- Hydepark: Apokalipsa 2012

Hydepark:

Apokalipsa 2012

W roku 2012 nastąpi zagłada naszej cywilizacji. Ludzie prześciagają się w wymyślaniu paranaukowych teorii, aby wpoić nam, że 21 grudnia 2012 roku skończy się życie ludzi na Ziemi. "Przewidziano" już: rzekomą zamianę biegunów magnetycznych, przecięcie się Ziemskiej orbity z tajemniczą planetą X, uderzenie ogromnej asteroidy, itp. itd.Teorie te wspierane są przez kalendarz starożytnych Majów, który kończy się właśnie w 2012, a Majowie posiedli przecież rozległą wiedzę z zakresu astronomii.

Dla mnie to jedna wielka prowokacja, i ściema. Myślę, że gdyby to była prawda, to zajmowaliby się tym poważni naukowcy, a nie dziwacy, którzy uważają się za Wielkich Proroków. Nikt nie przechodziłby z takim zagrożeniem do porządku dziennego. Gdyby to miała być prawda to upadłaby światowa gospodarka, i całe społeczeństwa pogrążyłyby się w haosie. Jak więc widać, większość ludzi uważa to za wyssane z palca bzdury.

A co wy o tym sądzicie? Proszę o komentarze.

Komentarze

obserwuj

Ile końców świata ludzkość już przeżyła? Cztery, pięć? Millenaryzm, przepowiednie, czy to Wincentego z Ferrary, czy Kasjopejana. To z tych, które znam.
Teraz Majowie.
Jak oni nie dzadzą rady, to może Newton tak. Gdzieś kiedyś wyczytałam, że on przewidział koniec świata na 2060.

Wszystko przed nami ;D

Cholera, ile ja tych końców świata przeżyłem, to masakra. Aż zliczyć nie idzie. Sczerze Ci powiem, że nie specjanie mnie to już rusza. Co do kalendarza Majów, to ja już sam nie wiem. Czytałem ostatnio w jednej książce Danikena ciekawą analizę tegoż artefaktu, wynikało z niej, że Majowie posługiwali się okresami czasu liczącymi miliony lat, o końcu tego kalendarza nie było wzmianki. A nie chce mi się zagłębiać w literaturę fachową epatująca obliczeniami, bo z matematyki jestem ewidentna noga i tylko by mnie łeb rozbolał. Pożyjemy, zobaczymy. Choć jeśli faktycznie ten kalendarz się kończy na tym okresie, to pewnie jest tego powód. A jaki, to dowiemy się w owym, straszliwym bądź nie, dniu.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Daenikena sobie odpuść. Jakie miliony lat??
W całkowicie poważnej kompilacji na temat, a jakże by inaczej, Atlantydy, L. Zajdler podał podstawowe dane o kalendarzu Majów. Jest to kalendarz cykliczny --- co ileś tam lat wszystko się powtarza, kropka w kropkę. Że komuś koniec cyklu popie... pomylił się z końcem w ogóle, no to nie nasza wina.
Rąbnięcie dostatecznie wielkiej asteroidy zawsze możliwe, niestety. Na szczęście mało prawdopodobne.
Przebiegunowanie? Następowało w przeszłości, nastąpi w przyszłości. Znów jakiś idiota nie dopowiada sprawy do końca. Zamiana magnetycznej północy z południem to drobiag, istotny będzie czasowy zanik magnetosfery. Ale to nie odbywa się skokowo, będzie czas na ostrzeżenia, przygotowanie się na skutki. Mogą być niewesołe, ale poniżej końca świata.

AdamieKB, Daniken fajnie pisze i lubię jego styl. To kopalnia inspiracji do opowiadań. Nad tym ile w tym co wymyslił jest prawdy można by dyskutować latami, ale pomysły garściami da się z tego czerpać. I między innymi za to lubię jego książki.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Daniken jest ziomem, tyle jego książek czytałem, że już zgubiłem się w jego teoriach. Ale czekam, może ojcowie naszej planety zechcą kiedyś powrócić. Może cały czas tu są. Tududududu <nuci motyw z Archiwum X>
Co do końca, teorie teoriami, ja uważam, że sami się wybijemy, niekoniecznie w sposób spektakularno-nuklearny. Będziemy wymierać powoli, stopniowo pozbawiać się wszystkiego, co służy nam dziś, od paliw kopalnych, po zdobycze nauki i udogodnienia. Za kilka, naście, set lat wystarczy, że internet padnie a tysiące zginą w zamieszkasz. Poza tym jesteśmy wyrodnymi dziećmi i Matka Ziemia wnerwie się coraz bardziej. Może to ona nas załatwi. Wystarczy kilka większych katastrof i będziemy pałętać się w ciemnościach, albo gnić w jaskiniach.
Jedno jest pewne, chciałbym to zobaczyć.

Heh, myślę, że to dobry pomysł na pytanie w jakiejś ankiecie internetowej: czy chciałbyś dożyć końca świata?
A z Danikena, którego czytałem dzieckiem w kolebce, jakoś najbardziej pamiętam teorię jakoby Żydzi po wyjściu z Egiptu, bedąc 40 lat na pustyni, rozpylali sobie pożywną mannę przez prącie robota otrzymanego od kosmitów, którego trzymali w arce przymierza i co rano wyprowadzali na spacer.

Gdyby Majowie rzeczywiście byli tacy wspaniali to dziś w Hiszpanii mówiłoby się w ich języku, a nie odwrotnie. Ot, kolejna okazja dla mniej poważnych mediów, żeby sobie popisać. Wkrótce sezon ogórkowy, więc zapewne czeka nas nawał wstrząsających newsów. :)
Zaś z Danikena to najlepiej pamiętam, że facet miał kilka spraw za oszustwa finansowe. Taka to jest jego wiarygodność. Facet ma niewątpliwie wyobraźnię, ale nie można traktować tego co pisze w żaden inny sposób niż jako SF.

Daeniken jako magazynek pomysłów --- tak. Jako źródło wiedzy --- u ha ha!!!...
Dożyć końca świata? Po co? Chyba że w roli zewnętrznego obserwatora...

Mój Tata rwierdzi, że koniec świata nastąpi jednak w 2012. Zaczną się Mistrzostwa Europy, ludzie zjadą się do Polski, popatrzą... Koniec Świata!

Powiem Wam coś bardzo ciekawego. Kiedyś jak byłem mały wierzyłem w takie głupoty jak: przepowiednie o zagładzie ludzkości. Już w naszych czasach miały one nastąpić w 1999 roku, w związku z przejściem w rok 2000. I co? I nic się nie wydarzyło. Tak samo się tyczy słynnej dokładnej daty 21.12.2012. No dobra, ale tylko w naszym kalendarzu mamy taką głupotę wymyśloną. Mówię to dlatego, iż zacząłem się tym interesować zaraz po powrocie z Tajlandii, kiedy zobaczyłem w lokalnej gazecie cyfrę 2552! Obecnie mają tam rok 2554. Żydzi mają tam jeszcze inną ,bodajże około 6 tyś, a Arabowie, też jakoś podobnie. Więc ta paranoiczna licba końca świata przestała na mnie robić jakiekolwiek wrażenie. Zwłaszcza że jako geolog, mam pojęcie o 5 wielkich wymieraniach na Ziemi w ciągu jej 4,6 miliardowej historii. Największe do tej pory miało miejsce około 400 mln lat temu, w permie, i było spowodowane bardzo silnym wulkanizmem. Wymarło blisko 90% populacji wszystkich gatunków. Wiec to w 2012 roku, o ile nastapi, to i tak Ziemia przetrwa. A z tym przebiegunowaniem, to inna bajka. Ale jesli Was to interesuje to zamieszcze tu artykuł, bo to troche miejsca zajmie.

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

mkmorgoth - zamieszczaj, z chęcią przeczytam.

AdamKB, po co? Po to, żeby zobaczyć jak dumny rodzaj ludzki spotyka swój koniec, z czystej, wrednej ciekawości.

@Kamahl - dobra, to zmieszcze, postaram się w tym tygodniu. Tylko muszę kilka spraw ogarnąć.

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Ja bym chciał dożyć końca świata. Dożyć i przeżyć do samego jego końca, czyli unicestwienia absolutnie wszystkiego.
Fajnie bym się czuł, jako ostatni w histori planety ;]

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

@mkmorgoth - super, to ja czekam w niecierpliwością.
@beryl - na coś takiego, chyba nie ma co liczyć, ale byłby to niewątpliwie coś pięknego.

@mkmorgoth
Nie no, rok 2012 to data astronomiczna po przeliczeniu z kalendarza Majów na nasz. Jest taka sama dla każdej cywilizacji na świecie, tyle że dla nas wypada to w 2012, dla Żydów bodajże w 5773, a dla innych jeszcze inaczej. Dla samych Majów to też nie jest rok 2012. To jednak zupełnie co innego niż słynny rok 1999/2000, który był zwykłą wypadkową okrągłej liczby w kalendarzu chrześcijańskim. W dodatku opartą na fałszywych przesłankach, bo Jezus Chrystus prawdopodobnie urodził się o kilka lat wcześniej niż zakłada rachuba naszej ery. Też uważam, że koniec świata w 2012 to bzdura, ale bądźmy dokładni przy dyskredytowaniu go. :)

Aha. Jeszcze a propos przebiegunowania ziemi i kwestii naszego przygotowania się na to. Faktem jest, że najczęściej to proces długotrwały, ale nie zawsze. Są dowody na to, że np. ok. 17 milionów lat temu biegun północny przemieszczał się z prędkością nawet trzech stopni dziennie! Gdybyśmy teraz również mieli do czynienia z podobnym tempem zmian, kosmiczny wiatr mógłby wyrządzić wśród ludzkiej populacji prawdziwą katastrofę. Zwłaszcza tej uboższej, żyjącej w rejonach zapóźnionych cywilizacyjnie, a to przecież 90% ludzkości.

@Zico - tak, zgadzam się z Tobą. W sumie o to mi chodziło, ale źle to ująłem. Cieszę się, że zwróciłes na to uwagę. Głównie moja frustracja rokiem 2012, wynika z faktu nagłasniania jej przez media. I to wszędzie gdzie się da. A przecież ta data może wcale nic nie znaczyć, tylko jakieś przejście - ale to bardziej filozoficzne i duchowe doznanie, niż to co widzieliśmy ostatnio w filmie 2012. A kalendarz majów też jest jakiś tajemniczy i trudno się go interpretuje, bo jest oparty na dwóch cyklach, które odpowiadają katunom lub baktunom. W tej chwili nie pamiętam dokładnie co do której przypasować dany cykl do kalendarza, ale wiem że katum liczy co 7.200 dni, a drugi - 144.000 dni. Kurcze, ale o co w tym chodzi, to dokładnie nie wiem. Musiałbym w mądrych książkach poszperac.
Pozdrawiam :)

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

"Nikt nie przechodziłby z takim zagrożeniem do porządku dziennego. Gdyby to miała być prawda to upadłaby światowa gospodarka, i całe społeczeństwa pogrążyłyby się w haosie."

Myślę, że przez długi czas informacja o końcu świata miałaby najwyższy priorytet tajności. Właśnie, żeby zapobiec chaosowi. Pytanie, jak szybko nastąpiłby przeciek.
Już wyobrażam sobie prezydenta, w oficjalnym przemówieniu mówiącego: "Drodzy rodacy. Ludzkość stanęła w obliczu nadchodzącej zagłady. Ale nie martwcie się, toż to dopiero za półtora roku." :p
Ale z drugiej strony, jak się patrzy na działania co poniektórych wyższego szczebla polityków i przezierający z nich jakiś taki niezrozumiały determinizm i zawziętość, ma się wrażenie, że oni o czymś wiedzą, o czym inni nie wiedzą. Powinniśmy za Kazikiem zaśpiewać: "to jest chiba apokalipsa"?

W kwestii kalendarza Majów, przejętego i nieco zmienionego przez Azteków. Trzeba z całego serca podziękować tym idiotom, masowo niszczącym dzieła "pogan", że tak niewiele wiadomo. Niewiele, bo znawcy wyliczają daty w rozrzutem sześćdziesięciu lat!

@mkmorgoth - oczywiście masz rację. Kalendarz Majów jest niejasny i wielu znawców tematu interpretuje tę datę po prostu jako koniec pewnej ery, ale wcale nie oznacza to konieczności jakiegoś kataklizmu. No, ale Koniec Świata brzmi lepiej medialnie. :)

My tu gadu gadu, a gdzieś tam, w odległym świecie śmietanka ludzkości buduje schrony głęboko, pod powierzchnią gór, bo są święcie przekonani, że dzięki temu ocaleją i dadzą początek nowej, lepszej rasie ludzi, kiedy nas robaczków meteoryty załatwią na cacy.
Generlanie to Zico ma rację, możemy myśleć, przewiwydać, interpretować, ale jest wielu ludzi, którzy święcie w to wierzą, jacyś wizjonerzy, albo sekty na przykład. Albo zwykli ludzie, którzy się boją tego co w mediach słyszą. Jak zbliżał się koniec millenium to ruchy owych tworów były wzmożone (może jakieś arki budowali, albo co). Teraz się zbliża rok 2012. Może też będzie głośno, może już działają.
My tu gadu gadu, a świat robi swoje

Ktoś tu spać nie może i blogi reklamuje :) He he - zerkne sobie. Pozdrawiam

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Zico, wreszcie debiut? :)

 

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

@beryl: Zico, wreszcie debiut? :)

Ano. :) W Wydaniu Specjalnym. Nie zauważyłeś? Buu... ;)

Bo tego wydania prawie nigdzie nie ma. Ale upolujemy, Blizzarowy upolowałem po kilku miesiącach. PS, witam po krótkiej nieobecności :P

W Wydaniu Specjalnym. Nie zauważyłeś? Buu... ;)

Nie wiem czemu, ale trochę mnie wkurzyło, że w WS, nie w  zwykłym numerze Cię druknęli :)

akj, to tutaj Eliminacje, a Ciebie nie było? Wstyd. 

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Phi... przeczytane. duty, sir ;p

No też bym wolał w zwykłym numerze, bo i nakład większy (chyba) i jednak poczytność większa. Widać to choćby po recenzjach na różnych portalach. Wydaje się jednak, że wszystkich "piórkowców" z naszej strony dają w specjalnym (nie pamiętam gdzie poszedł Misiael), więc trudno było oczekiwać, że dla mnie zrobią wyjątek. No cóż, może następnym razem? ;)

Misiael był w zwykłym, poszedł praktycznie od razu po wyróżnieniu do druku. Oprócz tego w zwykłym numerze były jeszcze dwie osoby z forum, ale obie dostały się poza konkursem (jarosław klonowski i Ajwenhoł). W sepcjalnym natomiast była nas czwórka, my obaj teraz, we wcześniejszym numerze k.stelmarczyk, a jeszcze wcześniej Bizzare. Chyba nikogo nie pominąłem. A wiem, w pierwszym rzucie wyróżnień były cztery srebra, ale tylko dwa poszły do druku, a reszcie słuch zaginął.
Podsumowując - koniec świata:P

Ja osobiście zaprenumerowałem wydanie specjalne tylko ze względu na naszych debiutantów, którzy właśnie tam pojawiają się najczęściej. I taki był chyba cel tych zabiegów Redakcji, że tam ich w większości dawali. Żeby podnieść sprzedaż WS.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Taa... ten cały koniec świata jak dla mnie nastąpi, ale wtedy, kiedy upłynie z kilka milonów lat, albo i więcej. Zresztą nigdy nie wiadomo co się wydarzy za na przykład 10, albo 500 lat. Ale chyba przesadzili z tym 2012. Ciekawe, który człowiek pierwszy to wymyślił. Totalna bzdura... fakt, że Ziemia nie będzie istnieć wiecznie, ale to?
Tak przy okazji - gdzieś wyczytałam, że na Ziemię od czasu do czasu spadają jakieś niewielkie meteory lub coś w tym rodzaju, jednak jest to tak niewielkie, że większość spala się w atmosferze.

@ XxNightmarexX: codziennie w atmosferę Ziemi wpada około miliona meteoriodów, z których wiekszość spala się w atmosferze jako meteory, a tylko nieliczne dolatują i stają się meteorytami. A już zupełnym przypadkiem jest spadek w okolicahc zabudowanych, tak jak ten niedawny, oposany w linku Fasoletti'ego. Takich przypadków w calej historii bylo ledwie kilkanaście... Oczywiście te kamyki są względnie, ale były przypadki spadku znacznie wiekszych 'okruchów', co sprawia, że trzeba być czujnym ;) 

sorry, że wikipedia, ale nie chce mi się bardziej szukać. Jedna hipoteza to meteoryt właśnie.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Katastrofa_tunguska

Ja bym podpiął jeszcze link:
http://en.wikipedia.org/wiki/List_of_impact_craters_on_Earth

Jest tam lista znanyn kraterów uderzeniowych na Ziemi.

PS. Jesli ktoś wybiera się na Festiwal Fantastyki do Nidzicy, to takie info małe - będę miał tam "pogadankę" o meteorytach i przywiozę ze soba kilka, coby każdy mógł podotykać :D

Nowa Fantastyka