Czasopisma

Dodaj recenzję

Nowa Fantastyka 11/25

Prenumerata   |   e-Kiosk  |   Nexto  |   Legimi

 

JEDEN WOJOWNIK Z MIECZEM NIE URATUJE ŚWIATA

Wywiad z Michaelem Moorcockiem

 

Michael Moorcock (ur. 1939) jest jedną z najważniejszych postaci brytyjskiej SF i fantasy. To autor kilkudziesięciu powieści i wielu opowiadań praktycznie w każdym gatunku. Laureat nagród Nebula, Johna W. Campbella za najlepszą powieść SF, World Fantasy, British Fantasy i Guardian Fiction. Jest również muzykiem ‒ z grupą Hawkwind nagrał platynową płytę „Warrior on the Edge of Time”.

Moorcock wprowadził do popkultury pojęcie multiwersum, a jako redaktor magazynu „New Worlds” promował takich autorów jak J.G. Ballard, Brian Aldiss, Norman Spinrad i Roger Zelazny, walnie przyczyniając się do rozwoju Nowej Fali w fantastyce naukowej.

Brytyjski pisarz jest twórcą Elryka, Jerry’ego Corneliusa i pułkownika Pyata, a także wielu innych pamiętnych postaci literackich. W 2008 roku magazyn „The Times” umieścił Moorcocka na swojej liście „50 największych brytyjskich pisarzy po 1945 roku”.

 

 

ŚLEDZIU Z OSIEDLA SWOBODA

wywiad z Michałem Śledzińskim, część 2

 

Michał „Śledziu” Śledziński ‒ rysownik i twórca komiksowy, reżyser animacji. Współtwórca i redaktor naczelny magazynu „Produkt”, autor serii „Osiedle Swoboda” oraz „Fido i Mel”. Jego „Czerwony Pingwin musi umrzeć 2” został Polskim Komiksem Roku 2021 w Nagrodach „Nowej Fantastyki”. Pierwsza część wywiadu ukazała się w „NF” 10/25.

 

KONKURS LITERACKI „NOWEJ FANTASTYKI” ‒ WYNIKI

 

W „Nowej Fantastyce” 06/24 ogłosiliśmy konkurs literacki na opowiadanie, czerpiąc z tradycji towarzyszącej miesięcznikowi od pierwszych lat jego istnienia. Odzew przekroczył nasze najśmielsze oczekiwania: nadesłano aż 1267 tekstów! Proces selekcji okazał się wyjątkowo trudny, biorąc pod uwagę poziom nadesłanych prac, ograniczone moce przerobowe naszej redakcji i to, że zależało nam, aby potraktować temat z należytą starannością. W połowie lipca, dzięki tytanicznej pracy Oli Klęczar, mieliśmy wytypowane 102 teksty, które przeszły do finałowego etapu. I wreszcie teraz, połączonymi siłami redakcji i naszych współpracowników oraz z pomocą znakomitej pisarki Ewy Białołęckiej, udało nam się doprowadzić konkurs do szczęśliwego rozwiązania.

 

Agnieszka Haska, Jerzy Stachowicz

KALENDARIUM Z LAMUSA

czyli wyprawa w przyszłość

 

Dzisiaj raczej nie drży się już z lubieży i nie całuje ust na wpół rozpadłych – pisaliśmy z niejakim smutkiem na łamach „NF” w październiku 2005 roku w artykule o erotyce w przedwojennej fantastyce (z dużą liczbą pikantnych cytatów). Artykuł ten miał być jednorazową przygodą publicystyczną, ale de facto zapoczątkował cykl „Z lamusa”; dwadzieścia lat i ponad sto tekstów później nasza przygoda w „Nowej Fantastyce” wciąż trwa.

 

Ponadto w numerze:

‒ przedpremierowy fragment powieści Roberta M. Wegnera „Dusza pokryta bliznami”;

‒ opowiadania m.in. Roberta Silverberga i Natalii Matoliniec;

„Wiedźmineczka” ‒ komiks i wywiad ze scenarzystką, Mileną Zając;

‒ nowa promocja prenumeraty;

‒ felietony, recenzje i inne stałe atrakcje.

 

Prenumerata   |   e-Kiosk  |   Nexto  |   Legimi

Komentarze

obserwuj

   W listopadowym, przedostatnim w tym roku, numerze “Nowej Fantastyki” zaciekawił mnie wstęp redaktora naczelnego o umarłych w Internecie. Kiedyś Internet był nadzieją na edukację dla osób zamieszkujących odległe miejsca, np. australijskie pustkowia. 

    Chciałbym napisać też parę słów o opowiadaniach numeru.  

   Zwróciłem uwagę na tekst Michała Brzozowskiego pt. “Twarzowość”. Jego tematem jest nowoczesna technologia, która utrudnia nam życie, zamiast go upraszczać. 

   W swoim telefonie używałem zabezpieczenia rozpoznającego moją twarz. Teraz chronię swoją komórkę za pomocą odcisku mojego palca (co nie zabezpiecza przed zgubieniem urządzenia). Na razie jestem zadowolony. 

   Wolę opowiadania napisane przejrzyście, w których dobrze wiem, o co chodzi. Może jest to związane z tym, że chętnie czytuję starszych autorów fantastyki, bardziej konwencjonalnych i zwięzłych? 

   Przez ambitne eksperymenty językowe utwory często stają się niezrozumiałe i pogmatwane, a spotkałem się z wieloma przykładami takich opowiadań. 

   Skomplikowanym autorem dla mnie bywa Jacek Dukaj, który pisze bardzo trudnym językiem, ale doceniam jego niektóre utwory. Są one, moim zdaniem, ważne dla fantastyki i nie tylko. 

   Oglądam w Internecie wywiady z tym autorem. Mówi ciekawe rzeczy o współczesnym świecie i technologii, która wpływa na nasze życie. 

   Algorytmy komputerowe podobno potrafią rozpoznać nie tylko nasze twarze, ale i emocje, uczucia, myśli, które się na nich ujawniają. Czujemy się przez to podglądani przez nasze własne urządzenia. Jest to też związane z tym, że w naszym otoczeniu jest coraz więcej kamer i kamerek (dobrze, że nie mikrofonów), co mi niepokojąco przypomina wizje Janusza A. Zajdla. 

   W listopadowym numerze w dziale polskim przeczytałem też opowiadanie Michała Kłodawskiego “Nazywam się Róża”. Jest to fantastyka kosmiczna o poszukiwaniu pozaziemskich istot inteligentnych. Czy kiedyś się do nas odezwą? Czy w ogóle istnieją? Jest to częsty temat w utworach science – fiction. Interesuję się kosmologią. Często czytam artykuły i książki na ten temat. 

   Właśnie wypożyczyłem z biblioteki powieść tego autora “Bóg zero jeden”. 

   W dziale zagranicznym przeczytałem z dużą przyjemnością opowiadanie Roberta Silverberga, którego od dawna znam: “Igła w stogu siana”. Tematem tego opowiadania są paradoksy czasowe potraktowane beztrosko, z humorem. Silverberg napisał wiele wspaniałych opowiadań i powieści. 

   Moją ulubioną powieścią tego pisarza (jak do tej pory) jest “Umierając żyjemy”, której bohaterem jest telepata. Została wydana kiedyś przez wydawnictwo Rebis w tłumaczeniu Marii Korusiewicz. Na żółtej okładce tej książki widać rozbite okulary. 

   Obliczenia Pana Jemielniaka w jego felietonie “Autobus do Proximy” czynią mało realnymi nasze marzenia o podboju odległego kosmosu. Jednak nasze sondy docierają już teraz do najdalszych obiektów Układu Słonecznego po to, by je badać. 

   We wczesnej powieści St. Lema “Obłok Magellana” została opisana długa podróż kosmiczna do gwiazd. Jest w niej zawarta aluzja do słynnej podróży Ferdynanda Magellana dookoła Ziemi w epoce wielkich odkryć geograficznych. Pisałem kiedyś szkolne wypracowanie o sławnych żeglarzach na lekcję historii. 

Jesień. W końcu prawdziwa. Jednak za prawdziwą zimą nie tęsknię.

W każdym razie – w towarzystwie kubka gorącej herbaty przeczytałem nowy numer NF.

A w nim…

 

Po pierwsze wyniki literackiego konkursu NF! Oklaski dla zwycięzców, no i nie mniejsze oklaski dla jury. Kupa roboty to była.

Ale wróćmy do zawartości. Dużo krótkich tekstów z  prozy polskiej. Od razu powiem: zdecydowanie wolę od „długajów”.

„Twarzowość” Michała Brzozowskiego – w sumie opis choroby psychicznej, w którym fantastyki z lupą trzeba szukać. Da się czytać, ale chyba (jak mi się zdaje) już było?

„O przewadze safianowych trzewiczków” Ewy Marczyńskiej-Goldstein – a to mi się bardzo podobało! Bardzo lubię inne spojrzenia na znane i zdawałoby się, wyświechtane do cna tematy. Coś jak w „Mary Reilly”, którą hołubię. Tu się Autorce świetnie udało stworzyć krótką, ale bardzo zajmującą opowieść. Brawa!

„Karuzela nocą lśni” Anny Karnickiej – realizm magiczny w polskim wydaniu? Nie zrozumiałem i na tym poprzestanę.

„Nazywam się Róża” Michała Kłodawskiego – intrygujące. Niekoniecznie mnie zachwyciło, ale na pewno warto przeczytać. I zastanowić się, a o to przecież w SF chodzi. „Bóg zero jeden” czeka na mojej półce i myślę, że to będzie ciekawa lektura!

„Nekromantka” Agnieszki Szmatoły – fantasy, meh. Na szczęście krótkie i z pomysłem, więc nosem kręcił nie będę. Miły przerywnik czytelniczy.

 

A zza granicy.

„Igła w stogu czasu” Roberta Silverberga – nazwisko wielkie, więc i oczekiwania wielkie. Nie do końca spełnione, bo zakończenie wydaje mi się dosyć nijakie. Ale czyta się dobrze, Autor pióro ma sprawne, więc warto!

„Kalijuga. Taniec” Henry Liona Oldiego – część druga (i wydaje mi się, że nie ostatnia) opowiadania z numeru 08/25. Część pierwsza była niezła, ten tekst – nie odstaje. Na szczęści Autorzy nie idą na łatwiznę w temacie zakończenia. Jedynym minusem jest delikatne przegadanie, ale niech będzie, bo całość ciekawa.

„Pięć wędrownych kamienic” Natalii Matoliniec – hm, tu mam kłopot. Pomysł bardzo fajny. Ale opisany bardzo skrótowo i coś mi się sypie w szczegółach, szczególnie jak to fajnie można się spotykać z kimś z czasów II wojny (przypomnę, że Lwów przestał właśnie być polski i zaczął sowiecki; gdzie tu NKWD? A Polacy? itd. itp.).

No i zakończenie mi mocno nie podeszło, bo wyskakuje jak Filip z konopi. Znaczy: tekst czytało się fajnie, ale ogólnie rozczarowuje

 

Dla porządku dodam, że fragmentu powieści Wegnera nie czytałem, bo nie lubię czytać czegoś wyrwanego z kontekstu.

 

A w publicystyce.

Najpierw zacznę od marudzenia. Orbitowski o filmie, który (o dziwo) jest ogólnie dostępny. Miałem nawet zamiar obejrzeć, ale zdaje się, że Pan Łukasz mi go srogo zaspoilerował. Trudno!

Do tego – bardzo długi wywiad z Moorcockiem. Jak zwykle u pisarzy znanych: trochę autopromocji, trochę banałów, niewiele interesującej treści. Znacznie bardziej podobał mi się wywiad z Mileną Zając, ale to pewnie dlatego, że ujęła mnie „Wiedźmineczka” (a z Elrykiem mam ostatnio na pieńku). Coś jak u Marczyńskiej-Goldstein: można jeszcze coś niespodziewanego wycisnąć ze znanych historii!

Tym razem z grona felietonistów wybija się Kosik, który co prawda mówi rzeczy, o których niby wiedzą wszyscy, ale to jednak warto przypomnieć. BTW – ostatnio w radio słyszałem, że podobno w Polsce wychodzi dziennie 80 książek wszelakiego rodzaju. Potop!

Jemielniak wchodzi na wysokie obroty, z których nie schodzą Klęczar, Haska i Stachowicz oraz Vargas.

 

Literówek nie zauważyłem, choć zdało mi się, że przecinki czasem tańczą. Ale specem od przecinkologii nie jestem!

 

PS_EDIT: Zapomniałem o ilustracjach, nadrabiam. Szału z wyborem nie ma, więc chyba ta Patryka Wójcik (str.33)

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

 

 

DUSZA POKRYTA BLIZNAMI Robert M. Wegner:

 

Przeczytałem z zainteresowaniem. Nie wiem dlaczego, ale fabuła wydawała mi się pokłosiem antyimigranckich nastrojów w Europie…

 

TWARZOWOŚĆ Michał Brzozowski:

 

Interesujący tekst, z mocnym, aktualnym przesłaniem. Do poczytania!

 

O PRZEWADZE SAFIANOWYCH TRZEWICZKÓW Ewa Marczyńska-Goldstein:

 

Nie lubię szortów. Dla mnie to taka wprawka literacka, z banalną puentą.

 

KARUZELA NOCĄ LŚNI Anna Karnicka:

 

Bardzo dobry tekst. Autorka wspaniale maluje słowem. Przeczytałem z wielką przyjemnością. Ktoś może się przyczepić, że fabuła zbyt freudowska, ale co poradzić, gdy to się sprawdza? Tekst numeru!

Polecam!

 

NAZYWAM SIĘ RÓŻA Michał Kłodawski:

 

Interesujący tekst. Ma to swój specyficzny klimat: smutku i beznadziei. I konsekwentnie, czytelnika, w tym nastroju utrzymuje aż po finał.

Polecam!

 

NEKROMANTKA Agnieszka Szamatoła:

 

Nie lubię szortów. Absolutnie mnie nie rozbawiło. Opowiastka dla pięciolatka…

 

IGŁA W STOGU CZASU Robert Silverberg:

 

Interesujący tekst, skłaniający do refleksji. Choć trochę zbyt romantycznie (by nie powiedzieć naiwnie) poprowadzono pewne wątki. Finał mnie rozczarował. Oczekiwałem raczej przesłania, że zabawy z czasem kończą się zawsze źle, a tu mamy happy end i to taki, że wszystko ułożyło się lepiej niż było przed ingerencją… Wolałbym, by wszystko się posypało i, na koniec, obaj byli nieszczęśliwi. Byłaby to gorzka, ale jednak mądra puenta. A tak, to co, kombinujcie, bo cwaniaki wyjdą na swoje?

 

KALIJUGA. TANIEC Henry Lion Oldi:

 

Kontynuacja, której nikt się nie spodziewał i chyba nikt nie oczekiwał. Dla mnie niepotrzebna. Przez lwią część tekstu, to odgrzewany kotlet. Motyw z psem niewykorzystany. A finał to absolutne rozczarowanie. Po takim tekście, takie grzeczne zakończenie? Żal.

 

PIĘĆ WĘDROWNYCH KAMIENIC Natalia Matoliniec:

 

Początek mnie nudził, wręcz męczył. Później robi się ciekawiej. Zabrakło mi jakiejś kulminacji. Finał, gdzie trzeba było przycisnąć, znów nudzi.

 

 

Ilustracja numeru: ze strony 33, autor Patryk Wójcik. Gratuluję!

 

Pozdrawiam!

 

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Dusza pokryta bliznami: Fragment jakby stworzony na zajawkę – przypomina część wydarzeń z poprzedniego tomu, trochę zapowiada o czym będzie mowa w tej części. Nic specjalnego się nie dzieje na tych kilku stronach, ale swoje zadanie w podstawowym stopniu spełnia.

Twarzowość: Ciekawe opowiadanie, które zahacza trochę o psychologię, trochę o low-SF. Nadspodziewanie dobrze mi się czytało, chociaż to nie moje klimaty.

O przewadze safianowych trzewiczków: Dobry pomysł na ukazanie baśni z innej strony, ale zupełnie niewykorzystany. Wygląda to trochę na dialog wyrwany z kontekstu. Brak spójnej historii, brak puenty.

Karuzela nocą lśni: Nudny, obyczajowy smut. Nie ma w tym za grosz fantastyki, więc nie wiem co to opowiadanie tu robi.

Nazywam się Róża: Kolejny nudny smut, ale tym razem w konwencji filozoficznego SF. W dodatku dość banalny na poziomie przemyśleń.

Nekromantka: Sympatyczna historyjka z zabawną puentą. Czarujące.

Igła w stogu czasu: Ciekawa historia, lekko niepokojąca. Można się nieźle bawić, jeśli nie będziemy za bardzo wnikać w logikę zmian i podróży w czasie (zresztą jak w większości tego typu historii).

Kalijuga. Taniec: Kontynuacja innego opowiadania, którego nie czytałem. Jednak nie sprawiło mi to problemu, bo bardzo łatwo wejść w tę historię. Tekst z początku sprawnie zaciekawia czytelnika, ale później robi się trochę przewidywalnie. Niemniej dobrze się czyta. Ten tekst chyba bym wskazał jako opowiadanie numeru, choć wybór był trudny, bo tym razem było kilka historii na zbliżonym poziomie (rozważałem też “Twarzowość”, “Igłę w stogu czasu” oraz “Pięć wędrownych kamienic”).

Pięć wędrownych kamienic: Dość proste i banalne opowiadanie o pętli czasu, ale jest napisane żywym i przyjemnym językiem, więc nieźle się czyta.

 

Dodatkowo, dobrze mi się czytało wywiady z Moorcockiem i Śledziem. Bardzo ciekawe.

Tym razem z wyjątkowym zaciekawieniem przeczytałem również tekst Rafała Kosika. Chętnie zobaczyłbym więcej historii zza kulis rynku wydawniczego fantastyki.

Za to zupełnie mi się nie spodobał komiks Mileny Zając. Historia banalna, humor nieco wysilony, a rysunki przeciętne. Czy “Wiedźmin” faktycznie potrzebuje takiego rozmieniania na drobne? Moim zdaniem nie.

Nowa Fantastyka