- Hydepark: Nauka pisania bestsellerów (kurs tygodniowy)

Hydepark:

inne

Nauka pisania bestsellerów (kurs tygodniowy)

Od pewnego czasu napotykam w  internecie wiele reklam wszelakich kursów pisania (twórczego, powieści, opowiadań, itepe, itede). Na początku nie traktowałem ich poważnie, ale po pewnym czasie algorytmy chyba jednak zadziałały, bo zacząłem zastanawiać się “a może i warto?”. 

 

Jak dotąd nie mam żadnego doświadczenia z kursami pisarskimi. Zdarzyło mi się nabyć jedynie kilka książek-poradników w tym temacie, ale te nie były szczególnie rozwijające i w większości powtarzały te same (puste) frazesy. Stąd dość sceptycznie podchodzę również do ww. kursów. Z drugiej strony, można by powiedzieć, że publikowanie na NF też jest pewnego rodzaju warsztatem i myślę, że większość osób, które coś tutaj opublikowały zgodzą się, że zdecydowanie jest to rozwijające doświadczenie.

 

Podsumowując, czy braliście udział w kursach/warsztatach pisarskich? Jeśli tak, to jakie są wasze odczucia? A jeśli nie braliście i nie zamierzacie, to dlaczego uważacie, że nie są one warte uwagi?

 

Komentarze

obserwuj

Jeśli ktoś mimo odebranej edukacji nie opanował języka polskiego w stopniu co najmniej komunikatywnym, to żaden kurs pisania mu nie pomoże. A takich rzeczy jak styl, sposób prowadzenia fabuły, konstruowania bohaterów i budowania klimatu, spokojnie można się nauczyć, po prostu czytając ulubionych pisarzy. Takie jest moje zdanie.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Byłem na jednym kursie pisania, w sumie krótko, zanim zacząłem tu publikować.

Nie polecam.

Wykłady – pierdu, pierdu, bestsellerowi pisarze to, bestsellerowi pisarze tamto, masa cytatów żywcem wyjętych z broszurek trenerów personalnych. Nuda.

Teksty pisane pod temat – ok, piszemy, a później nawzajem sobie oceniamy, na koniec robi to prowadzący. Grupa podobnych amatorów – każdy w innym gatunku (zgadnijcie, kto jako jedyny pisał fantastykę). Odzew był, ale po pierwsze nikt nie walił negatywem, bo bał się, że potem sam dostanie za swoje opowiadanie, po drugie nie miał takiej wiedzy, jak ludzie tutaj. Komentarz prowadzącego – niewiele lepszy.

Podsumowując: o wiele więcej rad i szkolenia warsztaty zyskałem tutaj na betach i w komentarzach. Kupiłem też sobie i żonie na Amazonie kursy w angielskim, z których jestem zadowolony. Dlaczego? O ile polskie podręczniki pisania, na które natrafiłem, operują na zasadzie “pięćdziesiąt stron o zagadnieniu wartym jednej strony”, to tamte zawierały po prostu wskazów co i jak, szybkie triki bez ogólników i przykłady. 

 

Nie zgodzę się, niestety, z Bollym, że fabułę, tworzenie bohaterów  itp. można opanować, czytając – czytanie a pisanie to dwie różne sprawy. Czytanie pomaga, ale czy wystarczy? Hmm.

 

Nie brałam nigdy udziału w kursach pisarskich, ale i tak się wypowiem :P A tak serio, to pewnie zależy od kursu, jego założeń, tego kto prowadzi itd. Jak ktoś obiecuje, że w tydzień nauczy pisać bestsellery, to bym mu nie wierzyła, czy że w ogóle nauczy pisać bestsellery.

Miałam okazję uczestniczyć w dwóch warsztatach literackich (niekomercyjnych, organizowanych dla laureatów konkursu/projektu) i z obu byłam bardzo zadowolona. Choć one akurat nie były po to, żeby nauczyć kogoś pisać.

Co do komercyjnych warsztatów – zaliczyłam jedne (4 spotkania via Zoom, bo pandemia), ale dotyczyły krytyki literackiej i pisania recenzji i były świetne :-D. Profesjonalnie poprowadzone, mała grupa, trzeba było się wysilić (po warsztatach miałam napisanego blurba, przeczytaną jedną książkę i napisaną do niej pełną recenzję, z konkretnymi uwagami, co mogłam zrobić lepiej). Dodatkowo, przed warsztatami należało wypełnić ankietę odnośnie dlaczego chce się pisać/pisze się recenzje, co się czyta, przysłać próbkę tekstu.

Czy zapisałabym się na kurs pisania? Nie. Ale ja jestem z tych, co lubią samodzielnie pracować nad tekstem.

It's ok not to.

Cześć!

Zgadzam się z Zanaisem, bo mam podobne doświadczenia. Oczywiście też byłam jedyną osobą w grupie, która pisała fantastykę :( i jedną z dwóch, które fantastykę czytały. Kurs przeznaczony był dla zawansowanych, ale poziom okazał się żenująco niski. Na takim kursie dowiesz się, że:

1. Nie należy nadużywać przysłówków i przymiotników.

2. Słowa “być” i “mieć” są nudne i najlepiej je zastępować.

3. Powinieneś pokazywać, a nie opisywać.

4. Bohatera powinno cechować jakieś piętno, stracona miłość, wyjątkowa zdolność i do tego poczucie humoru, a najlepiej jak będzie jeszcze skłócony z rodziną. 

5. Fabuła powinna być oparta jednocześnie na motywach znanych i nieznanych czytelnikom.

6. No i koniecznie muszą być konflikty, najlepiej w każdej scenie.

Uważam, że niezbędne do nauki pisania jest czytanie, ale nie takie zwyczajne, tylko nastawione na analizę tekstu.

Uważam, że niezbędne do nauki pisania jest czytanie, ale nie takie zwyczajne, tylko nastawione na analizę tekstu.

To właśnie miałem na myśli, Zanais, mówiąc o czytaniu.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Cóż, ja mam inne zdanie na temat kursów, zbliżone do DD. Wartość każdej edukacji składa się z kilku składowych: osoba prowadząca (jej wiedza, umiejętność uczenia – rzadka, i wkład), grupa (ich wiedza, rzetelność i zaangażowanie) oraz konkretne ja, biorące udział w kursie. A wszystko musi się zadarzyć w tym właśnie czasie kursu i “feeling”.

Tygodniowy kurs jest totalnie niewiarygodny. Nie można oczekiwać, że po nim nauczy się pisania. Taniej i lepiej kupić poradnik – ale na boga, nie byle kogo, lecz postaci-autora, którego lubisz. Bardzo cenię, bo kapitalne, wykłady Cortazara z 1980 roku wygłoszone w Berkeley, czy książkę Fostera “Czytaj jak profesor”.  Bardzo interesujące, jak wiele innych książek. W życiu bym się nie zastanawiała nad technicznym konstruowaniem opek, szkoda byłoby mi na to czasu. Tyle tego, tyle tego i rezultat gwarantowany. Ok, warsztat jest ważny, ale zależy od liczby zapisanych w życiu słów. Z kolei wartość tekstu od wrażliwości na teraźniejszość, życie i z pewnością talent, choć bardzo cenię dobrych rzemieślników. 

Na kilkutygodniowym kursie można się już czegoś już nauczyć, coś stworzyć/skorygować, poddać krytyce wcześniej napisane teksty (najlepiej) pod warunkiem, że przynajmniej prowadzący jest mega kompetentny, grupa zawsze stanowi niewiadomą, chociaż przy jakichś kryteriach wejścia prawdopodobieństwo trafienia wzrasta.

Ważną umiejętnością jest odsiewanie plew od ziaren w uwagach, czyli rola Kopciuszka, więc  znowu kłania się staranne wybranie szkoły, kursu, osoby. Nauczyciela, tak jak lekarza, dentysty nie wybieram po cenie, czasie trwania kursu, pięknych słowach, popularności. Gdy chcę kupić nowy telewizor, lodówkę, mebluję mieszkanie szukam kogoś podług swoich, wcześniej określonych kryteriów. Mogę się grubo pomylić, to prawda, ale wtedy przynajmniej mam na pocieszenie to, że dochowałam staranności przy wyborze.

Brałam udział w warsztatach literackich kilka lat temu. Były komercyjne, choć tak pół na pół można powiedzieć. Totalny przypadek. Miałam czas i szukałam odskoczni od “bieżączki”, te warsztaty były jedną z nich. Dzięki nim odzyskałam radość z czytania, zarażono mnie różnymi sposobami interpretacji tekstu i wróciłam do pisania, które zarzuciłam w liceum, bo pochłonęły mnie inne sprawy. 

Konkludując, uważam że warto, chociaż nie obiecuj sobie, że będziesz zjeżdżał po nim z czarnej/czerwonej narciarskiej trasy. ;-)

 

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Tak sobie myślę, że ciężko jest nauczyć się czytać w tydzień, więc dlaczego miałoby być możliwe nauczenie się w tydzień pisania?

Parę porad, nawet tych dobrych i celnych, można dostać, ale takie można też dostać za darmo. A proces dojrzewania duszy i warsztatu... Jeśli komuś wystarczy na to tydzień, to nie potrzbuje kursu. Sam może udzilać wtedy rad, tylko pewnie nikt ich nie zrozumie. Taki już los geniuszy.

Materiałów pełno w sieci, chociaż głównie w języku obcym. Forów, na których można znaleźć recenzentów wyłapujących kalafiory też. Na kurs prowadzony przez Dukaja może bym zajrzał, ale z ciekawości. W tydzięń nauczyć pisania, to można chyba tylko w podstawówce. I tylko jednej literki.

Ooooo, Asylum, czy te wykłady Cortazara zostały wydane i jest to gdzieś do dostania? surprise

"Nie wiem skąd tak wielu psychologów wie, co należy, a czego nie należy robić. Takie zalecenia wynikają z konkretnych systemów wartości, nie z wiedzy. Nauka nie udziela odpowiedzi na pytania, co należy, a czego nie należy robić" - dr Tomasz Witkowski

Właśnie dziś trafiłam przypadkiem na post na FB. Pani w pięciu punktach mówiła o tym, jak pisać/nie pisać dialogów. Uwagi były właściwie słuszne, tyle że... pani położyła sprawę technicznie. Chodzi mi o zapis – odgłosy odpaszczowe były pisane dużą literą (– Idziesz ze mną? – Zapytała Zosia). 

Jeśli uzurpuje sobie prawo do uczenia kogoś i pokazuje to na forum FB, to powinna była sprawdzić/wiedzieć, jak jest poprawnie.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Sama nie brałam udziału, ale mam koleżankę od kryminałów, która jest wielką miłośniczką i jeździ od kursu do kursu, wydając na nie fortunę (cena kursu, dojazdu i noclegów). Próbowałam ją pociągnąć za język, ale dostałam same ogólniki, z których nie potrafiłam wywnioskować, co ją takiego w tych kursach kręci, może oprócz możliwości spotkania ludzi o podobnym hobby.

Wydaje mi się w każdym razie, że jeżeli chodzi o naukę warsztatu to dostałam tutaj co najmniej tyle samo niż ona na kursach (pewnie nawet i więcej) i to całkowicie za darmo.

Tak, zostały wydane. W ogóle odbywały, nie wiem czy jeszcze – cyklicznie i wiele sław je udzielało. Niektóre świetne. A uczestniczyć w nich, sądzę że to była bajka, te Cortazarowskie są jeszcze tak dowcipne. Tak została wydana, czy można jeszcze dostać – nie wiem, pogooglaj, nie było ebooki, ale akurat w tym przypadku mi nie przeszkadzało, bo po takich książkach lubię sobie mazać, wracać, zakładki dawać itd. itp. 

C. był najmniej przemądrzałym profesorem świata jak o nim we wstępie wspomina C. A. Garriga. Strasznie fajne były też odczyty Borgesa, niewygłoszone Calvino (nie zdążył) oraz tysiące stron notatek Nabokova.

Julio Cortazar, “O literaturze: Wykłady w Berkeley, 1980”, Wydawnictwo w Podwórku, Gdańsk, 2016.

 

Piękny jest też otwierający cytat Miquela de Unamuno:

“Powtarzałem już tysiąc razy, że nie cierpię ludzi, ktorzy mówią jak książki, i kocham książki, które mówią jak ludzie”

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

No ale widziałem, że są kursy pisania z cyklu MasterClass z Neilem Gaimanem, Salmanem Rushdie, Margaret Atwood, N.K. Jemisin i innymi pisarzami. Pewnie coś by zawsze człowiek skorzystał. 

Po przeczytaniu spalić monitor.

To bardziej wykłady, fajniejsze są IMHO zamknięte, dobrze dobrane grupy, zaangażowani uczestnicy i pisarze rozkochani w książkach, nie tylko swoich i bardzo kontaktowi. Piszą recenzje, są w takcie kursu w kontakcie z uczestnikami, rozmawiają jak człowiek z człowiekiem w grupie, zadają ćwiczeniowe drobiazgi oceniają, dyskutują. Jednak pewnie i te MasterClassy coś mogą dać, pod warunkiem, że nie są techniczne.

Na tamtych pamiętnych dwunastoosbowych warsztatach, które trwały sześć tygodni napisaliśmy naprawdę strony tekstów, zarywaliśmy noce rozmawiając ze sobą, na temat tekstów, ćwiczeń, drobiazgowych mini zabaw pisarskich. Jedna noc na tydzień była kompletnie zarwana, gdy próbowaliśmy dociec, o co chodzi w dedykowanym nam krótkim opowiadaniu, wybranym przez nauczyciela.  To w ogóle było niesamowite. Kompletny kociokwik on-linowy. 

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Jak tak Ciebie czytam Asylum, to zaczynam zazdrościć XD.

It's ok not to.

Ha, sama sobie zazdroszczę. :-) To było przedziwne doświadczenie, ale, jak sądzę, czasami może do niego dojść. Zresztą, nawet mój mistrz je wspomina jako pamiętne, sam wtedy biedził się przy pisaniu nowej książki. Kilka osób z tego kursu wydało opowiadania, książki. Ze dwie może już trzy są wydane i zauważone (nagrodzone jako debiuty). Inni tkwią w powijakach. To było niesamowite, jak z tygodnia na tydzień pisaliśmy 20-30 stron naprawdę ciekawego tekstu, uwzględniając część uwag, a cześć “zlewając”, jak się kłóciliśmy. Ekipa z całego świata, ale pisząca po polsku, ja z tą swoją fantastyką przeszłam lekki bieg przez za wysokie dla mnie płotki.

Dobre dla mnie było, bo nauczyciel uczciwy i żywy, choć nie przepada za fantastyką (oględnie rzecz ujmując). A jakie ja błędy wtedy “sadziłam” w tekstach – uff, nie przeszłyby na forum. Jednak jeśli ludzie żyją w innych społecznościach, obcojęzycznych może są mniej na to wrażliwi? Może to tak jak z językiem, porozumiewaniem się? Nie wiem. Masz być kontaktowy i coś przenosić, dawać. Zaprawdę nie wiem. 

Na dwie książki z tamtego kursu bardzo czekam. Jeden facet jest mega metaforyczny, coś jak skrzyżowanie Borgesa z Cortazarem, ale po polsku. Nigdy czegoś takiego nie czytałam. Piękne, choć i straszne. Druga jest pewna kobieta, też pisząca sf – kapitalnie obrazowała wielorasowy wszechświat (chyba od wielu lat, chociaż nie wiem), a bohater – cymes. Bardzo jestem ciekawa, co dalej się stało, bo była potężna tajemnica. Nie wiem, czy skończą i wydadzą.

W gruncie rzeczy dzięki temu warsztatowi wylądowałam na NF, sięgnęłam w chwili próby życiowej, bo przekonali mnie, że na kłopoty najlepsze jest słowo, fikcja i muza. Stąd, musiałam na nie znaleźć czas. xd

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Chyba nie da się niczym zastąpić obcowania z drugim człowiekiem i z drugą myślą :D Super, że warsztaty okazały się tak owocne.

It's ok not to.

Nowa Fantastyka