- Hydepark: Tradycja VS postęp 0:1

Hydepark:

Tradycja VS postęp 0:1

Zastanwaiałem się ostatnio, co ci wszyscy twardzi fani Sci-Fi i kibice postępu sądzą na temat tradycji jako takiej.

Byłem bowiem świadkiem wymiany zdań pomiędzy podstarzałym konserwatystą broniącym dawnych wartości, tradycji, przyzwyczajeń i całej reszty, a jakimś gołowąsem odrzucającym to wszystko, odcinającym się od historii i tradycji właśnie.

Co z tej wymiany zdań wyniknęło – nie wiem, musiałem wysiąść z tramwaju na krótko po tym, jak się zaczęła.

Myśl natomiast pozostała – jaki jest stosunek fanów SF do przeszłości, dziedzictwa, tradycji, systemu wartości dziadka i babci, jedzenia karpia...

Komentarze

obserwuj


A jaki ma być? Czy to, że uwielbiam Sf wyklucza u mnie tradycjonalizm? Przede wszystkim Sf to fantastyka, więc nie wiem, jak bardzo musiałbym mieć namieszane, by mi to przyszłaniało obraz świata. Powiem nawet, że pomaga. Całe myślenie o przyszłości, zaczytywanie się w wizjach pisarzy - niekiedy dosyć tragicznych, pomaga cenić to teraźniejszość i przeszłość. Poza tym... bez tego, nie można by było gdybać na temat przyszłych wydażeń. Wszystkie tradycje, dziedzictwo, system wartości i historia ewolucji tychże daje podwaliny do myślenia o tym, jak świat bedzie wyglądał dalej. Ergo - jeśli chcesz myśleć o przyszlości w sposób prawdopodobny, musisz znać dobrze i przeszłośc i teraźniejszość w wielu aspektach. Odcinać się? Po co?
I jaki to ma związek z Sf... bo - co do gołowąsa - to chyba była jego indywidualna sprawa...

Zależy od treści tej tradycji. Ktoś kto coś z góry odrzuca, bo to nie nowość, jest bardzo płytki. I jednocześnie ktoś o przeciwnym sposobie myślenia, że to co nowe to szajs, także nie jest mądry. Zawsze idzie się skądś, i zawsze gdzieś.

Jesteśmy nieustannie zawieszenie miedzy przyszłością, a przeszłością. Bez przeszłości nie było by teraźniejszości, bez przyszłości świat nie miałby sensu.

Jak to mówią, z żywymi trzeba naprzód iść, ale jednocześnie wiedzieć coś o zmarłych, choćby po to by nie popełniać ich błędów.

Prawdziwy konserwatysta to nie skamielina. Jego dewizą jest ,,Zmieniać należy to, co należy zmieniać" i ,,Ewolucja, a nie rewolucja".
Inaczej mówiąc - należy budować na doświadczeniu, nie odrzucać tego, co się sprawdza, nie należy natomiast budować na piasku (czyli ignorując dotychczasową wiedzę, dostososywać działania do ideologii), ale uważnie obserwować nowinki i przyjmować te, które wyglądają na sensowne.

Jak pisał Hegel - rozwój polega na tym, że teza (powiedzmy w tym przypadku tradycja) napotyka antytezę (w tym przypadku nowości), ścierają się ze sobą i w końcu powstaje synteza, łącząca zalety ich obu.

Nowa Fantastyka