- Hydepark: Ustawa o jednolitej cenie książki

Hydepark:

książki

Ustawa o jednolitej cenie książki

Chciałbym poznać Waszą opinię na temat tej ustawy. Sądzicie, że wejdzie w życie?

Komentarze

obserwuj

Widziałem kiedyś bardzo wymowną grafikę.

 

Jedne drzwi z napisem – “książki za darmo” – zerowe zainteresowanie.

Drugie drzwi – “Wi Fi Gratis” –  ludzie wnet się stratowali w przejściu.

 

Także chyba cena książki nie jest problemem. Nawet wprowadzenie darmowych książek nie zwiększy jakoś znacznie czytelnictwa.

Po drugie – czy ilość sprzedanych książek jest wyznacznikiem? Żyjemy w czasach mediów elektronicznych i ludzie czytają swoje, ale przykładowo w internecie, artykuły czy inne utwory, jak tu na forum.

Moim zdaniem ustawa nie przyniesie oczekiwanego skutku, tym bardziej, że problem niskiego czytelnictwa wcale może nie być tak wielki, bo statystyki czytelnictwa elektronicznego nie są uwzględniane.

Kolejna rzecz, to czy są jakieś grupy zadowolone z projektu ustawy?

Pisarze i wydawcy – chyba ani jedni, ani drudzy nie są jakimiś wielkimi entuzjastami.

Czytelnicy – jakoś też im to wiele nie pomaga.

Następna sprawa – ustawa godzi w prawa wolnego rynku, a taki protekcjonizm i interwencjonizm, jak uczy historia,  w dalszym rozrachunku, zawsze przynosił szkody ogółowi.

 

Moim zdaniem ustawa jest niepotrzebna.

 

Więcej da promowanie wartościowych utworów.

Przykładowo – ktoś, gdzieś szepnął “50 twarzy Greya” jest w porządku – zaraz wszyscy kupowali, bo myśleli, że wstyd tego nie przeczytać.  laugh ”Przecież wszyscy to znają”

(oczywiście przykład lekko naciągany)

 

Dużą popularnością cieszą się też książki, które zostały zekranizowane, także w ten sposób można popularyzować dobre tytuły.

We wielu krajach, widziałem przekłady Wiedźmina i myślę, że duża zasługa tej popularności spoczywa na grze, a po premierze filmu Bagińskiego, nakład książek pewnie jeszcze się zwiększy.

To dwa przykłady,  jak spopularyzowano książę pomimo, że gra Wiedźmin (przykładowo w Szwajcarii, pewnie gdzie indziej też) była zdecydowanie najdroższa, a pomimo to cieszy się wielkim zainteresowaniem, więc cena nie jest tu jakąś specjalną zachętą. Dobry i dobrze wypromowany produkt, obroni się sam, także myślę, że warto ekranizować dobre książki, lub wspierać tworzenie gier na ich podstawie. Co więcej – to pozwoli popularyzować rodzime tytuły i twórców na arenie międzynarodowej, a wiadomo, że np. rynek anglojęzyczny jest większy. Ponoć trudno jest odnieść sukces na tych wodach, kiedy czeka się na zaproszenie, ale przecież możemy sami się wepchnąć ;) Zlecać przekłady i zakładać własne oficyny wydawnicze, czy dążyć do współpracy z zachodnią kinematografią, jak w przypadku “Wiedźmina” w reżyserii Bagińskiego.

 

P.S. Uprzedzając fakty, założyłem temat “Co zekranizować” 

http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/18057

 

Może akurat, któryś z naszych pomysłów, doprowadzi do realizacji filmu.

 

Pozdrawiam

Nikt więcej nie ma zdania? 

 

Ja martwię się o los internetowych księgarni, z których często korzystam. Niestety zawsze wtedy płacę za wysyłkę książek. Czy będą musieli wliczać wysyłkę w cenę książki, by nadal być konkurencyjnym?

A czy dla pozostałej reszty rynku jest to dobre? Chyba nie dla czytelników, którzy mimo wszystko liczą na niższą cenę, ale zgadzam się, że ten kto będzie miał kupić, to i tak kupi. Tylko jak wiele wytopi  się klientów, którzy nie sięgną po książkę, bo cena jest zbyt wygórowana?

 

Bardzo dobre porównanie, Tricksterze, książki w naszym społeczeństwie przegrywają z technologią nawet jeśli są za darmo. Co jest przykre. :(

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Czy zna ktoś link do projektu tej ustawy? Żeby się wypowiedzieć musiałbym najpierw ją przeczytać, bo mediom już chyba nie można ufać.

Czytałem, że taka ustawa została wprowadzona w Izraelu, ale szybko ją znieśli. Sprzedaż książek spadła o 40%, a debiutantów aż o 60%. Moim zdaniem statystyki mówią same za siebie, a taka ustawa będzie niekorzystna szczególnie dla początkujących twórców oraz internetowych księgarń. Obie te rzeczy tyczą się chyba nas wszystkich, a przynajmniej mnie, ponieważ często kupuję książki przez Internet, a i w przyszłości (choć dalekiej) liczę na książkowy debiut.

Przede mną ugnie się każdy smok, bo w moich żyłach pomarańczowy sok!

Bardzo dobre porównanie, Tricksterze, książki w naszym społeczeństwie przegrywają z technologią nawet jeśli są za darmo. Co jest przykre. :(

 

Nie traktuję tego, jako coś negatywnego. Jedno i drugie to literatura. Po prostu w innej formie. Ważne, że ludzie czytają. Czy to koniecznie musi być na papierze?

PiS ma zdaje się inne sprawy na głowie i ten projekt nota bene forsowany przez PSL i Zgromadzenie Członków Polskiej Izby Książki (co to jest?) nie ma priorytetu. Na szczęście.

 

Tak na oko projekt nie pomoże żadnemu początkującemu pisarzowi, nie uratuje ani jednej księgarni, za to gwarantuje powstanie szeregu patologii. Tak na dzień dobry proste pytanie. Księgarnia internetowa zarejestrowana na Litwie lub w Czechach tam mająca serwery, sprzedaż na terenie teren Polski z lokalnych hurtowni. Dla książki tak sprzedawanej cała ta ustawa jest bez znaczenia. Za to zyski z tak sprzedawanej książki idą do budżetu Litewskiego lub Czeskiego.

 

Jak to będzie wyglądać od strony początkujących pisarzy? Też fatalnie. Wydawnictwa nie będą chciały ryzykować skoro cena ma być jednolita dla tłumaczenia zachodniego hitu i polskiego debiutanta to wybiorą oczywiście pewniaka z zachodu.  

 

Jak to będzie wyglądało od strony czytelnika? Skoro i tak kupuję z kosza w Biedrze albo na promocji w Madrasie to i tak kupować tam będę. A że rok będę musiał poczekać to poczekam.  

Eee... kolejny prokekt ustawy lobbowany przez jakąś grupę sprzedawców końcowych, bo ani wydawnictwa (one ustalałyby cenę jednolitą), ani nabywca końcowy nie skorzystaliby. 

 

Edit: dziękuję za linka, śniąca. :)

Nabywca końcowy wypada najgorzej.

Należy dodać, że ludzie czytający, to raczej ci lepiej usytuowani. Jeśli już ktoś naprawdę nie ma pieniędzy, może iść do biblioteki. Kto chce czytać, nie żałuje na książkę, a kto nie chce, nie będzie czytał, nawet jeśli byłyby za darmo.

Ustawa pisana pod jakieś lobby, które ma nadzieje, że jego produkty zostaną wyróżnione.

Myślę, że nie przejdzie.

 

Czemu akurat na książki miałaby być jednolita cena?

Wyobraźcie sobie absurd, jakby miała być jedna cena np. na ubrania,  samochody czy jakieś towary luksusowe. Czemu miałoby to służyć? Kto by na tym zyskiwał, a kto tracił?

Takie lobby zawsze wkręcają rządom, że ich towar jest akurat wyjątkowo potrzebny i należą im się subwencje itp.

 

Można też zastanowić się skąd pochodzi strach przed książką u części społeczeństwa.

Moim zdaniem, winę ponosi system szkolnictwa, który zmusza do czytania i zakłada młodym ludziom kotwicę, że książka to nuda i zło konieczne.

Gdyby zamiast tego użyć metody marchewki, a nie kija i raczej jakoś zachęcać do czytania, zamiast zmuszać. Np. obdarowywać dobrymi ocenami za czytelnictwo.

śniąca, nie wiem jakie koneksje biznesowe ma to wydawnictwo z sieciami sprzedaży,  ale opinia nie wydaje się proczytelnicza – bo czytelnik straci możliwość kupienia taniej nowej książki. Szkoda że nie ma wyjaśnień, jak ustawa miałby wpłynąć na wzrost czytelnictwa, kiedy czytelnik będzie miał drożej. To byłoby ciekawe.  Coś mi się wydaje, że po wejściu ustawy zwiększyłby się handel książkami używanym – bo to uszkodzone/wybrakowane. :)

W bibliotekach książki są za darmo, a ludzie i tak nie chodzą, czyli pies nie jest pogrzebany w cenie.

Należy wymyślić inne zachęty.

 

Przypomniało mi się jak w dzieciństwie przyjeżdżali do mnie dwaj kuzyni. Bali się książek jak diabeł święconej wody, a jak zobaczyli broszurki “Z archiwum X”, czytali jak nigdy wcześniej. Książka niewielka objętościowo nie odstrasza. Czytali z własnej woli. Myślę, że to dobry trop. Takie tytuły należy podtykać młodym ludziom, ale nie na przymus. I to chyba własnie fantastyka jest czymś szczególnie pociągającym dla dzieci i młodzieży.  Od początku będą mieć miłe skojarzenia z książkami i nawyk czytania pozostanie na zawsze.

Ja sobie nawet czasem myślałem, że szkoły celową chcą zniechęcić ludzi do czytania, pomimo, że oficjalnie twierdzą odwrotnie ;)

Szkoda że nie ma wyjaśnień, jak ustawa miałby wpłynąć na wzrost czytelnictwa, kiedy czytelnik będzie miał drożej.

Czytałam ostatnio naprawdę sporo artykułów, wypowiedzi i dyskusji na ten temat i to jest pytanie, które pojawia się za każdym razem. I nie ma na nie odpowiedzi. Jedyne “argumenty” jakie widziałam ze strony zwolenników brzmiały mniej więcej: “bo tak”.  

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

W bibliotekach książki są za darmo, a ludzie i tak nie chodzą, czyli pies nie jest pogrzebany w cenie.

 

Nie w każdym przypadku. Ja w bibliotece ostatni raz byłam długie lata temu i jakoś nie mam zamiaru do nich wracać, a książek kupuję sporo. Dla mnie pies jest pogrzebany w cenie. Jasne, mogę czekać rok, aż nowości przestaną być nowościami, ale nie zawsze mam na to ochotę. Nowości kupuję w internecie, zazwyczaj kupuję wtedy więcej książek, żeby zapłacić raz za przesyłkę. Jeśli teraz każdą książkę będę musiała kupić po narzuconej cenie (a gdy księgarnie pt. Empik i Matras podzielą dzięki tej ustawie rynek, to zapewne i ceny nie będą miłosierne) – to się nad każdą zastanowię.

Trickster, okej, ale chyba można założyć, że wyższa cena nie wpłynie na poprawę czytelnictwa. Odnoszę wrażenie, że nie należy łączyć tej ustawy z ideą poprawy czytelnictwa. To jakaś pomyłka. Ale ja nie jestem w tym biznesie, więc chętnie przeczytałbym wyjaśnienie kogoś z branży, jak ustawa miałaby zachęcić konsumentów. 

a gdy księgarnie pt. Empik i Matras podzielą dzięki tej ustawie rynek, to zapewne i ceny nie będą miłosierne

 

To chyba jest odpowiedź na wszystkie pytania.

Z historii ekonomii to administracyjne ustalanie ceny zazwyczaj nie prowadziło do niczego dobrego ani dla producenta, ani dla dystrybutora, ani dla odbiorcy. Owszem czasem gdy na rynku jest monopol ma to jakiś sens, bo broni konsumenta, ale akurat rynek wydawniczy nie wydaje się specjalnie zmonopolizowany.

 

Mogę zrozumieć, że wydawnictwa są ciśnięte przez dystrybutorów, a mniej chodliwe tytuły lądują ekspresem w supermarketach na przecenie po 9,99 zł tylko czy ustawa to zmieni? Nie nie zmieni ponieważ podchodzi do problemu na zasadzie ukazu/dyrektywę. Tymczasem by książka lepiej się sprzedawała potrzeba budowy specyficznego etosu. My tu czytamy i piszemy (ja z błędami ale jednak :D ) nas nie trzeba przekonywać, że książka jest wartością dodaną. Niestety ludziska w swej masie wolą drogę na skróty. Przez 8 lat jak ktoś chciał mentalnie przynależeć do kasty “młody, wykształcony, człowiek sukcesu” to miał głosować na wiadomą partię, choćby w tym czasie unikał książek jak zarazy. Teraz zaś rządzący też nie są zainteresowani odbudową przedwojennego etosu inteligenta, który czytał by się doskonalić, tylko naparzanką.  

Ustawa spełni swój cel: sieci przeciągną na kilka lat swoją agonię kosztem księgarni internetowych. Duże wydawnictwa będą miały więcej miejsca na półkach, bo zniknie “plankton wydawniczy” (ten nie wytrzyma zatorów płatniczych EMPiKu i w ogóle niepłacenia przez Matras). Oferta się skurczy, czytelnictwo spadnie.

"Białka były czerwone, a źrenice większe niż całe oczodoły"

Ale ja nie jestem w tym biznesie, więc chętnie przeczytałbym wyjaśnienie kogoś z branży, jak ustawa miałaby zachęcić konsumentów. 

Jesteś konsumentem i chyba najlepiej wiesz, czego oczekujesz. Czy ta ustawa spełnia Twoje oczekiwania?

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Moim zdaniem projekt ustawy w obecnej formie godzi w interesy czytelnika z prostej przyczyny: likwiduje zdrową zasadę konkurencyjności między sprzedawcami końcowymi. Po wejściu ustawy efekt na rynku nie różniłby się od zmowy cenowej sprzedawców, co musi prowadzić do wysokich cen. Z punktu widzenia czytelnika, ta ustawa w obecnej formie to zło. 

No więc właśnie. Wydaje mi się, że ustawa w oczywisty sposób jest nieprzyjazna czytelnikowi i czytelnictwu w ogóle.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Mam odmienne zdanie, ale to tylko dlatego, że mało książek kupuję i nie dostrzegam problemu. Ostatni raz kupiłem książkę w promocji jakiś miesiąc temu. I to był błąd, bo to kiepska książka była/jest. Gdyby nie promocja, nie kupiłbym i nie zmarnował czasu na lekturę. Podobnie było z kilkoma wcześniejszymi zakupami. Promocja, więc zachęta: kup pan a na pewno będziesz zadowolony. Błąd. Promocja, czytaj: nikt nie chce gniota kupić, kup ty naiwniaku. Oczywiście moje myślenie jest błędne, bo ci biedniejsi z czytelników,gdy nie będzie promocji nie kupią tylu książek, ile by chcieli. Z drugiej strony, może się zastanowią, zanim kupią, co kupić. Razi mię też trochę, gdy w parę miesięcy po premierze, wydawnictwo tnie cenę. Raz się nawet nabrałem, a po dodaniu do koszyka okazało się,że promocja się skończyła o północy. Powieść kupiłem, a nie powinienem. Bo 15zł to nie majątek.

Mam odmienne zdanie, ale to tylko dlatego, że mało książek kupuję i nie dostrzegam problemu.

Można zatem powiedzieć, że nie dostrzegasz problemu, bo Cię nie dotyczy. Okej.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Myślę, że założenia były takie, iż: wydawnictwa w porozumieniu ze sprzedawcami celowo windują cenę okładkową, by później wabić promocjami. Gdyby wprowadzić jednolitą cenę na rok, musiałaby to być cena realna i niższa. Czyli celem ustawy byłoby jednak obniżenie cen książki.

Mnie długo zastanawiało dlaczego te same książki mogę kupić w Anglii za 4, 5 funtów czyli za niewiele ponad 20 zł. Podczas gdy w Polsce musiałabym zapłacić ok 40. Z tego co wiem, stawki tłumaczy są dość marne, więc to nie koszt przekładu. I polskie płace są niższe niż angielskie, więc skąd Polak ma brać na kupowanie książek? Nie wiem.

Podsumowując – Kilka lat temu wydawało mi się, że ustawa, która regulowałaby cenę książki, to dobry pomysł.

Zmieniłam zdanie, jak przeczytałam projekt. Na takiej ustawie zyskają tylko dwaj wielcy gracze.

 

A żeby zwiększyć czytelnictwo, to trzeba pracy u podstaw, a nie regulacji cen.

... życie jest przypadkiem szaleństwa, wymysłem wariata. Istnienie nie jest logiczne. (Clarice Lispector)

Mnie długo zastanawiało dlaczego te same książki mogę kupić w Anglii za 4, 5 funtów czyli za niewiele ponad 20 zł. Podczas gdy w Polsce musiałabym zapłacić ok 40. Z tego co wiem, stawki tłumaczy są dość marne, więc to nie koszt przekładu. I polskie płace są niższe niż angielskie, więc skąd Polak ma brać na kupowanie książek? Nie wiem.

Strzelam w ciemno, będąc wierny swojej sygnaturce, że chodzi o liczbę potencjalnych nabywców.

 

Czy ustawa jest nieprzychylna czytelnictwu? Czy ja wiem? Może, gdy ludzie nie będą mogli masowo kupować świeżo opublikowananego, przecenionego chłamu, sięgną do klasyki? Może nawet na nowo odkryją istnienie bilbiotek?

na emeryturze

Dokładnie tak może być. Inaczej rozkładają się koszty stałe w dużym a inaczej małym nakładzie. 

A żeby zwiększyć czytelnictwo, to trzeba pracy u podstaw, a nie regulacji cen.

Amen.

"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie."

Hmm... może ciekawa i konstruktywna okazałaby się dyskusja / gdybanie o przyczynach niskiego poziomu czytelnictwa i jak je poprawić. Ktoś chętny założy wątek?

A ja mam takie pytanie – co wam po poprawie poziomu czytelnictwa? Serio pytam ;)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Pewnie nic, ale czy to oznacza, że nie warto o tym rozprawiać? Dyskusje same w sobie mogą być ciekawe, po prostu. ;)

Myślę, że ten wątek jest odpowiedni do takiej dyskusji, bo sporo na ten temat już zostało tu napisane.

 

@ beryl – No jak co?  $$$$  Wszyscy tu są pisarzami laugh

 

A tak na poważnie: Czytanie chyba ma pozytywny wpływ na inteligencję i inne zalety. Zadbajmy o Polaków ;)

 

Ewentualnie można zmienić tytuł: “Ustawa o jednolitej cenie książki, a poziom czytelnictwa”

A ja mam takie pytanie – co wam po poprawie poziomu czytelnictwa? Serio pytam ;)

To chyba nie “co nam po poprawie poziomu czytelnictwa”, tylko – jeśli dobrze zrozumiałem – ustawa ma w założeniu w pośredni sposób wpłynąć na jego poprawę. A zatem, skoro wpływ ten wydaje się dość wątpliwy, to mamy kolejny argument przemawiający za tym, że “po cholerę?”. wink

"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie."

Nowa Fantastyka