PUBLICYSTYKA
Orbitowski coraz częściej przypomina filmy mniej niszowe, co nie zmienia faktu,że warte wspomnienia, a i sam felieton dobrze napisany, trzyma poziom.
Erpegowe piekiełko znów pochwalę, dobrze, że rubryka się zadomowiła. Znów też zapytam, czy jest szansa na podobną rubrykę z nowościami filmowo-serialowymi.
Starosta – ciekawie, ciekawie. I widzę, że wreszcie skrócono górny margines, bardzo fajnie, bo te dodatkowe dwa akapity tekstu jak widać dobrze robi stylowi Węglowego.
“Z fantastyką wśród zwierząt” – ciekawy temat, zainteresował mnie tym bardziej, że nieraz w swoich opowiadaniach umieszczam postacie zwierzęce. ale mimo zainteresowania, mam ogromny niedosyt po tym tekście. Swoją drogą nie wiem czemu oczekiwałem w tym tekście wzmianki o “hugo”, jakby nie było w “Hugo” tylko jedna postać była zwierzęca, więc trochę stereotypowo myślę :-)
Tekst o wampirach w Japonii – jeśli nie liczyć sugestii, iż w Europie postać wampirów ukształtowała się w XIX wieku (???) wywiad ciekawy. Mam niesamowite wrażenie, że gdyby autor miał możliwość pociągnięcia go dłużej, byłaby tam niejedna ciekawostka – choć wiadomo, ograniczenia musza być. Ale może jakaś kontynuacja tematu, w odniesieniu do bardziej sprecyzowanych kwestii?
Jeszcze małe odniesienie do recenzji… Recenzowanie nie jest proste. Wiadomo, trzeba liczyć się z tym, ze czytelnicy mają różne gusta, niekoniecznie zgodne z recenzentem. W dodatku początkujący recenzenci nieraz mają opory co, jak i ile mogą napisać, jeśli dostali lekturę do ocenienia, a nie piszą sami z siebie. Ale kurcze, jeśli z recenzji nic nie wynika, można poprosić daną osobę o spróbowanie napisania jeszcze raz (zaznaczam: niekoniecznie odrzucić, każdy się przecież uczy, czasem ma zły dzień itp.). Czemu o tym piszę? Bo nie wiem jak inni, ale ja nic nie zrozumiałem ze zdań typu “Powieść wykorzystuje dwa interesujące chwyty – jednym jest wplecenie powieści w powieść, żeby na końcu całość okazała się dziełem dla konkretnego odbiorcy, a czytelnik jest jedynie przypadkowym odbiorcą”.
PROZA POLSKA
“Kraina piasku” – fajny klimat humoru absurdalnego, niemal monty pythonowskiego, który gwałtownie (a mimo to umiejętnie) skręca w stronę ponurych rozważań. Gwałtownie, a mimo to trzyma się to kupy, bo jest w tym jakiś symbol zderzenia z życiem realnym po wypadnięciu z życia akademickiego.Tekst jako całość dobry, jednak można by go skrócić, bo w którymś momencie staje się jednak zbyt rozciągnięty.
“Głos słońca” – dobry przykład, ze poprawny język to nie wszystko. Choć gdzieś jest wrażenie, że pomysł chyba jest interesujący, to tekst jest napisany w taki sposób, że się przez niego brnie, aż w końcu zaczyna skakać po akapitach. Wytrzymałem dwie strony, potem tylko rzuciłem okiem dalej, w którą stronę to idzie. No nie szło.
PROZA ZAGRANICZNA
“Przewodnik wiedźmy po ucieczkach” – dawno, dawno temu, w “Małej Fantastyce”, było opowiadanie oparte na podobnym pomyśle, choć pisane z innej perspektywy. o chłopcu, który wsiąkł w pewne hobby, coraz częściej znikał, aż w końcu znikł na dobre po skonstruowaniu jakiegoś dziwnego urządzenia. Opowiadanie to miało może z ćwierć strony i dało się zapamiętać (a mały byłem, gdy je czytałem). Tutaj mamy perspektywę książkową i tekst na siedem stron, którego raczej nie zapamiętam. Choć podobieństwa kończą się na pomyśle końcowym i na każdym innym polu te teksty są różne, to zwyczajnie to opowiadanie niemiłosiernie przeciągnięto. A szkoda, bo wątki ucieczek w świat wyobraźni i odniesień do problemów rodzinnych mogły prowadzić do ciekawego tekstu.
“golgota” – tu dla odmiany bardzo mi się podobało. Krótko, wyraziście, nawet bez mocnego zakończenia dające do myślenia.
“Zasmakować w świetle gwiazd” – do tego tekstu mam mieszane odczucia. Z jednej strony tworzy klimat, bazuje na jakimś pomyśle, jest dramatyzm. Z drugiej autor gubi się w liczbach, nie wykonał podstawowego researcu. Jasne, jeśli coś nie jest “hard” SF, to nie musi być wszystko dokładnie, ale żeby zapasy “awaryjne” żywności miały formę potraw (i to wonnych), a nie liofilizatów…? A takich drobiazgów było tu znacznie więcej. No, dobre opowiadanie, ale uproszczone bardzo. I w sumie nawet brakło oddania obłędu głównej postaci – jest o nim napisane, ale nie oddano grozy sytuacji.
“Kontakt” – a tu opowiadanie oparte na bardzo ciekawym pomyśle. Dwa zastrzeżenia… Jedno, że tu również coś z liczbami nie wyszło. Baza miała mieć troje naukowców i dwoje lingwistów, czyli… cztery osoby. No nie :-) Ale to drobiazg, nie przeszkadza w czytaniu. Bardziej problemem było, że tekst w którymś momencie staje się “szarpany”. Aż się w sumie zastanawiam, czy w pewnym stopniu nie było to aluzją autorki do przedstawionej w opowiadaniu koncepcji, ale chyba nie. No, pomysł świetny, ale realizacja mogłaby być lepsza i… choć często piszę, ze różne opowiadania powinny być krótsze, to tu mam wrażenie, ze chyba doszło do niepotrzebnych cięć w tekście, bo mam trochę wrażenie, jakby jakiś fragmentów brakowało.