- Hydepark: Ustąp miejsca czytającemu

Hydepark:

Ustąp miejsca czytającemu

Ludzie czytający książki bez wątpienia należą do elity społeczeństwa. Niestety, w tym przypadku należenie do elity nie łączy się z jakimikolwiek przywilejami. Wręcz przeciwnie. Miłośnicy słowa pisanego napotykają w uprawianiu swej pasji liczne trudności. Od cen książek i ich dostępności poczynając a na braku akceptacji społecznej kończąc.

Prześladowanie czytających jest szczególnie jaskrawo widoczne w środkach komunikacji masowej opanowanej przez trzy typy podróżnych: miłośników medytacji (lub filozofii) potrafiących patrzeć pustymi oczyma w jeden punkt przez dwadzieścia minut jazdy; członków Klubu Opowieści Banalnych (występują w grupach minimum dwuosobowych) opowiadających sobie ze szczegółami jak wstali dzisiejszego poranka lub co Mariola wyczyniała wczoraj na imprezie; i melomanów rzadko mających na tyle dobre słuchawki, by osoba siedząca obok nie wiedziała jaką lubią muzykę.

Wszyscy ci ludzie zajmują miejsca siedzące, mimo że to co robią podczas jazdy nie wymaga pozycji siedzącej. Natomiast jak ważna jest odrobina komfortu dla osoby czytającej książkę wie każdy, kto próbował czytać w autobusie np. „Lód" Jacka Dukaja , trzymając książkę jedną ręką a drugą trzymając się poręczy.

Zarządzający środkami komunikacji masowej nie dbają o czytających tak, jak o matki z dziećmi, inwalidów i ludzi starych.

Pora to naprawić! Dlatego przyklejajmy w każdym autobusie, tramwaju, wagonie metra lub pociągu podmiejskiego nalepki „Ustąp miejsca czytającemu" w 3-5 najlepiej nadających się do czytania miejscach (przy oknie, pod źródłem światła, nie za blisko drzwi).

Jeśli pojazd nie jest jeszcze oklejony, lub wszystkie miejsca dla czytających są już zajęte i wykorzystywane zgodnie z przeznaczeniem używajmy „wizytówek" z miniaturą nalepki.

 

Nalepka i „wizytówka" w jakości do wydruku jest tu: http://www.ustapczytajacemu.xt.pl/ lub tu: http://www.facebook.com/pages/Ustap-miejsca-czytajacemu/128026623926986?v=photos&ref=ts

Komentarze

obserwuj

Niestety nie poprę tej jakże szlachetnej inicjatywy ;)

Bez przesadyzmu, jak ktoś chce poczytać w środkach komunikacji to nie bierze 'Lodu', tylko np. elastyczną NF ;)
Prędzej bym rozklejał wlepki "Kup sobie lepsze słuchawki" albo "Mam w dupie co lubisz słuchać" ;)

Pozdro,
Snow

PS Poza tym miejsca ustąpić z tak prozaicznej przyczyny mogłaby tylko osoba wyjątkowo światła, ale takie zazwyczaj same czytają ;) 

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

Idiotyczna inicjatywa. Czemu? Bo polak cffany jest, i jeśli coś takiego odniesie sukces, to ludzie zaraz zaczną zabierać książki do autobusu/pociągu, byle tylko ktoś miejsca ustąpił.

No i, jak stwierdził trafnie Snow: miejsca ustąpić z tak prozaicznej przyczyny mogłaby tylko osoba wyjątkowo światła, ale takie zazwyczaj same czytają.

 

Poza tym, nie wiem skąd się biorą wszelakie statystyki czytelnictwa w Polsce, ale za moich czasów (brzmi jakbym miał z 60 lat... Cholera. Mam.) w pociągowym przedziale 3/4 osób coś czytało. A nierzadko i ci stojący.

Ale słuchając "opowieści banalnych" dostaje się czasem takie dialogi, jakich w życiu by się samemu nie wymyśliło! Przykład z drogi do pracy, rozmawiają dwie dziewczyny ubrane na różowo-fioletowo-srebrno, z paznokciami dłuższymi niż palce:

- Ja to nienawidzę tego kraju. Jak tylko zdam maturę, to biorę kredyt i spieprzam z tego kraju na zawsze.
- A jak potem spłacisz ten kredyt?
- Jak pojadę za granicę, to rodzice będą spłacać, a ja to w dupie będę miała.
- Aha. A gdzie pojedziesz?
- No do Ameryki. Tam będę zarabiać tyle samo co w Polsce, tylko że w dolarach.
- A znasz kogoś w Ameryce?
- No, mam tam ciocię i wujka. Mieszkają w Tenessee. Ale to chyba nie jest państwo...

Szczytna inicjatywa :) Ja zawsze czytam lub usiłuję czytać w tramwaju, więc przydałoby się takie miejsce :) Myślę jednak, że nie spotkałoby się to ze zrozumieniem ogółu :P Ale jak by wzrosła sprzedaż książek!!!

Jak dla mnie zatłoczony wagon tramwaju albo autobus, gdzie zwykle panuje zgiełk i zamieszanie nie jest wymarzonym miejscem do czytania i czasami dziwią mnie osoby, które sprawiają wrażenie jakby bez tej książki nie wytrzymałyby dwudziestu minut podróży.

@ domek - wiesz, jazda autobusem/tramwajem raczej mnie nie wzbogaca. Wręcz przeciwnie, jest to strata czasu. Więc jeżeli codziennie podróż tam i z powrotem do pracy zajmuje mi 80 minut, to łącznie tracę 6 godzin tygodniowo na gapienie się w okno! Więc jeżeli mam okazję zrobić w tym czasie coś sensownego, to robię ;) Pisać raczej się nie da, bo trzęsie, więc zostaje czytanie. Nie zawsze, bo czasami jest tłok, a czasami to ja ustąpię komuś miejsca, i nie wszystko, bo rzeczywiście czasem ciężko się skupić (dlatego te cięższe rzeczy zostawiam sobie do poczytania w domu), ale zawsze jest to jakieś wykorzystanie tych 6 straconych godzin... no nie?

Uo-rany, wspaniałe! Masz pełne poparcie moje i moich wyznawców!

@Mortycjan
Poza tym, nie wiem skąd się biorą wszelakie statystyki czytelnictwa w Polsce, ale za moich czasów (brzmi jakbym miał z 60 lat... Cholera. Mam.) w pociągowym przedziale 3/4 osób coś czytało. A nierzadko i ci stojący.

Bo ci nieczytający nie jeździli pociągami, tylko BMW. Siedząc.

Elita kojarzy mi się z wąską specjalizacją, co w przyrodzie owocuje szybkim wymarciem przy zmieniających się warunkach środowiska naturalnego.
Wśród socjologów nie ma zgody co do tego, czy elita jest grupą społeczną. Współczesne podejścia skłaniają się raczej ku stanowisku, że elicie brak takich cech grupy jak wewnętrzna organizacja, odrębność czy więź. 

Dreammy, tracisz 6 godzin tygodniowo, to zwróć ile tych godzin uzbiera się przez całe lata :) Nie no, masz rację, ale głównie chodziło mi o to, że w moim przypadku i tak tracę czas, usiłując się skupić na czytaniu, dlatego dużo przyjemniejszą formą relaksu jest odcięcie się od hałasu, zakładając na uszy słuchawki.

Czytanie w zgiełku komunikacji miejskiej... brr... W pociągu to ja rozumiem.
A akcja moim zdaniem głupia. Bez przesady może...

Poza tym, nie wiem skąd się biorą wszelakie statystyki czytelnictwa w Polsce, ale za moich czasów (brzmi jakbym miał z 60 lat... Cholera. Mam.) w pociągowym przedziale 3/4 osób coś czytało. A nierzadko i ci stojący.
Nie wiem jak to wyglądało 40 lat temu, ale w tych czasach w przedziale czytają praktycznie wszyscy.
"Czytający książki to elita społeczeństwa" -- no naprawdę, rozbawiło mnie to wielce.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Zapomniałem napisać w poście powyżej...
"Prześladowanie czytajacych..."
Nie wiem czy sam to wymyśliłeś, ale jeśli tak, to naprawdę - w połączeniu z tym stwierdzeniem o elicie -- widać, że masz talent. Załóż kabaret.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Prawdę mówiąc, niespecjalnie przemówiła do mnie ta inicjatywa. Wymuszanie tego jakimiś głupawymi akcjami to już łagodniejsza forma terroryzmu. Osobie starszej ustąpię. Ustąpię osobie chorej. Kobiecie ustąpię. I nie potrzeba mnie będzie do tego zachęcać. Ale komuś z książką w garści ustąpię jeśli będę chciał. Różnej maści naklejki, plakaty czy napisy na szybach, wiodą do ostracyzmu, a to już bezczelność. Żeby nie uzyć dosadniejszego określenia.

Zdarzy mi się czytać w środkach komunikacji, ale wyłącznie pod warunkiem, że znajdę sobie wolne miejsce. Jeśli pojawi się osoba, której ze względu na wiek, czy stan zdrowia trzeba wypada ustąpić, natychmiast zamykam książkę. Czułbym się nie komfortowo, zmuszając kogoś do ustąpienia mi miejsca tylko dlatego, że mam kaprys sobie poczytać.

 

Jednakową porcje sensu i przyzwoitości niosłaby akcja: "Chcę się zdrzemnąć. Ustąp mi miejsca!"

I jeszcze jedno. Klasyfikacja, której poddano podróżnych w pierwszym poście, to już nawet nie bezczelność, lecz zwykłe chamstwo. Osobę, która jej dokonała, trudno uznać za członka "elity".

Hmm... czy tylko ja potraktowałam tę inicjatywę jako żart? A to na serio było? Ups... ;)

...raczej sarkazm. A co do pomysłu - gdybym zobaczył taki piktogram w tramwaju, nie potraktowałbym go poważnie. Pewnie tak samo jak inni. Trudno byłoby nie wziąć go za żart albo prowokację. Szczególnie, jeśli by wisiał obok ulotki: "Nie bądź karp - nie daj się złowić".

Heh. Ludzie patrzą na mnie jak na dziwaka jak czytam w tramwaju, albo autobusie. Szczególnie jak jedną ręką trzymam książkę, drugą poręcz, kartki przewracam twarzą. Nie pomaga jak książka jest zabawna i śmieje się sam do siebie. Fajna akcja, ale trzeba podejść do niej z przymrużonym okiem.

To nie jest pierwsze miejsce, w którym ktos zamieszcza ten "apel". Jeśli to żart, jego miejscem są działy przeznaczone dla żartów na różnorakich forach, nie osobne wątki. Bo wtedy mam prawo sądzić, że to jednak serio.

Torebka, a co właściwie jest chamskiego w tej klasyfikacji. W autobusach nie brakuje, zaspanych półzombi, szczebiocących kobiet i hałaśliwych typków, ani (a żeby ich...) puszczających muzykę z komórki na cały głos. Co tu jest takiego niesmacznego? 

Rigante, to czy ja sobie usiądę i będę patrzył przez dwadzieścia minut w jeden punkt nie oznacza jeszcze, że w mojej głowie nie będzie się kłębiło milion myśli, a temu, kto stoi obok z książką pod pachą jajco (za przeproszeniem naszego didżeja) do tego. Jeżeli będę sobie chciał pogadać w trakcie jazdy z kimś obok o dupie Maryni, dokładnie tyle samo do tego wspomnianemu bidokowi, co to nie może sobie usiąść i poczytać. Jak tak bardzo mu się chce czytać, a brak wolnego fotela, niech usiądzie na podłodze. A może kierowca ma mu ustąpić miejsca?

Tamta klasyfikacja jest obrzydliwie tendencyjna: rzeczywiście według niej czytający to absolutna elita umysłowa, reszta zapełniajaca pojazd to nikt przez duże 'N'.

Co wy wymyślacie z tymi elitami. Jeżdżę środkami komunikacji miejsckiej dziennie około 2 godzin i ludzi czytających jest dosyć sporo (nawet jeśli pominąłbym ludzi czytających gazety i kolorowe czasopisma).

Poza tym... czy aby czytać trzeba od razu siedzieć? Ja zawsze mam pod ręką książkę a w słuchawkach ulubioną muzykę. Jak jest miejsce, siadam i czytam, słucham muzyki jednocześnie, bo wolę to niż hałas. Jak miejsca nie ma, łapię poręcz jedną łapą, książkę drugą i po prostu czytam. Nie jestem kaleką, nie muszę być wygodnicki. Zdarzało mi się czytać w pociągu śródmiejskim w takim tłoku, że każdemu przypadał średnio metr kwadratowy powierzchni do stania, bez możliwości złapania za cokolwiek. A co, czytam, zamiast marnotrawić cenny czas.

Co do inicjatywy - kretyńska. Ale jakbym zobaczył takowy piktogram w autobusie, nie obraziłbym się, po prostu wziąłbym to za żart. 

Popieram inicjatywę: "Mam w dupie co lubisz słuchać"  :D


Jak mi czyjeś głośne słuchawki przeszkadzają w czytaniu to proszę o ściszenie (no dobra, raz poprosiłem - ale za to człowiek posłuchał :)

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Głośne słuchawki to pół biedy. Problemem jest brak słuchawek i puszczanie muzyki prosto z komórki. 

A ja w autobusach potrafię gapić się przez 20 minut w przestrzeń... nie czytam, bo dostaję wtedy choroby lokomocyjnej.

Patrzenie pred siebie jakoś ułatwia mi Myślenie. Czytanie przeszkadza, bo narzuca temat

Myślenie bywa tak zajmujace, że potrafie nagle znieruchomieć i całkiem tracić poczucuie czasu.

@Nitra, ja tak samo.
Czasem nieruchomieję w trakcie rozmowy i zaczynam gapić w przestrzeń. Ale nie za często, widać nie myslę za dużo.

Niedobre! Ustąpcie miejsca czytającemu!

 

;)

Ulotki?

Ja sie dziwie, że ktoś w naszym, polskim pks`e jest w stanie coś czytać. Przecież to trzęsie, kołysze się, skuta, zgrzyta, warczy i grozi rozpadnięciem się :/

W autobusie wole słuchać muzyki lub audiobuka :)

Odświeżę tego suchara, bo fajny i chrupiący ;).

Takie nalepkowanie traktuję jako przedni żarcik (choćby po to, aby uzmysłowić rodakom, że istnieje taki rodzaj człowieka, jak homo bibliofilius). Cegieł w środkach komunikacji raczej nie czytam (chyba, że zamierzam popełnić zbrodnię doskonałą ;) ), ale w torbie mam zawsze jakieś czytadło na wszelki niewielki (np. długą kolejkę w urzędzie/banku; długą jazdę po wybojach). Toteż czytanie w warunkach ekstremalnych nie jest mi obce, wręcz od jakiegoś czasu traktuję to, jako rodzaj wyzwania. Im bardziej ekstremalne warunki, tym wyższy stopień wtajemniczenia. Niekiedy, żeby zdobyć więcej punktów doświadczenia i szybciej wbić kolejny lewel, załączam muzyczkę. Chaos musi być i basta!

Chaos rządzi!
Ale niekoniechnie przy czytaniu...

PS: Wbrew pozorom nie jesteśmy w grze.


Ludzie czytający książki bez wątpienia należą do elity społeczeństwa


Ok, w tym miejscu przestałem czytać. Jezusie, za kogo niektórzy się mają...

Nowa Fantastyka