- Hydepark: Gwary, dialekty i regionalizmy jako środek wyrazu artystycznego? Nasze zwyczaje językowe

Hydepark:

inne

Gwary, dialekty i regionalizmy jako środek wyrazu artystycznego? Nasze zwyczaje językowe

Wi­toj­cie, wi­toj­cie!

 

 

Od dawna kor­ci­ło mnie, żeby za­ło­żyć temat po­świę­co­ny dys­ku­sji nad gwa­ra­mi – in­te­re­so­wa­ła mnie jed­nak wasza opi­nia o ich wy­stę­po­wa­niu i funk­cjo­no­wa­niu w pol­sz­czyź­nie mó­wio­nej, czyli od­po­wiedź na py­ta­nie: "czy jeśli mój są­siad goda, a nie roz­ma­wia to zna­czy, że jest wsio­kiem, czy tylko ubar­wia pol­sz­czy­znę sto­su­jąc mowę przod­ków swo­ich na ziemi tej od wie­ków miesz­ka­ją­cych?". I o to rów­nież chciał­bym was za­py­tać (cóż, może nie ko­niecz­nie o to, co było za­war­te w tym przy­kła­do­wym py­ta­niu). Tak więc: czy gwary wy­cho­dzą nam na zdro­wie? Czy może ra­czej po­win­ni­śmy dążyć do za­szcze­pio­nej nam przez ko­mu­nizm jed­no­li­to­ści ję­zy­ko­wej na ob­sza­rze ca­łe­go kraju?

 

Prze­my­cę od razu swoje zda­nie: a jest ono takie, że nad­mier­ne dą­że­nie do ujed­no­li­ce­nia mowy jest nie­po­praw­ne. Z dru­giej stro­ny jed­nak, nie mogę znieść nie­któ­rych po­twor­ków ję­zy­ko­wych, które z re­gio­na­li­zmem nie mają nic wspól­ne­go, a wy­ni­ka­ją je­dy­nie z nie­do­ucze­nia.

 

Na tym jed­nak nie ko­niec. Pod jed­nym z opo­wia­dań roz­po­czę­ła się dys­ku­sja na temat uży­wa­nia wy­ra­zów o po­cho­dze­niu re­gio­nal­nym (a ra­czej za­pi­sy­wa­nia słów we­dług wi­dzi­mi­sie au­to­ra) w nar­ra­cji.

Co po­wie­cie na ten temat? Czy swo­bo­da ar­ty­stycz­na sięga tak da­le­ko? A może jed­nak taka sty­li­za­cja jest do­zwo­lo­na tylko w wy­po­wie­dziach po­sta­ci?

 

Za­pra­szam do dys­ku­sji, bo temat jest tego wart. ;-)

 

Cie­ka­wym by­ło­by rów­nież do­wie­dzieć się, czy macie ten­den­cję do za­pi­sy­wa­nia (a może i nawet wy­ma­wia­nia) ja­kichś słów "po swo­je­mu".

 

 

Komentarze

ob­ser­wuj

Temat istot­nie i wart, i cie­ka­wym oka­zać się może... Po­ży­je­my, zo­ba­czy­my...
Na­nieś na mapkę ob­sza­ry, na któ­rych wy­stę­po­wa­ły przez czas życia dwóch po­ko­leń gwary wi­leń­skie.

P.S. Nie dla sztu­ki, a dla­te­go, że po­zo­sta­wi­ły po sobie ślady.

Pod jed­nym z opo­wia­dań roz­po­czę­ła się dys­ku­sja na temat uży­wa­nia wy­ra­zów o po­cho­dze­niu re­gio­nal­nym (tu­dzież za­pi­sy­wa­nia słów we­dług wi­dzi­mi­sie au­to­ra) w nar­ra­cji.

(zde­cy­do­wa­nie to w na­wia­sie :)

Ni­g­dzie nie twier­dzi­łem - i nie twier­dzę - że w nar­ra­cji można za­pi­sy­wać jak się chce. Nie wiem skąd ten wnio­sek... 

@th­re­ad
Do­rzu­cę swoje 3 gro­sze.
Co do gwary gó­ral­skiej/ślą­skiej - we­dług mnie to po pro­stu... brzmi głu­pio. Nie widzę po­wo­du, żeby ła­do­wać takie wy­ra­zy/wy­ra­że­nia gdzie­kol­wiek, nawet do wy­po­wie­dzi po­sta­ci (bez ob­ra­zy, ślą­za­cy, ale nie wy­obra­żam sobie zja­dli­we­go opo­wia­da­nia z akcją na Ślą­sku...)


@th­re­ad

Mamy jesz­cze coś po­krew­ne­go i spo­ty­ka­ne­go nader czę­sto w li­te­ra­tu­rze pol­skiej - nar­ra­cję pro­wa­dzo­ną w gwa­rze (dia­lek­cie? Pardą, ale nigdy nie wi­dzia­łem róż­ni­cy...) sta­ro­pol­skiej. Wie­lo­krot­nie po­ja­wia­ły się tutaj opo­wia­da­nia pi­sa­ne w ten spo­sób - i czę­sto od­biór był taki, że nawet do­brze na­pi­sa­ne bu­dzi­ły nie­chęć, bo (cy­tu­ję ko­men­tarz z pa­mię­ci) "miało być chyba lekko i dow­cip­nie, ale mu­sia­łem każde zda­nie prze­czy­tać 3 razy, żeby zro­zu­mieć o co wła­ści­wie cho­dzi­ło...".  

Uwa­żam, że gwary i dia­lek­ty ubo­ga­ca­ją język, choć miej­sca­mi mogą go i za­chwasz­czać. Ale do­brze, że ist­nie­ją i niech sobie będą. ;-)

Jeśli cho­dzi o re­gio­na­li­zmy, to sądzę, że au­to­rzy nie­po­trzeb­nie się ich boją. Sto­so­wa­ne z wy­czu­ciem po­tra­fią ubo­ga­cić opo­wieść. Ot taki frag­ment z mo­je­go po­dwór­ka:

"Ruram Pa­ru­ram ubrał czap­kę i wy­szedł na pole. Ruram zresz­tą za­wsze wy­cho­dził na pole, co od­róż­nia­ło go od więk­szo­ści in­nych cza­ro­dzie­jów, któ­rzy wy­cho­dząc na ze­wnątrz, wy­cho­dzi­li na dwór."

Warto zwró­cić uwage, że w tym frag­men­cie wy­ste­opu­je nie tylko "pole" w zna­cze­niu "ze­wnątrz", ale i "ubrał" jako "wło­żył, za­ło­żył" - nie­po­praw­ne z punk­tu wi­dze­nia ogól­no­polsz­czy­zny.


> Mor­ty­cjan
Ni­g­dzie nie twier­dzi­łem - i nie twier­dzę - że w nar­ra­cji można za­pi­sy­wać jak się chce. Nie wiem skąd ten wnio­sek...

Za to ja twier­dzę że można. Ale jest to sta­wia­nie sobie - jako au­to­ro­wi - po­przecz­ki na­praw­dę bar­dzo wy­so­ko. Można się na tym na­praw­dę łatwo prze­je­chać i wy­ko­pyrt­nąć.

Mor­ty­cjan na­pi­sał: Mamy jesz­cze coś po­krew­ne­go i spo­ty­ka­ne­go nader czę­sto w li­te­ra­tu­rze pol­skiej - nar­ra­cję pro­wa­dzo­ną w gwa­rze (dia­lek­cie? Pardą, ale nigdy nie wi­dzia­łem róż­ni­cy...) sta­ro­pol­skiej.

Zanim po­now­nie na­pi­szesz coś ta­kie­go, sprawdź, czym jest dia­lekt, czym gwara, czym żar­gon, czym język.

P.S. W książ­kach, nie na wi­ki­pe­dii...

Uży­wa­nie gwary w książ­kach trze­ba uwa­żać. Nie­któ­re wy­ra­zy nie są z nie­miec­kie­go (jak np. na ka­szu­bach) więc słow­nik na końcu książ­ki obo­wiąz­ko­wy.
Ja je­stem z Ka­szub i za­miast mówić "Tak" mówię "Jo". Na skrzynk piwa "kasta":) I na­le­ży jesz­cze dodać że Ka­szub­ski jest ję­zy­kiem (Ma wła­sny al­fa­bet) 

a tak z innej becz­ki mały słow­nik ka­szub­skie­go
pan­cer­ża­ba - żółw
ga­lop­ka­sta - skrzy­nia bie­gów                       :) 

pan­cer­ża­ba - żółw

Za­bi­łeś mnie tym po pro­stu... Cze­ski wy­mię­ka Xd

Myślę, że nie ma pro­ble­mu z nar­ra­cją sty­li­zo­wa­ną na re­gio­nal­ną, czy też dia­lo­ga­mi. Je­że­li bę­dzie to na­pi­sa­ne do­brze, to obro­ni się bez trudu. Go­rzej jeśli prócz miesz­kań­ców owych re­gio­nów po­zo­sta­łym wyda się to dzi­wacz­ne. Myślę, że cza­sem le­piej ogra­ni­czyć się je­dy­nie do dia­lo­gów, a nar­ra­cję pro­wa­dzić w ję­zy­ku pol­skim bez udziw­nień, do­da­jąc cza­sem kilka słów dla kli­ma­tu.

Na­to­miast pi­sa­nie po swo­je­mu w nar­ra­cji jest ka­ry­god­ne i dla mnie ni­czym się nie różni od ro­bie­nia byków. Co in­ne­go sto­so­wa­nie w dia­lo­gach pew­nych upla­stycz­nień ję­zy­ka, jak owo "dzień­do­bry", które do­star­cza ja­kichś in­for­ma­cji o oso­bie to mó­wią­cej i błę­dem nie jest, je­że­li to świa­do­me. Sam jed­nak nie ba­wił­bym się w takie za­bie­gi, bo jest to nieco ry­zy­kow­ne.

Na­nieś na mapkę ob­sza­ry, na któ­rych wy­stę­po­wa­ły przez czas życia dwóch po­ko­leń gwary wi­leń­skie
Tylko dwóch po­ko­leń?  
Naj­gor­sze jest to, że mało kto zdaje sobie spra­wę jak pięk­nie one brzmia­ły (hola! i brzmią nadal).
Po­sta­ram się na­nieść. Jed­nak to już jutro.

Moim zda­niem gwa­ro­wość jest rze­czą bar­dzo pięk­ną. Róż­no­rod­ność za­mknię­ta w gra­ni­cach więk­szej ca­ło­ści jest czymś fan­ta­stycz­nym. Mnie oso­bi­ście bar­dzo iry­tu­je to, że gdzie­kol­wiek nie po­ja­dę, (poza nie­któ­ry­mi ob­sza­ra­mi Ślą­ska może, i Ka­szub przede wszyst­kim)  to wszy­scy mówią z pra­wie iden­tycz­nym (lub zu­peł­nie iden­tycz­nym) ak­cen­tem i tak jed­no­li­cie, że nie ma nawet słów­ka, któ­re­go bym nie zro­zu­miał. Czło­wiek chce, żeby go w innej czę­ści Pol­ski za­sy­py­wa­li ta­ki­mi wy­ra­za­mi jak pan­cer­ża­ba :D
A tu oka­zu­je się, że ob­sza­ry, na któ­rych z po­wo­dze­niem funk­cjo­nu­ją dawne pol­skie gwary, to te, które ist­nie­ją poza gra­ni­ca­mi na­sze­go kraju. Ach, par­szy­wa ko­mu­na!


Pro­ble­mem jed­nak jest to, jak wspo­mi­na­łem na otwar­ciu te­ma­tu, kiedy ktoś po pro­stu mówi nie­po­praw­nie. Kiedy cho­dzi­łem do li­ceum, była w nim rów­nież taka dziew­czy­na, która two­rzy­ła takie po­twor­ki jak "po­resz­tą" miast "zresz­tą", a "że" wy­ma­wia­ła w taki spo­sób, iż flaki się czło­wie­ko­wi prze­wra­ca­ły gdy to sły­szał... No, cóż. Ja ta­kiej gwary jak w jej wy­ko­na­niu na pod­miej­skiej wsi nie sły­sza­łem, ale wi­docz­nie mamy tutaj taką róż­no­rod­ność, że co wieś to inne zwy­cza­je ję­zy­ko­we. No i w jaki spo­sób mamy od­róż­nić nie­uka od czło­wie­ka po­słu­gu­ją­ce­go się gwarą? Myślę, że wła­śnie czę­ste mie­sza­nie się tych dwóch typów ludzi w ogól­nej świa­do­mo­ści jest jedną z wielu przy­czyn (obok nich media, czy brak uwzględ­nia­nia po­pu­lar­nych nie­gdyś re­gio­na­li­zmów w na­ucza­niu), które do­pro­wa­dza­ją do nisz­cze­nia lo­kal­nych dia­lek­tów. Za­cho­wu­ją się one jeno tam, gdzie mają bar­dzo silną po­zy­cję, a ich miesz­kań­cy uwa­ża­ją je za część swo­je­go re­gio­nal­ne­go dzie­dzic­twa. Oraz w mniej­szym stop­niu - na wsiach.

No i sty­li­za­cja w dia­lo­gach: jak naj­bar­dziej tak. Byle wy­raź­nie było widać, że jest stwo­rzo­na ce­lo­wo.

Przy oka­zji: po­zdro­wie­nia dla wszyst­kich Ka­szu­bów. Ni­g­dzie nad pol­skim mo­rzem nie jest cie­ka­wiej niż u was ;) A wiem co mówię, bo by­wa­ło się nie raz, nie dwa.


Ad­mi­ni­stra­tor por­ta­lu Nowej Fan­ta­sty­ki. Masz ja­kieś py­ta­nia, uwagi, a może coś nie dzia­ła tak, jak po­win­no? Na­pisz do mnie! :)

Ja tam na przy­klad z nikim nie gadam, bo nie je­stem gadem.

Co do slow, ktore za­pi­su­je po swo­je­mu... mam ten­den­cje do pi­sa­nia "anek­do­ta". Takie przy­zwy­cza­je­nie ze wzgle­du na szwedz­ka ka­pe­le pro­groc­ko­wa Anek­do­ten. Do­pie­ro przy po­praw­kach sie lapie za­wsze, ze mam blad.

Lecą smoki pod ob­ło­ki, wiatr im kręci smo­cze loki

Mor­ty­cjan
To nie po cze­sku tylko ka­szub­sku

@ha­sta­la­vi­sta
A czy ja na­pi­sa­łem, że po cze­sku? 

Jak wyżej mą­drze pi­sa­li - z wy­czu­ciem użyta gwara czy re­gio­na­li­zmy mogą bar­dzo ubar­wić opo­wia­da­nie, ale nie­zwy­kle łatwo jest po­paść w prze­sa­dę, ku­rio­zal­ność, śmiesz­ność itd itp.
A pry­wat­nie je­stem zda­nia, że za­sa­dy ję­zy­ko­we nie po­win­ny prze­szka­dzać w ko­mu­ni­ka­cji :)
Język pol­ski w służ­bie dja Jajko a nie od­wrot­nie!

"Przy­cho­dzę tu od lat, ob­ser­wo­wać cud gwiazd­ki nad ko­lej­nym opo­wia­da­niem. W tym roku przy­pro­wa­dzi­łam dzie­ci.” – Gość Po­nie­dział­ków, 07.10.2066

Ja tam na przy­klad z nikim nie gadam, bo nie je­stem gadem.
Jak ja nie lubię ta­kie­go typu mę­dr­ko­wa­nia, gdyby to przy­naj­mniej śmiesz­ne było...

Ad­mi­ni­stra­tor por­ta­lu Nowej Fan­ta­sty­ki. Masz ja­kieś py­ta­nia, uwagi, a może coś nie dzia­ła tak, jak po­win­no? Na­pisz do mnie! :)

Tak tylko wtrą­cę, że na­le­ży też uwa­żać na mowę po­tocz­ną. Może być ona uspra­wie­dli­wio­na w dia­lo­gach (z wia­do­mych po­wo­dów), na­to­miast w nar­ra­cji, za­zwy­czaj jest nie­wska­za­na. Cho­dzi mi o taką, która za­wie­ra w sobie błąd czy to od­mia­ny cza­sow­ni­ka, czy jakiś inny.

czy jeśli mój są­siad goda, a nie roz­ma­wia to zna­czy, że jest wsio­kiem, czy tylko ubar­wia pol­sz­czy­znę sto­su­jąc mowę przod­ków swo­ich na ziemi tej od wie­ków miesz­ka­ją­cych?

Beryl za­da­les kon­kret­ne py­ta­nie, do­sta­les kon­kret­na od­po­wiedz, w do­dat­ku z uza­sad­nie­niem. Na­step­nym razem prze­mysl py­ta­nie, jesli nie chcesz uzy­skac szcze­rej od­po­wie­dzi.

Lecą smoki pod ob­ło­ki, wiatr im kręci smo­cze loki

A tak sie skla­da, ze je­stem za­go­rza­lym prze­ciw­ni­kiem slowa "gada". Jak ktos go uzywa, to wrecz trace ocho­te do roz­mo­wy i jak ktos mnie pyta, czy po­ga­da­my, to sly­szy do­klad­nie te od­po­wiedz. Nie in­te­re­su­je mnie, czy ktos to od­bie­rze jako me­dr­ko­wa­nie, ani czy tego slowa uzy­wa­la w swo­ich pio­sen­kach Agniesz­ka Osiec­ka. Takie juz moje po­czu­cie je­zy­ko­wej es­te­ty­ki.

Lecą smoki pod ob­ło­ki, wiatr im kręci smo­cze loki

Na­step­nym razem prze­mysl py­ta­nie, jesli nie chcesz uzy­skac szcze­rej od­po­wie­dzi.
Na­stęp­nym razem prze­czy­taj do­kład­nie py­ta­nie i udziel kon­kret­nej od­po­wie­dzi (bo nie wiem gdzie tam był kon­kret i to z uza­sad­nie­niem). Nie za­szko­dzi też do­czy­ta­nie tego, co na­pi­sa­łem póź­niej.
Nie in­te­re­su­je mnie, czy ktos to od­bie­rze jako me­dr­ko­wa­nie
No, bo to śmiesz­ne jest. Na po­dob­nej za­sa­dzie jak "-Nie drzyj się! - Drze to się stare prze­ście­ra­dło!". Wku­rza­ją mnie takie dogadywanki, bo i nie­wie­le w nich sensu.

Ad­mi­ni­stra­tor por­ta­lu Nowej Fan­ta­sty­ki. Masz ja­kieś py­ta­nia, uwagi, a może coś nie dzia­ła tak, jak po­win­no? Na­pisz do mnie! :)

od­po­wiedź na py­ta­nie: "czy jeśli mój są­siad goda, a nie roz­ma­wia to zna­czy, że jest wsio­kiem, czy tylko ubar­wia pol­sz­czy­znę sto­su­jąc mowę przod­ków swo­ich na ziemi tej od wie­ków miesz­ka­ją­cych?". I o to rów­nież chciał­bym was za­py­tać (cóż, może nie ko­niecz­nie o to, co było za­war­te w tym przy­kła­do­wym py­ta­niu)

Na­stęp­nym razem prze­czy­taj do­kład­nie py­ta­nie i udziel kon­kret­nej od­po­wie­dzi
Tak, to zna­czy dla mnie, że jest wsio­kiem. Ja­śniej się już chyba nie da.

Nie za­szko­dzi też do­czy­ta­nie tego, co na­pi­sa­łem póź­niej.

Wo­la­łem się do tego nie od­no­sić, bo od wy­ty­ka­nia pi­sow­ni jest dział opo­wia­dań.

Zresz­tą "nie­ko­niecz­nie" nie ozna­cza chyba "wy­myśl inny przy­kład"? Ten jest bar­dzo dobry.


Wku­rza­ją mnie takie do­ga­dy­wan­ki, bo i nie­wie­le w nich sensu.

To cie­ka­wa fi­gu­ra sty­li­stycz­na. Spraw­dza się w opo­wia­da­niach. Mnie na­to­miast wku­rza gwara i to mocno.

Lecą smoki pod ob­ło­ki, wiatr im kręci smo­cze loki

Jak widzę, moje po­dej­ście do kwe­stii czy­sto­ści ję­zy­ka oraz moje "oceny", wy­sta­wia­ne lu­dziom nie po­słu­gu­ją­cym się wzor­co­wą pol­sz­czy­zną to małe pi­ku­sie w po­rów­na­niu.
Cóż, można i tak. Do szko­ły, wsio­ku, i za­ku­waj od po­cząt­ku... Ale po co? Prze­cież i tak zro­zu­mia­łem owego wsio­ka, gdy po­wie­dział, że Józek szedł przez czap­ki bez most. Że sta­ciaw­ki bę­dzie bił przez jedną, bo ina­czej na cały płot nie star­czy, że naftą sły­chać*) na całą chatę. Czy ma sens wy­ty­ka­nie "wsioc­twa" czło­wie­ko­wi, który tak sły­szał od ko­ły­ski, więc tak mówi aż po grób? Ow­szem, zda­rza się, że to ma sens. Ale tylko wtedy, gdy ten czło­wiek sam się za­in­te­re­su­je: pan in­a­czy jakoś mówi; dla­cze­mu?

*) ogól­nie: za­pach, ale i wonie mniej wy­kwint­ne.

P.S. Sens sen­sem, kul­tu­rę też mam na uwa­dze.

A pro­pos słowa gadać. Nie zga­dzam się, że jest ogrom­nym błę­dem. Cza­sem może się ono przy­dać, gdy chce­my zwró­cić uwagę, że jakaś po­stać mówi tylko po to, aby co­kol­wiek po­wie­dzieć. Sam Że­rom­skim w Przed­wio­śniu pisał o An­to­nim Lulku, jako o osob­ni­ku, który wiele "gadał", a nie mówił i był to za­bieg jak naj­bar­dziej ce­lo­wy. Z resz­tą nie za­wsze nar­ra­tor musi być ję­zy­ko­wą, bez­błęd­ną wy­rocz­nią. Czę­sto w urban fan­ta­sy nawet nie po­wi­nien i przy­kła­dem na to jest Or­bi­tow­ski, który do nar­ra­cji po­tra­fi wpleść ko­lo­kwia­li­zmy i inne ele­men­ty mowy po­tocz­nej, które tam świet­nie pa­su­ją.

Deszcz pada, pada, pada, pada
Rydel gada, gada, gada gada.

                                    (Boy)

Boy i wcze­śniej wspo­mnia­ni aku­rat tyle wrzu­ca­li wszę­dzie ga­li­cy­zmów, że sta­no­wią re­la­tyw­nie złe przy­kła­dy dla re­la­tyw­nie po­praw­ne­go uży­cia słowa.

Och, nie mam czasu czy­tać opo­wia­dań, ale osta­tecz­nie, język moim ży­ciem, więc tutaj muszę się udzie­lić.
Gadać, jako jedno z nie­wie­lu słów w ję­zy­ku pol­skim (wbrew po­zo­rom), jest sło­wiań­skie. Ow­szem, wę­dro­wa­ło sobie ra­do­śnie do Eu­ro­py z in­do­eu­ro­pej­skie­go róż­ny­mi dro­ga­mi i w ró­znych ję­zy­kach mniej lub bar­dziej da­wa­ło o sobie znać... Ow­szem, co­kol­wiek zmie­ni­ło zna­cze­nie od tam­te­go czasu (por. "za­gad­ka").
ow­szem, obec­nie nawet daje wra­że­nie nie­dba­ło­ści albo na­le­cia­ło­ści 'gwa­ro­wej' - ale jed­nak błę­dem ani nie­dba­ło­ścią nie jest.
Dla­te­go nie ma się co tak na­stra­szać na jego widok ;)

Oj, będę mu­sia­ła po­rząd­nie prze­czy­tać i całą dys­ku­sję, i słyn­ne opo­wia­da­nie. "Może kie­dyś, innym razem" ;)

A pro­pos słowa gadać. Nie zga­dzam się, że jest ogrom­nym błę­dem. Cza­sem może się ono przy­dać, gdy chce­my zwró­cić uwagę, że jakaś po­stać mówi tylko po to, aby co­kol­wiek po­wie­dzieć.

Ja się zga­dzam, że błę­dem nie jest. I niech tam sobie ga­da­ją na zdro­wie, z jed­nym wy­jąt­kiem - ze mną się nie gada. Ze mną można po­roz­ma­wiać, po­dy­sku­to­wać, po­flir­to­wać, po­kłó­cić się, ale nie po­ga­dać, ja się nie zga­dzam, nie życzę sobie. Wy­jąt­ko­wo mnie to słowo iry­tu­je, tak jak na przy­kład zwrot "upra­wiać seks". No bez prze­sa­dy, jak można "upra­wiać"? Fu­uuuj.

Lecą smoki pod ob­ło­ki, wiatr im kręci smo­cze loki

A pro­pos słowa gadać. Nie zga­dzam się, że jest ogrom­nym błę­dem. Cza­sem może się ono przy­dać, gdy chce­my zwró­cić uwagę, że jakaś po­stać mówi tylko po to, aby co­kol­wiek po­wie­dzieć.
Ja się zga­dzam, że błę­dem nie jest. I niech tam sobie ga­da­ją na zdro­wie, z jed­nym wy­jąt­kiem - ze mną się nie gada. Ze mną można po­roz­ma­wiać, po­dy­sku­to­wać, po­flir­to­wać, po­kłó­cić się, ale nie po­ga­dać, ja się nie zga­dzam, nie życzę sobie. Wy­jąt­ko­wo mnie to słowo iry­tu­je, tak jak na przy­kład zwrot "upra­wiać seks". No bez prze­sa­dy, jak można "upra­wiać"? Fu­uuuj.

Lecą smoki pod ob­ło­ki, wiatr im kręci smo­cze loki

ze mną się nie gada.
A jaka jest zna­cze­nio­wa róż­ni­ca po­mię­dzy ga­da­niem, a roz­mo­wą?

Ad­mi­ni­stra­tor por­ta­lu Nowej Fan­ta­sty­ki. Masz ja­kieś py­ta­nia, uwagi, a może coś nie dzia­ła tak, jak po­win­no? Na­pisz do mnie! :)

> nie­zgo­da.b

Nie obraź się, ale Boy jest dla mnie więk­szym au­to­ry­te­tem. ;-p

A jaka jest zna­cze­nio­wa róż­ni­ca po­mię­dzy ga­da­niem, a roz­mo­wą?

http://sjp.pwn.pl/haslo.php?id=15948 i http://sjp.pwn.pl/slownik/2516765/rozmowa

Lecą smoki pod ob­ło­ki, wiatr im kręci smo­cze loki

Uwaga: to hasło po­cho­dzi z nie­ak­tu­al­nej wer­sji słow­ni­ka.

Szu­kaj hasła „ga­da­nie" w nowym słow­ni­ku

Nowa wer­sja słow­ni­ka po­da­je:

gadać pot. «mówić, roz­ma­wiać, opo­wia­dać»

Przy­kro mi, nie udało ci się, brajt.

Ad­mi­ni­stra­tor por­ta­lu Nowej Fan­ta­sty­ki. Masz ja­kieś py­ta­nia, uwagi, a może coś nie dzia­ła tak, jak po­win­no? Na­pisz do mnie! :)

Do­pie­ro naj­now­sze słow­ni­ki po­da­ją kwa­li­fi­ka­tor "po­to­cyzm".
Nie ma o co się spie­rać, moim skrom­nym zda­niem.

Nie ma o co się spie­rać, moim skrom­nym zda­niem.
No pew­nie. Prze­cież to takie oczy­wi­ste, że mam racje, że kłót­nia nie ma naj­mniej­sze­go sensu ;)

Można nie lubić uży­cia ja­kichś słów, ale nie po­pa­daj­my w prze­sa­dę. A szcze­gól­nie w przy­pad­ku słowa "gadać", które to - może nie­po­praw­ne w ję­zy­ku li­te­rac­kim - po­tocz­nie jest jak naj­bar­dziej ak­cep­to­wal­ne, nor­mal­ne i dzię­ki niemu wła­śnie mamy licz­ne, jakże po­trzeb­ne słowa, jak np. do­ga­dać, za­ga­dać, prze­ga­dać, (mieć) ga­da­ne, itp.

Ad­mi­ni­stra­tor por­ta­lu Nowej Fan­ta­sty­ki. Masz ja­kieś py­ta­nia, uwagi, a może coś nie dzia­ła tak, jak po­win­no? Na­pisz do mnie! :)

Miało być o gwa­rach, dia­lek­tach, a koń­czy się na ja­ło­wym spo­rze o nic --- albo na kwe­stii to­le­ran­cji, zro­zu­mie­nia. Żeby po­szło o nad­uży­wa­nie za­chwasz­cza­ją­cych język an­gli­cy­zmów, o bez­myśl­ne kalki i temu po­dob­ne --- nie, o jedno słowo i oso­bi­ste oceny oraz wnio­ski.
Szko­da czasu...

Oj, Ada­mie, to po­wy­żej to już był czy­sty żart. Nie ma się co...
A, o an­gli­cy­zmach to ja chęt­nie mogę po­ga­dać. Bar­dzo chęt­nie - bo to temat cool i tren­dy, zna­czy, mó­wiąc po na­sze­mu: na topie. Bo ja fi­gh­te­rem je­stem, a ostat­nio po­czy­ni­łem nie­zły pro­gress, py­ta­nie tylko kto bę­dzie moim tar­ge­tem? Byle nie skoń­czy­ło się na epic­kiej po­raż­ce...
na po­hy­bel an­gli­cy­zmom!

Ad­mi­ni­stra­tor por­ta­lu Nowej Fan­ta­sty­ki. Masz ja­kieś py­ta­nia, uwagi, a może coś nie dzia­ła tak, jak po­win­no? Na­pisz do mnie! :)

Ja być nim nie chcę, bo wy­sta­wia­nie się na strzał miewa nie­przy­jem­ne skut­ki.
A tak bez żar­tów, cho­ciaż pra­wie na pewno ryk­niesz śmie­chem. Nie­sa­mo­wi­tą ka­rie­rę zro­bi­ło "za­rzą­dza­nie", ale nie to nasze, ro­dzi­me, lecz "po­ży­czo­ne" od An­go­li i Ha­me­ry­kań­ców. Jak się czep­nę­li wszy­scy jed­ne­go zna­cze­nia, i to nie tego pod­sta­wo­we­go, to do­szło do --- au­ten­tyk! --- "Za­rzą­dza­nia skut­ka­mi ka­ta­stro­fal­nych opa­dów at­mos­fe­rycz­nych". Po prze­czy­ta­niu ty­tu­łu spa­dłem z krze­sła...
Prób­kę in­ne­go ro­dza­ju znaj­dziesz pod ostat­nim opo­wia­da­niem Mor­ty­cja­na. Stro­ke, blur, font... A potem te­le­fon: niech pan pisze "ita­lic", bo to to wszy­scy ro­zu­mie­ją...

An­gli­cy­zmy są osom. Nie pa­mię­tam, kiedy ostat­ni raz uży­łem sfor­mu­ło­wa­nia "grupa do­ce­lo­wa" za­miast "tar­get". Choć w opkach... nie wiem, nie mia­łem ta­kie­go dy­le­ma­tu póki co. Mnie za­wsze cie­ka­wi sto­so­wa­nie an­gli­cy­zmów w fan­ta­sy, albo słow­nic­twa, które prze­szło do ję­zy­ka po­tocz­ne­go z bran­ży kom­pu­te­ro­wej.

Lecą smoki pod ob­ło­ki, wiatr im kręci smo­cze loki

mój ulu­bio­ny an­gli­cy­zmo­pó­łan­gli­cy­zmo­pol­sko:
trzy­hi­to­we kombo :)

"Przy­cho­dzę tu od lat, ob­ser­wo­wać cud gwiazd­ki nad ko­lej­nym opo­wia­da­niem. W tym roku przy­pro­wa­dzi­łam dzie­ci.” – Gość Po­nie­dział­ków, 07.10.2066

Slang, oględ­nie mó­wiąc, kom­pu­te­ro­wy (a może ra­czej slang gra­czy) jest o tyle uży­tecz­ny i nie wadzi, kiedy się go używa tylko w śro­do­wi­sku. Zresz­tą, gry uczą an­giel­skie­go - to fakt, a poza tym - jak można po­ro­zu­mieć się z kimś z in­ne­go kraju, jak nie po an­giel­sku? ;)
Go­rzej jeśli ktoś tak się pod­nie­ci zna­jo­mo­ścią ta­kich słów jak "skill" "level" itp. że za­cznie ich uży­wać w praw­dzi­wym życiu. Albo nowa przy­pa­dłość: lu­dzie teraz się nie śmie­ją, oni mówią: lol. Taka aneg­dot­ka (swoją drogą, Ada­mie: lol - rze­czy­wi­ście mocne :)) z mojej stro­ny. Gram sobie w pewną strze­lan­kę sie­cio­wą, która ko­rzy­sta z sys­te­mu głosu w grze. Jeden z gra­czy opo­wia­da cięż­ko straw­ny dow­cip w re­aliach gry... Drugi oczy­wi­ście się śmie­je, tj. mówi, z an­giel­skim ak­cen­tem: LOL. A tam­ten pierw­szy: el oł el? Man, that's for ty­ping, not for say­ing, you twat! I niech to sobie każdy wbije do głowy :)

Ad­mi­ni­stra­tor por­ta­lu Nowej Fan­ta­sty­ki. Masz ja­kieś py­ta­nia, uwagi, a może coś nie dzia­ła tak, jak po­win­no? Na­pisz do mnie! :)

Nie chcia­ło mi się czy­tać ca­ło­ści, przy­zna­je się bez bicia, tego te­ma­tu :)


Co do wy­ra­zów gwa­ro­wych, nie tych rdzen­nie gwa­ro­wych, a je­dy­nie "wsio­wych" to mam dla pań­stwa nie­spo­dzian­ke. Wsze­la­kie za­mia­ny typu "mleko - mliko", "chleb - chlyp" nie brzmią wsio­wo, to nam się tak wy­da­je. W rze­czy­wi­sto­ści są to po­zo­sta­ło­ści cza­sem po daw­nej wy­mo­wie.

I tak weźmy na war­sza­tat ten nie­szczę­sny chlyp (moja bab­cia tam jesz­cze wy­ma­wia). Oka­zu­je się, że w dobie sta­ro­pol­skiej (okres trwa­ją­cy od X do XV wieku) za­szła wła­śnie wy­mia­na liter y/i --> e (prze­sd­ta­wia­łam ten pro­ces w za­aaje­bi­stym skró­cie). Więc jest to od­po­wied­niej­sza wer­sja dla ludzi, któ­rzy np. chcą bawić się w pia­nie jęz­kiem sty­li­zo­wa­nym na śred­ni­wiecz­ny. :) I to le­piej brzmi niż za­mia­na np "swo­je­go" na "swego" (a musze i tutaj wspo­mnieć, że forma "swo­je­go" wy­da­je nam się bar­dziej wsól­cze­sna, a w rze­czy­wi­sto­ści jest pie­rot­niej­sza, bo formy z -ije- skra­ca­ły się ok XV-XVI wieku)

miało być -oje-... ale -ije- też tak dzia­ła­ło :D

Nowa Fantastyka