- Hydepark: Nie-konkurs (Trzy książki po zagładzie)

Hydepark:

inne

Nie-konkurs (Trzy książki po zagładzie)

Komentarze

obserwuj

Zastrzegam – to nie jest konkurs! To ćwiczenie. Jedyną nagrodą jest mądrość (niekoniecznie jakoś dużo, ale to już nie ode mnie zależy).

 

Betowanie dozwolone, anonimowanie nie, objętość dowolna, ale miejcie litość.

 

 

Po wrzuceniu tekstu, który linkujemy tutaj (w wątku), wrzucający nominuje następnego frajera szczęściarza. Nominowany powinien przedstawić swój tekst w ciągu dwóch miesięcy kalendarzowych. Jeśli tego nie zrobi, daje fant. Można też wrzucić tekst bez nominacji (bo może ktoś by chciał). Naturę fantu ustalamy wszyscy, tutaj w wątku. Zachęcam do komentowania tekstów – ja na pewno przyjdę, ale niekoniecznie od razu (gdybym nie przychodziła dłużej, przypominajcie).

 

A oto zadanie niekonkursowe:

 

Weź z własnej półki trzy książki, które dobrze znasz: jedna z nich musi być powieścią albo zbiorem opowiadań, pozostałe nie muszą. Książki muszą być różnych autorów (trzech różnych autorów, tj. każda innego). Nie dopuszczamy Biblii, zaraz zobaczycie dlaczego.

Opisz świat, w którym kilkaset lat przed rozpoczęciem fabuły nastąpiła Katastrofa (dowolna) i przetrwały ją tylko te trzy książki. Na tych trzech książkach odbudowano cywilizację. I co teraz?

 

Szczegóły:

w ćwiczeniu chodzi o to, żebyście coś odkryli, i dlatego nie powiem, co to ma być (bo zaraz byście zapomnieli – zapamiętuje się to, co się samemu odkryło);

świat przed katastrofą ma być nasz (książki mają być prawdziwe, do kupienia w dowolnej księgarni) – ale natura katastrofy jest dowolna. Zderzenie wymiarów ze światem smoków będzie jak najbardziej w porządku;

z trzech książek co najmniej jedna musi być beletrystyką, pozostałe mogą być nawet podręcznikami: od statystyki po historię, od poradnika ogrodniczego po "Proslogion" – myślałam, żeby wymóc, żeby jedna była tomem poezji, ale to by było dla większości za trudne (oczywiście, jeśli ktoś chce, to będzie miał dodatkowe prawo do chwały) – należy je wymienić w przedmowie;

trylogie i tym podobne liczą się jako jedna książka, o ile potraficie udowodnić, że było co najmniej jedno wydanie jednotomowe (np. mam jednotomowe wydanie "Trylogii kosmicznej" – czyli się liczy) – wystarczy link na LC;

ale muszą być książki – zakładamy, że w Katastrofie wszelką elektrykę nieodwołalnie trafił szlag.

 

 

Prawem organizatora jako pierwszych nominuję dwóch jakże mądrych i wszechwiedzących panów:

 

cezarego^2 i Jima!

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

W sumie to, Tarnino, postawiłaś mnie przed faktem dokonanym... Niemniej:

 

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

A to zacna, ciekawa inicjatywa jest.

Ja czas pozwoli, to też pozwolę sobie coś naskrobać, może ktoś przeczyta ;-)

Weźmiemy powiedzmy któreś Fantastyczne Pióra, co by stworzyć politeistyczny panteon, takiego Valisa, by potomni mogli się spierać, co autor miał na myśli i Wiedźmina, by mężczyźni mieli wzorzec do naśladowania (a i śmiertelność wśród bohaterów wzrośnie) ;-)

(To póki co tylko koncept, ale nie miałem gdzie zapisać, wybaczcie ;-) )

 

Pozdrawiam!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

No i Necronomicon. Całe szczęście, że został wydany w jednym tomie

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Kometa nad Doliną Muminków, Historia doktryn politycznych i prawnych i Witajcie w Rosji. Myślę, że tak to ogarnę, ale to dopiero wstępna koncepcja... ;>

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

Życzę powodzenia jurkom, gdy ktoś wybierze: 

 

Karol Marks, Myśli. Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy Seria: Biblioteczka Aforystów (67str.), 1980. ISBN 830600289X.     

Karl Raimund PopperW poszukiwaniu lepszego świata (297 ss.), rok 1997, Książka i Wiedza

Tristram Hunt: Fryderyk Engels. Komunista we fraku. Warszawa: Świat Książki, 2012. ISBN 978-83-7799-476-4.

 

Żadnej z tych pozycji nie czytałem. Tak mnie naszło. Nie wystartuję, za trudne. Sorry :)

 

O, ciekawe. Była jedna książka, w której faktycznie tak zrobili (nie mogę powiedzieć, jaka, bo spoiler będzie o mocy Car-bomby :P).

Show us what you've got when the motherf...cking beat drops...

Ha, wiedziałam, że Mistrza Lata ożywia duch sportowy :D

    Ja czas pozwoli, to też pozwolę sobie coś naskrobać, może ktoś przeczyta ;-)

Cieszę się ^^ (Valis forever!)

    Życzę powodzenia jurkom, gdy ktoś wybierze

Miśku, żadnych oficjalnych jurków nie ma (ja tylko tak, bo rzuciłam pomysł XD), a taki zestaw nie przejdzie, bo chyba nie ma w nim powieści ;)

     Nie wystartuję, za trudne.

Oj, dałbyś radę heart

 

ETA:

Była jedna książka, w której faktycznie tak zrobili

Akurat dla mnie bezpośrednią inspiracją był Doctor Who ^^ ale pomysł wydał mi się płodny.

 

ETA 2:

 

A, i – od Katastrofy minęło kilkaset lat i ludzie mogą już coś nowego pisać, tylko z dawnego świata nie mają nic ponad te trzy książki.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Hmm, Tarnino, a co rozumiesz przez ,,opisz świat”? :D Po opisywanie idzie mi nieźle, sklejanie opisów fabułą – tragicznie. :P

Show us what you've got when the motherf...cking beat drops...

Hmmm... ja też tak mam, nie ma problema. Co powiesz na relację podróżnika międzywymiarowego? :D Da radę?

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Brzmi nieźle. :)

Show us what you've got when the motherf...cking beat drops...

Tak dla przypomnienia :)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Dwa miesiące minęły...

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Napiszę wprost: zapomniałem. 

 

Postaram się coś skrobnąć w drugiej połowie czerwca, ale nic nie obiecuję 

Jak opisał mnie pewien zacny Bard: "Szyszkowy Czempion Nieskończoności – lord lata, imperator szortów, najwspanialsza portalowa Szyszunia"

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Pisze się, nie trąb ;-)

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

yes (Zdradź swój sekret...)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Tarnino, mogłaś się coś założyć. Że tego się nie da napisać. Nałogowcy by się złapali.

 

Zwracam uwagę na brak symetrii, wymieniłaś tylko Biblię, lepiej to skategoryzować. Np. Biblia, Koran nie, a mitologia grecka już tak, albo żadnej mitologii i sag – ale jeśli powieść jest oparta na sagach, albo opisuje wycinek Biblii, brrr, robi się zawikłanie w definicje.

 

Przepraszam, ale wyobraziłem sobie świat, w którym już dawno nie ma rowerów, a przypadkowo książka “Zinn i sztuka serwisowania roweru górskiego” stała się nową księgą wyroczni. Znaczenie słów takich jak “łożysko” “pedał” “konus” “sztyca” zostało zagubione i przeinaczone, a wyrwane z kontekstu zdania są wypowiadanie przez arcykapłanów i dyktatorów. Tylko nijak nie będę miał czasu tego napisać. Niemniej wstrząsnęłaś moją wyobraźnią :P

Mitologia grecka, ale nie po prostu, tylko spisana przez kogoś ;) Mam tu bardzo konkretną sprawę na myśli XD

Przepraszam, ale wyobraziłem sobie świat, w którym już dawno nie ma rowerów, a przypadkowo książka “Zinn i sztuka serwisowania roweru górskiego” stała się nową księgą wyroczni.

Nie przepraszaj, tylko pisz :)

Tylko nijak nie będę miał czasu tego napisać.

Królestwo za TARDIS!

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nie przepraszaj, tylko pisz :)

W sumie na ten wątek i tak nikt nie zagląda, więc mogę krótko wyjaśnić grozę/groteskę/horror sytuacji literackiej: obiecałem Finkli to poszukiwanie Boga Rozsądku w opowiadaniu, i zacząłem to pisać... no i zwykle szybko mogę ocenić, jaka jest objętość czegoś, co nazywam łukiem fabularnym (lubię to określenie, bo on się wnosi, a potem opada). A teraz tylko widzę, że będzie więcej niż 200k. A nie ma sensu pisać opowiadań na 200k. Trzeba książkę. Bo ten rozsądek jest tak... trudno znaleźć. Jakby czytelnicy chcieli jakiegoś innego boga, to i w 10 k by się zmieściłolaugh I dlatego pisanie opowiadania o książkach, oraz równoczesne pisanie książki byłoby nierozsądne. Bardzo nierozsądne XD

Łoooo... zdradź swój sekret XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Tarnino, nie ma żadnego sekretu. Nie wiem, czy przeczytałaś wszystkie części Żaby, czy jesteś kryptoczytelniczką cyklu, ale w ostatniej zgładziłem wszystkich bohaterów. W epilogu Edan, Irtil, Ortek i Beht pojawili się jako dzieci – przemieleni przez Ścieżki Dusz odnaleźli kolejne wcielenia, a bogowie z jakiś przyczyn nagięli zasady i ponownie połączyli ich ze sobą. Mają nawet niedźwiedzia Burego, w podobnym wieku (niecałe jedenaście lat), czyli już dorosłego.

W tym miejscu wystartowałem z fabułą opowiadania, które miało być krótkie. Ale potem się wkurzyłem, że zawsze bóg pojawia się w Żabie jak Filip z konopii, zadaje bohaterom jakieś zagadki albo im grozi, a potem znika. Brak jest drugiej warstwy, systematyki boskiego panteonu, a całość wygląda tak, jak w poradniku jak nie pisać: bo im bogowie kazali (wyrabianie wierszówek, sama to pisałaś).

Młodzi bohaterowie wydawali się świetni, żeby ruszyć temat, ponieważ mogą zadawać głupie pytania, a czytelnik poznaje świat razem z nimi. Tylko znów liznąłbym kawałeczek świata, a czytelnik i tak by zapomniał, co było w poprzednim kawałku.

Więc są młodzi bohaterowie, jest dystans i autoironia z Żaby, tylko w pełnym metrażu. Być może dam pierwszy rozdział jako oddzielne opowiadanie, ale na tym koniec, bo tekstu zrobi się za dużo, żeby go przejrzeć w formule “forumowej” (brr, aliteracja).

Wymusił to poniekąd sam Bóg Rozsądku, który w tym świecie nie ma takiego posłuchu, żeby pokazać go w oderwaniu od reszty.

Kaplicy czy ołtarza Boga Rozsądku próżno było szukać. Nie należał ani do bogów hojnych, ani modnych, ani nawet surowych. W Byczyrogu nie pamiętano nawet jego imienia, a jedynie pełnioną funkcję. Dla kapłanów był kolejną pozycją na długiej liście, którą musieli wymamrotać co rano. Edan kiedyś uczył się, do której ćwiartki starych świątyń przynależy bóstwo, ale zdążył już zapomnieć. Intuicja mówiła, że jego miejsce jest w tej najbardziej zatłoczonej, czyli południowej, bo był związany z dojrzałością. Po wczorajszej kłótni z matką naszła go jednak myśl, że należałoby go szukać w raczej zachodniej części, bo rozsądek do dorosłych przychodził tuż przed śmiercią, albo nie objawiał się im w ogóle. W zasadzie powinien zwrócić się do samego Rozsądku – ten podpowiadał jednak uparcie, że nawet jeśli jego podobiznę ktoś z obowiązku umieścił w świątyni, to została dawno zagubiona lub tak obrosła kurzem i sadzą, że przy remoncie użyto jej jako maszkarona.

Zarys fabuły jest taki, że bohaterowie zauważą, że w ich świecie rozsądek szwankuje. Potem dowiedzą się, że bóg po prostu się zagubił i zastępuje go nastolatek, równie przerażony swoją funkcją, co bohaterowie przygodami. Wyruszą na poszukiwanie Rozsądku, ale na końcu okaże się, że nawet bez rozsądku świat dalej się toczy, nastoletni bóg sprawdzi się całkiem nieźle, choć zupełnie nie spełni oczekiwań bogów i ludzi. Bo nie trzeba spełniać oczekiwań, tylko robić najlepiej to, co się potrafi. A żeby czytelnik się w tym nie gubił i nie kwękał na wydumaną motywację, młody Edan będzie ratował swojego ojca z niewoli, metodami zupełnie nierozsądnymi. I każdy z bohaterów, łącznie z niedźwiedziem, będzie miał swoje narracje, bo na to narzekali czytelnicy.

I to tyle. Nie lubię pisać o rzeczach, które zaczynam, bo mogę ich nie skończyć. Ale akurat tym mogłem się podzielić.

W sumie na ten wątek i tak nikt nie zagląda

GIF-y z serii Monty Python Nobody Expects The Spanish Inquisition | Tenor

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

 

... zasadniczo chodziło mi o sekret pisania czegokolwiek...

    Nie wiem, czy przeczytałaś wszystkie części Żaby

Jeszcze nie...

    zauważą, że w ich świecie rozsądek szwankuje

Problem logiczno-ontologiczny – na jakiej podstawie to zauważą? Bo, że coś szwankuje, można stwierdzić tylko przez porównanie z wzorcem.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

... zasadniczo chodziło mi o sekret pisania czegokolwiek...

To proste. Czas poświęcony na obrazki i marudzenie poświęcasz na pisanie.

Ha! Odezwał się ten, co zamiast pisać książkę, pisze ten tekst. Ale bez forum nie było by książki itp itd.

A problem ontologiczno-logiczny owszem, jest, ale najpierw zauważa go czytelnik*, a bohaterowie rzeczywiście nieco późno.

*niestety, muszę delikatnie sugerować czytelnikowi, że coś jest nie tak. Czytelnik również może tego nie zauważyć i dziwić się, że bohaterowie w ogóle muszą czegoś szukać, bo ich świat działa przecież o niebo lepiej, niż świat wokół czytelnika.

Żaden z nich nie jest wzorcem.

Tarnino, przez Ciebie myśli mi się zagięły w pętelkę. Poszukam kombinerek i wrócę.

 

W sumie na ten wątek i tak nikt nie zagląda

GIF-y z serii Monty Python Nobody Expects The Spanish Inquisition | Tenor

 

Porca miseria! Tarnino, chowamy te heretyckie księgi, Inkwizycja nadciąga!

    Czas poświęcony na obrazki i marudzenie poświęcasz na pisanie.

Hę. Na to nie wpadłam :)

    A problem ontologiczno-logiczny owszem, jest, ale najpierw zauważa go czytelnik*, a bohaterowie rzeczywiście nieco późno.

Aaa, znaczy się, to tak specjalnie?

    Żaden z nich nie jest wzorcem.

Wzorcem jest świat platońskich idei :)

    Porca miseria! Tarnino, chowamy te heretyckie księgi, Inkwizycja nadciąga!

Czarna legenda jest bardziej przesadzona niż moja trawa cytrynowa (trzeba jej było włożyć pałeczkę nawozu... teraz jest zielona ^^), a mizerii nie robi się z wieprzowiny :D

 

ETA: co do niemarnowania czasu na obrazki...

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

a mizerii nie robi się z wieprzowiny :D

Kiedy patrzę na nowy obrazek Zakapiora, mam wrażenie, że zamiast uczyć się hiszpańskich przekleństw, powinienem spytać “Do you come from a land down under?”.

Starożytne księgi podpowiadają, że trzeba mu wtedy dać Vegemite sandwich, bo inaczej się obrazi. Czy mamy taki artefakt na składzie, czy muszę wysłać bohaterów jakiegoś opowiadania na poszukiwanie?

Mamy:

 

Balon stratosferyczny – gratis!

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Gdyby coś je zjadło, byłaby fantastyka :)

Zamierzałem napisać coś w stylu “Tarnino, czy zauważyłaś, że mogłabyś zamiast wyszukiwać ten obrazek stworzyć co najmniej ¼ bohatera opowiadania?”.

A jednak nie. To będzie herezja, ale wolę obrazki niż marudzenie. A ten był bardzo zabawny!

 

I żeby nie był zupełnie off-topic: zagłada może tak wyglądać. Świat pochłaniają obrazki. Zagłada nie jest wojną, ludzie zatracają się w obrazkach. Obrazki zajmują miejsce na serwerach, przechowywanie i przesyłanie obrazków wymaga energii. W końcu następuje jeden wielki black-out, a ludzie na głodzie obrazków zmieniają się w bestie. I uratują ich tylko te trzy książki :)

czy zauważyłaś, że mogłabyś zamiast wyszukiwać ten obrazek stworzyć co najmniej ¼ bohatera opowiadania

Eeee... nie, raczej bym nie mogła. :)

W końcu następuje jeden wielki black-out, a ludzie na głodzie obrazków zmieniają się w bestie. I uratują ich tylko te trzy książki :)

Dobre, dobre...

 

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Eeee... nie, raczej bym nie mogła. :)

No w ogóle nie, a potem piszesz cudne opowiadanko. Ale mogę Cię wreszcie przypisać do szufladki z etykietką “genialna maruda”. Wiesz, faceci muszą mieć szufladki, kategoryzować, bo się gubią.

 

Dobre, dobre...

Temat “ciężaru” wymiany grafiki przez social media nie był jakoś chętnie podejmowany przez SF, chyba że się mylę, Ty jesteś bardziej “oczytana” :) Można znaleźć opinie psychologów, ale nie techników i inżynierów. A zużycie zasobów (surowców, energii) z tym związane staje się istotnym problemem.

Ale mogę Cię wreszcie przypisać do szufladki z etykietką “genialna maruda”.

Gdzieś Ty geniusza widział? XD

Temat “ciężaru” wymiany grafiki przez social media nie był jakoś chętnie podejmowany przez SF

Chyba jest dość nowy. Pole do obsiania ^^

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Mamy:

Balon stra­tos­fe­rycz­ny – gra­tis!

Czy chcę wiedzieć, co to ten Vegemite? xd

Dlaczemu nasz język jest taki ciężki

Nie wiem, chcesz? XD (To drożdże piwne.)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nowa Fantastyka