
Gorlomi~
Uskuteczniam właśnie redakcję mojej książki. Głównym założeniem jest wyrównanie stylu między wszystkimi trzema częściami, gdyż napisanie całości zajęło mi ponad półtora roku i różnice pomiędzy pierwszymi a ostatnimi rozdziałami są dość drastyczne. Poprawiam przy tym również błędy – i stąd właśnie kwestia tytułowa.
Zauważyłem, iż zdarzało mi się popełniać całkiem sporo aliteracji, przy czym część z nich była już zupełnie zwyrodniała (”powiedziała Gośka, poklepując ją przyjacielsko po plecach”), ale mam wątpliwości co do momentu, w którym aliteracja faktycznie staje się błędem stylistycznym. Ogólnie staram się unikać sąsiedztwa dwóch wyrazów zaczynających się tą samą literą (a szczególnie głoską), ale nie chciałbym popaść przy tym w paranoję i szukać na siłę zamienników do np. “przypaliła papierosa”. Czy są jakieś ogólnie uznane standardy, czy powinienem kierować się raczej brzmieniem frazy i szeroko pojętym poczuciem dobrego smaku?
Z góry dziękuję za sugestie.
Hej, nie wie :), ale wiem, że Tarnina wie. Można napisać zapalił papierosa albo zwyczajnie zapalił. Czasem pisze markę papierosów – zapalił PallMalla. W ojej ocenie, jeśli mam wybrać drewniane zdanie, a zadanie z aliteracją, to wybieram to drugie :). A mam prośbę, jak już zaczniesz wysyłać tekst do redakcji to daj znać, jak wygląda kontakt z nimi. Kiedyś był taki wątek, ale może już jest nieaktualnych. Chodzi mi o to czy odpowiadają i po jakim czasie :). Powodzenia :)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Aliteracja nie jest błędem. To środek stylistyczny tak samo jak metafora czy onomatopeja. W języku polskim występuje naturalnie.
Kiedy staje się niezręcznością stylistyczną? – nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi, ale jeśli coś jest trudne do wymówienia, zaburza płynność czytania, zwraca na siebie uwagę (a nie było to zamierzeniem autora) wtedy warto przeformułować fragment.
It's ok not to.
Bardzie, ogólnie się zgadzam, ale jeśli chodzi o ten konkretny przypadek, to “zapalić” nie zawsze jest synonimem “przypalić” – a już całkiem wpadamy z deszczu pod rynnę, gdy przypalamy tego papierosa zapałką :)
Poza tym, przepraszam, jeśli wyraziłem się niejasno – ale nie będę wysyłał tekstu do redakcji, bo publikować książki nie zamierzam. Napisałem ją generalnie dla siebie (i dla jeszcze jednej osoby), ale i tak chcę doprowadzić ją do satysfakcjonującego stanu, bo wiem, że drugiej takiej książki prawdopodobnie już nigdy nie napiszę.
dogsdumpling, dziękuję – o to mi właśnie chodziło. Jeśli coś zgrzyta lub ogólnie nie pasuje, wywalamy, resztę tolerujemy. Tego się będę trzymał.
I z tymi słowy krewki pan Josek przypalantował panią Łaję w gambetę.
Aliteracja nie jest błędem. To środek stylistyczny tak samo jak metafora czy onomatopeja. W języku polskim występuje naturalnie.
Mmm, doprecyzuję tylko, że nie jest błędem sama w sobie – w kontekście każdy środek stylistyczny może być niewłaściwie zastosowany.
Kiedy staje się niezręcznością stylistyczną? – nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi, ale jeśli coś jest trudne do wymówienia, zaburza płynność czytania, zwraca na siebie uwagę (a nie było to zamierzeniem autora) wtedy warto przeformułować fragment.
Nic dodać, nic ująć.
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Tarnina – :) Widziałem, że się zjawisz :)
Street Freighter – wszystko jasne, zatem powodzenia w dopieszczaniu tekstu :)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Aliteracja nie jest błędem. To środek stylistyczny tak samo jak metafora czy onomatopeja. W języku polskim występuje naturalnie.
Człowiek się całe życie uczy. Dzięki za wyjaśnienie, przydatne :)
Mmm, doprecyzuję tylko, że nie jest błędem sama w sobie – w kontekście każdy środek stylistyczny może być niewłaściwie zastosowany.
Co za ulga, wszystkie te poprawki jednak po coś były.
Pozwoliłem sobie przemówić, bo chyba aliteracja to najrzadziej wyłapywana przeze mnie kwestia. Tak odnośnie świadomego stosowania środków stylistycznych :)))
Również powodzonka Street Freighterze!
Aliteracja jest środkiem, nie błędem. Właściwe i niewłaściwe – oceny użycia środków stylistycznych? Kto ocenia, wg jakich kryteriów, czym czyta, czy czyta?
Każdy środek stylistyczny jest dozwolony w każdej ilości, warunek jest jeden rozszerzony (bunt) – ma się czytać dobrze, być opowieścią o nas, czasach i coś kłaść na półkę wyobraźni.
Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.
Nie znam się, ale się wypowiem :)
Wobec tylu autorytetów powyżej, cokolwiek mi troszkę głupio, troszkę się czuję jak ten Jaś z dowcipu powtarzający, że wie, co się zepsuło, że on wie, wie doskonale... Ale skoro już zacząłem tu się produkować, to mimo braku specjalistycznej wiedzy przedmówców, ośmielę się cosik napomknąć o praktyce, którą sam stosuję.
Często z premedytacją stosuję aliterację bo... dla mnie stwarza ona swego rodzaju rytm. Coś jak rym, z tym, że nie na końcu, co na początku wyrazu (zresztą rym w prozie mnie też aż tak nie razi, jak co poniektórych – ludziom we zwykłych konwersacjach zdarzają się rymy, najczęściej częstochowskie typu “nie czujesz, jak rymujesz” – czemu więc z prozy je zawsze bezlitośnie wyżynać? W poezji już ich dawno nie ma, tam rzeczywiście zawadzają, haczą, psują – ale w prozie? Ktoś się serio bardzo potyka przez taką cechę języka?)
A co do premedytacji – czasem zmuszam postacie swych opowiadań, by dostrzegały te irytujące (innych, nie mnie) – rymy, albo wręcz specjalnie posługiwały się aliteracją, jak tu, bohaterka jednego z moich bardzo starych tekstów, która zarówno aliterację, jak i rym stosuje i jest jej świadoma:
„Stukotem stóp stworzyłam straszliwy, sygnalizujący spóźnienie, solidnie ssący szemrzącym staccato, szarpiący sumienie spiętrzonym spokojem spadających sekund, spychający w szczelinę szaleństwa stoper” – spróbowała uspokoić się aliteracją. Cóż jednak to mogło pomóc? Aliteracja była niekompletna, wadliwa i bezsensowna – psuł ją spójnik „w”, psuły dwuznaki „sz” w miejscach gdzie powinna się pojawić pojedyncza litera „s”, psuła ta „szczelina” na siłę przyklejona do „szaleństwa”. Ale nawet gdyby aliteracja była idealna i tak by nie mogła zmienić faktu, że spotkanie się już rozpoczęło. I to dziesięć minut temu.
entropia nigdy nie maleje // Outta Sewer: Jim, indioto Ty, nadal chyba nie rozumiesz
Tarnina – :) Widziałem, że się zjawisz :)
Miło, że się nie zawiodłeś XD
Każdy środek stylistyczny jest dozwolony w każdej ilości, warunek jest jeden rozszerzony (bunt) – ma się czytać dobrze, być opowieścią o nas, czasach i coś kłaść na półkę wyobraźni.
Każdy środek stylistyczny jest dozwolony, o ile osiąga się dzięki niemu cel. Dlatego nazywa się "środek". Nie dlatego, że jest pośrodku :P
Często z premedytacją stosuję aliterację bo... dla mnie stwarza ona swego rodzaju rytm.
No i o to chodzi. Jeśli tak ma być, i jeśli zrobiłeś to sprawnie – to nikt Ci aliteracji nie wytknie. Co innego, jeśli widać jej nieumiejętne użycie. Tak samo rymy – mają wprowadzać rytm, ale nie zwracając na siebie uwagi. Jak tłumaczyła córce pewna dama, kobieta ma stosować makijaż tak, żeby wyglądać, jakby go nie używała. Tekst ze źle zrobionymi rymami i aliteracjami wygląda tak:
A tekst z dobrze zrobionymi rymami i aliteracjami – tak:
I tyle.
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
entropia nigdy nie maleje // Outta Sewer: Jim, indioto Ty, nadal chyba nie rozumiesz
Widywałam gorsze...
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.
Zachowanie celowe przy/podczas obmyślania/pisania: cel, rezultat, efektywność, sprawność – rodzaj biegłości połączony z doświadczeniem? Każde z ww pojęć jest opisywalne podług kryteriów i – chyba – kultury, a więc czasów i okoliczności, nurtów, narracji, narzędzi technologicznych.
Środek – jak o nim myśleć, mediana, średnia, zasada środka podług Arystotelesa, czy narzędzie – środek prowadzący do celu – pytanie jakiego, czy jest znany, określony i wg czego?
Wszystko powyższe jest przemielane przez konkretna osobę. Osobiście nie przepadam za stawianiem efektywności i celowości na piedestale w przypadku (aliteracja) szeroko rozumianej sztuki, podobnie zresztą jak probabilistycznego środka. Pewnie nie zalecałabym ignorowania ich, podobnie jak admiracji? Czy to oznacza, że jestem w osławionym środku, odcinając niepasujące elementy? Dla mnie – nie.
Trina Schart Hyman (1939-2004), “A Perfect Gray Day”
Buziaki dla wszystkich :-)
Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.
Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.