylko to, co mi się spodobało, od tego, co nie przypadło mi do smaku oraz od tego, czego w ogóle nie pojąłem. Jestem pełen obaw, że w tym przypadku chodzi o drugą i trzecią ewentualność... Ale nie martw się zdaniem poetyckiego serca kapusty.
Dobrze, więc. Nie, nie - ja rozumiem, bo szczerze jestem kiepska w te klocki. Zmieniłam tylko tytuł...nie wiem czy coś da się pojąć, kurczaki.
Dziękuję za wpadnięcie do mnie! Od razu lepiej.
Maju, kiedy byłam w Twoim wieku trochę umiałam gotować, i pisałam koszmarne wierszyki. Wierszyki, na szczęście, poszły w niepamięć; natomiast dzisiaj, niektóre moje potrawy, to ponoć czysta poezja. ;-)
Życzę sukcesów i serdecznie pozdrawiam.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Heheheh. Sugerujesz coś Regulatorzy?:D Więc trzeba trwać i może kiedyś w Master wystąpić?
Serdecznie pozdrawiam!
---> regulatorzy. :-) Tylko niektóre? Wiele nauki jeszcze przed Tobą... Maju, bądż szybsza --- umiejętności kucharskie znacząco podnoszą temperaturę naszych uczuć... :-)
Adamie. Na razie nie narzeka ;) a z czasem... będę się uczyła od Regulatorzy.
Maju, niczego nie sugeruję. Ot, była to chwila zwierzeń. ;-)
Adamie, tak tylko niektóre, gdyż pozostałe to całkiem niezła proza, często fantastyczna, a czasem trafia się horror. ;-)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Maju, z przyjemnością zauważam, że idziesz bardzo dobrą drogą. Brawo! Zmieniłaś tytuł wiersza – i bardzo dobrze. Teraz tytuł brzmi: „W kuchni u zabitej matki” i jest o niebo ciekawszy od poprzedniego. Co więcej, od razu przybliża, choć ogólnie, poetykę wiersza.
Kilka dywagacji w tej sprawie, bo jeszcze tytuł można dopracować, doszlifować, ocyzelować – i cały wiersz.
„W” otwiera w zdaniu spojrzenie na wnętrze, przenosi nas do środka. W pokoju, w sali, w celi, w kościele… Służy także do dokładnego wskazania. W tej sprawie uczyniliśmy wszystko, co możliwe… W tej, a nie w innej, właśnie w tej.
I popatrzmy na takie propozycje tytułów:
W kuchni u zabitej matki (istniejący tytul);
W kuchni zabitej matki;
Kuchnia zabitej matki;
Kuchnia zarżniętej matki;
Kuchnia zabitej przeze mnie matki.
Różnica pomiędzy dwiema pierwszymi tytułami a trzema pozostałymi jest oczywista. Dwa pierwsze tytuły od razu wskazują tło – w środku czegoś. To wynika z zastosowania na początku ”w”. Trzy ostatnie tego nie wskazują, co więcej, dają o wiele szersze tło. Tajemnicze. Niedookreślone, a więc – przyciągające uwagę czytelnika. W pierwszym tytule „u” jest niepotrzebne. To coś, co określa się niekiedy „watą słowną” – zgłoska bez znaczenia, bez treści, nie przekazująca żadnej informacji. Ponadto: w kogo kuchni? Zabitej matki… Tytuł „W kuchni zabitej matki” jest wystarczająco jasny. Zapis trzech ostatnich tytułów daje czytelnikowi inna optykę tego, co napotka w wierszu – i wystarczająco ciekawy. Czwarty tytuł jest zbytnio turpistyczny. Prostacki. Piąty – zbyt oczywisty, daje za dużo informacji. Pozostaje do dyspozycji drugi i trzeci. Wybór każdego z nich zmienia spodziewaną optykę wiersza, ale to kwestia wyboru autora. Ale to pokazuje tez, jakie ma znaczenie dobór wyrazów.
Widąc po zmianie tytulu, ze łapiesz sprawę podstawową – dobór wyrazów i informacje, jakie przekazują. I jaki budują klimat. To dotyczy zarówno pojedynczego wersu, jak i zdania, a potem całej frazy. Akapitu. Cały wiersz można tak dopracować, krok po kroku – i stanie się zupełnie inny.
Pisanie jest w sumie rzemiosłem, a zrozumienie i opanowanie umiejętności znajdowania właściwych wyrazów, ich łączenia i budowania przez ich dobór określonego przekazu jest zdaniem egzaminu czeladniczego. I te próby – cenne –przy zmianie tytułu już widać.
Jesteś na dobrej drodze.
Jak z kolorami w malarstwie... rozumiem co masz na myśli. Chyba w wierszach to jeszcze bardziej zauważalne niż w zwykłej prozie, bo te są z reguły krótsze. Pikuś jest napisać coś, ale szlifować, pucować, czyścić - do zamierzonego połysku jest żmudne. Muszę zacząć robić to dokładniej. Dziękuję jednak, że wpadłeś Rogerze i zmotywowałeś mnie do napisania czegokolwiek.
Pozdrowienia!
Właśnie tak. To co napisałaś, to budulec. Niezly. A teraz należy zrobić z niego utwór. Czyli --- trzeba posiąść sztukę pisania. I nie ma tutaj żadnych cudownych metod, porad i iluminacji. Tak jak w nauce rzemiosła --- terminator, czeladnik, mistrz. A dopracowanie utworu jest najwazniejsze i czesto najdluższe --- tak jak szlifowanie czegoś do idealnej gładkości. Jak to zlapiesz, będzie bardzo dobrze.
Pozdrówko.
Mi też się niezbyt podobało. Przypomniały mi się wierszyki, które pisałem w gimbazie, żeby zaimponować koleżankom w glanach.
pozdrawiam
I po co to było?
Prawie pasuje. Gimbaza atakuje ponownie!
Pozdrawiam
Podczas "śledztwa" co do Twojej twórczości trafiłam na ten wiersz oto. Ale zawsze słaba byłam z mówienia o poezji i oceniania jej. Nie będę więc tego robić, bo nie umiem fachowo skomentować. Mogę tylko napisać, że zobaczyłam straszne obrazki. Takie trochę jak z "Pachnidła".
Trzymaj się:)
Agatko, brr, to ślectwo jest przemiłe, ale boję się go... obyś trafiła na nieco lepsze z moich wypocin:)
Jej, dziękuję za komentarz!
Pozdawiam!