- Hydepark: "Co nas kręci, co nas podnieca" - inspiracje.

Hydepark:

opowiadania

"Co nas kręci, co nas podnieca" - inspiracje.

Zatem: Co was inspiruje? Sztuka? Natura? Muzyka? Ludzie? Wszystko naraz? Może piszecie przy muzyce, a może lubicie popatrzeć przez okno i to was motywuje. Podzielmy się tym co krystalizuje się w naszych dziełach. Może też kim jesteśmy, bo nie wszyscy się tu znamy, a myślę, że byłoby dobrze coś o sobie wiedzieć i wymienić poglądy, a także przykłady inspiracji. Jak na pisanie wpływa nasze życie? Może nauczymy się czegoś od siebie nawzajem.

Komentarze

ob­ser­wuj

Mnie kręcą in­spi­ru­ją­ce lek­tu­ry i mię­dzy­ludz­kie sy­tu­acje. Z lek­tu­ra­mi jest tak, że cza­sem za­zdrosz­czę do­bre­go tek­stu i mam ocho­tę na­pi­sać coś po­dob­ne­go, a naj­le­piej - jesz­cze świet­niej­sze­go. I nawet jak nie mam czasu na wy­ko­na­nie pro­jek­tu, po­mysł zo­sta­je i czeka. A z sy­tu­acja­mi mię­dzy­ludz­ki­mi jest tak, że one, gdy im się przyj­rzeć, są za­wsze dwu­po­zi­mo­we: na pierw­szym po­zio­mie to jest be­ha­wio­ryzm, ja­kieś za­cho­wa­nie; ale niżej pły­nie nurt ciem­ny, za­gma­twa­ny, trud­ny do zde­fi­nio­wa­nia i uka­za­nia. To mnie fa­scy­nu­je. Dla­te­go z jed­nej stro­ny lubię książ­ki takie, jak "Rogi" Joe Hilla, z dru­giej - "Fale" Vir­gi­nii Woolf, "W po­szu­ki­wa­niu stra­co­ne­go czasu" Pro­usta, "Skle­py cy­na­mo­no­we" Bruno Schul­za czy "Skóra" Kathe Koji. Poza tym za­wsze po­moc­na jest mu­zy­ka. Mari Boine, The Stran­glers, Love And Roc­kets, An­dre­as Vol­len­we­ider i wiele, wiele in­nych jesz­cze dźwię­ków. Ostat­nio Katie Melua, Mano Negra i Manu Chao.
Po­zdra­wiam.

Fajne py­ta­nie.

Mnie kręcą ko­mik­sy. To cie­ka­we - więk­szość ludzi pa­trzy na ko­mik­sy z per­spek­ty­wy Ka­czo­ra Do­nal­da i nie trak­tu­je ich po­waż­nie. Ja na­to­miast uwa­żam, że tacy twór­cy, jak An­dre­as Mar­tens, Leo, Neil Ga­iman, Mike Carey (ci dwaj wy­pły­nę­li zresz­tą jako peł­no­praw­ni li­te­ra­ci), Garth Ennis, Frank Mil­ler, Tsu­to­mu Nihei i wielu in­nych na­praw­dę po­tra­fią po­wie­dzieć coś no­we­go, od­mien­ne­go i w re­zul­ta­cie za­in­spi­ro­wać do cze­goś ory­gi­nal­ne­go.

Książ­ki. Czy­ta­nie to pod­sta­wa. Warto znać kla­sy­ków, ale to nie wy­star­czy - trze­ba szu­kać w miej­scach, w któ­rych nie szuka nikt inny. Od­no­śnie pi­sa­nia - King na­uczył mnie skła­dać słowa, Card pisać dia­lo­gi, Dick utrzy­mać kli­mat, wyżej wspo­mnia­ny Ga­iman otwo­rzyć się na nowe po­my­sły i tak dalej...

A, i cie­ka­wa spra­wa - pierw­sze opo­wia­da­nie na www.fantastyka.pl do­da­łem tylko po to, by wy­grać jeden z eg­zem­pla­rzy książ­ki Pró­szyń­skie­go (pa­mię­ta­cie ten kon­kurs zwią­za­ny z roz­ru­chem wi­try­ny?). Po cichu li­czy­łem na Grę En­de­ra - mój po­przed­ni eg­zem­plarz roz­le­ciał się już dawno temu. Nie­ste­ty nie wy­gra­łem, za to w wynik do­da­nia Ludzi Go­dzi­ny Czwar­tej na stro­nę skoń­czył się pu­bli­ka­cją na pa­pie­rze. I co? Mam się teraz kłó­cić, że ja tylko chcia­łem tego pie­przo­ne­go En­de­ra? ;)

Filmy. Tu, przy­znam się szcze­rze, je­stem noga - mało oglą­dam, le­d­wie znam kla­sy­kę kina, rzad­ko kiedy wy­pusz­czę się do kina. Głów­nie cenię zro­bio­ne ze sma­kiem i sty­lem pro­duk­cje typu Fight Club czy In­ter­sta­te 60. Nie znam się, choć wiem, że po­wi­nie­nem nad­ro­bić spore za­le­gło­ści (ale, spo­koj­nie - Ma­trik­sa i Star Wars znam).

Mu­zy­ka. Tu jest prze­róż­nie, nie ogra­ni­czam się do jed­ne­go ga­tun­ku. Co oso­bli­we, pre­fe­ru­ję ra­czej ro­dzi­mą mu­zy­kę. L.U.C, Kom­bajn Do Zbie­ra­nia Kur Po Wio­skach, Ka­wa­łek Kulki, Cool Kids Of Death, Dead Can Dance, Pla­ce­bo, Ni­rva­na... Długo by wy­mie­niać.

Chyba wszyst­ko, cza­sem jadę autem i coś widzę: pstryk i po­mysł, innym razem obej­rzę coś w te­le­wi­zor­ni i od razu po­wsta­je cały świat, od po­cząt­ku do końca. Nie ma reguł, jest tylko brak czasu.

In­spi­ro­wać może wszyst­ko. Za­cznę od ksią­żek. King to mój ulu­bio­ny autor. Nikt inny nie po­tra­fi w tak spa­nia­ły spo­sób bu­do­wać at­mos­fe­ry grozy. W za­sa­dzie pierw­szą książ­ką jaką prze­czy­ta­łem sam z wła­snej nie­przy­mu­szo­nej woli, była wła­śnie "mi­se­ry" Ste­phe­na Kinga. Dzię­ki niemu po­ko­cha­łem świat ksią­żek. Inną wy­jąt­ko­wą po­zy­cją jest oczy­wi­ście "Wład­ca Pier­ście­ni" nie­do­ści­gnio­na po­zy­cja wśród li­te­ra­tu­ry fan­ta­sy. Żadna inna książ­ka nie zmu­si­ła mnie do ta­kie­go wy­tę­że­nia wy­obraź­ni. Ale nie bo­la­ło:) Byłem za­chwy­co­ny i dzię­ki tej książ­ce wiem, że chciał­bym na­pi­sać wła­sną po­wieść osa­dzo­ną w takim kli­ma­cie. Acz­kol­wiek dzię­ki hor­ro­rom Kinga, nie byłby to taki cu­kie­re­czek;) Jest jesz­cze kilku au­to­rów, któ­rzy kształ­tu­ją w pew­nym sen­sie mój styl. Myślę, że tak jest z każ­dym z nas, za­wsze coś pod­chwy­ci­mi od in­nych, a wszyst­ko razem wzię­te kształ­tu­je nasz nie­po­wta­rzal­ny styl. Au­to­rzy, któ­rych do­ce­niam to: Go­od­kind Terry (Saga Miecz Praw­dy), Dan Sim­mons (za bły­sko­tli­we­go Hy­pe­rio­na), Mi­cha­el Crich­ton (za wszyst­ko:D) Robin Cook (wspa­nia­łe tril­le­ry me­dycz­ne), Sha­ke­spe­are (za Sen Nocy Let­niej) i in­nych, ale co tu będę wy­mie­niał.

Osoby pi­szą­ce czę­sto omi­ja­ją nie­bie­ski ekran. To źle. Wiem, że w tych cza­sach sztu­ka fil­mo­wa leży, jed­nak co jakiś czas po­ja­wia się film warty obej­rze­nia - albo bajki:), - ktore in­spi­ru­ją czło­wie­ka. Ava­tar, to na­praw­dę cie­ka­wa pro­duk­cja, może nie ma fa­bu­ły i chyba każ­de­mu ten film ko­ja­rzy się z pewną bajką:), jed­nak ta pro­duk­cja uświa­do­mi­ła mnie, że nie wszyst­ko jesz­cze zo­sta­ło wy­my­ślo­ne - chyba, że ktoś z was wcze­śniej wi­dział taką kon­cep­ce­je jed­no­ści ze świa­tem zwie­rząt i ro­ślin, ale ja nie. Więc nawet filmy mogą nas cze­goś uczyć i roz­wi­jać wy­obraź­nię. Ow­szem w pi­sa­niu się nie pod­szko­li­my, ale zde­ter­mi­nu­ją nas do my­śle­nia nad czymś nowym.

Ko­mik­sów nie czy­tam więc nie wiem.

Ale pro­duk­cje typu manga cza­sa­mi za­chwy­ca­ją mnie swoją po­my­sło­wo­ścią.

Je­stem rów­nież gra­czem. Może ostat­nio nie czę­sto za­glą­dam do wir­tu­al­ne­go świa­ta, ale jest pare gier, które mogą za­in­spi­ro­wać. nie­ste­ty na PC nie znam ta­kiej gry. Ale nigdy nie za­pom­ne wielu stra­co­nych dni przed grą Chro­no Cross. Wspa­nia­ły świat i re­we­la­cyj­na fa­bu­ła. Ehh...

A mu­zy­ka? Też in­spi­ru­je. Nie­ste­ty ja je­stem pod tym wzglę­dem dziw­ny i słu­cham ra­czej mało zna­nych ze­spo­łów. Taka mu­zy­ka uświa­da­mia mnie, że ko­mer­cyj­na stro­na twór­czo­ści nie musi wią­zać się z tym, że utwór ma być płyt­ki. Li­te­ra­tu­ta ma duże za­da­nie wobec ludzi, któ­rzy ją czy­ta­ją. Więc nie po­win­ni­śmy za­sy­py­wać ich bzdu­ra­mi, ale uczyć i prze­ka­zy­wać pewne war­to­ści, w które wie­rzy­my.

Ale się roz­pi­sa­łem. Lu­dzie nie czy­taj­cie, bo za­mu­li­łem.

@py­rek

Je­stem rów­nież gra­czem. Może ostat­nio nie czę­sto za­glą­dam do wir­tu­al­ne­go świa­ta, ale jest pare gier, które mogą za­in­spi­ro­wać. nie­ste­ty na PC nie znam ta­kiej gry.

- Sy­be­ria 1 i 2
- Bey­ond: Good & Evil
- The Lon­gest Jo­ur­ney
- Psy­cho­nauts
- Ame­ri­can McGee's Alice

Nie znam tych ty­tu­łów, jed­nak przy­po­mnia­ła mi się jedna gra za­in­spi­ro­wa­na twór­czo­ścią Lo­ve­cra­fta "Call of cthul­hu" re­we­la­cja:D Gra ma tro­chę błę­dów, ale fa­bu­ła wy­mia­ta i gra roz­krę­ca się z każdą mi­nu­tą, na­pię­cie ro­śnie nie­prze­rwa­nie. Po­le­cam.
A te co wy­mie­ni­łeś pew­nie spraw­dze. Dzię­ki.

A mnie in­spi­ru­je życie.  Moż­li­wość pa­trze­nia na świat z wielu per­spek­tyw. Uwiel­biam chwi­le, w któ­rych zmy­sły mogą pra­co­wać na peł­nych ob­ro­tach. Ubó­stwiam za­pach ziemi po desz­czu i świe­żo sko­szo­nej trawy, go­dzi­na­mi mo­gła­bym pa­trzeć na pro­mie­nie słoń­ca od­bi­ja­ją­ce się od za­śnie­żo­nych gór­skich szczy­tów, jak i na słoń­ce zni­ka­ją­ce gdzieś za la­zu­ro­wą taflą morza. Uwiel­biam po­dró­że, gdy zbyt długo sie­dzę w jed­nym miej­scu, za­czy­nam po­pa­dać w de­pre­sję. Książ­ki po­chła­niam na­ło­go­wo, głów­nie fan­ta­sty­kę i thril­le­ry. Lubię "Pana Ta­de­usza" i "Chło­pów" - bo mają w sobie jakiś nie­od­par­ty urok. Co do fil­mów - prze­pa­dam za mu­si­ca­la­mi i ko­me­dia­mi, ale "Wład­cę Pier­ście­ni" czy "Star Wars" mo­gła­bym oglą­dać go­dzi­na­mi. Ja­poń­ski­mi man­ga­mi rów­nież nie gar­dzę :)  Mu­zy­ka to dla mnie głów­nie Queen, Dżem i Mo­zart. W wir­tu­al­nym świe­cie gier go­ści­łam czę­sto, gdy czasu nie po­chła­nia­ły mi jesz­cze dzie­ci :) Tu nie po­pi­szę się żadną ory­gi­nal­no­ścią, bo fa­scy­no­wa­ło mnie Dia­blo, War­craft, He­ro­es of Might and Magic i ostat­nio Wiedź­min.  A tak cał­kiem na mar­gi­ne­sie - mam 25 lat, miesz­kam w War­sza­wie, wła­śnie skoń­czy­łam prawo i je­stem mamą dwóch cu­dow­nych dziew­czy­nek :)
 

To za­le­ży też tro­chę od formy. Jesli cho­dzi o opo­wia­da­nia, to naj­więk­szą in­spi­ra­cją są... bez­sen­nosć i sny. Gdy nie mo­żesz za­snąć, tłuką się po gło­wie naj­róż­niej­sze dziw­ne myśli i po­my­sły. Dla mnie w opo­wia­da­niu (jako w krót­kim tek­sćie, nie mówie tu o cy­klach) naj­wa­zniej­szy jest po­mysł, więc wy­ła­py­wa­nie tych wszyst­kich strzęp­ków wła­snej, zwi­chro­wa­nej wy­obraź­ni jest nie­zwy­kle in­spi­ru­ją­ce. Po­dob­nie sny, z tym, że muszą być pla­stycz­ne i od­po­wied­nio za­krę­co­ne. Nie każdy takie ma. Ja mam. Gdy­bym pro­wa­dził notes snów, na co je­stem zbyt le­ni­wy, hi­sto­rie same by się tam ukła­da­ły.
Mo­gły­by być tylko tro­chę dziw­ne :)

Jeśli cho­dzi o ogól­ne, to na­praw­dę, cała po­pkul­tu­ra. Od Azji do Wlk. Bry­ta­nii, w każ­dym prze­ja­wie. Jako, że je­stem po­chła­nia­czem, oglą­dam, czy­tam i gram dużo, to mam prak­tycz­nie "na ta­le­rzu" mnó­stwo in­spi­ra­cji. Poza tym, je­stem wiel­kim fanem zo­sta­wia­nia za­wo­alo­wa­nych  od­nie­sień do po­pkul­tu­ro­wych memów i dzieł w swo­ich tek­stach, więc In­ter­net jest dla mnie wy­ma­rzo­nym na­rzę­dziem. Odkąd szpe­ram, dla przy­kła­du, po takim Tv Tro­pes (ser­decz­nie po­le­cam tą wiki wszyst­kim pi­sa­rzom), czuje, że moje ho­ry­zon­ty po­sze­rzy­ły się co naj­mniej czte­ro­krot­nie.
Oczy­wi­ście, rodzi to wszyst­ko nie­bez­pie­czeń­stwo kal­ko­wa­nia, dla­te­go sta­ram się być czuj­ny.

Są oczy­wi­ście jesz­cze per­so­nal­ni  mi­strzo­wie. King, Fow­les, Lo­ve­craft,Adams, Ze­la­zny, Welsh, czy z pol­skich cho­ciaż­by Sap­kow­ski, Pi­li­piuk,Kos­sa­kow­ska czy Kra­jew­ski.

Ostat­nio in­spi­ru­ją mnie bar­dzo sce­na­riu­sze se­ria­lów. Taki sce­na­riusz musi być dość zwię­zły, by zmie­ścić się w for­ma­cie i dość gięt­ki, by w bu­dże­cie. Poza tym, musi uwzględ­niać dłu­go­ter­mi­no­we re­la­cje po­sta­ci, ich ewo­lu­cję i spi­na­ją­ce se­rial w ca­łość wątki. Do­dat­ko­wym wy­zwa­niem jest to, że mu­sisz w stop­niu za­do­wa­la­ją­cym zgrać swoją wizję ze sce­na­rzy­sta­mi in­nych od­cin­ków (bar­dzo cenię taką umie­jęt­ność, bo sam ba­wi­łem się kie­dyś w takie pi­sa­nie, w nie­ste­ty nie­do­koń­czo­nym pro­jek­cie Em­pa­tia2, w Ac­tion Mag Opo­wia­da­nia, któ­re­go już pew­nie nikt nie pa­mię­ta)

Mnie in­spi­ru­ją głow­nie wła­sne prze­ży­cia, cza­sa­mi sny. Ale za­zwy­czaj jest to nagły za­pal­nik. Widzę po­ściel roz­wie­szo­ną u zna­jo­mych na kar­ni­szu i po­wsta­je "Sen Nocy Let­niej", z ostat­nie­go zda­nia "Sen Nocy Let­niej" po­wsta­je "Pral­nia Snów". Opko na "nie-kon­kurs" to spo­sób, w jaki sama chcia­ła­bym być że­gna­na i w jaki sama że­gna­łam się z bli­ski­mi oso­ba­mi, które już ode­szły. Na­pi­sa­łam kilka in­nych rze­czy bo spoj­rza­łam na rzu­co­ny w kąt za­tę­chły ręcz­nik lub na wy­peł­nio­ną pra­niem pral­kę. Noszę przy sobie mały notes, by spi­sy­wać po­my­sły, które rodzą się na środ­ku ulicy czy dia­lo­gi warte za­pa­mię­ta­nia. Cza­sa­mi budzę się w nocy i też coś za­pi­szę. In­spi­ru­ją mnie lu­dzie, skom­pli­ko­wa­ne re­la­cje, małe kłam­stew­ska wy­ni­ka­ją­ce z ludz­kich na­mięt­no­ści. In­spi­ru­ją mnie zna­jo­mi dzię­ki któ­rym mam ma­te­riał ba­daw­czy.  Uwiel­biam dobre awan­gar­do­we, nie­za­leż­ne, za­an­ga­żo­wa­ne spo­łecz­nie, do­ku­men­ty choć "Wład­cą Pier­ście­ni" nie po­gar­dzę (my pre­cio­ussss). Cenię sobie bar­dzo, ki­no­wo i mu­zycz­nie, filmy To­ny­eg'o Ga­tlif­fa, re­zy­se­ra "Exils", "Vengo", "Gadjo Dilo". Wspa­nia­łe filmy drogi z ge­nial­ną mu­zy­ką. Z kina in­spi­ra­cji nie czer­pię choć ko­cham. Czy­tam mniej niż oglą­dam, piszę mniej niż bym chcia­ła. Po­my­słów w gło­wie mnó­stwo, kilka roz­po­czę­tych i cze­ka­ją­cych na kon­ty­nu­ację. Z twór­czo­ści pi­sa­nej: To­masz Mann i jego "Cza­ro­dziej­ska Góra" + "Za­mie­nio­ne Głowy", Ber­told Brecht i jego "Po­wieść za Trzy Gro­sze", Ro­land Topor i jego Opo­wia­da­nia, Jean Paul Sar­tre i jego proza no i wiecz­nie żywy Berg­man ze swo­imi sce­na­riu­sza­mi. Cza­sa­mi się­gam po Johna Irvin­ga, Kinga choć "Lśnie­nie" odło­ży­łam jako mło­dzian­ka na półkę - zbyt bar­dzo się bałam. Ale wrócę:)  Uwiel­biam broń białą i nie­któ­ry­mi ro­dza­ja­mi tej broni wla­dam:) Lubię też bok­so­wać, bie­gać i czuć pot na skó­rze, uwiel­biam się fi­zycz­nie mę­czyć, lubię sy­tu­acje trud­ne. Mam 28 lat. Dzie­ci brak. Praca jest po­nie­kąd moją pasją stąd śmie­ję się gdy ktoś mi za­rzu­ca, że caly czas pra­cu­ję. Pra­cu­ję bar­dzo dużo ale nie pra­co­ho­lik. Chcia­la­bym żyć jak Ka­pu­ścin­ski. Resz­ta na bron­ku:)  
aaaa...pisać lubię gdy miesz­ka­nie puste, ciem­no na około, na biur­ku pali się mała lamp­ka a kie­li­szek z winem/bu­tel­ka z bron­kiem stoi obok:)

A mnie in­spi­ru­je do­słow­nie wszyst­ko :P Po usły­sze­niu nawet dur­ne­go tek­stu po­wie­dzia­ne­go przez ko­le­gę po­tra­fi mi przyjśc po­mysł na opo­wia­da­nie, lub cho­ciaż po­je­dyń­cze zda­rze­nie, do któ­re­go wy­my­ślam resz­tę .

Za­ufaj Al­la­ho­wi, ale przy­wiąż swo­je­go wiel­błą­da.

A mnie dziwi, że nikt nie pisze o li­te­ra­tu­rze na­uko­wej albo po­pu­lar­no­nau­ko­wej, w ro­dza­ju "Świat nauki" albo "Po­rad­nik in­te­li­gen­ta" Po­li­ty­ki. Dla­te­go, że prób­ka mała czy jakiś inny powód? Na pewno brak ta­kich in­spi­ra­cji tłu­ma­czył­by taki de­fi­cyt S-F w opo­wia­da­niach, za­rów­no tutaj, jak i na ła­mach.

Czy ja­kieś te­ma­ty na­uko­we jesz­cze mogą być pod­sta­wą do opo­wia­dań S-F, czy to juz wszyst­ko... za trud­ne ;)

Ja o li­te­ra­tu­rze po­pu­lar­no­nau­ko­wej nie piszę bo nie czy­tu­ję, po pro­stu. Się­ga­łam po to jako mło­dziak, ko­rzy­sta­jąc z za­so­bów ojca. Twar­de S-F mnie nie kręci. Wy­star­czy jed­nak się­gnąć do do­ku­men­tu Wer­ne­ra He­rzo­ga "Od­le­gła Błę­kit­na Pla­ne­ta" by zo­ba­czyć jakim S-F jest świat sam w sobie:) Go­rą­co po­le­cam ten do­ku­ment. Poza tym "Ody­se­ja Ko­smicz­na" Ku­bric­ka. Re­wel­ka.

mnie też po­tra­fi za­in­spi­ro­wać wszyst­ko. dźwięk, książ­ki, roz­mo­wa z innym czło­wie­kiem itp. mam na biur­ku taki pa­pie­ro­wy ka­len­darz z set­ka­mi stron i cały pra­wie za­gry­zmo­lo­ny róż­ny­mi no­tat­ka­mi. lubię za­pi­sy­wać słowa, zda­nia, po­my­sły. tylko wku­rzam sie, gdy roz­le­ję cos na nim, a zda­rza mi się to czę­sto... ale naj­bar­dziej lubie słu­chać wia­tru albo pa­trzec w niebo. bo gdy przy­pły­wa­ja do mnie ob­ra­zy, bo­ha­te­rzy i ich losy to jest tak, jak­bym  stała się kro­ni­ka­rzem, bez­po­śred­nim ob­ser­wa­to­rem zda­rzeń wy­da­rzeń, bo­ha­te­rem utwo­ru. uwiel­biam to uczu­cie, gdy spi­su­ję to, co widzę, sły­szę i czuję:)

“A les­son wi­tho­ut pain is me­anin­gless. That's be­cau­se no one can gain wi­tho­ut sa­cri­fi­cing so­me­thing. But by en­du­ring that pain and over­co­ming it, he shall ob­ta­in a po­wer­ful, unmat­ched heart. A ful­l­me­tal heart.”

A mnie za­in­spi­ro­wał ba­azyl i jego fru­stra­cje. Dzię­ku­ję, ba­azyl!

=> mal­kon­tis. Za trud­ne dla przy­tła­cza­ją­cej więk­szo­ści, za nudne dla jak przed prze­cin­kiem...
Spró­buj na­pi­sać po­ry­wa­ją­ce dzie­ło ze stru­na­mi jako bo­ha­ter­ka­mi głów­ny­mi.

Wie­rzę, że Mal­kon­tis i ze stru­na­mi sobie po­ra­dzi:)

A dla Mi­sia­ela wiel­kie gra­tu­la­cje. Wi­dzia­łam na fejs­bu­ku okład­kę "Nowej Fan­ta­sty­ki" z na­zwi­skiem Mi­sia­ela on the top:)

Nie pod­pu­ści­cie mnie. O stru­nach pi­sa­łem na ma­tu­rze i do dzi­siaj mi się śni. :p

Nowa - dzię­ki za gra­tu­la­cje. A co okład­ki, to nie byłem mniej za­sko­czo­ny od Cie­bie.

Emo­cje, głów­nie i przede wszyst­kim, ob­ser­wu­ję re­ak­cje ludzi do­słow­nie na wszyst­ko, na rze­czy i dobre i złe, sta­ram się to prze­lać na pa­pier (dysk twar­dy), ogól­nie życie i to co sie może nam przy­tra­fić, wszyst­ko co widze i sły­szę, musze naj­pierw zbu­do­wac sobie na­strój (ostat­nio jest przej­rze­nie Szin­kla eee Szin­kie­la, i pusz­cze­nie sobie de­pre­syj­nej mu­zy­ki,TRIP 52 Dę­biec leci cały czas choć jest w sumie mało de­pre­syj­ny to wbija na­strój, od­grze­bu­je z głowy trzy­ma­my tam od kilku ty­go­dni po­mysł i lecę)
Po­mysł może przy­nieśc wszyst­ko, film, książ­ka, gra też (stare czasy sprzed 5-6 lat jak moi bo­ha­te­rio­wei mili klasy po­sta­ci i ogra­ni­cze­nia żyw­cem wy­ję­te z Bal­dur's Gate)
Mi­strzów jest 3 jak dla mnie Tol­kien, Sap­kow­ski i King (Jak Grzę­do­wicz do­koń­czy Pana Lo­do­we­go Ogro­du, to chyba do nich do­łą­czy) Pare mie­się­cy temu czy­ta­łem "Ko­mór­kę" Kinga i do­sta­łe wswe łapki "Pod ko­pu­ła" czas nie po­zwo­lił prze­czy­tać i wpa­dłem na po­mysł, prze­le­żal, teraz o nim pisze, o zja­wi­sku, nie jest to klasa Kinga ale to jak on opi­su­je emo­cje to jest dla mnie man­tra, do ta­kich umie­jet­no­ści chciał­bym się kie­dyś do­czła­pać
Może mi się uda jak za­bi­je jesz­cze kilka wy­wern na po­bli­skich ba­gnach i pod­nio­sę sobie cha­ry­zmę/in­te­li­gen­cję

Sap­kow­ski nie jest dla mnie mi­strzem. Ok. Wiedź­min był ge­nial­ny, ale resz­ta nie wy­pa­li­ła. Teraz Sap­kow­ski ni­czym nie za­ska­ku­je i nie pisze do­brych po­wie­ści. Takie moje zda­nie. Tol­kien jest ikoną fan­ta­sy. Praw­do­po­dob­nie nikt nie osią­gnie jego suk­ce­su i "mi­strzo­stwa". Co do "Ko­mór­ki" - słaba książ­ka - nie­ste­ty. "Pod ko­pu­łą" - to pierw­sza książ­ka od wielu lat, którą na­pi­sał do­sko­na­le. Może jesz­cze stwo­rzy parę dzieł - na co liczę, gdyż jest to mój ulu­bio­ny pi­sarz i jak widzę wielu z was. Moją ulu­bio­ną książ­ką Kinka jest " Smę­tarz dla zwie­ża­ków" czy jak to tam inne tłu­ma­cze­nia były. Ta po­do­ba mi się naj­bar­dziej. Po "Łowcy snów" tylko ko­lej­ne czę­ści "Mrocz­nej wie­rzy" mu wy­szły. Nie ide­ali­zuj­my Kinga na naj­więk­sze­go twór­cę. Moja sio­stra prze­czy­ta­ła "Ko­mór­kę" jako pierw­szą książ­kę Kinga. Była za­chwy­co­na. Dla mnie to była bułka z mar­ga­ry­ną, a nie dobra książ­ka. Ko­pu­ła jak naj­bar­dziej tra­fi­ła w me gusta i po­czu­łem, że ten autor jesz­cze się nie wy­pa­lił. A co po­wie­cie na temat au­to­ra jakim jest Ko­ontz? Dla mnie bomba. Taka al­ter­na­ty­wa wobec Kinga. Jak my­śli­cie?

o ja! ale byków na­wa­li­łem:D

Czy­ta­łem pare ksią­żek Ko­ont­za i przy­pa­dły mi do gudtu. Jedna była o matce her­ma­fro­dyt­ce, która sama się za­płod­ni­ła, uro­dzi­ła dwie córki po­tra­fią­ce na­wią­zać kon­takt ze zwie­rze­ta­mi i dwóch synów z któ­rych jeden miał czte­ry jądra, ale za to bra­ko­wa­ło mu wacka. Śmiesz­na była, ale ty­tu­łu sobie nie przy­po­mnę :P

Za­ufaj Al­la­ho­wi, ale przy­wiąż swo­je­go wiel­błą­da.

Tej aku­rat nie czy­ta­łem. Ale naj­lep­sza to: "Odd Tho­mas". Po­le­cam. Kli­mat jest ge­nial­ny, a do tego nie­sa­mo­wi­te po­czu­cie hu­mo­ru:) Jedna z naj­lep­szych ksią­żek jaką czy­ta­łem.

Każdy ma gor­sze i lep­sze książ­ki, ale to na dzie­łach tych panów się wy­cho­wa­łem i uczy­łem czym jest fan­ta­sty­ka, więc ich bedę ide­ali­zo­wał, choć musze się zgo­dzić, że wiedź­min jest wzo­rem nie­do­ści­gnio­nycm nawet dla au­to­ra, mi się "ko­mór­ka" po­do­ba­ła, kwe­stia gustu, ale jak pi­sa­łem ten styl, te emo­cje, rękę bym sobie dał uciąć za niego, nie za kon­kret­na książ­kę, bo nie da się chyba prze­czy­tać jego wszyst­kich ksią­żek (ost­ta­nie opo­wia­da­nia, cos ze słoń­cem w ty­tu­le, "Po za­cho­dzie słoń­ca" chyba, nie dałem rady, po 1/4 odło­ży­łem i nie wra­cam) ale za ca­ło­kształt. Coś kie­dys czy­ta­łem Ko­ont­za i było bar­dzo fajne, ale co nie wiem, zabij mnie nie pa­mie­tam, mam tylko przy­jem­ne od­czu­cia zwią­za­ne z na­zwi­skiem. Jak bedę miał czas (ha­ha­ha­ha) to się­gnę po "Odd Tho­mas"
Dzię­ki Ci Pe­ru­nie za bi­blio­te­ki w sto­li­cy

Jesz­cze w kwe­stii Sapka, to może po­bro­nię tro­chę, choć nie­zbyt in­ten­syw­nie. Fakt, saga wiedź­miś­ka była z tomu na tom coraz dziw­niej­sza i miała tzw. "zdu­py­ko­niec" ;-), ale nawet w Pani Je­zio­ra mamy furę ge­nial­nych scen i dia­lo­gów, choć­by samą wiel­ką bitwę. Cytat (z pa­mie­ci, nie gonić) "I mar­sza­łek rzekł... ...Nie ma już któ­rę­dy spier­da­lać." uży­wam cza­sem nawet do dziś w żar­to­bli­wych roz­mo­wach.

 Try­lo­gia ślą­ska była nie­zła do ostat­nie­go tomu, w któ­rym oka­za­ło się, że naj­faj­nie­sze wątki nie do­cze­ka­ły się praw­dzi­we­go roz­strzy­gnię­cia, a do­słow­ne deus ex ma­chi­na nie sa­tys­fak­cjo­no­wa­ło ani tro­chę, choć prze­cież dało się je prze­wi­dzieć od pierw­sze­go tomu. Ale znowu, czy­ta­ło się to tak do­brze, że nie mogę jed­no­znacz­nie stwier­dzić, że była do ni­cze­go.

Żmija by­ła­by na­to­miast eks­tra książ­ką, gdyby Sap­kow­ski po­szedł cał­ko­wi­ce w re­alizm i usu­nął nudny, wtór­ny i bez­sen­sow­ny wątek fan­ta­stycz­ny. Bo re­alia wojny afgań­skiej oddał zna­ko­mi­cie.

Co do Ko­ont­za, nie wiem. On jakoś za­wsze wy­da­wał mi się o klasę niżej od Kinga pi­szą­cym i ma­ją­cym rów­nie ab­sur­dal­ne, lecz nie tak ge­nial­ne po­my­sły. Oczy­wi­ście, King nowy nie umywa się też do Kinga sta­re­go.

Może nie czy­ta­łeś Ko­ont­za naj­lep­szych ksią­żek. Np. Pół­noc czy Nie­zna­jo­mi, Szep­ty, Grom, Opie­ku­no­wie... I Jesz­cze kilka jest fe­no­me­nal­nych dzieł tego au­to­ra.
A co do Sap­kow­skie­go... Naj­lep­szy tekst - może nie za­cy­tu­je naj­le­piej - ale: tak ci po­de­rżnę gar­dło, że szyb­ciej się uto­pisz, niż wy­krwa­wisz:D
A czy­ta­li­ście Crich­to­na? Moim zda­niem ge­niusz. Nie ma ta­kie­go go­ścia, co w in­te­li­gent­nie­szy spo­sób pisał swoje książ­ki. Nawet Brown, co jest uwa­ża­ny za "naj­in­te­li­gent­niej­sze­go" au­to­ra na­szych cza­sów. Tak pi­sa­li i mó­wi­li w tv :P Ha ha. Szko­da, że już Crich­to­na nie ma:(

Czy­tam teraz Her­ber­ta Geo­r­ge Wells'a Opo­wie­ści Fan­ta­stycz­ne. Je­stem na opo­wia­da­niu pt: "We­hi­kuł Czasu". Świet­ne opisy, takie ar­cha­icz­ne miej­sca­mi, choć nie dziw­ne, skoro gość two­rzył w XIX wieku. Ale jed­no­cze­śnie wi­zjo­ner­skie. Ar­cha­icz­ny wi­zjo­ner - brzmi dosyć nie­ty­po­wo. Po­le­cam.

No to ja się po­chwa­lę, że  oprócz róż­nych ta­kich dziw­nych ("córka dy­rek­to­ra cyrku", dzi­wacz­ne), to czy­tam cze­skie opo­wia­da­nia nie­sa­mo­wi­te z XIX wieku. "Śmierć i róża" chyba. Po pol­sku, rzecz jasna, taka an­to­lo­gia. Nie­któ­re do­sko­na­łe.

U mnie po­dob­nie jak u Pyrka. Czy­ta­nie za­czę­ło się od Tol­kie­na, cho­ciaż nie od "Wład­cy..." i po­ko­cha­łem świat oraz hi­sto­rię Śród­zie­mia. "Sli­ma­ril­lion" jest zde­cy­do­wa­nie naj­lep­szym co w życiu prze­czy­ta­łem. Dalej był King i dwa opo­wia­da­nia ze zbio­ru "Czte­ry pory roku". Cho­dzi mi o "Ciało" i "Me­to­dę od­dy­cha­nia" Te dwa opo­wia­da­nia tak bar­dzo do mnie prze­mó­wi­ły i miały na mnie taki wpływ, że nie mo­głem nie po­ko­chać tego au­to­ra. Obec­nie zwra­cam się lekko w kie­run­ku czar­ne­go ro­man­ty­zmu, gdzie bar­dzo po­do­ba­ją mi się tek­sty E.A. Poe.

Jeśli cho­dzi o filmy, to nie mam ulu­bio­ne­go ga­tun­ku. Lubię kino Qu­en­ti­na Ta­ran­ti­no, czy Tima Bur­to­na, zwłasz­cza wcze­śniej­sze. Bra­cia Coen i James Ca­me­ron w star­szym wy­da­niu, głow­nie Ter­mi­na­to­ry. Guy Rit­chie, Chri­sto­pher Nolan itd.

Z mu­zy­ki słu­cham pra­wie wszyst­kie­go. Tro­chę me­ta­lu, tro­chę elec­tro, tro­chę rapu. Ogól­nie wszyst­ko może wpaść w ucho.

A do opo­wia­dań naj­czę­ściej in­spi­ru­ją mnie sny. Potem trze­ba je tylko ubrać w słowa i pod­ra­so­wać. Ogól­nie też nie mam w gło­wie ca­łe­go opo­wia­da­nia od po­cząt­ku do końca. Wiele zmie­nia się w trak­cie pi­sa­nia, a nowe po­my­sły przy­cho­dzą cią­gle.

To tyle jeśli cho­dzi o mnie. Po­zdra­wiam.

In­spi­ru­je mię Chaos, względ­ność, po­ten­cjal­ność.
I więk­szość tego, o czym prze­cięt­ni lu­dzie nie chcą nawet sły­szeć. Trud­na rada. Co zde­for­mo­wa­ne, od­kształ­co­ne, wy­pa­czo­ne, jed­nost­ko­we, staje się wy­jąt­ko­we. Lubię grze­bać w tabu, cho­ciaż przy­zna­ję, że w ob­li­czu pew­nych te­ma­tów wy­mię­kam w tem­pie eks­pre­so­wym (ergo: ucie­kam z dzi­kim wrza­skiem i po­pa­dam w kil­ku­dnio­wą pa­ra­no­ję). Wszyst­ko w myśl prze­ko­na­nia: co mnie nie za­bi­je, to wzmoc­ni ;). Nie­ste­ty, za­czy­na to wpły­wać na moje do-szu­flad­ko­we pi­sa­nie; nie­gdyś takie ładne, take słod­kie, takie czy­ste; obec­nie lekko za­jeż­dża­ją­ce BDSM, psy­cho­pa­ta­mi i in­fek­cja­mi pa­so­żyt­ni­czy­mi z kom­pli­ka­cja­mi. ;(

mnie jak na­ra­zie in­spi­ro­wa­la ludz­ka głu­po­ta, którą wy­śmia­łem w ostat­nich dwóch tek­stach, to na­praw­dę temat bez dna! :P

Nowa Fantastyka