- Opowiadanie: tintin - bez tytułu

bez tytułu

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

bez tytułu

Dotknij mnie, mój umiłowany Paolo i zdmuchnij proch z palców. Synu, byłeś mi przyjacielem, powiernikiem i sekretarzem. Byłeś mi jedyną rodziną przez prawie piętnaście lat. Ty wiesz najlepiej, jak samotny jest szary człowiek, nędzny sługa Pański wyniesiony do godności, które były moim udziałem. Nikt mnie nie znał lepiej, więc zrozumiesz także, czemu popełniłem grzech, którego skutki masz przed oczami. Nie życzę sobie by ktokolwiek inny posiadł tę wiedzę. Ufam, że Pan poprowadzi Cię przez ten jakże trudny okres, który masz przed sobą.

 

Pamiętasz jak często zastanawialiśmy się razem, jakie życie mogą prowadzić ludzie przechadzający się po Placu? Dwie godziny temu wyjrzałem przez okno po raz przedostatni w życiu. Ostatnim żywym człowiekiem jakiego widziałem była młoda, piękna kobieta. Była już późna noc, ale od niej promieniało światło dobroci; wydawało mi się, że za moment usłyszę chóry anielskie, a ona dołączy do ich śpiewu. To pewnie wpływ chwili i świadomość podjętej decyzji zmąciły mi zmysły, ale, Paolo, ta turystka o słowiańskiej urodzie wydała mi się znakiem z Nieba.

 

Jest coś, z czego nawet Tobie się nie zwierzyłem… Wybacz mi, błagam. Nawet teraz, kiedy wiem, że w życiu doczesnym nie spojrzę już w Twoje pełne wyrzutu oczy, trudno mi przejść do rzeczy… Tydzień temu zapadłem na grypę. Miałem nadwrażliwość na światło, gorączkę, łamało mnie w kościach. Nic nietypowego, a objawy ustąpiły po kilku dniach. Wszystkie oprócz okropnej migreny, pamiętasz? Migrena, reumatyzm – czego oczekiwać po organiźmie starego człowieka? Jednak nie, to było coś więcej. Udało mi się ukryć przed światem pewne straszne fakty. Po raz pierwszy w życiu wykorzystałem mój autorytet do tak niskich celów i wstydzę się tego, że ludzie lepsi ode mnie uwierzyli w kłamstwa, które opowiadałem.

 

Nawet Ty tego nie zauważyłeś, ale nic nie jadłem od zeszłego czwartku. Mój ostatni posiłek składał się z gotowanego mięsa kurczaka, i zwymiotowałem go niedługo po kolacji. Od tamtej pory niemal nie spałem i cały czas dręczy mnie głód. Obsesyjnie myślę o krwi, nic innego nie daję rady przełknąć. Gdybyż ta plugawa rządza na chwilę zelżała, czułbym się cudownie. Nie wiem, skąd wziął się przypływ sił, ale mam wrażenie, że odmłodniałem o dobre kilkanaście lat. Poza tym, wbrew filmom, nie odczuwam innych zmian. Na pewno światło słoneczne mi nie służy, co zamierzam wykorzystać, ale bieganie po ścianach i suficie? Pomijając, że dziwnie bym wyglądał – nawet w prywatnym ubraniu – to zwyczajnie niemozliwe. Nie mam też długich kłów, a Krucyfiks mogę nadal trzymać w dłoniach i się pod Nim modlić.

 

Kto zaraził mnie tą chorobą? Wszystkie dane mam w telefonie komórkowym. Wiesz, jak je znaleźć i co zrobić później. Właśnie przyszła mi do głowy pewna zabawna myśl: a co jeśli to wszystko jest pomyłką? Jeśli nie jestem wampirem, tylko starym, głupim grzesznikiem pokaranym okropną migreną, prawdopodobnie związaną z niedawnym przeziębieniem? Zobaczymy. W pewnym sensie skomplikowałoby to sytuację, bo jest jeszcze to dziwne łaknienie krwi… Wczorajszej nocy chciałem wyjść z rezydencji. Planowałem odprawić ochronę i pospacerować chwilę. Mógłbym w ten sposób sprawdzić jak zareaguję na bliskość przechodniów, pełnych życiodajnej posoki. Nie udało się. Rozmawiając z oficerami ochrony poczułem, że muszę uciekać – inaczej nie potrafiłem się powstrzymać przed rzuceniem się na któregoś z nich. Chyba dostałem swoją odpowiedź, tak czy tak.

 

Niedługo wzejdzie słońce. Przydałaby się nam wreszcie ładniejsza pogoda.

 

Paolo, Ty rozumiesz, prawda? Rozumiesz, że muszę chronić naszą Matkę?

 

* * *

 

Kiedy starszy pan o miłej, łagodnej twarzy rozsunął zasłony, przez firanki do pokoju wpadł promyk słońca, zaczął sie pierwszy ciepły dzien tego lata.

Koniec

Komentarze

Nikt w to nie uwierzy, ale opowiadanko napisałem kilka dni przed ogłoszeniem przez Benedykta XIV rezygnacji ze stanowiska. Dzięki za przeczytanie. Zostaw komentarz:)

O_o Ja.. Musisz mieć ze 300 lat!!

Hi hi. XVI. Te rzymskie cudaczne cyferki trudne som.

No może trudne, ale nic nie wspominałeś o języku polskim.

Proponuję wymyślić tytuł, zanim zaprezentuje się dzieło światu.

no chyba, że dzieło jest o książce tajemniczej bez tytułu wokół której kręci się cała akcja.

Całkiem ciekawy tekst. Szkoda, że taki krótki. Wampiry są oczywiście tematem bardzo wyeksploatowanym, ale i tak uważam, że ciekawie byłoby przeczytać ciąg dalszy tego opowiadania. Ja w każdym razie czuję się zainteresowany.

Wymyśl tytuł. Pomysł niezły, wykonanie również. Zgadzam się z vyzartem, szkoda, że nie rozwinąłeś tego trochę. Ale z drugiej strony może to zepsłułoby efekt. A tak - mamy całkiem interesujący obrazek.

Proszę nadać opowiadaniu tytuł. Opowiadanie, jak człowiek, powinno się jakoś nazywać. ;-)

Ponieważ czuję pewien niedosyt, proszę także o ciąg dalszy.

 

„…czego oczekiwać po organiźmie starego człowieka?” –– …czego oczekiwać po organizmie starego człowieka?

 

„…to zwyczajnie niemozliwe”. –– to zwyczajnie niemożliwe.

 

„…zaczął sie pierwszy ciepły dzien tego lata”. –– …zaczął się pierwszy ciepły dzień tego lata.

 

Pozdrawiam.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Ogólnie - dziękuję za życzliwe przyjęcie tekstu. Rogulatorom także za korektę: organiźm to zawstydzający błąd, a dwie literówki są pochodną pisania w .txt i nie na własnej klawiaturze.

Znów ogólnie - tytułu nie wymyślę nawet na torturach. Kilka, które popełniłem dawno temu, to są "takie rzeczy, że jeszcze mi wstyd". Nie będę przytaczał, uwierzcie na słowo. Bez przesady; o ile dobry tytuł dodaje opowiadniu jakości, o tyle jego brak chyba nie jednak psuje tekstu.

Najważniejsza część komentarza: bardzo się cieszę, że Wam się podobało:D Dzięk za odzew!

Oj tam, oj tam. Nie mogłeś tego zatytułować po prostu "List" (wymyslione na poczekaniu, pewnie dałoby się lepiej)? Tekst ma formę listu do Paolo. Lepszy tytuł trochę nijaki niż żaden, przynajmniej "wstydu" nie ma :). Ja też mam problem z tytułami, ale mimo wszystko wolę wpisać cokolwiek neutralnego, żeby opowiadanie było "kompletne".

Przeczytałam sobie to jeszcze raz w poszuiwaniu pomysłu na tytuł, muszę powiedzieć, że spodobało mi się jeszcze bardziej. Wzruszyłam się i zrobiło mi się trochę smutno. Przypomniał mi się łagodny, taki trochę nieśmiały głos poprzedniego papieża. Nie jestem wierząca, ale pomyślałam sobie, że musiało mu być ciężko.

Poproszę o TYTUŁ !!!

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

I jeszcze (pochamsku) wtrące swoje trzy grosze:

 

>> Dwie godziny temu wyjrzałem przez okno po raz przedostatni w życiu.<< --- Niby wiadomo o co chodzi, ale jednak z małym potknięciem. Jednym słowem ZŁY zapis. Moje sugestie poniżej:

 

Dwie godziny temu wyjrzałem przez okno po raz ostatni w życiu

Albo

Dwie godziny temu wyjrzałem przez okno przedostatni raz w życiu


Widać róznicę ?

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Och, jak rany... Czy to jakiś tutejszy niepisany zwyczaj, że tak się upieracie przy tytule? Nie rozumiem, naprawdę. Czy opowiadanie jest bez niego trudniej zrozumieć? Trudniej wybrać interpretację? Trudniej dogrzebać się drugiego dna? W porządku, niech będzie:

Od dziś tytuł niniejszego opowiadania brzmi - orkiestra, tusz! - "Skała".

mkmorgoth: "przedostatni raz" jest w porządku, zgadzam się. Podobnie jak moje "po raz przedostatni". Nie chcę się sprzeczać, bo tutaj chodzi wyłącznie o styl. To nie jest ZŁY zapis. Zostawmy tę kwestię, dobrze?

Skała to świetny tytuł :)

A dlaczego autor tak bardzo upiera się,by opowiadanie nie miało tytułu? 

Przyłączam się do grona oczekujących na "coś więcej". Stworzyłeś bardzo intymną atmosferę, chyba każdy kto przeczytał tekst, poczuł się powiernikiem sekretu. 

Szanowne Koleżeństwo po piórze!

Tutułu nie wymyśliłem bo jestem boleśnie świadomy własnych ograniczeń w tym zakresie. Podobnie dialogi: w moim wykonaniu brzmią koszmarnie, więc unikam ich jak ognia. Nie spodziewałem się, że komukolwiek się ten krótki tekst spodoba. Cieszę się jak dziecko.

Na razie myślę nad innym tekstem, ale jeśli wpadnę na pomysł kontynuacji "Skały" - napiszę. Prawdopodobnie znów bez dialogów i mikrej długości. Tutuł postaram się jakiś wyprodukować, obiecuję. Odbieracie mi, kurka, połowę radości pisania;)

Najpierw cieszysz się jak dziecko, że nam się podoba Twoje opowiadanie, nie wykluczasz kontynuacji, a potem nagle mówisz, że odbieramy Ci połowę radości pisania. Możesz jaśniej? ;-)

Niniejszym oświadczam, że cała moja radość, została wytworzona we własnym zakresie, nie odebrałam Ci nawet cząstki, nie licząc radości czytania Twojego porządnego tekstu. ;-) Czy radość czytania jest porównywalna z radością pisania? ;-)

Pozdrawiam.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Tintin - więcej wiary w siebie. Jeśli będziesz tak ostrożnie stąpał, nigdzie nie dojdziesz. Zobacz - wymyśliłeś niezły tytuł, mimo że myślałeś, że nie umiesz. Umiesz. Gdybyś wymyślił kiepski tytuł, najwyżej byśmy Cię "zjechali" :D. Ale wtedy nauczyłbyś się czegoś.

Oczywiście nie namawiam Cię, byś pisał coś bez zgody z samym sobą. Jeśli nie czujesz się na siłach, by pisać dialogi, na razie nie pisz. Chcę tylko powiedzieć, że tym tekstem udowodniłeś, że piszesz nieźle :)

Pozdrawiam!

regulatorzy: a bo się uparliście... I teraz jak do czegokolwiek nowego usiądę, to z myślą "ożeż, a na końcu będę jeszcze musiał wymyślić tytuł". Nie no, żartowałem. Radość pisania u mnie nadal niezmącona krytyczną (a tym bardziej krytycznoliteracką) myślą.

fanta: mam za sobą debiut papierowy, pewnie już z 15 lat temu, który "poszedł" z takim tytułem, że nikomu się nie przyznaję. Ale za to oddałem tekst za darmo, co dla niedofinansowanego kwartalnika literackiego było niezłą zachętą do druku:)

Dobra, nie będę nazywał jakoś swoje opowiadania. Najwyżej mnie objedziecie:)

W sensie nie, że nie będę, tylko, że będę:)

W takim razie czekamy na następne. Ten pozostanie na długo w mojej pamięci, z tytułem czy bez. Na pewno zawsze mi się przypomni, gdy internet powie coś o eks-papieżu :D

fanto, w takim razie konkursowego drabla dedykuję Tobie:)

Nowa Fantastyka