Czasopisma

Dodaj re­cen­zję

Nowa Fantastyka 09/21

An­dro­id/iOS   |   Pre­nu­me­ra­ta   |   e-Kiosk  |   Audio

 

ZMIERZCH GA­LAK­TY­KI LEMA

 

22 wrze­śnia 1995 roku pro­fe­sor Mit­suy­oshi Nu­ma­no, tłu­macz na język ja­poń­ski, wy­kła­dow­ca po­lo­ni­sty­ki na Uni­wer­sy­te­cie To­kij­skim, i dr hab. Beata Ku­biak, kul­tu­ro­znaw­czy­ni spe­cja­li­zu­ją­ca się w pi­śmie i sztu­ce Ja­po­nii, prze­pro­wa­dzi­li wy­wiad ze Sta­ni­sła­wem Lemem. Dzię­ki uprzej­mo­ści pana pro­fe­so­ra Nu­ma­no pu­bli­ku­je­my tutaj ob­szer­ne, zre­da­go­wa­ne frag­men­ty wy­po­wie­dzi pi­sa­rza, zaś pełną treść roz­mo­wy, nigdy wcze­śniej nie­pu­bli­ko­wa­nej po pol­sku, znaj­dzie­cie w gra­ti­so­wym pliku w na­szej apli­ka­cji mo­bil­nej.

 

 

OD­KRYĆ LEMA NA NOWO

Dys­ku­sja (Mi­chał Cet­na­row­ski, Piotr Gór­ski, Paweł Majka)

 

Jak to z tym Lemem jest? Jego twór­czość ma nam cały czas coś do za­ofe­ro­wa­nia, może być wciąż czy­ta­na nie tylko na fali re­tro­no­stal­gii za baj­ka­mi ro­bo­tów i Ukła­dem Sło­necz­nym opa­no­wa­nym przez flotę pi­rxo­po­dob­nych „ti­row­ców próż­ni”? Czy też po­zo­sta­ją nam tylko ry­tu­al­ne spory o im­pon­de­ra­bi­lia, zwią­za­ne z po­sta­cią pi­sa­rza, jego re­cep­cją i stra­te­gia­mi od­bio­ru spo­łecz­ne­go, ale już nie do końca z tym, o czym Lem pisał i my­ślał.

 

Kamil Śmiał­kow­ski

RI­CHARD DON­NER ‒ HOL­LY­WO­ODZ­KI SU­PER­MAN

 

W lipcu po­że­gna­li­śmy Ri­char­da Don­ne­ra, jed­ne­go z naj­lep­szych hol­ly­wo­odz­kich opo­wia­da­czy, któ­re­go wszy­scy ko­ja­rzą z „Za­bój­czą bro­nią” (na­krę­cił czte­ry i do śmier­ci kom­bi­no­wał z piątą), ale nie spo­sób prze­ce­nić też jego wpły­wu na hor­ror, kino su­per­bo­ha­ter­skie czy fan­ta­sy. To był na­praw­dę mistrz!

 

Wi­told Var­gas

BEZ­KOST

 

Aby zro­zu­mieć, czym jest bez­kost, na­le­ży pa­mię­tać o wielu czyn­ni­kach, które wpły­wa­ją na lu­do­wy obraz świa­ta istot nad­przy­ro­dzo­nych. Bar­dzo istot­na była in­sty­tu­cja tabu, która dała po­czą­tek wielu nowym na­zwom de­mo­nów.

 

 

Agniesz­ka Haska, Jerzy Sta­cho­wicz

NASZA BAR­DZO ZNANA AU­TOR­KA

czyli za­po­mnia­ne pi­sar­ki z la­mu­sa, cz. 1

 

Hi­sto­ria fan­ta­sty­ki na­uko­wej to czę­sto hi­sto­ria słyn­nych pi­sa­rzy i bar­dzo mę­skie­go fan­do­mu. Takie przy­naj­mniej mo­że­my mieć wra­że­nie, jeśli prze­śle­dzi­my naj­waż­niej­sze pu­bli­ka­cje do­ty­czą­ce hi­sto­rii SF. Jest w tym dużo praw­dy, ale rów­nie dużo za­po­mnia­nych i prze­mil­cza­nych ko­biet, które pi­sa­ły fan­ta­sty­kę na­uko­wą i zo­sta­ły wy­ma­za­ne na lata z jej hi­sto­rii. Jedną z nich była pierw­sza au­tor­ka, która pi­sa­ła re­gu­lar­nie do kul­to­wych ame­ry­kań­skich ma­ga­zy­nów fan­ta­stycz­nych pod wła­snym na­zwi­skiem.

 

Mar­cin Zwierz­chow­ski

TA­JEM­NI­CE WIEDŹ­MI­NÓW

 

Plany plat­for­my Net­flix wzglę­dem bo­ha­te­rów i świa­ta stwo­rzo­nych przez An­drze­ja Sap­kow­skie­go prze­kra­cza­ją już se­rial „Wiedź­min”. „Zmora wilka” to pierw­sza w tym uni­wer­sum wy­pra­wa w es­te­ty­kę anime.

 

Po­nad­to w nu­me­rze m.in.:

– wy­wiad ze sce­na­rzy­stą "Zmory wilka", Beau De­Mayo;

– opo­wia­da­nie Bria­na Her­ber­ta i Ke­vi­na J. An­der­so­na z uni­wer­sum "Diuny";

– go­ścin­ny wy­stęp fe­lie­to­no­wy Marty Kra­jew­skiej;

– ko­lej­ne przy­go­dy Lila i Puta.

 

An­dro­id/iOS   |   Pre­nu­me­ra­ta   |   e-Kiosk  |   Audio

 

Komentarze

ob­ser­wuj

Wrze­sień to i czasu wię­cej na czy­ta­nie. Także naj­now­sze­go nu­me­ru NF.

A w nim sporo cie­ka­wej tre­ści, choć z po­zio­mem bywa róż­nie.

 

Jak zwy­kle, na po­czą­tek na ta­pe­cie opo­wia­da­nia pol­skie.

„Gdyby to wiatr” Ro­mu­al­da Paw­la­ka – tro­chę le­mo­wych in­spi­ra­cji, choć w sumie nie­wie­le. Po­mysł nie­no­wy, czy­ta­ło się dosyć przy­jem­nie, ale…

No wła­śnie ale. Że za­koń­cze­nie mi nie­spe­cjal­nie do­brze wy­brzmia­ło, to pal licho. Na­to­miast  „…nasi spece nie wi­dzie­li śla­dów na­pę­du, ro­zu­miesz?” wy­wo­ła­ło mi ciary na ple­cach. Bo oto „flota” pędzi sobie przez układ z pręd­ko­ścią 0,1c. O ile się nie mylę, w całym zna­nym nam ko­smo­sie obo­wią­zu­je pierw­sza za­sa­da dy­na­mi­ki New­to­na. Jeśli ktoś już roz­pę­dził flotę do wy­mie­nio­nej pręd­ko­ści, to nie po­trze­bu­je ona dalej pracy sil­ni­ków (chyba że do przy­spie­sza­nia albo zwal­nia­nia, ale ta­kich ma­new­rów w tek­ście nie do­strze­głem). Mam rację? Oraz od­le­głość wy­ra­żo­na w nie­sa­mo­wi­cie wiel­kiej krot­no­ści dłu­go­ści Planc­ka przy­po­mi­na mi próby udo­wod­nie­nia, że w od­le­głość Zie­mia-Słoń­ce jest za­ko­do­wa­na w wy­mia­rach pi­ra­mi­dy Che­op­sa.

Re­asu­mu­jąc – spory nie­do­syt mam po lek­tu­rze tego opo­wia­da­nia.

 „Lema pa­mię­ci ża­łob­ny rap­sod” Ty­mo­te­usza A. L. So­ko­łow­skie­go – nihil novi sub sole. To zna­czy: było wiele razy. Cza­sem znacz­nie le­piej. Tekst ra­tu­ją od­nie­sie­nia do Lema i pysz­ny po­mysł po­mni­ka Mi­strza na Księ­ży­cu (i to po­mni­ka po­dwój­ne­go). W każ­dym razie – szału nie ma.

„Neige Eter­nel­le” Bła­że­ja Ja­wo­row­skie­go – coś o mu­zy­ce? Czyli coś jak dla mnie? No nie­ste­ty… Od­bi­łem się do tego tek­stu jak od hip hopu (który, nie wie­dzieć czemu, nie­któ­rzy na­zy­wa­ją mu­zy­ką). Jak dla mnie beł­kot!

 

A z za­gra­ni­cy?

„Wody Kanly” Bria­na Her­ber­ta i Ke­vi­na J. An­der­so­na – tak tak, też dro­bię z nie­cier­pli­wo­ścią, ocze­ku­jąc na pre­mie­rę „Diuny”. Ale jeśli film miał­by po­zio­mem rów­nać do tego opka, to wolę już wer­sję Lyn­cha. To opo­wia­da­nie to po pro­stu wyrób li­te­ra­tu­ro­po­dob­ny. Fa­st­fo­od dla wiel­bi­cie­li Diuny, któ­rzy łykną wszyst­ko z me­lan­żem w tre­ści. Z braku laku można prze­czy­tać, ale prze­cież tyle jest lep­szych tek­stów!

„Cenne nie­po­wo­dze­nie” Re­bec­ci Camp­bell – wresz­cie coś, co warto prze­czy­tać! Sko­ja­rzy­ło mi się z opo­wia­da­niem C. M. Va­len­te o wi­nach. Bo tu jest tro­chę po­dob­nie – mó­wiąc o mu­zy­ce i skrzyp­cach, au­tor­ka ry­su­je mrocz­ną wizję przy­szło­ści. Z którą się nie zga­dzam (coś tam za mało bru­tal­no­ści i zła jak na peł­za­ją­cy ko­niec świa­ta), ale co tam. Czy­ta­ło się nad­zwy­czaj do­brze.

 

I czas na pu­bli­cy­sty­kę. A tym razem ja­kość ar­ty­ku­łów zde­cy­do­wa­nie prze­bi­ła ja­kość opo­wia­dań.

Bo…

LEM!

Boga pol­skiej fan­ta­sty­ki za­wsze po­czy­tać warto, a nawet trze­ba. Co praw­da z pewną dozą sa­mo­za­chwy­tu stwier­dzi­łem, że zrzę­dzi jak ja (czyli cza­sem nie­po­trzeb­nie i nad miarę), ale jed­nak Mistrz za­wsze po­zo­sta­je Mi­strzem. Lek­tu­ra obo­wiąz­ko­wa!

Do tego dość cie­ka­wa dys­ku­sja panów Cet­na­row­skie­go, Majki i Gór­skie­go o „od­kry­wa­niu” Lema przez pry­zmat współ­cze­sno­ści. BTW – strasz­nie mnie zdzi­wi­ło, kiedy Majka na­zwał język Try­lo­gii Sien­kie­wi­cza „trud­no przy­swa­jal­nym”. Serio? Rany bo­skie, ze współ­cze­snym czy­tel­nic­twem jest go­rzej, niż są­dzi­łem. A pró­bo­wał ktoś może czy­tać Bran­to­me’a w tłu­ma­cze­niu Boya? Po­le­cam, świet­na lek­tu­ra :P!

Do ani­mo­wa­ne­go se­ria­lu o Wiedź­mi­nie pod­cho­dzę jak pies do jeża: może kie­dyś obej­rzę? To w końcu anime, któ­re­go szcze­rze nie cier­pię!

Dobry ar­ty­kuł o Don­ne­rze. Nie pa­mię­ta­łem, że tyle do­bre­go kina wy­szło spod jego ręki. A skoro już się tak roz­pi­sa­łem, to tro­chę o fe­lie­to­nach: Kosik chyba nie­daw­no czy­tał Le­onar­da Mlo­di­no­wa, bo po­wta­rza wła­ści­wie tezy za­war­te w książ­ce „Nie­świa­do­my mózg” (też po­le­cam, a co!). Marta Kra­jew­ska po­twier­dza moje obawy – pol­ska fan­ta­sty­ka zbyt  za­chłan­nie, żar­łocz­nie rzu­ci­ła się na sło­wiań­skość. Co ani fan­ta­sty­ce, ani za­in­te­re­so­wa­niu prze­szło­ścią (praw­dzi­wą, nie le­chic­ką) na dobre nie wyj­dzie. Obym się mylił!

 

Z tech­ni­ka­liów – ktoś za­pa­łał mi­ło­ścią do gło­ski „i”: ko­no­pii, gu­ber­nii. Tro­chę coś nie tak, praw­da? Var­gas two­rzy nową lo­gi­kę: trze­cia al­ter­na­ty­wa to coś jak więk­sza po­ło­wa. Znowu po­ja­wia się dziw­na czkaw­ka (zna­czy po­wtó­rze­nie) na po­cząt­ku wy­wia­du z Beau de Mayo. A w re­cen­zji an­to­lo­gii pol­skich opo­wia­dań grozy wy­czy­ta­łem coś ta­kie­go: „Sosn­kow­ski w „Locie w za­świa­ty” w „Duchu Bia­łe­go Szczy­tu””. To jakaś opo­wia­da­nie szka­tuł­ko­we? Czy część więk­sze­go dzie­ła?

Li­te­ró­wek – 11.

 

PS. Stop­ce życzę uda­ne­go roz­ru­chu po urlo­pie!

Pierw­sze prawo Sta­ru­cha - li­te­rów­ki w cu­dzych tek­stach są oczo­bi­ją­ce, we wła­snych - nie­do­strze­gal­ne.

Ku­pi­łam już NF/09 i po raz pierw­szy od wielu mie­się­cy nie mo­głam się ode­rwać od pol­skich opo­wia­dań, nie mu­sia­łam się zmu­szać do ich prze­czy­ta­nia. Wresz­cie każde inne, wresz­cie brak iry­tu­ją­cej ma­nie­ry pol­skich opo­wia­da­czy. Każde za­ska­ku­je i ro­dza­jem nar­ra­cji, i te­ma­tu, wresz­cie zin­dy­wi­du­ali­zo­wa­ne. Po­do­ba­ło mi się! :-) Wię­cej na­pi­szę za ty­dzień, gdy prze­czy­tam od deski do deski mie­sięcz­nik.

O, widzę, że mamy różne zda­nia, Sta­ru­chu. ;-) Co do Planc­ka i śladu – masz rację, można było to zmyśl­niej roz­wią­zać, też za­trzy­ma­ło, ale nie za­sto­po­wa­ło, bo cie­ka­wi­ło mnie, co bę­dzie dalej. 

Lo­gi­ka za­pro­wa­dzi cię z punk­tu A do punk­tu B. Wy­obraź­nia za­pro­wa­dzi cię wszę­dzie. A.E.

PU­BLI­CY­STY­KA:

 

Marta Kra­jew­ska – o, ten fe­lie­ton raz, ze na fajny temat, dwa, ze pod­su­wa kilka cie­ka­wych po­my­słów, co czy­tać i czego słu­chać.

Wo­je­wo­da na temat nieco inny niż za­zwy­czaj, ale też cie­ka­wie.

“Zmierzch ga­lak­ty­ki Lema” – ależ to się świet­nie czyta! 

 

OPO­WIA­DA­NIA POL­SKIE

 

“Gdyby to wiatr” – czy­ta­ło się faj­nie, choć gdzieś tam na końcu tro­chę au­to­ro­wi bra­kło po­my­słu. To zna­czy koń­ców­ka jest dobra, ale spo­sób jest wy­ko­na­nia gdzieś po­zo­sta­wia wra­że­nie, ze jed­nak cze­ka­ło się na jakąś myśl, jakiś ko­men­tarz…

 

“Lema pa­mię­ci ża­ło­sny rap­sod” – to jest bar­dzo dobre opo­wia­da­nie, do któ­re­go bar­dzo nie­po­trzeb­nie wtrą­co­no wątek “Le­ma-Bo­ha­te­ra”. Nie­po­trzeb­nie w tym sen­sie, ze tro­chę jakby po­cho­dził z in­ne­go po­my­słu, z innej kon­wen­cji, jakby easter egg roz­rósł się do in­te­gral­nej czę­ści opo­wie­ści. Gdyby jed­nak po­mi­nąć ten wątek, to opo­wia­da­nie bar­dzo w dechę, po­do­ba­ło się!

 

“Neige Eter­nel­le” – i oto nad­cho­dzi ten rzad­ki mo­ment, gdy ze Sta­ru­chem chó­rem śpie­wa­my tę samą pieśń. A jeśli dwóch ludzi o róż­nych gu­stach zgod­nie na­rze­ka…

Au­to­ra, Bła­że­ja Ja­wor­skie­go, ko­ja­rzę z opo­wia­da­nia “Hro­nir”, cięż­ko roz­po­czę­te­go, ale faj­nie za­koń­czo­ne­go, więc war­te­go lek­tu­ry. Nie­ste­ty – ko­ja­rzę go rów­nież z nie­sa­mo­wi­cie mę­czą­ce­go “Ogrod­nic­twa”.

W skró­cie: po­mysł na tekst w for­mie re­cen­zji prima sort, prze­kaz eko­lo­gicz­ny też spoko, ale na po­my­śle ko­niec. Cóż z tego, skoro autor z ja­kie­goś po­wo­du uznał, że nie chce i nie za­mie­rza wpu­ścić czy­tel­ni­ka do środ­ka tek­stu. A jeśli któ­ryś okaże się dość upar­ty, to na­le­ży go uka­rać – srogo i bez­li­to­śnie. No ka­to­wa­nie czy­tel­ni­ka, tylko o ile w “Ogrod­nic­twie” trwa­ło to przez dwie stro­ny, to tu kaźń zo­sta­ła roz­cią­gnię­ta na pięć.

W stop­ce au­tor­skiej (którą czę­sto czy­tam przed lek­tu­rą opo­wia­dań) o “Hro­ni­rze” ani słowa, za to o “Ogrod­nic­twie” ow­szem, więc w sumie zo­sta­łem ostrze­żo­ny…

 

OPO­WIA­DA­NIA ZA­GRA­NICZ­NE

 

“Wody kanly” – mi się bar­dzo po­do­ba­ło. I cie­szę się, ze na to tra­fi­łem, bo pew­nie poza NF bym nie prze­czy­tał. Ale za­wsze jak tra­fiam na takie hi­sto­rie mocno osa­dzo­ne w uni­ver­sach (po­dob­nie było z tek­stem z uni­ver­sum Am­be­ru) za­sta­na­wiam się, czy tekst broni się jako nie­za­leż­na ca­łość, od­po­wied­nia dla osób, które nie czy­ta­ły książ­ki. Tutaj niby tak, ale z dru­giej stro­ny jest wiele za­ło­żeń, ze czy­tel­nik wie jak dzia­ła­ją tar­cze, jak funk­cjo­nu­ją Czer­wie i… czym jest przy­pra­wa. Ale chyba mimo to “osoba spoza banki” nie po­win­na mieć pro­ble­mu, więc raz jesz­cze: dobre opo­wia­da­nie!

 

“Cenne nie­po­wo­dze­nie” – nie za­in­te­re­so­wa­ło mnie. Nie dla­te­go, że złe czy coś. Po pro­stu się nie wcią­gną­łem, wiec trud­no mi ko­men­to­wać.

 

Wstęp­niak in­te­re­su­ją­cy, gdyż pod­no­si kwe­stię ak­tu­al­ną i pa­lą­cą. Tro­chę po­po­le­mi­zu­ję.

Nie obar­cza­ła­bym na­rzę­dzia od­po­wie­dzial­no­ścią, jak chyba rów­nież i tych, któ­rzy wy­pi­su­ją he­re­zje, czy sze­ru­ją, przy­kła­da­jąc dłoń do pro­pa­ga­cji głupstw i ra­dy­ka­li­zmów, po­nie­waż prze­wa­ża­ją­ca ich część wpi­su­je się po pro­stu w obo­wią­zu­ją­cy ma­in­stre­am i re­gu­ły gry. Media spo­łecz­no­ścio­we dzia­ła­ją w opar­ciu o jeden do­mi­nu­ją­cy al­go­rytm (jest ich ty­sią­ce ale za­sa­da jedna), zresz­tą rów­nież In­ter­net, jako prze­strzeń, miej­sce, sam z sie­bie tego nie robi: py­ta­nie kto mie­sza, po co i jaką uzy­sku­je z tego war­tość. Maz­zu­ca­to bar­dzo kla­row­nie opi­su­je na­ro­dzi­ny w la­tach sie­dem­dzie­sią­tych/osiem­dzie­sią­tych "na­uko­wej" eko­no­mii i po­grze­ba­nie war­to­ści, któ­rych zde­fi­nio­wa­niem (wy­kład­nią) zaj­mo­wał się każdy uzna­ny my­śli­ciel eko­no­micz­ny przed wy­ło­że­niem swo­jej teo­rii. Obec­nie dla nas war­tość jest równa cenie (nie­wia­ry­god­nie  silne prze­ko­na­nie, po­dob­nie jak po­rów­ny­wa­nie rynku glo­bal­ne­go do targu, czy me­ta­fo­ra o przy­pły­wie pod­no­szą­cym wszyst­kie ło­dzie, etc.), co nie jest praw­dą, którą lekko ujaw­ni­ła pan­de­mia. Z kolei Zu­boff roz­pra­co­wa­ła ka­pi­ta­lizm in­wi­gi­la­cji. Pro­ce­sy nas "mielą", mo­dy­fi­ku­jąc i skła­nia­jąc do okre­ślo­nych za­cho­wań. 

Apel jest super, tj. wstrzy­maj­my klik­nię­cie "dalej", po­zwól­my scze­znąć szko­dli­wym tre­ściom.

 

Opo­wia­da­nia pol­skie

 

Krót­ko po­wtó­rzę, że dobre, bo od­mien­ne od zwy­cza­jo­wych. W każ­dym widać było i po­mysł na opo­wia­da­nie, i na­tu­ral­ną nar­ra­cję. Pierw­sze wra­że­nia – en­tu­zja­stycz­ne, za­mie­ści­łam w ko­men­ta­rzu na po­cząt­ku wątku, lecz opi­nię mu­si­cie wy­ro­bić sobie sami, bo zda­nia, jak można prze­czy­tać w re­cen­zjach in­nych ko­men­tu­ją­cych są po­dzie­lo­ne. 

Mi na ten przy­kład "Neige éter­nel­le" się po­do­ba­ło, cho­ciaż muszę przy­znać – w czy­ta­niu było "dusz­ne".

 

Opo­wia­da­nia za­gra­nicz­ne

Wody Kanly; przy­po­mnie­nie Diuny i Gur­neya Hal­lec­ka za­wsze w cenie, mam duży sen­ty­ment do uni­wer­sum Diuny; czy­ta­ło się do­brze.

Cenne nie­po­wo­dze­nie; cie­ka­we opo­wia­da­nie, lecz dla mnie za mało mu­zy­ki, kli­ma­tu i drzew; czyta się nie­wart­ko; eko­lo­gicz­ne i no­stal­gicz­ne, może stąd tak na­rzu­ca się nie­do­sta­tek aury, at­mos­fe­ry, ma­gicz­ne­go czaru, który spra­wił że opo­wia­da­nie dłu­ży­ło się.

 

Pu­bli­cy­sty­ka

"Za­strzyk przy­szło­ści"; o, pierw­szy raz in­spi­ru­ją­ce! Chiny (pro­ces zmian kon­se­kwent­nie wdra­ża­ny przez Xi Jin­pin­ga, cio­sa­nie no­we­go czło­wie­ka, po eta­pie "wzbo­ga­ce­nia" nad­szedł czas re­dy­stry­bu­cji) oraz loot boxy – brrr.

"Bez­kost" – dwa słowa o głów­nych ce­chach pew­ne­go upio­ra. 

"Zmierzch ga­lak­ty­ki Lema"; fajny wy­wiad, choć cały czas za­sta­na­wia­łam się, co po­wie­dział­by żyjąc współ­cze­śnie.

"Od­kryć Lema na nowo"; in­te­re­su­ją­ca dys­ku­sja, bli­ska mi opi­nia MC, zaś lekko zdzi­wio­na byłam wy­po­wie­dzia­mi roz­mów­ców, w któ­rych lekko prze­bi­ja­ła się di­no­zau­ro­wa­tość i chyba lek­kie nie­zro­zu­mie­nie Lema, albo po­szu­ki­wa­nie tego, czego w nim aku­rat nie ma.

"Ri­chard Don­ner…"; war­to­ścio­we wspo­mnie­nie maga kina. Pa­mię­tam "Za­klę­tą w so­ko­ła", "Za­bój­czą broń" i świet­ny "Scro­oged".

"Nasza bar­dzo znana au­tor­ka"; z cyklu od­ku­rza­my lamus, tym razem o Cla­rze Win­ger Har­ris, in­te­re­su­ją­ce.

"Ta­jem­ni­ce wiedź­mi­nów" i "Wiedź­min: Zmora wilka"; zaj­mu­ją­ce.

"We­zwij­cie moich Sło­wian"; fajne i wprost na­pi­sa­ne.

Fe­lie­to­ny: Kosik ok, zwłasz­cza PS, po­wierz­chow­nie, za to po pi­sar­sku; Or­bi­tow­ski też po pi­sar­sku i cie­ka­wy.

 

Re­cen­zje

O opo­wie­ściach nie­sa­mo­wi­tych (V tom, fajne bo jest kilka słów od sie­bie, a nie tylko stresz­cze­nie); Gunia – za­chę­cił nad­zwy­czaj uda­nie do hor­ro­ru Pio­tra Sa­wic­kie­go, aż muszę spraw­dzić.

 

Tra­dy­cyj­nie ko­mik­sy i rpg prze­ska­no­wa­łam.

Lil i Put – za­baw­ny, ano, wiara czyni cuda, cu­deń­ka i … :-)

Lo­gi­ka za­pro­wa­dzi cię z punk­tu A do punk­tu B. Wy­obraź­nia za­pro­wa­dzi cię wszę­dzie. A.E.

Nowa Fantastyka