- Hydepark: Moje (i wasze) przygody z publikowaniem

Hydepark:

inne

Moje (i wasze) przygody z publikowaniem

Zacznijmy od tego, że nie chcę na nikogo robić nagonki więc nie będę wskazywał, o którym konkretnie wydawnictwie (ci co wydają czasopismo, to też wydawnictwo, prawda?) mówię. Nie jest ono bezpośrednio związane z fantastyką – wydaje opowiadania, ale tematyką skupia się na czymś kompletnie innym. Jeśli osoba związana z tym wydawnictwem jakimś cudem tu trafi, to chcę, aby wiedziała, że jedyną interesującą mnie rzeczą są informacje, a nieprzekazanie swojego negatywnego wrażenia.

 

Więc zacznijmy od początku: był konkurs, nawet mi się udało, dostałem informację, że albo zostanę opublikowany na stronie albo na stronie + w czasopiśmie. Udało się i przypadła mi ta druga opcja.

Dla szerszego tła powiem jeszcze, że moje opowiadanie pojawiło na papierze w lipcu. Trochę mnie to zdziwiło bo byłem pewny, że trzeba załatwić przedtem wszystkie kwestie prawne, a tu nic nie podpisaliśmy i już mnie drukują. Nie powiem, byłem zaskoczony, ale wydawnictwo x wiedziało, że raczej nie mam doświadczenia w publikowaniu i jest to moje pierwsze zetknięcie z publikacją.

Ważne jest, że dla tych, którzy mieli zostać w czasopiśmie zostało obiecane honorarium (wysokość niepodana). Zostało mi zlecone wystawienie rachunku, na którego podstawie miała zostać wypisana umowa. Zrobiłem to, wysłałem i czekałem. Dostałem potwierdzenie otrzymania i nagle... kontakt się urwał. Na moje pytania co dalej odpowiadała mi jedynie cisza. Wydawało mi się że wydawnictwo x wzięło sobie za najważniejszą misję ignorowanie moich e-maili. Byłem troszkę zagubiony. Mimo że od razu powiedziałem, że to mój pierwszy kontakt z czymś i mimo moich pytań na temat procedury niczego się nie dowiedziałem.

Zdenerwowałem się. No bo minęło trochę czasu. Był już bodajże listopad, a ani widu ani słychu. Rachunek wysłałem kilka miesięcy temu i co może tyle czasu zajmować? Skopiowanie moich danych do umowy, której wzór otrzymałem wcześniej. Gdyby mi napisali, że potrzebują więcej czasu, to bym to zrozumiał. Nie wiedziałem jak to jest z terminami i ile co zajmuje czasu. Ale mimo moich wysyłanych co jakiś czas e-maili, odpowiedzi nie było.

 

Gdzieś pod koniec listopada otrzymałem wiadomość (utrzymaną w zdenerwowanym tonie), że umowa została właśnie wypisana i czeka na zatwierdzenie przez dyrektora(chyba?). Uświadczyło mnie to w przekonaniu, że moje wiadomości były czytane. 

 

Cóż jest końcówka stycznia, a ja nadal nie dostałem tej umowy. Nadal nie wiem jakie otrzymam honorarium. I znów kontakt z wydawnictwem x się urwał.

 

Więc kilka pytań do was:

 

-Ile normalnie zajmuje czasu coś takiego?

-Czy waszym zdaniem wydawnictwo x wykorzystuje to, że się nie znam, czy jest tak zawsze?

-Co jeśli nie otrzymam tej umowy i kiedy mam uznać, że jej nie otrzymam? 

 

 

Możecie się również podzielić swoimi doświadczeniami z publikowaniem, bo właśnie po to tworzę ten post. Chcę wiedzieć, czy tak jest zawsze i z chęcią przeczytam wasze przygody z różnymi wydawnictwami. Możecie też napisać coś o honorarium, bo o tym też nie mam pojęcia. Jakie są typowe stawki?

 

Dzięki za wysłuchanie moich żalów :))

Komentarze

obserwuj

Małą poprawka: nie przekazanie wink

Kto wie? >;

Nie mam jakiegoś dużego doświadczenia w temacie, ale przy publikacji pojedynczych tekstów na papierze – czy to płatnie czy bezpłatnie – zawsze musiałam się dopytywać o warunki współpracy. Tak jakby druga strona zakładała, że wszystko jest jasne, a dla mnie nie było ;) Na szczęście nie zdarzyło się, aby druga strona całkowicie przestała się odzywać (przeważnie na odpowiedź na mejle czekałam od kilku do kilkunastu dni – ale to już po ustaleniu, że mój tekst zostanie opublikowany). Stawki – nie będę podawać kwot, ale nie były wysokie.

 

Z jednej strony trochę dziwi, że totalnie Cię olali, z drugiej, pewnie nie byłeś jedynym autorem, którego tak potraktowali – masz może możliwość zapytać inne osoby wyróżnione w konkursie, jak to u nich wyglądało?

It's ok not to.

Nie znam się na tym, nigdy nie publikowałam, ale pracuję w biurze rachunkowym i z tego, co wiem, to najpierw spisuje się umowę (jakąkolwiek), a potem przedstawia dzieło i wystawia rachunek. Nie podoba mi się ta sprawa. Zwróć uwagę na to “zatwierdzenie przez dyrektora” – to brzmi tak, jakby ktoś przekroczył swoje uprawnienia i teraz mu się paliło pod tyłkiem. Ale może nadinterpretuję. Uważaj tylko, żeby Cię nie wpędzili w problemy ze skarbówką.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Dostałam wyróżnienie w konkursie Prószyńskiego. Opublikowali mnie. Wszystko trwało długo, ale umowa i wypłata były jak trzeba.

Potem podpisałam umowę na książkę z wydawnictwem X. Czekałam, czekałam, czekałam, aż wreszcie dowiedziałam się, że nie są w stanie wydać, bo nie maja kasy.

No i opublikowałam w e-wydawnicwie. Widziałam u nich na stronie ile mi się uzbierało kasy (no nie były to miliony;). A potem wszystko zniknęło... Z tym, że książka jeszcze długo później wisiała jako epub na Amazonie.

Lożanka bezprenumeratowa

to najpierw spisuje się umowę (jakąkolwiek), a potem przedstawia dzieło i wystawia rachunek.

Tarnino, tylko że to był konkurs, więc tu raczej kwestia późniejszego przedstawienia dzieła nie będzie miała uzasadnienia (tak mi się przynajmniej wydaje). Choć co do tego, że najpierw powinna być umowa, a  potem publikacja – pełna zgoda.

Skryty – a w regulaminie konkursu były jakieś zapisy odnośnie przeniesienia autorskich praw majątkowych/ warunków publikacji?

It's ok not to.

Jest tak jak mówi Tarnina – umowę powinno podpisać się przed wydaniem. Mi chyba raz zdarzyło się opóźnienie, ale i nie aż takie, i znałem przynajmniej główne założenia umowy.

Teraz piłka jest raczej po Twojej stronie – opublikowali bez umowy, nie dali obiecanego wynagrodzenia i w zasadzie mógłbyś upominać się o odszkodowanie za naruszenie Twoich praw autorskich; choć z różnych względów jest to na pewno problematyczne. Ale po takim czasie na pewno wygląda to już bardzo źle (to znaczy, że nie chcą zapłacić).

Ja bym rozważył twardsze zakomunikowanie im, że naruszyli Twoje prawa autorskie, a także ujawnienie sprawy publicznie.

Ale też zacząłbym od napisania z innymi i sprawdzenie, czy komuś jeszcze nie zapłacili/nie podpisali umowy. I najlepiej wspólnie ustalić co robić:P

Слава Україні!

to był konkurs, więc tu raczej kwestia późniejszego przedstawienia dzieła nie będzie miała uzasadnienia

Prawda. Ale:

w regulaminie konkursu były jakieś zapisy odnośnie przeniesienia autorskich praw majątkowych/ warunków publikacji

Od tego pytania należałoby zacząć. Jak wyglądał regulamin?

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

dogsdumpling:

 

sprawdziłem i w regulaminie jest coś takiego:

 

Uczestnik udziela niewyłącznej, bezterminowej, bezpłatnej i nieodwołalnej licencji obejmującej Polskę i cały świat, która pozwala Organizatorowi na: 

W skrócie:

 

-powielanie, publikowanie, redagowanie.

 

Więc chyba nic nie mogę zrobić oprócz czekania i liczenia, że dotrzymają założeń.

 

Z jednej strony trochę dziwi, że totalnie Cię olali, z drugiej, pewnie nie byłeś jedynym autorem, którego tak potraktowali – masz może możliwość zapytać inne osoby wyróżnione w konkursie, jak to u nich wyglądało?

Też to rozważałem tylko, że nie wydaje mi się, aby ten konkurs był jakiś bardzo popularny, a do publikowanych autorów (z tego konkursu) może być ciężko się dostać, bo raczej nie są to jakieś znane nazwiska.

 

Tarnino:

 

najpierw spisuje się umowę

Też tak myślałem, ale okazało się, że jest inaczej. Może ten zapis w regulaminie sprawia, że nie trzeba tego robić.

 

Ambush:

 

Dostałam wyróżnienie w konkursie Prószyńskiego. Opublikowali mnie. Wszystko trwało długo, ale umowa i wypłata były jak trzeba.

W sumie Prószyński to znana marka, ale to wydawnictwo też nie jest byle sobie, bo niby działają od stu lat.

 

 

Dziwnie się czuje związku z tą sprawą.

 

Kto wie? >;

Regulamin:

 

1. Pełne prawa autorskie pozostają przy Uczestniku konkursu, jednocześnie zgłaszając pracę konkursową do konkursu Uczestnik udziela niewyłącznej, bezterminowej, bezpłatnej i nieodwołalnej licencji obejmującej Polskę i cały świat, która pozwala Organizatorowi na: 

a) publikowanie pracy konkursowej w formie druku i/lub w formie cyfrowej (w tym w sieci Internet, również w formie wideo lub w formie dźwiękowej), a w szczególności w “x”, w portalu x (x.com), x, w innych mediach i stronach internetowych wydawanych przez Organizatora, 

b) utrwalanie i zwielokrotnianie pracy konkursowej: wytwarzanie określoną techniką egzemplarzy, w tym techniką drukarską, reprograficzną, zapisu magnetycznego, cyfrową, a także w prowadzanie do pamięci komputera, 

c) obrót egzemplarzami, na których pracę konkursową utrwalono: wprowadzanie do obrotu, użyczenie lub najem, 

d) w zakresie rozpowszechniania pracy konkursowej: publiczne wykonanie, wystawienie, wyświetlenie, nadawanie, reemitowanie, a także publiczne udostępnianie w sposób, aby każdy mógł mieć do niego dostęp w miejscu i czasie przez siebie wybranym, w szczególności rozpowszechnianie za pomocą sieci Internet, 

e) przetwarzanie pracy konkursowej, jej redagowanie, fragmentaryzację, tworzenie opracowań, tłumaczeń, 

f) w przypadku powstania nowego pola eksploatacji, uczestnik poszerzy licencję na to pole bez dodatkowych opłat. 

2. Organizator może udzielać zezwolenia (sublicencji) zgodnego z punktem 1 osobom trzecim bez konieczności uzyskiwania osobnej zgody od Uczestnika (np. w celu umieszczenia „x” w sieciach dystrybucji cyfrowej, wykorzystania „x” na zajęciach szkolnych, itp.) 

3. Uczestnik oświadcza, że praca konkursowa jest wynikiem jego twórczości i nie narusza praw autorskich osób trzecich. 

4. W przypadku naruszenia przez uczestnika punktu 3, Uczestnik jest zobowiązany pokryć Organizatorowi wszelkie wynikłe z tego szkody i straty (w tym: koszty odszkodowań, koszty procesów sądowych). 

Kto wie? >;

Skryty, bardzo przykra sytuacja, ale, niestety, powszechna w środowisku wydawniczym. Nie wszyscy postępują w ten sposób, ale zdarza się to bardzo często i trzeba zachować stałą czujność. Obskoczyłam już kilka wydawnictw, głównie jako redaktor, i naukę z tego wyciągam taką, że zawsze trzeba domagać się umowy i w miarę możliwości trzymać jakąś kartę przetargową (np. nie wyślesz pliku z tekstem, dopoki nie dostaniesz umowy). W tym momencie zrobiłabym tak, jak sugeruje Golodh – upublicznij sprawę, zrób wydawnictwu najazd na social media, zostaw komentarze na insta czy fb. Kilka dni poślizgu to nic dziwnego, ale kilka miesięcy to już przesada.

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Ważne jest, że dla tych, którzy mieli zostać w czasopiśmie zostało obiecane honorarium (wysokość niepodana).

 

A ta informacja była w regulaminie? Bo jeśli była, to wtedy to chyba jednak zmienia postać rzeczy. 

It's ok not to.

    Uczestnik udziela niewyłącznej, bezterminowej, bezpłatnej i nieodwołalnej licencji obejmującej Polskę i cały świat, która pozwala Organizatorowi na:

Bezterminowej i nieodwołalnej? Oooj. Po poradę prawną zwróć się do beryla, ja tylko wpisuję cyferki w program, ale na moje oko wygląda to niekorzystnie. Dla Ciebie. Dla wydawnictwa bardzo korzystnie, bo dostało od Ciebie – explicite za frajer – pozwolenie na drukowanie Twojego tekstu gdziekolwiek bądź i kiedykolwiek bądź, a Ty nawet nie możesz tego pozwolenia odwołać.

    Dziwnie się czuje związku z tą sprawą.

Normalne. Dałeś się wydudkać. Na drugi raz będziesz ostrożniejszy.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Gravel, 

 

tylko w tym przypadku publikacja była nagrodą konkursu więc zbytnio nie miałem jak zachować żadnej karty przetargowej. 

Myślę, że najpierw spróbowałbym ostatni raz wyjaśnić to z nimi. a dopiero potem wyciągnąć ciężkie działa. 

Kto wie? >;

dogsdumpling:

 

z regulaminu:

 

 Autorzy opublikowanych w czasopiśmie prac otrzymają honorarium autorskie zgodnie z polityką wydawcy czasopisma. 

Kto wie? >;

Bezterminowej i nieodwołalnej? Oooj. Po poradę prawną zwróć się do beryla, ja tylko wpisuję cyferki w program, ale na moje oko wygląda to niekorzystnie. Dla Ciebie.

Też myślę, że najwięcej wniosłaby tu opinia beryla.

Nie wiem czy to będzie duże pocieszenie, ale bezterminową licencję można wypowiedzieć po pięciu latach:P Natomiast po przeczytaniu regulaminu mam wrażenie, że nie wygląda to najlepiej dla Ciebie (w sensie skrytego).

 

EDIT: Chociaż czytam teraz opinie prawne, że nabycie praw/licencji z regulaminu następuje po wypłaceniu nagrody. Ale to najlepiej beryla spytać.

Слава Україні!

Myślę, że najpierw spróbowałbym ostatni raz wyjaśnić to z nimi. a dopiero potem wyciągnąć ciężkie działa. 

Tutaj zachowujesz się jak człowiek uczciwy, ale i zakładający, że ma do czynienia z ludźmi uczciwymi. To może być błędne założenie. Pomów z berylem – to jest jego specjalność, o ile wiem.

 Autorzy opublikowanych w czasopiśmie prac otrzymają honorarium autorskie zgodnie z polityką wydawcy czasopisma. 

To jest mało konkretne – odsyła do innego dokumentu. Masz do niego dostęp?

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

To jest mało konkretne – odsyła do innego dokumentu. Masz do niego dostęp?

Szukałem, szukałem i najwidoczniej nie mam.

 

Pomów z berylem – to jest jego specjalność, o ile wiem.

Dzisiaj napiszę do niego w wiadomości prywatnej.

 

 

Gdzieś tam liczę, że może w pewnym momencie wyślą mi wreszcie tę umowę, ale chyba to jedynie nadzieja.

Kto wie? >;

Nadzieja nie umiera nigdy, ale ludzie są śmiertelni. Ulubiona_emotka_Baila.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Bo wiecie debiut i te sprawy i w moim świecie wszystko było idealnie, ale prawda okazała się inna. 

Kto wie? >;

Normalna sprawa – każdy, kiedy wchodzi w nowe środowisko, jest onieśmielony, bo wie, że inni tutaj wszystko wiedzą, a on taki zielony. Musiałbyś być ostatnim psychopatą, żeby się nie bać. Sęk w tym, żeby się temu strachowi nie dać sparaliżować. Głęboki wdech. Nie święci garnki lepią. A nawet, gdyby, wydawcy nie są święci.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Ehh dziwny ten świat. 

Kto wie? >;

A ludzi dobrej woli wcale nie ma tak dużo. Niestety. Lajf is brutal.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

A, to już wiemy dlaczego w następnej edycji nie dają honorariów, ale vouchery :) 

Trochę mnie to zdziwiło bo byłem pewny, że trzeba załatwić przedtem wszystkie kwestie prawne, a tu nic nie podpisaliśmy

Strzelam w ciemno, że może chodzić o Uranię (a już po tym strzale w ciemno widzę cytowany przez Ciebie fragment regulaminu, wiec nawet na pewno). Jeśli tak, to zgłaszając się do konkursu akceptowałeś regulamin, w tym paragrafy 6 i 7, więc zgodę na publikację już udzieliłeś. Bo czytałeś przed wysłaniem zgłoszenia, prawda? ;P

Natomiast to oczywiście nie wyjaśnia opóźnień.

 

Mesembri:

 

Racja, zapomniałem o tym wspomnieć.

 

Wilk:

 

Widzę, że rozszyfrowałeś o kogo chodzi, ale nie dziwię się, bo wstawiłem tutaj regulamin.

Miałeś z nimi jakiś kontakt? 

Kto wie? >;

Urania – trochę jak nazwa apteki ;)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Wilk, 

 

czytałem, tylko, że w mojej głowie to wszystko wyglądało inaczej, eh

Kto wie? >;

Bo czytałeś przed wysłaniem zgłoszenia, prawda? ;P

https://instantrimshot.com/index.php?sound=rimshot&play=true Może małym druczkiem? :)

 

ETA:

Urania – trochę jak nazwa apteki ;)

… wut?

Ale serio – należy czytać, co jest napisane. Bo zwykle jest napisane nie bez przyczyny.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

I to nie był drobny druczek. Mało tego, to jest część regulaminu dotycząca nagród, a więc ta, którą wiele osób czyta w pierwszej kolejności.

 

Edit:

Miałeś z nimi jakiś kontakt? 

Dałeś aż nadto wskazówek: czasopismo z innej tematyki, opowiadanie z konkursu, publikacja opowiadań w środku roku :)

 

 

No wiem, samo wysłanie regulaminu było demaskujące. Zapytałem, bo ciekawe jak mieli inni, którzy również byli przez nich publikowani. Może tylko przesadzam i np dostanę umowę za rok, ale dostanę. 

Kto wie? >;

Napisałem, wyjaśniając moje zagubienie. Pani odpisała dość szybko przeprosiła i przesłała umowę. Sprawę uważam za zamkniętą. Dzięki wam za radę i pomoc. Były pomocne, zawsze dobrze usłyszeć coś od osoby bardziej doświadczonej :)) 

Kto wie? >;

Dobrze widzieć nieporozumienia, które zostają wyjaśnione.

Zgodzę się. :)) 

Kto wie? >;

A, tak.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Skoro już nazwa została zdemaskowana to może zdemaskuję, że nie tylko Skryty spotkał się z opisanymi praktykami, niżej podpisany takoż.

W komentarzach robię literówki.

Nowa Fantastyka