
poparte naukowo*
Nie da się tego przewidzieć, a zabawa w takie gdybanie jest wg mnie zwyczajnie głupia. Ludzie zawsze wyobrażali sobie przyszłość, jako coś w stylu "wszystko tak jak teraz, tylko bardziej gładkie i świecące". W czasach telegrafów myślano, że miasta przyszłości będą pełne kabli (bo każdy kabel łączył tylko dwie osoby), jak wynaleziono samolot,wszyscy byli przekonani, że "za 100 lat" wszyscy będą mieli małe samoloty i latali nimi do siebie, itd. itd. Bezsens.
Możecie pisać, jak wy sobie wyobrażacie świat za 50 lat, co może być również interpretowane jako "jak chcielibyście, żeby wyglądał świat za 50 lat?". W obecnym tempie rozwoju 50 lat to naprawdę dużo, więc wasze koncepcje mogą być bardzo zróżnicowan :)
Za pięćdziesiąt lat Polska będzie drugą potęgą gospodarczą po Chinach. Nasi inżynierowie będą budować przepiękne drapacze chmur w najodleglejszych zakątkach globu, polski gaz łupkowy zaleje świat. A tak już zupełnie na poważnie: ludzie się nie zmienią, zmienią się tylko dekoracje.
...always look on the bright side of life ; )
Jedna, wielka, napromieniowana pustynia... Może się nawet okazać, że planeta "Planeta małp" była filmem proroczym...
Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.
"jak chcielibyście, żeby wyglądał świat za 50 lat?"
Cóż, nie powiem, żebym tak chciał to widzieć, ale: jeśli rozwój technologiczny nie skoczy nagle o pierdyliard % (w stylu energia za darmo itp.), to politycznie świat będzie oficjalnie podzielony na kilka głównych stronnictw (ameryki, unia europejska, rosja & kraje post/semi-kom., japonia, 3-ci świat i reszta turystycznych krajów). Peak oil może dać o sobie znać, tak samo jak wyczerpanie puli adresów IP (choć tu się pewnie jakoś prosto rozwiąże problem).
ludzie się nie zmienią, zmienią się tylko dekoracje
To Twoje słowa? Świetnie ujęte.
Moim zdaniem to nie ma sensu tak gdybać. Śmiać mi się też chce, gdy ktoś, mówi o sobie jako o poważnym naukowcu nazywając się buńczucznie "futurologiem" - bo co on, niby, przyszłość bada?
No, ale dobrze. Za 50 lat Polska będzie pierwszą potęgą świata, nasza wschodnia granica sięgnie Smoleńska i Donu. Na zachodzie odbijemy prasłowiańskie ziemie, które dzisiaj znajdują się w Brandenburgii, zaoferujemy naszą opiekę krajom bałtyckim, Czechom, Słowakom, Węgrom - przecież takie małe państewka nie odnalazłyby się w nowym świecie, zginęłyby bez naszej ochrony! Z Rosji będziemy sprowadzać diamenty, ropę i gaz, nie dając nic w zamian. Z Niemiec przyjeżdżać do nas będą najnowsze samochody, w które będzie mógł się wyposażyć każdy Polak, bezpłatnie - po co płacić Szwabom? Z Francji... Każemy sobie przywieść i wystawiać w całym kraju najznamienitsze dzieła sztuki, obrazy, rzeźby i inne. Z Holandii... Ach, temu jestem przeciwny. Z Japonii, Hiszpanii i skąd tylko nam się zachce będziemy importować kobiety o orientalnej urodzie :)
Cały świat będzie zdany na naszą łaskę.
Eeechh... Ho? Która to już godzina? Chyba czas wstawać.
Och, takie dywagacje naprawdę nie mają wielkiego sensu :p To kto co myśli zależy chyba tylko od tego, czy jest pesymistą czy optymistą, czy uważa się za realistę.
Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)
Ludzie się nie zmienią? Mogą się zmienić, jeśli spełni się wizja zawarta w książce "Zaginiony symbol" :)
Chciałbym, żeby wszystkie szkoły zostały skomputeryzowane. W mojej wizji wygląda to następująco: nikt nie chodzi do szkoły, ponieważ dzięki komputeryzacji każdy może uczyć się w domu. Każdy uczy się, kiedy mu pasuje. Są jednak pewne bariery, które przewidują wyznaczone partie materiału na określony okres czasu. Dzięki zastosowaniu takiego systemu nasza nauka mogłaby być intensywniejsza, dzięki czemu szybciej opanowalibyśmy wiedzę "podstawową", co z kolei umożliwiłoby na rozpoczącie kształcenia w wybranym przez nas kierunku dużo wcześniej niż obecnie. Przydatne byłyby również wszelkiego rodzaju programy i testy, które analizowałyby nasz rozwój i pomogły w wyborze zawodu.
pomagały&
jacek001: A tak już zupełnie na poważnie: ludzie się nie zmienią, zmienią się tylko dekoracje.
Zależy w jakim sensie. Mentalność na pewno się zmieni. Już mieliśmy tego przedsmak 17 lipca i w nocy z 9 na 10 sierpnia w Warszawie.
@Marcin Robert
Wspomniane wydarzenia świadczą właśnie o tym, że ludzie się nie zmieniają... Ciągle są głupi, podatni na manipulację i potrzebują akceptacji większej grupy (i skłonni do agresji, gniewu, wymuszania własnych poglądów na innych itd. itd.).
@Mortycjan
Twoja odpowiedź świadczy jedynie o tym, że nie podobały Ci się wspomniane przeze mnie wydarzenia. Mnie zaś chodzi o to, że - czy nam się to podoba, czy nie - w Polsce zmienia się obyczajowość. Jak na obecne warunki jestem raczej dość liberalnym człowiekiem, ale za pięćdziesiąt lat moje obecne poglądy pewnie uznane zostaną za konserwatywne. :D
To nie ma znaczenia, czy ludzie zbierają się, by walczyć o tolerancję, komunę, wojnę, brak wojny, trzeci dzień wolny od pracy, czy cokolwiek... wciąż zbierają się, by walczyć. Od tysięcy lat non-stop to samo. Te motywy przewodnie pojawiają się równie szybko, co znikają, i naprawdę nie ma znaczenia o co w nich chodzi. To ciągle ta sama walka o "moje na wierzchu".
Takie niuanse techniczne: dysk 1 PB, internet 100 Gb/s.
@Mortycjan
To tak, jakbyś powiedział, że nie ma znaczenia, iż obecnie mamy mieszkania z bieżącą wodą i elektrycznością (oraz innymi jeszcze udogodnieniami), bo tak naprawdę istotne jest to, że od setek tysięcy lat ludzie budują sobie jakieś mieszkania. No fakt. Nie pamiętam jak wczesniejsze gatunki człowieka, ale Homo erectusy potrafiły już budować prymitywne szałasy.
Wszystko zależy od szczegółowości opisu: Możemy uznać, że granice Polski w zasadniczym przebiegu nie zmieniły się od 1945 roku; możemy zwrócić uwagę na większe ich zmiany, jak na przykład ta z 1951 roku, gdy nastąpiła wymiana części naszych terenów z ZSRR; a możemy też twierdzić, że nasza granica państwowa jest płynna, bo po każdej większej powodzi zmienia się koryto Dunajca, przez co musi zbierać się komisja polsko-słowacka dla wyznaczenia nowego jej przebiegu (przynajmniej tak było jeszcze do niedawna).
Twoje podejście - Mortycjanie - jest bardzo ogólne. Faktycznie już nasi małpi przodkowie zbierali się, by walczyć i pod tym względem nic nie zmieniło się od czasów australopiteków, ardipiteków, orrorinów, sahelanthropusów i jeszcze dawniejszych naszych przodków. Tyle, że w skali pięćdziesięcioletniej to właśnie spostrzeżenie jest mało istotne, ważności zaś nabierają różne szczegółowe cele i formy walki. Dlatego podtrzymuję swoje twierdzenie, że mentalność Polaków ulegnie przez te pięćdziesiąt lat dużym zmianom.
Jeśli tak stawiasz sprawę, to Twoje twierdzenie jest jak najbardziej prawidłowe. Ale dla mnie takie międzyludzkie niuanse nie mają większego znaczenia, podobnie jak dla losów planety. Oczywiście, owe niuanse stanowią tło/podstawę do rzeczy wielkich, ale same w sobie nimi nie są. Dla obcych cywilizacji (o ile istnieją) to tylko nieustanna wojna domowa...
Uff… dyskusja rozgorzała nie na żarty – i dobrze!
Pisząc o tym, że ludzie się nie zmienią, miałem na myśli naturę ludzką: emocje, wartości, motywacje, rządzące ludzkimi zachowaniami. Kiedy czytam Księgę Koheleta, Dżumę Camusa, powieści Lema i Dicka mam wrażenie, że wszystkie te dzieła piszą o tym samym – o kondycji naszego człowieczeństwa. Oczywiście, obyczajowość się zmienia (i to nawet bardzo), ale czy obyczajowość jest esencją ludzkiej egzystencji? Obyczajowość zmienia się wraz z dekoracjami, ale sfera ludzkich wyborów wciąż pozostaje taka sama: stanąć po stronie dobra, czy po stronie zła; być wiernym swoim ideałom, czy tanio sprzedać skórę.
...always look on the bright side of life ; )
To, czy ludzkość się nie zmienia, zależy od tego co przyjmiemy za fundament egzystencji. Innymi słowy - decyduje punkt wyjścia. Coś może być istotne, mniej istotne, nieistotne. To czy coś jest dekoracją, czy nie jest związane z tokiem myślenia tego, który ma to oceniać.
Równie dobrze możemy założyć, że nie jesteśmy różni od naszych praprzodków, bo wciąż musimy jeść i wydalać. Wtedy nieistotne będzie, czy zmieniła się nasza obyczajowość, nawyki, światopogląd, kultura. Wszystko można sprowadzić do ogólników i stwierdzić, że nie idziemy do przodu, a jedyne co się zmienia to dekoracje.
@Mortycjan - ludzie są głupi, podatni na manipulacje, muszą wymuszać swoje poglądy ? Nie wiem czemu, ale zawsze mam wrażenie, że takie rzeczy padają z ust tych, którzy mają się za lepszych od innych, bo są (jak twierdzą) samodzielni, mądrzy i nikt nie wodzi ich za nos. Różne są grupy, różne są potrzeby, różne są sposoby patrzenia na świat. Ty również możesz być manipulowany, na każdym kroku, przez każdego - nie zdając sobie z tego sprawy. Nieustanna nieufność wobec wszystkiego i wszystkich, z drugiej strony, też jest na swój sposób głupia.
Ale znajdź tutaj mądrego - każdy jest dymany na swój sposób, i każdy dyma innych kiedy tylko może. Każdy w jakiś sposób jest naiwny i głupi, jednocześnie będąc mądrym. :)
Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)
. Ty również możesz być manipulowany, na każdym kroku, przez każdego - nie zdając sobie z tego sprawy.
Wkraczasz w tym momencie na bardzo rozległe i bezdenne oceany filozofii. Na takiej zasadzie mogę dowodzić, że istnieją kosmici - "jak to nie istnieją?! Udowodnij!". Nigdy nie dowodzi się nieistnienia czegoś...
Ty już wcześniej wkroczyłeś na oceany filozofii. Ja tylko odbijam piłeczkę.
Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)
A swoją drogą, mam udowodnić? Masz komputer/laptop? Więc Intel, lub AMD/ATI wydymało Cię na sporą ilość kasy. Gdyby działali fair, to za te pieniądze które wydałeś na obecny sprzęt, miałbyś o wiele lepsze podzespoły - tylko nie opłaca ich się jeszcze wypuszczać na rynek.
Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)
Dodam jeszcze, że jeśli to jedno zdanie, to jedyne na co zwróciłeś uwagę w tamtym poście to... przykre.
Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)
Pierwsza część tamtego posta to sama racja. Nie ma co komentować.
Co do przykładu z podzespołami - bardzo, bardzo słaby... To nie jest manipulacja, to jest biznes. Manipulacja by była, gdyby za pomocą szeregu reklam i PR-owskich sztuczek wcisnęli mi za tą samą cenę gorszy sprzęt, niż ten, który JUŻ JEST na rynku. Albo gdyby tymi samymi sposobami sprzedali mi drożej to samo, co konkurencja.
Może i masz rację. Jednak trudno mi sobie wyobrazić, że jest człowiek, który nigdy nie uległ bezpośredniej manipulacji. Rzecz w tym, że może przyjmować ona różne oblicza. Są też manipulacje dokonywana na skalę mniejszą i większą, bezpośrednie i pośrednie. Chodziło mi również o to, że to co dla kogoś postronnego jest manipulacją, wcale nie musi naprawdę nią być. Dlatego, lepiej zachować zdrowy rozsądek, bo przylepiając komuś z góry łatkę idioty możemy sami na takiego wyjść. Jak już raz napisałem - każdy jest w jakiś sposób tak głupi, jak i mądry.
Swoją drogą, mówiąc o tym, że ludzie mają potrzebę wymuszania swoich poglądów, jednocześnie budując swoją wypowiedź tak, jakby to co jest twoim osądem było bezdyskusyjne, popełniłeś retoryczny strzał do własnej bramki. :)
No dobra, wiem. Trochę się czepiam. I nie tego zresztą dotyczył wątek, ale cóż, mała dygresja nie zaszkodzi :)
Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)
I nie tego zresztą dotyczył wątek, ale cóż, mała dygresja nie zaszkodzi :)
Myślę, że dzięki tym dygresjom, ten niewyobrażalnie wtórny wątek nabrał chociaż odrobinę sensu i oryginalności...
Dlatego, lepiej zachować zdrowy rozsądek, bo przylepiając komuś z góry łatkę idioty możemy sami na takiego wyjść.
Odnosimy się do konkretnych sytuacji (parada "równości" i obrona krzyża w W-wie), więc do konkretnych ludzi stosuję swoją opinię. Parada równości to w rzeczywistości parada równych i równiejszych - "my jesteśmy tacy, więc wy MUSICIE nas tolerować" (w domyśle - my jesteśmy dobrzy, wy jesteście źli). To jest właśnie wymuszenie poglądów - mam prawo być dla kogoś ostatnim chamem, dopóki nie naruszam jego dóbr ("cielesnych" i materialnych) - tak samo ktoś ma prawo być chamem dla mnie. Jeśli ktoś WYMUSZA na mnie określone zachowanie, to nie dość, że łamie MOJĄ wolność, to jeszcze żyje iluzjami - bo wie, że tak naprawdę myślę o nim zupełnie co innego. Z krzyżem jest to samo, ale tu mamy dodatkowo naruszenie przestrzeni publicznej przez grupę ludzi, która nie jest nawet marnym wypierdkiem procentowym populacji kraju, a wypowiada się w imieniu całego narodu. A ja sobie bardzo nie życzę, żeby ktoś się wypowiadał w moim imieniu... :}
" W mojej wizji wygląda to następująco: nikt nie chodzi do szkoły, ponieważ dzięki komputeryzacji każdy może uczyć się w domu. Każdy uczy się, kiedy mu pasuje. Są jednak pewne bariery, które przewidują wyznaczone partie materiału na określony okres czasu. Dzięki zastosowaniu takiego systemu nasza nauka mogłaby być intensywniejsza, dzięki czemu szybciej opanowalibyśmy wiedzę "podstawową", co z kolei umożliwiłoby na rozpoczącie kształcenia w wybranym przez nas kierunku dużo wcześniej niż obecnie. Przydatne byłyby również wszelkiego rodzaju programy i testy, które analizowałyby nasz rozwój i pomogły w wyborze zawodu."
Hehe, a w rezultacie nieliczni by się uczyli, bo ludzie z natury są leniwi. Skoro już teraz nie chce im się odrobić lekcji, to łudzisz się, że robiliby to jakby nie było bezpośredniego bata w postaci szkoły i nauczyciela? Ja sądzę, że nie. Mielibyśmy jeszcze więcej analfabetów i tępaków niż teraz. Oczywiście nie pisze o chwalebnych wyjątkach, które pchają swiat do przodu, ale to zupelnie inna bajka.
Poza tym chciałam dorzucić jeszcze trzy grosze od siebie na temat niezmienności ludzkiej natury. Bardzo lubię historię starożytną i średniowieczną. Zgłębiając tajniki tych zapomnianych już czasów, zauważyłam jedno - wszędzie tylko przemoc. Zabawy polegające na obserwowaniu jak dzikie zwierzęta rozszarpują ludzi, obcinanie głów, rytualne picie krwi, brutalne wdrażanie chrześcijaństwa i brutalne pacyfikowanie chrześcijańskich enklaw przez opornych barbarzyńców. Przykładów można mnożyć.
Dzisiaj żyjemy w dosyć spokojnej części świata. Gdzieś tam daleko toczą się lokalne wojny, ale to nas nie dotyczy. U nas działa prawo, które ogranicza tą złą, ludzką naturę. Za zabójstwo przewidziana jest jakaś kara, która co prawda nie odstrasza zupełnie od popełnienia morderstwa, ale znacząco ogranicza zasięg tego procederu. Wystarczy przecież dać jednemu człowiekowi prawo do innego (ustrój feudalny), a od razu zaczęłyby się tortury, pojedynki i pacyfilowanie całych osiedli ludzkich. Założę się, że gdyby nagle zlikwidować prawo i granice krajów, umożliwiając wędrówki ludów, już tego samego dnia dochodziłoby do walk i pokazywania kto jest silniejszy. Ludzie nie potrafią żyć w pokoju i choć ogranicza nas prawo, wciąż wychodzi na jaw okrutna, sadystyczna natura człowieka. Kwestia brutalnego traktowania zwierząt tym bardziej potwierdza tą tezę. Do wymyślania tak wyrafinowanych tortur, jakie miały i mają miejsce, jest zdolny tylko człowiek. Przy okazji, wyczytałam ostatnio w jednej z kronik, że w czasach, kiedy Slowianie buntowali się przeciwko nowej religii, jakim było chrześcijaństwo, buntownicy łapali misjonarzy, nacinali im skórę na głowie z kształcie krzyża, zdzierali ją nieco i tak długo prowadzili nieszczęśnika na postronku poprzez okoliczne osady, aż ów zmarł na skutek wycieńczenia. Późniejsza Inkwizycja odwdzięczyła się za to zresztą z nawiązką. W chwili obecnej spokojniejsze rejony swiata tkwią tylko w stanie uśpienia, ponieważ prawdziwa, pierwotna natura człowieka jest niezmienna od czasów jego powstania i nigdy się nie zmieni.
Przypomniała mi się w tym miejscu książka B. Peteckiego, który opisywał odkrycie obcej cywilizacji, która nie chciała nawet z ludźmi nawiązywać kontaktu, gdyż uznawała ich za barbarzyńców.
Ziemia została całkowicie wyeksploatowana, teraz obecnie służy jako poligon doświadczalny dla wojsk. Ludzi zamieszkali planety ościenne, na których udało się stworzyć sztuczny klimat, nie koniecznie podobny do naszego.
Mortycjan: Parada równości to w rzeczywistości parada równych i równiejszych - "my jesteśmy tacy, więc wy MUSICIE nas tolerować" (w domyśle - my jesteśmy dobrzy, wy jesteście źli).
MR: Tutaj popełniłeś nadużycie. Niezależnie od oceny samej parady. Jeżeli łysi byliby dyskryminowani i oczekiwaliby poszanowania swoich praw w społeczeństwie, nie wynikałoby z tego wcale, iż bycie owłosionym jest złe.
Mortycjan: To jest właśnie wymuszenie poglądów - mam prawo być dla kogoś ostatnim chamem, dopóki nie naruszam jego dóbr ("cielesnych" i materialnych) - tak samo ktoś ma prawo być chamem dla mnie.
MR: zobaczmy, co mówi art. 216 kk
§ 1. Kto znieważa inną osobę w jej obecności albo choćby pod jej nieobecność, lecz publicznie lub w zamiarze, aby zniewaga do osoby tej dotarła, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności.
§ 2. Kto znieważa inną osobę za pomocą środków masowego komunikowania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
Elleth: Dzisiaj żyjemy w dosyć spokojnej części świata. Gdzieś tam daleko toczą się lokalne wojny, ale to nas nie dotyczy. U nas działa prawo, które ogranicza tą złą, ludzką naturę.
MR: A my potrafiliśmy dostosować się do stworzonych przez współczesną cywilizację warunków i - poza patologicznymi wyjątkami - potrafimy żyć bez przemocy. Czyli częścią naszej "natury" jest umiejętność dostosowania się do pokojowych warunków. :-)
Elleth: W chwili obecnej spokojniejsze rejony swiata tkwią tylko w stanie uśpienia, ponieważ prawdziwa, pierwotna natura człowieka jest niezmienna od czasów jego powstania i nigdy się nie zmieni.
MR: W chwili obecnej analfabetyzm tkwi w Jacku Dukaju, i w innych ludziach potrafiących czytać i pisać, w stanie uśpienia, jednak ten pierwotny, właściwy naturze człowieka analfabetyzm jest niezmienny od czasów jego powstania i nigdy się nie zmieni.
Tylko jakie to ma znaczenie dla oceny twórczości Jacka Dukaja? ;-)
MR: zobaczmy, co mówi art. 216 kk
Konstytucją to ja się podcieram jak mi papieru zabraknie. Ten dokument jest tak samo zły jak obowiązujące prawo. Wypowiadam się wyłącznie według moich poglądów, a nie według prawa.
Pardą: Kodeksem Karnym*.
MR (pozwolę sobie na taki skrót, jesli nie masz nic przeciwko), Jacek Dukaj należy do wyjątków. Celowo napisałam, że nie mam tu na myśli jednostek wybitnych, które pchają naukę, a także literaturę i sztukę do przodu. Co prawda proza Jacka Dukaja niestety jest dla mnie bardzo męcząca, to nie mogę mu jednak odmówić olbrzymiej wiedzy zarówno historycznej, jak i filozoficznej ;) To samo tyczy się Bacha, Einsteina czy van Gogha. To są jednostki o szczególnej wrażliwości, które są jakby z innego świata, a więc przeczą pewnym normom charakterystycznym dla większości. Tacy ludzie mają wewnętrzną, silną potrzebę, by się rozwijać, podobnie jak przypuszczalnie większość osób tutaj, ale oprócz takich ludzi, są jeszcze całe masy agresywnych przedstawicieli gatunku homo sapiens, którzy trzymają się w ryzach z obawy przed konsekwencjami prawnymi, chociaż i tak niektórych to nie odstrasza, jak już napisałam. Jednak podany przeze mnie przykład odległych krajów, gdzie codziennie dochodzi do mordów, kradzieży i gwałtów jest dowodem na to, że takie zło wychodzi z człowieka, jeśli nie ma nad sobą bata. Moim zdaniem człowiek jest z natury zły, a praca nad sobą i odpowiedni system wartości chroni go przed upadkiem, jednak w sytucjach krytyczych i tak jest poddany wielkiej próbie właśnie ze względu na swoje pierwotne instynkty :) Tak przynajmniej ja to widzę, zle byłabym bardzo szczęśliwa, gdyby okazało się, że się jednak mylę :)
Ale przecież większość ludzi, a przynajmniej większość Polaków, potrafi czytać i pisać, wbrew pierwotnej skłonności do analfabetyzmu (przejawianej choćby przez małe dzieci). Stwierdzenie, że do "natury" człowieka należy analfabetyzm jest więc tak samo sensowne, jak stwierdzenie, że częścią jego "natury" jest umiejętność czytania i pisania. Faktem jest jednak, że jeśli jakiś człowiek nie zdobędzie wspomnianych umiejętności, to będzie analfabetą; jeżeli zaś się ich nauczy, to będzie potrafił czytać i pisać, niezależnie od wszelkich "natur" czy "istot". Podobnie jest z moralnością. Człowiek wychowany do agresji będzie agresywny, natomiast człowiek wychowany do pokojowej współpracy będzie w stanie zapanować nad pierwotną agresją (która faktycznie zakodowana jest w małpich strukturach ludzkiego mózgu). Można więc powiedzieć, że do "natury" człowieka należy umiejętność panowania nad instynktem agresji, która to umiejętność bardzo w ostatnich wiekach się rozwinęła. :D
Tak, masz rację. Nigdzie nie przeczę temu, że jesli ktoś nauczy się pisać i czytać, to nie będzie analfabetą :) Mnie chodzi wyłącznie o to, że gdyby nie było przymusu chodzenia do szkoły, gdzie takich rzeczy uczą, to mielibyśmy duży odsetek analfabetów (z powodu lenistwa i rozrywek, które są ciekawsze niż nauka) oraz część takich, którzy jednak uznaliby, że fajnie jest umieć czytać :) W tej chwili większość Polaków potrafi czytać, bo jest obowiązek szkolny, co nie zmienia faktu, że pamiętam przecież takie osoby, które do 8 klasy nie potrafily płynnie czytać, ponieważ nie robiły tego poza szkołą :) A np. Romowie? Dorośli ludzie, a podchodzą i proszą, żeby im przeczytać rozkład jazdy autobusów, bo oni nie potrafią. A dlaczego? Ponieważ nie posyłają dzieci do szkół, a żadne nie chce ślęczeć nad podręcznikami, jesli moze wyjść na podwórko się pobawić. Gdyby natomiast uczęszczały do szkól, to siłą rzeczy byłyby zmuszone nauczyć się podstawowych umiejętności (czy by z tego robiły pożytek, czy nie) i wtedy nie byłyby analfabetami.
Jesli natomiast chodzi o zło człowieka, to jest to trudna sprawa. Łatwo pisać o poskramianiu instynków w warunkach pokojowych, ale w eksptremalnych sytuacjach okazuje się co w kim drzemie. Chociażby pogromy Żydów w wielu polskich miasteczkach. Niby spokojne, wzorowe społeczeństwa, a wystarczyłą odrobina propagandy i najbrutalniejszych mordów dopuszczali się mieszkańcy tych miejscowości. co ciekawe wielu z nich do końca życia nie widziało w tym nic złego, nawet chełpili się, że maja "pamiątki" z domów po zamordowanych Żydach. A to tylko jeden z przykładów tego co może wyjść z człowieka. Myślę, że w dzisiejszych czasach uprzedzenia są tak wielkie, że gdyby nie działało prawo, również dochodziłoby do podobnych rzeczy. A panowanie nad instynktem, owszem, istnieje. Niestety tylko u części społeczeństwa, zbyt małej, żeby na świecie było bezpiecznie :)
Ale po co mieszać w to jakieś ludzkie natury? Człowiek początkowo nie umie czytać, ale jak się go nauczy, to posiądzie tę sztukę. Człowiek ma zakodowane agresywne instynkty, ale jak się go nauczy, to zdoła zapanować nad nimi. Człowiek potrafiący czytać i pisać nie jest analfabetą, a człowiek panujący nad agresją nie jest agresywny. Zmienił się więc, a skoro tak, to jaki sens ma mówienie, że gdyby nie posiadł umiejętności czytania i pisania, byłby analfabetą?
W ciągu najbliższych pięćdziesięciu lat Polacy się zmienią. A czy na lepsze, to już inna kwestia.
Odpowiadając metaforycznie, istnieje też coś takiego jak wtórny analfabetyzm :)
Za mniej niż 50 lat Ziemia będzie przeludniona, i wszyscy wybijemy się w wojnach nuklearnych. Tyle, co do mojej wizji.
Widzę, że sporo tutaj pesymistycznych wizji...
Ja mam obraz przyszłości zarysowany w nieco bardziej pozytywnym świetle. ;)
Technika pójdzie mocno naprzód, wiele spraw dziś sprawiających nam kłopoty, będzie można sprawniej pozałatwiać. :)
Na pewno wiemy już, że bardzo ciekawy obraz z “Powrotu do przyszłości” obecnie mocno śmieszy, oglądamy tę fabułę z pobłażliwością, bo samochody nadal nie latają, obuwie czy deskorolki – także. ;) Może kiedyś? :)
Pecunia non olet
Za tytułowe pięćdziesiąt lat ostatni człowiek rozejrzy się wokół i westchnie: a miało być, cholera, tak pięknie...
Możliwe. To przykre, ale i ja czasem mam takie obawy.
Pecunia non olet
@bruce
bo samochody nadal nie latają, obuwie czy deskorolki – także. ;)
Tu bym się nie zgodził – buty może i nie latają jeszcze (chociaż amerykańska zbrojeniówka testuje
różne ciekawostki...) a latający samochód utknął w fazie eksperymentalnej, natomiast deskorolki
latają już od ponad dekady gdzie chcą... Wystarczy przelać producentowi ok. 20 tys.$ za deskę
i kolejne 5 tys.$ za stację dokująca... heh... Niekoniecznie ten model:
Natomiast zgadzam się, że pesymizm aż kapie z niektórych wypowiedzi. Słynna Baba Wanga mogła
by czerpać pełnymi garściami...heh
Prognozy? Elon Musk planuje za 6 lat posłać ludzi na Marsa. Chiny projektują sztuczne słońce które
mogłoby oświetlić z orbity całe miasto. Czego chcieć więcej...
dum spiro spero
Fascynator napisał: Natomiast zgadzam się, że pesymizm aż kapie z niektórych wypowiedzi.
Nie wiem, czy wiesz, że to, co zwiesz pesymizmem, jest następstwem realistycznego spojrzenia na bieg spraw. Co komu po latających deskorolkach, gdy nie będzie co jeść? Co po latających samochodach (samych w sobie stwarzających osobne zagrożenie), gdy wezmą się za nas odmrożone wirusy i bakterie (co już miało miejsce)?
No sory – i to jest właśnie czysty pesymizm historiozoficzny...
Część populacji już tak ma od początku homo sapiens sapiens?...
dum spiro spero
Problem polega na tym, że sapiens sapiens jest bardzo niewielu i nie mają siły przebicia. Tak uważam nie od wczoraj.
Wszystkiego najlepszego na nowy rok.
Pierwszy dzień nowego roku to nie jest dobry czas na subtelne rozmyślania.
Szampan jest dość zdradliwym napojem, więc tylko kilka delikatnych (bardzo...) dywagacji:
– nie wiem co brał słynny Nostradamus, ale jako biegły medyk posiadał wiedzę i możliwości.
Dlatego ustalenie faktów jest niemożliwe i wszystko może być prawdą lub nie.
Dawno temu pewna Cyganka załatwiła to prościej: “będziesz żył sto lat panocku, ino połóż
tu banknocik”. Nie położyłem. To chyba nie dożyję?...
– precyzyjne przewidywanie przyszłości to inaczej prekognicja. Mój ulubiony fizyk – Michio Kaku -
twierdzi, że to jedna z niewielu rzeczy niemożliwych w naszym Wszechświecie. Ja mu wierzę...
– a tak ogólnie, termin futurologia wymyślił i usilnie propagował (w 1943 roku!) niejaki
Ossip Kurt Flechtheim. Niepraktykujący, ale w samym szczycie Shoah takie “rozrywki”?...
– czytaliście zapewne Kongres futurologiczny S.Lema, ten brodaty terrorysta udający się do Rzymu
z wielką “papieżówką”... Coś w tym jest.
– za Wiki:
Obecnie futurologia jako nauka mająca ambicje „poznania” przyszłych społeczeństw, skłonna rościć sobie prawo do przepowiadania struktury społecznej za kilkadziesiąt lat, nie istnieje z powodu, który zauważył Lem, mówiąc „Nawet niewielki postęp na każdym polu odsłania przed nami olbrzymie, a dotąd niewidzialne przedpole naszej ignorancji”.
Paul Kennedy przytacza[4] słowa Thomasa Malthusa, który boleje na początku XVIII wieku nad przyszłością Ziemi, prognozując katastrofę związaną z niewystarczającą podażą żywności wobec rosnącej liczby ludności. Kennedy pyta, dlaczego proroctwa się nie ziściły i podaje trzy sprawy, których Malthus nie wziął pod uwagę: emigracja ludności z Wysp Brytyjskich, wzrost wydajności rolnictwa na świecie i pierwszy etap rewolucji przemysłowej. Innym często cytowanym przykładem są francuskie prognozy z pierwszej połowy XIX w., w myśl których, jeśli ówczesne tempo wzrostu pogłowia koni we Francji będzie trwało przez 100 lat, to w połowie XX wieku liczba koni w samym Paryżu będzie tak duża, że dla zapewnienia im owsa konieczne będzie obsianie tym zbożem całości francuskich ziem uprawnych; autorzy prognoz nie wzięli pod uwagę tego, że mogą pojawić się takie rozwiązania (kolej, samochód, traktor etc.), które wyeliminują konie z transportu i rolnictwa.
Więc nie dajmy się zwariować, ta szklanka jest w połowie pełna!!...
- Co ma być to będzie, a jak już będzie to trzeba się z tym zmierzyć – powiedział Hagrid.
(J.K.Rowling Czara Ognia)
Na szczęście jutro znów do pracy... heh
dum spiro spero
Szampan jest dość zdradliwym napojem
Jak mówił starszyna (sierżant) Czernousow: “Chłopaki wypili tylko po skrzynce na głowę, a pospali się jak niedźwiedzi”. (bez e, jakby ktoś pytał)
Przy takim przyroście ludności i konieczności przemieszczania się (nasze miasta są zbudowane funkcjonalistycznie, więc niefunkcjonalnie), PA (Personal Aviation = osobista awiacja) wydaje się nieunikniona.
Właściwie upowszechnieniu tego rodzaju wynalazków stoi na przeszkodzie tylko rządowa administracja (np. PANSA czy FAA) i zestaw ustaw (otoczenie prawne).
Oprócz zastąpienia baterii litowo-jonowych – sodowo-jonowymi, więcej proroctw nie wygłoszę na dzisiaj :-)
Co do wodoru, jako sposobu magazynowania energii, szklana kula mi mętnieje!
Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny
“Chłopaki wypili tylko po skrzynce na głowę, a pospali się jak niedźwiedzi”
To “chłopaki” bez polotu. Miałem (ś.p.) w rodzinie sowizdrzała-marynarza który w Odessie
namówił kumpli z maszynowni na miejscowego szampana. Zamówili pokój w hotelu i 6 skrzynek
tegoż napitku, część wypili a resztę kazali kelnerowi wlać do wanny...heh
Byłoby ok, gdyby wracając nocą po szampańskiej kąpieli nie darli się: “my, pierwsza brygada...”
Statek bez mechaników to jakby żeglarze dmuchali w żagle – nie da rady... Tym sposobem
kapitan pozbył się zapasu “amerikanskich cygaretow”...
Ale ad rem. Ten przerośnięty dron wielkości solidnego pickupa nie kojarzy się już z funkcjonalnością
niestety. Teraz na topie są osobiste kombinezony z plecaczkiem i odrzutowy napęd.
Prędkość do 50km/h, wznosi się dobrze ponad 2 km, zasięg na razie też kilkukilometrowy, ale nic
dziwnego – pali 4l/min w zawisie a w locie głowa boli. Jak ruski czołg...
Można kupić (jest kolejka), cena taka sobie – prawie dwa miliony na nasze plus też nie tanie
miesięczne szkolenie.
Wersja wojskowa pewnie jeszcze lepsza:
Generalnie, na dzień dzisiejszy to raczej futurologia goni rzeczywistość a nie odwrotnie. Takie czasy.
Czytaliście o różnych pancerzach ochronnych podczas walk toczonych na odległych planetach?
Zapewne. Raytheon Technologies (bodaj) też takie ma! Nie żadne pancerze – żołnierz to nie czołg.
Kombinezon z elastycznych i koszmarnie drogich kompozytów. W plecaku super wydajny procesor,
na hełmie czujniki wyłapujące pociski z broni strzeleckiej. Komputer wylicza precyzyjnie balistykę
i opcjonalnie utwardza skutecznie materiał wokół miejsca w które trafi pocisk. Na ile skutecznie?
Nie wiadomo, wszystko tajne/poufne. Ale, jak mawiali starożytni Rzymianie: lepszy rydz niż teściowa.
dum spiro spero
Raytheon Technologies (bodaj) też takie ma! Nie żadne pancerze – żołnierz to nie czołg.
Kombinezon z elastycznych i koszmarnie drogich kompozytów. W plecaku super wydajny procesor,
na hełmie czujniki wyłapujące pociski z broni strzeleckiej. Komputer wylicza precyzyjnie balistykę
i opcjonalnie utwardza skutecznie materiał wokół miejsca w które trafi pocisk. Na ile skutecznie?
Nie wiadomo, wszystko tajne/poufne.
Nie naruszając żadnych tajemnic, większość krajów prowadzi badania nad “Żołnierzem Przyszłości”. Dla ubawienia czytelników, ten projekt w Rosji nazywa się Ratnik.
Co do wyłapywania pocisków z broni strzeleckiej (granatów, broni termobarycznej) to chyba jeszcze trochę.
Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny
Co do wyłapywania pocisków z broni strzeleckiej (granatów, broni termobarycznej) to chyba jeszcze trochę.
Zapewne chodziło o podstawową broń strzelecką kal. 7,62. Trudno oczekiwać aby jakikolwiek
elastyczny materiał nawet po miejscowym utwardzeniu mógł zatrzymać pocisk większego kalibru,
nie mówiąc o granacie. Nie mniej to już technologie kosmiczne. Kilka lat temu po sąsiedzku, w
Wiedzy i Życiu, zamieszczono obszerny artykuł na ten temat.
Rosyjski program “Ratnik” to naprawdę śmiech na sali ...heh To po prostu próba dostosowania
niewielkiej części armii do standardów zachodnich.
Żadnej futurologii...heh
Edit: Ratnik-3, tak – to już jest przyszłość, ale niestety odległa...
dum spiro spero
Hmm, tak sobie Was czytam i myślę o rozróżnieniu “futur” i “avenir”. Czy to przewidywanie ma być kontynuacją teraźniejszości, czy á venir czyli odcięciem się od niej i spojrzeniem niejako z przyszłości na teraz, aby zobaczyć co musi/musiałoby zajść dzisiaj, aby jutro nie było kontynuacją obecnych trendów?
Można też tak patrzeć na historię – co by było gdyby kiedyś. ;-)
Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.
@Asylum
Zaraz humor mi się poprawił, czysta Lem-oniada lub mniemanologia stosowana (Stanisławski).
Czytałaś “Koniec wieczności” Asimova? To ten problem – co by było gdyby nie było jak było
tylko było jak nie było...heh
Cały szczęśliwy – kłaniam najnowszym kapeluszem
dum spiro spero
Pewnie, że czytałam, jak można nie przeczytać kiedyś Asimova. :-) Widzisz we jest dużo opty, zawsze.
Uchylam też ronda, najpewniej stetsonem, a po miejsku – homburgiem.
Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.
Ja używam fedory, wiadomo – gangsterzy, detektywi, Humphrey Bogart, Michael Jackson,
te rzeczy... Nawet “strzeliłem sobie” kiedyś focię z rzeczonym kapeluszem na głowie, parówką
imitującą hawańskie cygaro w zębach, grubym sygnetem na palcu, plikiem fałszywych dolarów
w dłoni i wiatrówką kal. 4,5 w drugiej ręce. Taka fanaberia...heh
dum spiro spero
Z fedory korzystam tylko w opowiadaniach, na żywo wolę kowbojskie. :-)
Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.
@Asylum:
myślę o rozróżnieniu “futur” i “avenir”.
Wbrew pozorom, upowszechnienie PA (osobistych/prywatnych środków latających) jest trochę rewolucją, która zmienia społeczeństwo i jego organizację. Wyobraź sobie, że pewnie pozostaną koleje, drogi lokalne (ścieżki rowerowe), ale znikną autostrady. Co więcej – niekoniecznie pozostaną przejścia między dzielnicami miast. Czy do galerii handlowej będzie się w ogóle dało wejść z ulicy? A co z ludźmi, których nie stać na zakup/naprawę jednostki PA? A to na razie ciągle tylko ekstrapolacja.
To ten problem – co by było gdyby nie było jak było
tylko było jak nie było...heh
Mówimy na to alt-hist :-)
@Fascynator:
Ten przerośnięty dron wielkości solidnego pickupa nie kojarzy się już z funkcjonalnością
niestety.
Nie wyobrażam sobie latania do pracy (skrzynka z narzędziami, plecak z laptopem i 100 m kabla) plecakiem odrzutowym. Szczególnie gdy dopadnie zima, deszcz albo lato w Katarze. Cały czas mówimy o perspektywie 50 lat przy obecnie zmniejszającej się szybkości postępu technicznego. Bąbel pola siłowego ciągle odpada.
Kiedy już dalej sobie śmieszkujemy o Ratniku, to może jeszcze egzoszkielet:
Na jednym obrazku kamuflaż Flora-1 i dwa, ale dalej bez makrowzoru :-)
Chociaż dla mnie najważniejszym elementem “Żołnierza Przyszłości” są raczej systemy przesyłu informacji (ogólnie – orientacja na polu walki) niż ochrona balistyczna.
Fedora kojarzy mi się nieodparcie z Indiana Jonesem :-) Nie mam :-(
Trzy kowbojskie mam i to oryginalne, ale żaden Stetson.
Churchill – homburg, zapamiętam :-)
Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny
jest trochę rewolucją, która zmienia społeczeństwo i jego organizację
Tak, nie wiem, czy bym tego chciała, po co? Wolę chodzić piechotą. xd
Mówimy na to alt-hist :-)
I nieodmiennie dystopijnie. Ciekawe. xd
raczej systemy przesyłu informacji (ogólnie – orientacja na polu walki)
O, to znasz strasznego Palantira. :)
Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.
@Radek
To ten problem – co by było gdyby nie było jak było
tylko było jak nie było...heh
Mówimy na to alt-hist :-)
Naprawdę trzeba zaraz tak na poważnie?...z definicjami? To i tak nadal będzie mniemanologia...
Nie wyobrażam sobie latania do pracy (skrzynka z narzędziami, plecak z laptopem i 100 m kabla) plecakiem odrzutowym
A może laptop na nadgarstku a reszty nawet na złom nie będą chcieli?...
Chociaż dla mnie najważniejszym elementem “Żołnierza Przyszłości” są raczej systemy przesyłu informacji (ogólnie – orientacja na polu walki) niż ochrona balistyczna.
Wytłumaczysz to komuś kto właśnie dostał kulkę w śledzionę czy wątrobę?
Jeżeli Ratnik-1,2 to odległa przyszłość rosyjskiej armii to śmiech pasuje. Homerycki.
Egzoszkielet to żadna nowość. Kamuflaż... Teraz produkuje się materiały w technologii
wielospektralnej, czyli maskowania w widmie szerszym niż zakres widzialny. Naprawdę dobre.
ale kosztowne. Produkowane nie tylko w Izraelu, także przez polska firmę dla armii USA.
Amerykańskie firmy zbrojeniowe z powodzeniem produkują działa elektromagnetyczne (ostatnio
nawet takąż broń ręczną) tak chętnie wykorzystywane w wielu kosmicznych strzelankach.
Mało tego – czołgi z maskowaniem aktywnym (na tle drzew pancerz pokrywa się widokiem liści, na
pustyni odpowiednio), roboty wspinające się po ścianach budynków z minigunem na grzbiecie także
z laptopa w ukryciu, “kawałki miękkiej plasteliny” która potrafi sama przecisnąć się się przez dowolną dziurkę czy szparkę i transmitować fonię do odbiorcy... Prawdziwe gwiezdne wojny.
Cóż więc będzie za lat pięćdziesiąt? Naprawdę twórcy s-f mają twardy orzech do zgryzienia...
S.Lem wiedział o tym już ponad pół wieku temu.
Można by zapytać dlaczego większość nowinek dotyczy sposobów zabijania, ale to już zupełnie
inna bajka...heh
Jeszcze część rekreacyjna...
Najpierw o mściwym youtuberze który złośliwie zaadaptował produkt Boston Dynamic’s
do sikania piwem
Kosztowało go to naprawdę wiele – materialnie i intelektualnie.
A tu futurystyczne tańce i swawole:
Edit – zapomniałem o smrodku dydaktycznym made in Hogwart: co ma być to będzie...
dum spiro spero
ALE...
Znalezione w Necie:
...wydawało się, że to będzie idealny początek naszej przygody... ale... no właśnie, zawsze jest jakieś ale...
Ale “cywilbanda” – może nie tak szerokim frontem jak koledzy z armii – także ciężko pracuje
na poletku techniki i technologii. Za pięćdziesiąt lat ten sympatyczny Pan może będzie mógł
zostać prawie 100% cyborgiem? Prawie, bowiem fedora (lub stetson) na głowie pozostanie
czysto ludzkim elementem...
dum spiro spero
Fascynatorze, pierwszego– nie znałam. ;-) Tak, czy ja wiem, czy złośliwie? Żaden z robotów klamki nie jest w stanie zdać przysłowiowego testu klamki, choć czy o to chodzi? Kolejnych linków już dzisiaj nie dam rady, może w przeciągu tygodnia zerknę, za to muzyki sięgnę, bo mignęło mi jakieś spanish i dawno nie zaglądałam do tego wątku! :-)
Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.
To miło, poślę tam umyślnym inną wersję klipu, moim skromnym zdaniem
lepszą wizualnie i bardziej dynamiczną... Cudem wyszarpałem ją z przepastnych głębin YT.
Test klamki? One tam wyczyniają cudeńka...
dum spiro spero
Tak, nie wiem, czy bym tego chciała, po co? Wolę chodzić piechotą. xd
Brutalnie mówiąc, postęp ma zazwyczaj niewiele wspólnego z tym, co ludzie chcą. Łowcy i zbieracze nie chcieli przekształcić się w rolników. Do tego było to bardzo niezdrowe :-)
O, to znasz strasznego Palantira. :)
Nie mówimy tym razem o sposobie komunikowania się Saurona z Sarumanem? ;-)
Coś słyszałem, są informacje na stronie producenta.
A może laptop na nadgarstku a reszty nawet na złom nie będą chcieli?...
To już było, laptop do ręki czy na rękę jest, ale dalej nie zastąpił “czegoś do pracy”. Z drugiej strony – nic nie zwiększyło ilości okablowania jak technologie bezprzewodowe :-)
Wytłumaczysz to komuś kto właśnie dostał kulkę w śledzionę czy wątrobę?
Każde pół kilo obciążenia przekłada się na zmęczenie. Wycieńczonego żołnierza da się zatłuc nawet kamieniem.
Sądzę, że ewolucja będzie szła w stronę osłon dla żołnierzy walczących na krótkich dystansach. W tej chwili wchodzi obrazowanie (nie tylko maskowanie) wielospektralne, czyli widać człowieka z dwóch kilometrów, nawet czasami zza zasłony. A osłonę na coś, co zabija na 2 kilometry trudno na sobie nosić.
Prorokuję all-or-nothing, jak było z pancernikami w XIX wieku.
A wizja robotów wielkości pszczół, które “obsiadają” cel i synchronicznie wybuchają jest świetna, ale świetna do wojny bardzo niesymetrycznej. Normalnie przeciwnik będzie miał systemy zakłócania ich komunikacji/synchronizacji (tak jak teraz “przesuwa się” odczyt GPS) oraz myśliwce wielkości wróbelków.
Można by zapytać dlaczego większość nowinek dotyczy sposobów zabijania, ale to już zupełnie
inna bajka...heh
Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny
@Radek
Ja tam mam w połowie pełną... Szklankę.
@Asylum Tak, czy ja wiem, czy złośliwie?
Wybitnie. Sam się przyznał, że początkowo chciał tylko wypożyczyć “doga” od producenta w celach
rekreacyjnych. Niestety, zdecydowana odmowa podniosła mu ciśnienie na tyle, że odżałował
pokażny plik $ i zrobił to, co zrobił. Publicznie...heh
dum spiro spero
Radku,
Postęp ma wiele wspólnego ze zgodą na niego bądź nie ludzi oraz ich wyobraźnią. :-)
Zerknij sobie na "wskaźnik przełomowości" tu
a obejmuje tylko okres 1945-2010.
Toczy się też dyskusja o Palantirze (jest używany, testowany w Ukrainie).
Fascynatorze,
Może i złośliwie, choć dla mnie uwydatnienie pewnej cechy, właściwości jest raczej próbą zobrazowania czegoś. :-)
Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.
Asylum
Wszelkiej maści youtuberzy i inni celebryci są bardziej humorzaści, to fakt...
Tak sobie myślę, że czasami nie bardzo różnimy od pokrewnych gałęzi ewolucji.
Te parę procent w genotypie...heh
dum spiro spero
O, straszne! Myślę że jednak się różnimy, pomimo tego ułamka w genotypie i nie zmienią tego nawet incydenty, lawinowe zdarzenia pokazujące zło (nazwę wprost, wartościując). Przewagę dał nam język i możliwość kumulowania oraz szybkiego transferu wiedzy z pokolenia na pokolenie.
Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.
Na szczęście to tylko klip reklamowy do jakiegoś filmu przygodowego i ślepaki...heh
dum spiro spero
@Asylum:
Postęp ma wiele wspólnego ze zgodą na niego bądź nie ludzi oraz ich wyobraźnią. :-)
Chciałbym, żeby ze zgodą, bo z wyobraźnią, tak.
Ilu ludzi zgodziło się, żeby postęp fizyki jądrowej pozwolił na budowę bomby?
Co do spowolnienia postępu widocznego gołym okiem, konkluzja cytowanego przez Ciebie artykułu brzmi rozsądnie:
“In summary, we report a marked decline in disruptive science and technology over time. Our analyses show that this trend is unlikely to be driven by changes in citation practices or the quality of published work. Rather, the decline represents a substantive shift in science and technology, one that reinforces concerns about slowing innovative activity. We attribute this trend in part to scientists’ and inventors’ reliance on a narrower set of existing knowledge. Even though philosophers of science may be correct that the growth of knowledge is an endogenous process–wherein accumulated understanding promotes future discovery and invention–engagement with a broad range of extant knowledge is necessary for that process to play out, a requirement that appears more difficult with time. Relying on narrower slices of knowledge benefits individual careers53, but not scientific progress more generally.”
Przewagę dał nam język i możliwość kumulowania oraz szybkiego transferu wiedzy z pokolenia na pokolenie.
I religia, jako sposób na organizowanie społeczeństwa. Pismo doliczam do języka :-)
@Fascynator:
To był pokaz technologii CG :-)
Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny