Recenzja:

Wydanie Specjalne 02/15

"W labiryncie" Marcin Rusnak

Muszę przyznać, że nazwisko Rusnak było mi nie znane. Do tej pory. Po lekturze "W labiryncie", twórczość tego autora znalazła się w centrum moich literackich zainteresowań. 

 

Pisarz to architekt

 

Pierwszym co intryguje to budowa tekstu. Podwójna narracja – opowiadanie w opowiadaniu – początkowo wydaje się oderwana od siebie, nie współgra. Jest tajemnicą zarówno dla czytelnika jak i bohatera. Prawda, straszliwa i życiowa, jest gdzieś tam dalej, odkrywamy ją wspólnie. Fabuła toczy się dwutorowo – w alegorycznych próbkach literackich bohatera i w rozmowach z doktorem Travisem. Taka konstrukcja jest jak współczesna architektura – pozornie osobliwa, chaotyczna, ale wystarczy dłuższe spojrzenie, by docenić skomplikowane piękno tej budowli.

 

Wszyscy mamy swój mit

 

Bohater – John Wallace – trafia do ośrodka dla osób z zaburzeniami psychicznymi, po tym jak pobił znajomego kolegi z pracy. Jego lekarz – Travis – nie mogąc dotrzeć do Prawdy – źródła problemu, namawia bohatera do… pisania literatury. Bohater pisze, a za każdym razem sięga po grecki mit z Minotaurem. Doktor Travis, John, jak i czytelnik szybko odkrywają związki, analogię literackich próbek do prawdziwego życia bohatera. Mit staje się streszczeniem jego tragedii. 

Opowiadanie jest poruszającą podróżą w głąb głównej postaci, odkrywaniem, cegiełka po cegiełce, prawdy i burzeniem psychicznego muru – akceptacją okrutnego losu.

 

Krebs 81

 

Autor, wydaje się, zadaje również pytanie do innych twórców. Ile w naszych tekstach przemycamy własnych "Minotaurów"? Ile mitów jest prawdą? Ile Krebsów 81, nawet nieświadomie, umieściliśmy w opowiadaniach? W końcu – ile samego siebie autor daje we własnym tekście? Czy powinniśmy się bać, by nie dać za wiele, by twórczość "nie okradła" nas z prywatności przeżyć i tragedii? A może potraktować to jako terapię, literacko wykrzyczeć wszystkie grzechy, wszystko to co tak usilnie próbowaliśmy ukryć, a potem niech się dzieje, kurwa, co chce?

Opowiadanie Rusnaka jest tylko drogowskazem, szablonem jak czytać własną twórczość i jak szukać "czegoś więcej" u innych.

 

Najwspanialsza fantastyka

 

W notce autorskiej, Michał Cetnarowski, pyta: Czy to "jeszcze fantastyka"?

Przyznam, że pytanie wyjątkowo celne. Ale jestem w stanie, subiektywnie, na nie odpowiedzieć.

TAK. To fantastyka i to w najwspanialszym wydaniu, gdzie każdy element fantastyczny to alegoria, symbol spraw, osób i rzeczy prawdziwych. W takiej literaturze nie ma fantastyki dla samej fantastyki – nie spycha się jej do roli nietuzinkowego tła, ale obsadza się ją w roli głównej. Co prawda, w tekście mamy fikcję w fikcji, ale, jak wspomniałem, to tylko wzór literatury odważnej i prawdziwej, a przez to wspaniałej.

 

Na koniec gratuluję opowiadania Autorowi, gratuluję NF takiej publikacji i gratuluję nam wszystkim, że możemy przeczytać taką perełkę.

 

Komentarze

obserwuj

:-)

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Nowa Fantastyka