- Hydepark: Bitwa Pięciu Armii

Hydepark:

filmy i seriale

Bitwa Pięciu Armii

Właśnie jestem po obejrzeniu filmu “Hobbit: Bitwa Pięciu Armii” i wydaje mi się dobry. Nie najlepszy, nie świetny. Po prostu dobry. Trylogia filmowa w końcu została ukończona. Gdy już leciały napisy, była – jak zwykle – ładna pioseneczka. Wiele wybaczałam podczas oglądania, mając na uwadze, że jest to fantasy (jedna osoba zabija kilkudziesięciu wrogów, bez jakichkolwiek oznak zmęczenia), choć scena, w której Legolas skakał po opadających kamieniach sprawiła, że cała sala zalała się śmiechem. Co z plusów? Ładna praca na greenscreenie :D Nie jestem wielką fanką pary Tauriel + Kili, ale uważam, że ten wątek ładnie wyjaśnił pojawienie się Legolasa we “Władcy Pierścieni”. Poza tym Jackson nie zapominał o żadnej z postaci, każdy była w miarę równomiernie popchana do przodu.

No, a jakie wy macie odczucia? Oglądaliście już?

Komentarze

obserwuj

Nie.

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Żarcik ;)

 

Widziałem ostatnio cz.2 na HBO.

 

Rozczarowało mnie ogromnie. Zarówno aktorsko (krasnoludzi są straszni!!!) jak i wizualnie. Efekty specjalne są bardzo słabe. Dzisiaj trainery reklamujące gry komputerowe wyglądają o niebo lepiej. Ich realizacja też jest na wyższym poziomie.

 

Dla mnie Hobbit to rozczarowanie roku :(

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

O, a sporo ludzi uważa drugą część za najlepszą. :)

Pisz tylko rtęcią, to gwarantuje płynność narracji.

Nie strasz!!!

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Zgadzam się. Dobry film, i tylko dobry. Porównania do “Władcy...” nie wytrzymuje pod żadnym względem. Po prostu zbyt mało zaangażował widza. W niektórych miejscach, gdzie próbował to robić (miłość krasnoluda i Kate z Lostów) nie do końca się udało. Dołożyć do tego przesadyzm, brak jakiejkolwiek logiki w bitwie i niepozamykane wątki (co stało się ze skarbem? kto został królem? co dalej z Bardem? itd. itd.) Ale oglądało się sympatycznie, Bilbo błyszczał, ładne widoki, jako prequel do “Władcy...” sprawdza się nie najgorzej.

Pozwolę sobie zacytować samego siebie z naszej – Finkli, Emi, Rybki i mojej – Pierzynki, gdzie temat Hobbita też padł.

Jeszcze przed Świętami byłem na maratonie Hobbita. Ogólnie rzecz ujmując, jestem rozczarowany “Bitwą”. Nie powiem, z Hobbita wyciągnęli naprawdę sporo i, generalnie, film jest bardzo ładny. Jeden z tych obrazów, które faktycznie warto obejrzeć na dużym ekranie i przy konkretnych efektach dźwiękowych, bo na pewno wiele na tym zyskuje. No ale… Bardzo nie podobało mi się, że samą bitwę potraktowano tak totalnie po macoszemu; kilka fajniejszych scen, głównie z udziałem wszelkiego rodzaju trolli, a reszta… no cóż – tło, w dodatku średnio fascynujące. A zakończenie walk niemal równie denne jak podczas walk o Gondor w Powrocie Króla. Ale tylko niemal, ba tamtego Zombie Nation Ex Machina po prostu nie da się przebić. Do tego kilka naprawdę żenujących efektów specjalnych jak Legolas skaczący po tych kamieniach, czy Sauron na jakimś kwasie. Myślałem, że wersji Władcy Ciemności z Powrotu Króla, gdzie Sauron został zdegradowany do roli szperacza – scena, kiedy omal nie zauważył Froda i Sama w Mordorze, oświetlając ich jak, Panie wybaczą, jebany halogen – to już szczyt żenady. Ale Sauron z Hobbita, wygenerowany w paintcie, chyba jednak podbija stawkę. Zdawałoby się, że dekada rozwoju technologicznego, która upłynęła od premiery ostatniej części Władcy Pierścieni, znajdzie jakiś pozytywny wydźwięk w ekranizacji Hobbita i będzie nam dane zobaczyć jeszcze piękniejsze, lepiej wykonane sceny. Ale niestety… No i pewna naiwność samej historii, po części wynikająca z faktu, że Hobbit to jednak – mimo wszystko całkiem wierna – ekranizacja opowieści dla dzieci, a po części z faktu, że Jackson od samego początku postawił na “widowisko”, a nie na fabułę. W skrócie, film pozostawił po sobie pewien niesmak i ogromny niedosyt… Zdecydowanie nie jest tym, na co tak niecierpliwie czekałem od jedenastu lat, kiedy to poszły pierwsze plotki, że Jackson dobierze się do dupy Hobbitowi.

Niemniej film robi naprawdę spore wrażenie, a jeśli nie nastawiać się na zbyt wymagające kino, to dostarczy też i wiele rozrywki. Nie brak tu pięknych, zapierających dech w piersiach scen, świetnej muzyki i dialogów, które wywołują uśmiech na twarzy.

No, i jest jeszcze TO; “I see fire”, Eda Sheerana – najpiękniejszy skutek uboczny zekranizowania Hobbita. Choć nie powiem, Misty Mountains Cold i Song of the Lonely Mountain, Neila Finna, też genialne.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Mnie tam Legolas na kamieniach tak nie rozbawił jak mówiąca basem Cate Blanchett. W ogóle nie wiem, czemu oni przy takich hardkorowych czary-mary muszą mówić basem i zmieniać kolory.

Wątek z szaleństwem Thorina był niezgorszy, chociaż mocno przesadzony. Myślę, że widzowie zorientowali się, co się dzieje nawet zanim zaczęła go pochłaniać złota podłoga. W ogóle aktorstwo niemal jak z Kurosawy – mocno przesadzone, przedramatyzowane i przepatosowane. ;)

A tak w ogóle to może być. Takie kino rozrywkowe, w którym to zaczynają się naparzać w pierwszej godzinie, a kończą pod koniec trzeciej. Tatuś Legolasa fajny. ;)

Najfajniejszy, oprócz Bilbo, był ten krasnolud na pancernej świni włochatej. 

 

Mnie się najbardziej podobała pierwsza część. Była lekka, bajkowa, nie wciskała nadętego mroku. W trzeciej zawiodły te sceny z magami – Saruman, który wywijał pałą, jak bramkarz na imprezie w remizie, ta elfka, o której wspomniała ocha. No i walki – dennie wyglądały elfy (armia krasnali za to miała nawet klimat), pojedynki były idiotyczne (legolas na wieży, duży ork z kamieniem na łańcuchu na jeziorze!). A – no i jeszcze fajne były te znaki sygnalizacyjne armii orków. Zatem w niektórych detalach na plus, ale w ogólności raczej na minus.

I po co to było?

Ze wszystkich 6 części zdecydowanie najgorsza. Przez pierwsze pół godziny miałam ochotę wyjść, nie przejęłam się ani jedną śmiercią, połowa walk wyglądała jak wycięta z Mortal Combat (błagam, walka Gal, Elronda i Sarumana – myślałam, że zabiję się o fotel przed sobą). Jedyny plus to tatuś Legolasa, bo wyróżniał się tym, że przynajmniej był porządnym dupkiem z charakterem. Plus miał fajnego wierzchowca. Ogólnie na nie.

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Nie zgodzę się drogi syfie co do świni włochatej. Świnia włochata blednie przy bojowym łosiu Thranduila służącym a to jako spychacz, a to jako walec, a to jako koparka. Zresztą, pomysł aby pod górę wjechać na skaczących kozicach też dobry ;-)

Po zastanowieniu – nie, jednak pancerna świnia włochata też była fajna. W ogóle jakoś mnie rozwalają te zwierzęce motywy w Hobbicie – jak nie wyścigowe króliki, to łosie albo świnie bojowe ;-) A, jeszcze były bomby z niedźwiedzi.

Za to jeśli chodzi o Legolasa to jestem na nie – w poprzednim filmie jego obecność jeszcze miała jakikolwiek tam sens i była fabularnie uzasadniona, ale tutaj plącze się po ekranie i udaje, że ma jakikolwiek wpływ na akcję. A czarę goryczy przepełniła wzruszająca rozmowa z ojcem o kochającej matce. Z zażenowania nie wiedziałam gdzie patrzeć. Legolas? Z traumą po mamusi? Gdyby Gimli to usłyszał... ;-)

Scena o której wspomina ocha też żenująca – rozumiem że to miało być nawiązanie do “Władcy” i spoiwo łączące trylogie, ale wyszło tak, że ciężko się domyślić o co chodzi w tym pokazie sztuk walki.

 

Ogólnie – jako ostatnia część całości i finał serialu – tak, jako osobny film – nie. Ale przyznam – łezkę uroniłam, kiedy pod koniec Bilbo wrócił do Shire i znalazł chusteczkę. Może to nie jest ostatnia scena “Powrotu króla”, na której ryczę choćbym trafiła na nią po reklamach na TVN-ie, ale smutno się zrobiło. Bo zaczęło się tak fajnie, przygoda, slapstick, śpiewające krasnoludy, a skończyło jak szekspirowski dramat. 

 

Dla mnie wzmianka o matce to pikuś przy “Bo była prawdziwa...”

Och, no chciał ją pocieszyć. I udało mu się, bo się zaraz zaczęła cieszyć. ;)

A w ogóle ta koparko-spychaczka to nie był łoś tylko jeleń ;)

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Przyganiał pingwinek...^^

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Byłem na Bitwie wczoraj wieczorem, jak trochę ochłonę to opiszę swoje wrażenia... muszę tylko zebrać odpowiednio dużo synonimów wyrazu “rozczarowanie”. 

"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie."

Przekleję skądinąd:

Ja się dowiedzialem, że: 

– na smoka, oprócz wypchanej owcy, dobre jest strzelanie z nastolatka :-)

– Galadriela ma taki poziom odegnania zła, że czapki z głów i łapcie dęba stają!

– pseudofreudowskie otrząśnięcie Thurina nie było tak złe, jak pisali w internetach; genialne też nie, ale udało się jakoś tam utrzymać tolkienowskie niewidoczne zło w zdobycznym złocie

– głową mur jednak przebijesz – to w ogóle oscarowa rola, rżałem szczęśliwy jak dziecko.

– krasnoludy, mimo prób Jacksona, jednak są zajebiste.  Zrehabilitował się, Piotrek. :-) chociaż, jak słusznie zauważył mój kolega, co ustawią wyczepistą ścianę z tarcz, to jakieś cymbały nacierają na pałę środkiem pola, tylko orki stosują taktykę...

 – knur bojowy – chcę!

 – misie mają własne brygady powietrznodesantowe!

 – elfy dowiadują się, że ich matki ich kochały dopiero, kiedy ktoś im to powie. Ale dzicz... Poza tym elfy mają najsłabszego pisacza dialogów w Śródziemiu. Normalna #wiochawkinie , warta Złotej Maliny

– Kozice? Na cholerę mi kozice, kto je tu wpuścił... A dobra, niech będą, puści się brodatych, i to i to kudłate... Głęboko wierzę, że to były rogate dusze, powstałe z knura bojowego (chcę!)

– orki są bardzo uprzejme i przed coupé de grace pozwalają elfom i krasnoludom popłakać

– w ogniu największej nawet naparzanki należy przytulić krewnego...

– ...a po naparzance – zakurzyć...

– hobbity są lepsze od rodzimych złomiarzy ;-)

– po kilku panoramach, nadal czuję tęsknotę za posiadaniem wyczesanej armii w bitewniaku ;-)

– Diuna jest w Śródziemiu!

– chyba jestem cynikiem, bo jedyne napięcie, jakie odczułem, było gdy Thurin przybliżał ku sobie twarz kolegi... Tylko nie to, tylko nie ślimak! Na swoją obronę dodam, że na sali rozległy się znaczące syknięcia, nerwowe chichoty i zduszone okrzyki – za ten żart z widza pt. "Ereborback Mountain" ogromny szacunek, panie Jackson! ;-)

 

Czyli, pokrótce, dziecięcy zachwyt i lekkie, dorosłe rozczarowanie, wstrząśnięte, nie zmieszane.

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Oj tam, oj tam. A mnie się ten moment, kiedy elfy przebiegły po krasnoludach z tarczami mega podobała. Tylko nie rozumiem, dlaczego dwie sekundy przed tym faktem Bilbo spytał tego fantastycznego króla elfów, czy elfy nie mają zamiaru czegoś zrobić. Ślepy czy jak? Przecież elfy już musiały być wtedy dość rozbiegnięte. Ale ja podczas tej bitwy co chwilę czegoś nie rozumiałam i coś mi się nie zgadzało, więc po prostu w pewnym momencie przestałam się zastanawiać. ;)

 

I w ogóle, z przykrością stwierdzam, że dalej pozostaję zupełnie niewzruszona, jeżeli chodzi o krasnoludy. Nawet jak się przytulają, kochają, wariują, jeżdżą na świnkach... No nic, mam je w poważaniu. Nie to, co ten król elfów! ;)

Mnie też te elfickie hopsańce zdeczka podkur... Zamiast zostać z tyłu i napierdzielać z tych swoich łuków jak armia Xerxesa, i pozwolić pancernym trochę się popisać, co by sobie podleczyli kompleksy, biedne maluchy, to nie – na pierwszy ogień, marnować bojowy potencjał...

 

Ale Sauron-matrioszka na LSD i tak niedościgniony, choć Legolas jest tuż za nim, jeszcze tylko ten jeden kamień do przeskoczenia...

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Moim największym rozczarowaniem była epizodyczna rola misia zrzuconego przez orły. Gdy za młodu czytałem Hobbita to Beorn był moją ulubioną postacią i liczyłem na to, że w Hobbicie vol.3 pokaże nie tylko to, że potrafi zgrabnie wylądować w środku bitwy, ale że sam w sobie jest jak armia, bez której  udziału w potyczce orkowie skazani byliby na wygraną.

PsychoFishu, uśmiałam się czytając twój komentarz :’)

A tak, strzelanie z nastolatka to kolejny z zabawnych momentów w “Hobbicie” ^^

Pisz tylko rtęcią, to gwarantuje płynność narracji.

Po poprzednich dwóch częściach chyba się przyzwyczaiłem do tego, jak te filmy są realizowane i ta część podobała mi się najbardziej. Na pewno wszakże była lepsza od zarżniętej słabym, przeciągniętym finałem drugiej części.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

beryl, wyjdź ;P

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

I nie wracaj.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Jeżeli uważacie, że poprzednie dwa filmy były na innym poziomie niż ten, to chyba spaliście w kinie :) Tutaj przynajmniej nie znać było nachalnych dłużyzn-wypełniaczy, bo cały czas coś się działo. Miał być nieco tępy rozrywkowy film z niewiarygodnymi walkami? No to był. Nie mówcie, że spodziewaliście się czegoś więcej :)

Ale ta scena z Galadrielą... szkoda, że cały ten wątek z Sauronem prowadził w ostateczności do jednej bardzo kiepsko zrealizowanej walki i tego czegoś, co ona odprawiła. Przeczuwam mem.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Uznajmy, że stopniowo opadały z poziomu bramy do najgłębszych tuneli krasnoludziej chałupy ;)

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Jak dla mnie, miało być epickie zakończenie trwającej trzynaście lat wyprawy do Śródziemia, zaprezentowane w taki sposób, że każdy fan Tolkiena i każdy sympatyk porządnego kina akcji jeszcze po latach będzie z rozżewniniem wspominał wypad do kina – tak jak ja wspominam każdy seans Władcy Pierścieni, tylko jeszcze trzy razy bardziej. Tymczasem wyszło takie zupełnie nic; te “niewiarygodne walki” wcale nie były takie znowu niewiarygodne – oblężenie Helmowego Jaru, czy bitwa o Gondor (pomijając wejście Armii Umarłych), podobały mi się o wiele bardziej i przyzwyczaiły widza do tego, że Jackson+bitwa=zajebistość na poziomie: “jeden wielki masowy orgazm w kinie”. Tej nieformalnej obietnicy na kawał naprawdę genialnego kina, jaką Peter złożył widzom, extra smaczku dodawał fakt, że Hobbit od początku o wiele bardziej cisnął w efekciarskie widowisko niż Władca Pierścieni (zapewne dlatego, by wypełnić luki fabularne, ale nie tylko – widz też już dzisiaj inny niż kiedyś) i człowiek, wygłodzony po latach oczekiwań na ten film, na tę konkretną część i na ten właśnie motyw – bitwę – miał pełne prawo oczekiwać czegoś BARDZIEJ. O wiele BARDZIEJ. Nie powiem, te sceny batalistyczne, którymi Jackson nas uraczył, miały cholerny potencjał. Tylko co z tego, skoro zostały naprawdę po chamsku wyparte przez część fabularną, która okazała się zdecydowanie za długa i na tyle infantylna, że niemal zwyczajnie głupkowata. Do tego, mimo dekady rozwoju kinematografii, wyraźny regres efektów specjalnych  – ogólnie wszystko to jakieś takie bardziej bajkowe i nienaturalne, niż we Władcy, a poszczególne przypadki to nawet żal.pl – i przepis na zmarnowanie niesamowitego potencjału, jaki Jacksonowi dawały: sama historia, technologia, doświadczenie, zapewne nieograniczony budżet i własna, doskonale wyrobiona wśród nieprzebranej armii fanów Tolkiena i samego reżysera marka, gotowy. Zupełnie jak z tą naszą “Zieloną Wyspą”.

Jako finał przygody, “Bitwa” pozostawia ogromny niedosyt, niemniej, jako kino zupełnie niezależne, chyba faktycznie ma prawo ubiegać się o tytuł najbardziej interesującego filmu spośród wszystkich trzech części.

No i na pocieszenie zawsze zostaje jeszcze wersja reżyserska (o ile będzie taka? Wie ktoś coś?). W przypadku Władcy Pierścieni, rozszerzenie zupełnie odmieniło oblicze filmu, więc może i Hobbita poratuje.

 

Peace!

 

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Podsumowując – czekanie na lata temu zapowiedzianą trylogię “Hobbit” przypominało czekanie przez dziesięć lat na nową płytę Guns’n’Roses ; ) Oczekiwania wysokie jak diabli, efekt w porównaniu do nich – słaaaby.

Ja też stoję w gronie tych, którzy spodziewali się po Jacksonie fajerwerków i dlatego chyba nie mogę ocenić żadnego z trzech filmów hobbitowskich naprawdę obiektywnie. Właściwie wszystkie trzy mi się po prostu nie podobały ; P Każdy miał swoje momenty, czy to zabawne, czy robiące wrażenie, a z drugiej strony każdy miejscami powodował takie facepalmy, że nic tylko się zachlać (do tej pory nie mogę wybaczyć tych wyścigowych królików, żenada).

“Bitwa” zaskoczyła mnie szybkością rozprawienia się ze Smaugiem, wyskokiem Galadrieli (skopiowali najgorszą filmową scenę z Władcy tym szarozielonym podświetleniem...) nagłym zmiękczeniem superzimnego Thranduila na koniec (tak, i gadka z Legiem i z Tauriel były poniżej jego poziomu – zepsuli moim zdaniem fajną postać), Azogiem nawalającym w lód wielkim kamieniem (taki strateg, a taki tępy jednocześnie), po macoszemu potraktowaną samą bitwą.

Z drugiej strony jednak elementy tej bitwy były naprawdę fajne (vide krasnolud na włochatej świni ; ), szaleństwo Thorina było oddane nieźle (choć z tą kąpielą w złotej podłodze przesadzili) i bardzo mi się spodobała klamra zamykająca film – aż się prosi, by wrócić do domu, otworzyć piwo i chipsy i od razu włączyć “Drużynę” ; )

 

No właśnie – w sumie nierówne te filmy jakieś wyszły. Raz rozbawiają szczerze, raz rozbawiają przez nielogiczności, raz wzruszają, raz zaskakują, raz autentycznie cieszą, a potem nagle porażają kolejnym absurdem. Tak jakby Jackson nie mógł się zdecydować, czy robimy na poważnie, czy dla rozrywki. Szkoda. Nie będę wracać do trylogii Hobbita. Ale jednak warto było ją obejrzeć.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Co wy tak się czepiacie tego Azoga z kamieniem? Moim zdaniem moment w którym Thorin rzuca mu kamień i patrzy, jak pod jego ciężarem ten idzie do wody to jeden z zabawniejszych w tym filmie :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

No dobrze, beryl wróć, mnie tez to rozbawiło ;-)

 

chociaż – nie, bo

Tutaj przynajmniej nie znać było nachalnych dłużyzn-wypełniaczy, bo cały czas coś się działo.

Kurde! Jak ja się z tobą w tej kwestii nie zgadzam, to aż ludzki słownik nie ma takiego pojęcia w sobie ;-D

 

Melu – a cieszę się, że się cieszysz ;-) Odczucia mam podobne do Cienia, jeno bardziej przez przymrużone oczko, a nawet dwa. 

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

To gdzie masz te dłużyzny? :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Osiągnę apogeum bezguścia i zacytuję sam siebie:

 

– orki są bardzo uprzejme i przed coupé de grace pozwalają elfom i krasnoludom popłakać

– w ogniu największej nawet naparzanki należy przytulić krewnego...

– ...a po naparzance – zakurzyć...

(...)

– chyba jestem cynikiem, bo jedyne napięcie, jakie odczułem, było gdy Thurin przybliżał ku sobie twarz kolegi... Tylko nie to, tylko nie ślimak! Na swoją obronę dodam, że na sali rozległy się znaczące syknięcia, nerwowe chichoty i zduszone okrzyki – za ten żart z widza pt. "Ereborback Mountain" ogromny szacunek, panie Jackson! ;-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Wydawało mi się, że dłużyzna jest ze swojej natury... no, długa, a te sceny, o których pisałeś raczej minutami się nie ciągnęły, w przeciwieństwie do tych przerywników z poprzednich części (vide chociażby Radagast i ratowanie jeża). W tym filmie zasadniczo cały czas coś się działo, a liczba scen, które hamowały akcję, przynajmniej z mojego punktu widzenia, była w porównaniu do poprzednich części znacznie mniejsza.

 

EDIT: Zupełnie inna sprawa, że nawet nie wiem o co chodzi z tym Ereborbackmountain, bo nawet nie kojarzę tej scen – Ty to masz oko! :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Oj tam, zazdrościsz im prawdziwej, męskiej przyjaźni, Psycho ; )

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Ja jak ja, ale jedna koleżanka aż syknęła i oczy zamknęła... :-D

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Nie wiedziałem, że jestem taki niewinny... ;) Ale przecież to jego siostrzeniec!

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

To samo chciałam powiedzieć, bliski i ulubiony fragment rodziny. Ja tam nie widziałam żadnych podtekstów...

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Ja tego momentu w ogóle nie zapamiętałam. Teraz, jak zobaczyłam, muszę przyznać – dalej nie pamiętam.

Oj, Sajko, Sajko... ;)

...ewentualnie włosów im zazdrości ; )

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Pff, to amatorzy, swego czasu miałem dłuższe! ;-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Pics or didn’t happen.

 

Inna sprawa, że dobrze czytać, że tylko Psycho zauważył coś, czego nie było :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Nie tylko ja – towarzyszące kobiety również! I inne osoby w sali!

 

Nie mieliście skojarzeń ze “slimakową” sceną z końca pierwotnej trylogii, Sam i Frodo, Frodo i Sam, spojrzenia, westchnienia...?

 

No dobrze, zasięgnę porady specjalisty ;-) Panie niefiltrowane, zapraszam na rozmowę...!

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Ślimakowa scena? Znowu coś przegapiłem? :P

No dobrze, Frodo i Sam z daleka zalatują gejami – szczególnie, jeśli wcześniej czytało się książkę. “Miłuję cię, Samie” (aargh).

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Sajko, dziwnyś.

;)

Moi? Ja jestem kompletnie normalny.

 

 

Głosy mi powiedziały :-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Pff, to amatorzy, swego czasu miałem dłuższe! ;-)

 

Ja nadal mam dłuższe [włosy]. Ale na głowie tylko do ramion.

 

Swoją drogą, to przez chwilę rozważałem, o jakiego, cholercia, “Thurina” chodzi temu Fishowi. Potem doszedłem do wniosku, że jakiś tam trzeciorzędny elf nie jest warty rozkminiania, tym bardziej w takim właśnie kontekście. Oni wszyscy wyglądają jak panienki, więc o pomyłkę nietrudno.

 

– Cześć, piękna, jestem Thurin. A ty?

– Legolas.

 

A tu nagle okazuje się, że chodzi o Thorina i wszystko się tak cholernie miesza. Scenę jakby pamiętam, ale nie wzbudziła we mnie (ani w nikim innym na wypchanej po ostatni fotelik sali) żadnych niezdrowych sensacji. Za to ten Sauron na kwasie...

 

Peace!

 

 

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Psycho, od wczoraj rozkminiałam, o co mogło chodzić damskiej części sali i dochodzę do wniosku, że kwestią nie jest Ereborback Mountain, tylko nadmierna ilość cukru w cukrze. Krótko mówiąc, ciastkarnia.

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

To też. I jeszcze: “Fu, dwóch brodatych w intymnym buziaku... Ty wiesz ile resztek jedzenia oni musieli mieć w tych brodach?!” ;-)

 

EDIT: Oczywiście, Cień ma rację, Thorin, Rybo-Głupcze, O! (mój rozmiar...) ;-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Swoją drogą, Thorin też mógł się przecież pomylić, bo krasnoludzkie kobiety również mają brody.

 

Tylko co w takim razie Kili widział w takiej wymuskanej, gładkolicej elfce?

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Zapewne widział miłą odmianę ; )

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Kurtyna mać, gdzie tu jest przycisk z lajkami, ja się pytam?! ;-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Klikaj se do woli :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

:-D 

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Heh, dyskusyjne. Ja bym tam raczej nie dostrzegł miłej odmiany w przedstawicielce gatunku tak dalece odbiegającej typem urody od tej, którą reprezentują nasze piękne panie.

Analogicznie, w tym wypadku musiałby to być mezalians między mną a samiczką z brodą. Co prawda gdzieś kiedyś wyczytałem, że któryś papież twierdził, iż lepiej z kozą niż z prostytutką, i nawet udzielił jakiejś armii dyspensy na ten rodzaj uciech – dużo ogólników, ale niestety nie pamiętam szczegółów – lecz ja tam kozicom mówię stanowcze NIE! Nawet tak gibkim jak te z Hobbita.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Czekaj cieniu, ty w górach jesteś?

 

A łowieckom tyz nie? :-D

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Nie no, kaj? Baba mo grzoć w nocy, ale bez przesady.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

:-D Zboczuch! ;-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Cień Burzy jestem, miło Cię poznać.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Nie no, kaj? Baba mo grzoć w nocy, ale bez przesady.

BUAHAHAHAHAHAH! :D

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Jak dla mnie, miejscami to była taka parodia Powrotu Króla. U nas w kinie cała widownia rechotała przy antygrawitacyjnym Legolasie, Legolasie tworzącym most trollem...

Sama włochata świnia zupełnie fajna, ale mnie na przykład dosiadający jej Dain zupełnie się nie spodobał – nawet przy całej przaśnej wizji krasnoludów psuł cały klimat, szczególnie jak nagle ryknął “Oh, come on!”.

Momentami przez absurdalne odpały Jacksona było przykro oglądać film, ale w ogólności przyjmę z otwartymi ramionami wszystko, co się dzieje w Śródziemiu – ten klimat to jednak coś wspaniałego, nawet w wersji Hobbitowej.

“Bitwa Pięciu Armii” zdecydowanie najsłabsza ze wszystkich sześciu filmów, pierwsza część Hobbita podobała mi się całkiem-całkiem, a druga bardzo (tak, przymykając oczy na beczkoniszczyciel Bombura i fraktalowego Saurona – ale przynajmniej takie odpały zdarzały się rzadziej i dało się na nie przymykać oczy).

 

Tak czy siak, szkoda, że Christopher Tolkien ponoć po Hobbicie niechętny jest sprzedaży praw do ekranizacji do kolejnych tekstów ojca. Bardzo chętnie zobaczyłbym ekranizacje Dzieci Hurina, wygnania Feanora, pieśni o Berenie i Luthien... Ale może zmieni zdanie. Albo poczeka się do 2043, kiedy teksty trafią do domeny publicznej. Albo inne poglądy będą mieli kolejni spadkobiercy... bo cóż, życzę Christopherowi zdrowia i szczęścia, ale mimo wszystko ma on te 91 lat ;)

 

PS: A właściwie trafią do domeny publicznej? Silmarillion napisał J.R.R., ale przygotował do wydania i wydał już Christopher... Więc czy 70 lat od śmierci ojca wystarczy?

„Widzę, że popełnił pan trzy błędy ortograficzne” – markiz Favras po otrzymaniu wyroku skazującego go na śmierć, 1790

Autorem Silmarilliona jest J. R. R, nie Christopher.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Ciekawe. Czyli gdybym znalazł powieść mojego dziadka i wydał ją 69 lat po jego śmierci, to za rok będzie już w domenie publicznej? :)

„Widzę, że popełnił pan trzy błędy ortograficzne” – markiz Favras po otrzymaniu wyroku skazującego go na śmierć, 1790

No tak ;p

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

A nie się tam trzecia podobała chyba najbardziej ze wszystkich trzech. Hobbit od początku miał byc duzo lżejszy od Władcy, co też nie trudno było stwierdzić jęsli ktoś czytał i Hobbita i Władcę. Hobbit książkowy to taka trochę bajka i rozgrzewka przed władcą – ksiązka dużo bardziej poważną. Dlatego też uważam, że Bitwa była najlepsza, bo nie było kombinowania za nadto, tylko niczym nie skrepowana naparzanka i duża dawka humoru. Od samego początku miał to być film rozrywkowy i tak na niego patrzałem, przez co podobał mi sie bardzo ( w kinie ). 

Jesli ktos oczekiwał powaznego kina, to nie dziwię się, że sie zawiódł. 

"I needed to believe in something"

junior_13j – ja np. nie oczekiwałem poważnego kina, ale poziom infantylności niektórych rozwiązań reżyserskich/scenariuszowych przy jednoczesnym, wysokobudżetowym zadbaniu o całą resztę detali – po prostu przekroczył moją osobistą tolerancję :-) Uważam, że warto obejrzeć i jednocześnie uważam, że w sumie końcowej wyszło lekko ponad średnią. A mogło być zajedwabiście :-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Fishu dobrze gada, polać mu!

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

O, polewanie borę prawie w ciemno ;-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Trzecią część włosostopego obejrzałem. Poruszył mnie niezwykle średnio. Tak średnio, że zapewne jeszcze w tym roku zapomnę, co autor miał na myśli. *

 

  • – nie dotyczy Le Golasa von Gołodupiec, skaczącego po spadających kamieniach.

Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.

Towarzyszu Tyraczu, czy Towarzysz ma na myśli Leć-golasa? ;-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Leć-golasa to ja bym na pewno zapamiętała ;P

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

No i jestem w kropce: jeśli odpowiem, że “Tak, miałem na myśli Leć-golasa.”, to chyba muszę się lec-zyć. Jeśli odpowiem “Nie.”, to skłamię. Masz, aniele, placek.

Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.

Leć-Go-Go-Go-Go-Go-Las, to najbardziej znany kibic biegów przełajowych w historii, więc chyba nie ma co się wstydzić takich znajomości.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

junior_13j – ja np. nie oczekiwałem poważnego kina, ale poziom infantylności niektórych rozwiązań reżyserskich/scenariuszowych przy jednoczesnym, wysokobudżetowym zadbaniu o całą resztę detali – po prostu przekroczył moją osobistą tolerancję :-) Uważam, że warto obejrzeć i jednocześnie uważam, że w sumie końcowej wyszło lekko ponad średnią. A mogło być zajedwabiście :-)

Ja nie zwróciłem na tą infantylność uwagi, choć Golas biegający po kamieniach to było lekko mówiąc przegięcie, ale też w kazdej z cześci Władcy i Hobbita znalazłbym takie przegięcia, no może poza Drużyną pierścienia, która była najmniej “ekwilibrystyczna”. Ot, po prostu przywykłem do tego typu kwiatków, dlatego nic mnie nie zdziwiło. A i zarzut, że za mało było bitwy w bitwie, uważam za nietrafiony, bo mnie się duzo bardziej podobało rozbicie bitwy na pomniejsze starcia, które wg mnie sa duzo bardziej interesujące niż chaotyczna nawalanka kilkuset wojaków. Ale to wynika z mojego urazu do wszelkiej masci filmów wojennych, opowiadającyh losy bitew. Tutaj było tego mniej, co ja uważam za duzy atut. 

"I needed to believe in something"

Oto kolejny dowód, że nie powinno się nic pić podczas przeglądania internetu...

 

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

CETERARI...! :-D

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

:)))

Muszę się zgodzić.

Dj jest po dwóch częściach, pierwsza spoko, druga, przez zmasakrowanie oryginału już gorzej, do trzeciej podejdę z otwartą skorupką.

 

W ramach podsumowania stwierdzę, że Strażnicy Galaktyki lepsi :)

 

/edit

aha, po zapoznaniu się z powyższymi ohydnymi spoilerami już wiem, że po shieldboardingu, dwarf und orc boardingu mamy antigravstonejumping.

Czyli Legolas pinga levele. Dobrze.

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Polecam uwadze twej skorupki, drogi DJ-u, wypaśnego knura bojowego ;-)

 

Czyli Legolas pinga levele.

No i znów monitor do czyszczenia... Co za wątek... ;-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Cet :))

A pingania leveli nie ogarniam :>

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Legolas expi i ma nowe skille i nowe levele. Przy zzdobywaniu leveli, na komputerze, zawsze pojawia się coś na kształt “ping” + ikonka powiadomienia?  ;-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Eee... aha. Zdarzyło m się “grać w grę”, ale nie kojarzę żadnego ping + coś tam. Ale mniejsza ;p

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Grałeś w Diablo przecież, a tam postać rozbłyska i towarzyszy temu jakiś dźwięk, gdy nowy poziom zdobywa. Tak czy inaczej, Legolas trzyma poziom ^^

Oj bo jesteś jak John Snow.

 

Jak się gra w erpegi to się, kolejno, slajuje monstery, pinga levele i roluje treżery (jeśli wyrośliśmy oczywiście z odgrywania postaci).

Legolas z filmu na film jeździ na coraz bardziej wymagających rzeczach, więc ewidentnie skill jump oraz ride rozwija na epickie poziomy (czyli musiał pingnąć jakieś levele).

 

Cytat z sesji (ultra hardkor, manczkinowe dedeki, sami powergamerzy, każda tabelka w głowie):

 

(MG – oskarżycielsko) Ktoś pierdnął!

(Gracz – ze wstydem) To ja.

(MG) – 50 expa!

(Gracz, po chwili z kalkulatorem) – o, to jeszcze piętnaście pierdów i ping!

 

Autentyczne.

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

:-D

Nie ma to jak dobry slash n hack z chłopakami, którzy znają się co najmniej od dekady :-D To ja może podzielę się autentykiem, kiedy MG zabrakło slów. Wilkołak, walka o przywództwo w watasze...

 

(Gracz, próbuje zostać alfą w pojedynku z bieżącym szefem): No to ciach go pazurem, nieważne czy trafię, patrzę czy robi unik czy blok i kłapię szczęką po łapie. Uszkodzę bydlaka, drugi raz mnie tak nie trafi!

(MG): Rzucaj... Dwa ataki, jednym próbujesz go zaskoczyć, trudność 6 na zmyłkę, 8 na ten drugi. Sporne turlanie, kto kogo przerzuci, zakładając sukces.

(Gracz, za siebie, onompatopeja): turlu turlu...

(MG, za szefa, onomatopeja): turlu turlu...

(Gracz): blednie

(MG, usmiechając się tryumfalnie, chwilę dobiera słowa): Szpony przecięły powietrze, chybiając o włos. W powietrzu zawirowały fragmenty wyrwanego twoim ciosem futra, przeciwnik chyba się zachwiał – to twoja szansa! Rzucasz się wściekle do przodu, kąsając, i o jeden moment za późno orientujesz się, że to był fortel. Ogromny crinos błyskawicznie unosi łapę i... eee... i...

(Gracz): I...?

(MG, zmieszany, spogląda na kości): Eeee... I... I... I bydlak zasadza ci lutę, jakiej świat nie widział!

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Przyznam, że mnie to nie śmieszy :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

No nie masz duszy hakenslasza!

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Mam – tyle tylko, że nie papierową. Wolę Diablo, Diablo 2, Diablo 3...; ) Tam to jest hakenslesz, a nie...

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Peem ci, że tam, w tym Diablo za to nie jest możliwe, by

 – gęś na podwórku zadała ci cios krytyczny w cycek, urywając sutek – krwawienie +1 co rundę

 – smoka zabić, zasadzając mu pod ogon celnie bełt z kuszy ze spreparowaną końcówką, w której jest alchemiczna trucizna (w odwodzie była jeszcze podobna pika czy też dzida, ale cóż, nosiciel dzidy był się nawinął smokowi pod łapę, zanim dotarł na stanowisko ogniowe) – trucizna śmiertelna w 3 rundy, a smoku w 6, z szansą na przełamanie, po akcji trzeba było po prostu dożyć jego śmierci... :-D

– będąc napadniętą przez wrednego trolla drużyną, w ciężkich opałach, mieć w końcu fart na kościach i trafić krasnoludzkim młotem bydlę prosto w jaja... Jezu, jakeśmy go potem szlachtowali, pod koniec miał wbite wszystko ostre, co drużyna pod ręką znalazła, łącznie z małym drzewkiem, naprędce ściętym na tę okoliczność i na szybko zaostrzonym – troll przyszpilony do gleby niczym motylek w gablocie  :-D

– Uciekając na ścigaczu, cybersprzężonym z łbem, stawiać ogień zaporowy z CKM-u i rozkoszować się na wirażach fontanną łusek wylatujących z zamka... (choć akurat głupota graczy zarżnęła Cyberpunk, to jest świetny system na psychologiczne rozgrywki)

 

 

edit

 

Bravincjusz – świetne! ;-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Tylko w KC szarżujący niedźwiedź mógł sobie odgryźć krytycznie głowę, a w D&D Tarrasque (dla niepoinformowanych – gargantuicznie wielka maszyna do mordowania drużyn) mógł się schować w krzakach (bo na swoim levelu miał pierdyliard na skillach i władował wszystko w hide – a co, mógł!).

 

Ech, takie czasy nastały, że dj bez 18tki siły nie potrafi odgrywać postaci :)

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Ale tak w ogóle, to wiecie że temat nazywa się “Bitwa Pięciu Armii”, nie? No :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

No przecież cały czas jest o naparzance, nie? :-D

 

DJ-u – no wiesz, ale we wspomnianych donżonach mialem niedawno gnomiego wynalazcę... Se go pokręciliśmy, bo ma wynalazek, co dwa levele prestiżówki pingną, i wyszła kusza automatyczna z bębenkiem na 20 bełtów, zły MG przyciął obrażenia, ale pozwolił na serię 1k4+1 bełciaszków za 100% akcji. I co? I działa jak złoto, dwa razy w krytycznej sytuacji seria uratowała dzień, szczególnie radosnie było, gdy poszła w Główne Oczko Beholdera... Jaaaaaki fun :-D

 

No, Psycho nie umie już grać od pierwszego levelu, siódmy albo i dziesiąty to minimum :-)

 

EDIT: tia, niedawno... z rok czy dwa lata będzie, ech... :-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Wracając do filmu, to nie uważam, że Legolas był tak bardzo OP, że z powodzeniem mógłby zastąpić HawkEye’a z Avengersów.

Naiwnyś! Legolas biega po śniegu, słoniach i po spadających kamieniach!

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

...i robi wszczepkę z miecza prosto w neurosystem trolla – RoboCop się chowa! ;-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Jak LeGolasowi piknie pingnie next level, to będzie biegał sam po sobie tak szybko, że własny zadek od tyłka strony widzieć będzie. A to wszystko z “naładowanym” łukiem w lewej i kebabem z górskiego trolla w prawej dłoni.

 

A wtedy nawet HawkEye oślepnie na ptasią grypę z zazdrości.

Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.

Tak, tak... Inna sprawa, że przecież oni się nie spotkali wcześniej – tylko dopiero w Rivendell, na naradzie, właśnie.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Dobra, już ochłonąłem z pierwszych emocji, więc spróbuję się wypowiedzieć bez nadmiernego narzekania. Na tę bitwę czekałem odkąd usłyszałem, że Peter nakręci Hobbita, zatem możliwe, że miałem nieco wygórowane wymagania (ale PJ sam sobie ustawił poprzeczkę tak wysoko).

 

No ale kurde, serio?

 

Nie mogę uwierzyć, że za Hobbita był odpowiedzialny ten sam człowiek, który nakręcił Władcę Pierścieni.

W poprzednich częściach trafiały się głupawe motywy (deskorolka Legolasa, Legolas zjeżdżający po Mumakilu, króliki Radagasta), ale były to tylko pojedyncze scenki, zaś tym razem proporcje niemal się odwróciły. Przykłady? Nie? I tak je podam.

Atak Smauga na Esgaroth – przepiękny. Ale na koniec trzeba było go spartolić dziecięcą wyrzutnią pocisków. Walka z Sauronem – klimatyczne sceny należało popsuć matrixowymi wygibasami Sarumana i koszmarną wizualizacją Saurona (skomentował ją już Cień Burzy, więc nie będę się powtarzał). Krasnoludy ustawiają kozacką ścianę tarcz? Niech elfy przefruną im nad głowami (obowiązkowo w pełnym rynsztunku!). Poza tym jest jeszcze Dain nawalający z główki (choć przyznam, że ogólnie postać świetna), Beorn pojawiający się przez cztery sekundy (bo przecież głównego złego musi utłuc Legolas), armia ludzi złożona z samych rybaków (w ogóle co się stało z nimi i z Bardem? W ¾ seansu nagle zniknęli i koniec) iii... mógłbym tak bardzo długo.

 

Nie marudziłbym gdybym spodziewał się czegoś pokroju filmów Marvela, Starcia Tytanów i im podobnych tytułów, gdzie stawia się wyłącznie na akcję, ale Peter Jackson przyzwyczaił mnie, że jego produkcje wciskają mnie w fotel. Nie tylko efektami specjalnymi. Tymczasem obejrzałem typową – fakt, że pięknie się prezentującą – sieczkę. I właśnie ten diametralny spadek poziomu odczułem najbardziej.

 

Podsumowując: smuteczek i frustracja. :(

"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie."

Elanar, czas na wódkę ;-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Na pokrzepienie serc po Hobbicie?

"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie."

Ano, tak by wychodziło... ;-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

No, dj też po obejrzeniu całości.

 

Tak, po Władcy zdecydowanie spodziewałem się czegoś lepszego a tu dłużyzny (przy bitwie? jak to możliwe!) tandetne wrzuty z mamusią, która kochała Legolasa (ratunku!), skakanie po kamieniach (zjazd na orku jest jakkolwiek nieprawdopodobny ale nie afizyczny) i wyskakujące jak z pudełka kolejne armie (no dobra, tak było w książce ale co oni jedli na tych pustkowiach, te dziesiątki tysięcy).

Efekty specjalne dekadę w plecy – jak to możliwe przy takim zapleczu, budżecie oraz doświadczeniu?

 

Aha, scena, jak Bard szuka rodziny (są na SmokenSztrasse piętnaście) mnie rozwaliła. Dzień w zrujnowanym mieście i biedni refugisianie mają już ponazywane miasto po ulicach. Srogo.

Zresztą, przy tempie w jakim Smaug demolował miasto to powinno się uratować jakieś 1%, które przypadkowo było poza granicami.

 

No i niestety ale drastyczne zmiany, tu i ówdzie, w stosunku do książki jakoś mnie nie przekonują (patrz matrix dwarves vs dragon czy “wiem, że masz magiczny pierścień, mały hobbicie”).

Błe.

 

Obejrzane, może być, nie rozwaliło mnie, cieszę się, że można to obejrzeć legalnie, nie wydając dużo na bilet.

 

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Aha, scena, jak Bard szuka rodziny (są na SmokenSztrasse piętnaście) mnie rozwaliła. Dzień w zrujnowanym mieście i biedni refugisianie mają już ponazywane miasto po ulicach. Srogo.

No dobra, tutaj chyba się zagalopowałeś – oczywiście mogę coś źle pamiętać, ale babka kazała Bardowi biec na jakiś plac, a jeżeli w takim Dale plac był jeden? :) Poza tym spędzili tam dwie noce – po pierwszej nad ranem przyszły elfy, po drugiej nad ranem zaatakowali.

 

czy “wiem, że masz magiczny pierścień, mały hobbicie”

Nie pamiętam, jak to było w książce, bo czasem rzeczywistości mi się przenikają (znaczy ta książkowa i ta filmowa), ale w filmie Gandalf od początku doskonale wiedział o pierścieniu Bilba. No więc jeżeli gdzieś była zmiana w stosunku do książki, to już w Drużynie Pierścienia.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

O ile pamiętam, w “Hobbicie” Bilbo sam przyznał się Gandalfowi, że ma Pierścień.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Oj chyba ze trzy nazwy ulic i placów podali. Mieli czas, jak na dwie noce adaptacji po stracie wszystkiego :)

No dobra, czepiam się, ale to przez wygórowane żądania do co filmu.

 

Czas przeczytać oryginał po raz kolejny (chyba mam wieczorem pół godzinki czasu...)

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

A był godzinki cukru też masz?

:)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Raczej “jeśli ktoś ma co najmniej 10 do 20 metrów wolnego czasu”, jeśli ktoś pamięta cytat :)

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Obejrzałem, jestem rozczarowany. Nagromadzenie jakichś absurdalnych scen okazało się zbawienne – iżby nie usnąć, bo jest długaśnie i nieciekawie. Schrzaniono taką śliczną książkę. Trzeba otrzeć łzy i ruszyć dalej.

Ale za to jaka inspiracja dla memów ;)

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Mnie też nie podszedł. Niestety, aczkolwiek dobrze, że w ogóle film powstał. I że nie wzięli się za to polscy  twórcy filmowi.

Wyobrażam sobie ten film jako cichą, subtelną, kameralną historyjkę o przyjaźni i przygodzie – oczywiście zamkniętą w dwugodzinnym filmie. Takie przeciwieństwo Władcy Pierścieni. Niestety, musiało być epicko, żeby hajs się zgadzał.

jak dla mnie przesadzone. Mogli nie napychać tak tego filmu.

Nowa Fantastyka