
Nigdy nie miałem z nimi doświadczenia, ale po szybkim zerknięciu prowizja wydaje się nieco wysoka. Z tego co czytam, przy self-publishingu 40% ceny netto idzie do autora, a aż 60% do wydawnictwa.
Ile MB ma przeciętny e-book? Dziesięć? Ze zdjęciami pewnie nieco więcej. Dla porównania, strona główna samego e-bookowo.pl waży 14.7 MB. Za każdym razem, jak ją odpalasz, obciążasz ich serwer w tym samym stopniu co pobranie jednego ebooka. A możesz ją odpalać ile tylko chcesz. Hostowanie tak małego pliku jest praktycznie darmowe.
Czytam dalej: okładkę autor musi zrobić sam, przekonwertować plik na EPUB i MOBI też, tak samo jak napisać krótki opis...
Za te 60% ceny netto wydają się świadczyć tylko dwie usługi: hosting i wysłanie ebooka do innych e-księgarni.
No ale w końcu nie jestem ekspertem od rynku wydawniczego – może coś przegapiłem albo nie rozumiem i rzeczywiście po prostu takie mają koszta i wcale nie ciągną 50% marży. Ostatecznie, jeśli nie masz innego pomysłu co zrobić z tą książką, a wiesz, że są chętni, to czemu nie? Lepsze 40% niż 0%.
Dokładnie, duzo liczą po prostu za umieszczanie pliku na różnych portalach sprzedażowych. Kusi to, że współpracują z najbardziej popularnymi serwisami z ebookami. I tak pewnie te 40% to więcej niż od ceny netto książki wydanej w tradycyjnym wydawnictwie, bo to chyba zupełnie "groszowe procenty". Jeszcze pomyślę. Dziekuję za odpowiedz :)