Czasopisma

Dodaj recenzję

Wydanie Specjalne 04/16

Ted Kosmatka – Dezorientacja lwów

Jacek Wróbel – Rzeczy, które gasną

Piotr Jedliński – Opowieść cyberszwankowa

Tomek Suwalski – Trzecia helisa

Dale Bailey – Poślubiłam potwora z kosmosu

Jana Dubinianskaja – Żony widm

Komentarze

obserwuj

“Opowieść cyberszwankową” czytałem jeszcze w brudnopisie autora. Polecam!

Kupuję ze względu na opowiadanie Dzazgi i nowego Kosmatkę. Jak zaległości czytelnicze odrobię, to zrecenzuję.

A ja bardzo przepraszam, gdzie toto można dostać? Bo w standardowym kiosku z NF niet ;-) 

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Uporałem się już z tą lekturą i mam następujące przemyślenia:

 

Opowieść cyberszwankowa – ogólnie nie jestem fantem tego typu fantastyki. Zwyczajnie męczy mnie czytanie udziwnionego stylu i neologizmy – jednocześnie wiem, że istnieją fani tego typu literatury. Co do samej fabuły kojarzyła mi się trochę z Matrixem, niestety uważam, że opowiadanie było za długie – ciągłe bieganie po omacku, gdyż o celu całej podróży dowiadujemy się przy samym końcu opowieści. Tekst mnie nie przekonał.

 

Rzeczy, które gasną – to pierwsze opowiadanie, które przeczytałem z tego numeru. Pamiętam mistrza Haxerlina z opowiadania w NF i liczyłem na kolejną dawkę świetnego humoru. Zadowolony byłe tylko połowicznie – większość naprawdę jest zabawna, a powracający co jakiś czas motyw cytrusów genialny. Samo wybijanie szyb ateistów przez bogów nasuwało od razu skojarzeniami ze Światem Dysku. I przy samym końcu pojawił się poważny zgrzyt – jak na opowiadanie humorystyczne kończy się zdecydowanie zbyt mroczno. Być może opowiadanie jest prologiem ukazującego się niedługi zbioru i wielki zły zostanie pokonany na końcu tomu, jednak jako samodzielne opowiadanie zakończenie mocno zaniża ocenę utworu. 

Dodatkowo trzeba zauważyć, że opowiadanie jest “mocno przegadane” – mi to osobiście nie przeszkadza, ale w moim opowiadaniu wytknięto to jako błąd, więc stosuje tę samą miarę do opublikowanych opowiadań (oczywiście mówię to z dozą żartu i złośliwości).

 

Trzecia helisa – opowiadanie bardzo dobre. Interesująco się zaczyna i jest ciekawie do ostatniej strony. Fantastyka bliskiego zasięgu, umiejętnie pokazuje to co najprawdopodobniej nas czeka. Historie spokojnie można by zmienić na scenariusz i wysłać do twórców “Czarnego lustra” – tam poruszają podobne ambitne tematy. Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić to otwarte zakończeni, jakieś pół strony więcej i było by bezbłędnie. Niemniej uważam, że jest to najlepszy polski tekst numeru.

 

Dezorientacja lwów - porusza ciekawy temat analizy wyborców i o tym jak politycy robią wszystko, aby wpasować się w gusta mitologicznej “opinii publicznej”. Tematyka skojarzyła mi się z “Fikcją polityczną “ Michała Protasiuka z numeru 10/15 NF, jednak fabuła poszła w inną stronę. Ambitna tematyka i dobrze się czytało, choć w przypadku tego autora to żadne zaskoczenie.

 

Poślubiłam potwora z kosmosu – zdecydowanie nie mój typ fantastyki. Bardzo dużo emocji, bardzo mało akcji. Przypomina mi to mocną groteskę – kosmita zjawia się na Ziemie i żaden rząd się tym nie interesuje. Ba! Ludzie w sklepie nie wytykają go palcami i nie widzą w nim nic nadzwyczajnego. Jak dla mnie kosmita jest tylko symbolem pomagającym zmagać się z traumą. Podsumowując więcej frajdy w interpretacji i analizie niż w samym czytaniu.

Dodatkowo niezbyt rozumiem tytuł. Całe opowiadanie czekałem na ślub z Gortem. Bardziej zrozumiałym tytułem byłby “Poślubiłam potwora z innej przestrzeni” – w moim odczuciu tytuł odnosi się do  Donny’ego, który po traumie w oczach bohaterki zmienił się w potwora. Ale kim ja jestem, żeby krytykować tytuł – zostaje kolejna rzecz do interpretacji.

 

Żony widm - z początku podchodziłem do opowiadani z rezerwom. Mimo, że akcja toczy się prędko informacje dozowane są bardzo oszczędnie. Przyznam się, że przeszarżowałem z domysłami, gdyż długi czas podejrzewałem, że Ichni są kosmitami, a jednak całość sugeruje bardziej Amerykanów. Cała historia bardzo ciekawa, a zakończenie i wyjaśnienie większości niewiadomych podbija ocenę opowiadania o jakieś dwa oczka w górę.

P.S. To miłe, że Paweł Laudański zrobił notkę do opowiadania.

Dziękuję, Natanie, za opinię na temat nowego Haxerlina. Muszę przemyśleć, w jakim kierunku iść, bo dostaję rozbieżne opinie – ”wracaj do śmiesznych historii, lepiej ci to wychodzi, nie ma się co silić na modyfikacje” vs. “super, że wprowadzasz intrygi i mroczniejsze aspekty, nie rezygnując z humoru”. Pożyjemy, zobaczymy :) Drugi tom utrzymany jest właśnie w poważniejszym tonie, ale jestem z niego dużo bardziej zadowolony niż z “Cudów…” Trzeci to natomiast powrót do korzeni.

 

Opowiadania z FWS 4/16 bardzo przypadły mi do gustu, za wyjątkiem “Żon widm”. Robiłem ze trzy podejścia do tekstu i dopiero przy ostatnim udało mi się dobrnąć do finału. Numerem jeden – “Trzecia helisa”. Ukłon w stronę autora za pomysł i wykonanie. Też miałem skojarzenia z “Black Mirror”.

Intrygi i mroczniejsze aspekty w powieściach i opowiadaniach humorystycznych nie są złe. Idealne połączenie mają książki Prattcheta, gdzie mamy np. krwiożercze elfy z “Panowie i damy”, albo takiego pana Herbatkę z “Wiedźmikołaja” – jednak to co wyróżnia te opowieści od historii niehumorystycznych jest karanie złych bohaterów za ich uczynki i tego mi tu zabrakło.

Taka moja opinia, jednak wiem, że to autor wie najlepiej co jest dobre dla jego dzieła. Dalej jestem fanem Haxerlina i czekam na więcej :P

Nowa Fantastyka