- Hydepark: III Wojna Światowa - fikcja czy rzeczywistość?

Hydepark:

III Wojna Światowa - fikcja czy rzeczywistość?

Wiekszość z was zapewne pomyśli o wojnie ostatecznej, wyniszczajacej gatunek ludzki, przez zastosowanie drastycznych rozwiązań, takich jak broń atomowa, biologiczna czy chemiczna. Nic bardziej mylnego. Oto nadchodzi, ale w innej formie, bardziej niszcząca niż wam się wydaje, bo siejąca spustoszenie w światowych gospodarkach – WOJNA WALUTOWA o globalnym zasięgu o gigantycznej sile rażenia, miliony razy większej niż pierwsza bomba atomowa jaka spadła na Hiroshimę.

W świecie niskiego wzrostu gospodarczego, gdzie każdy kraj chce być eksporterem niż importerem (czyli mieć dodatnie saldo w bilansie płatniczym), nie ma miejsca na żadne sentymenty. Każdy silny gracz bez skupułów skoczy do gardła i rozszarpię tętnice słabszemu rywalowi, nie patrząc na efekt domina, który spowoduje jeszcze głębsze załamanie światowej gospodarki.Taki obraz sytuacji stwarza warunki do utrzymywania niskich stóp procentowych, a nawet dodrukowywania pieniądza. Działanie takie zmniejsza ciężar długu dla tych, którzy w ubiegłej dekadzie tak lekkomyślnie się zadłużyli.

Z kolei duży wzrost produktywności w wielu krajach z rynków wschodzących także umożliwia zwiększenie podaży pieniądza bez ryzyka wzrostu inflacji. Tutaj za brak presji inflacyjnej odpowiadają w większości czynniki o charakterze podażowym (pomimo większej ilości pieniądza na rynku nadal cieszy się zainteresowaniem inwestorów – doskonałym przykładem jest USD, za które można kupować ropę od krajów OPEC). Takie globalne otoczenie makroekonomiczne to wręcz idealne warunki do nakręcania spirali osłabiania walut krajowych.

Politycy na całym świecie próbują sztucznie osłabiać kurs rodzimej waluty. Wszystko po to, by ułatwić eksport rodzimym producentom. Większa dynamika oznacza również większe wpływy do budżetu i ożywienie całej gospodarki. Pozwala to na łatwiejsza spłatę zaciągniętych przez państwo kredytów.

Najczęstszymi sposobami manipulowania kursem walut są decyzje administracyjne, skupowanie obcej waluty, utrzymanie na niskim poziomie stóp procentowych czy też dodruk pieniędzy, jak to miało miejsce w USA na początku kryzysu od 2008 roku.

Wyobraźmy sobie taki scenariusz: dzięki zgodnej współpracy prezydenta Obamy z bankiem centralnym za dwa, trzy lata inflacja w USA wzrasta do poziomu 20 proc. w skali roku, co drastycznie zmniejsza atrakcyjność dolara jako lokaty oszczędności (rezerwy walutowej świata) i powoduje jego znaczne osłabienie wobec euro i jena. Zaczyna się śmiertelny wyścig: albo Unia Europejska i Japonia również postarają się osłabić inflacją swoje waluty, albo ich eksport na amerykański rynek się załamie. Konsekwencje? Globalny chaos, globalna drożyzna. Trudno wykluczyć też inny scenariusz: w feralnym 2013r. nowo wybrany republikański prezydent stawia Pekinowi ultimatum: albo Chińczycy godzą się na natychmiastowe upłynnienie kursu juana (efetem może być gawałtowne zmiejszenie rentowności chińskiej gospodarki – szacuje się ze spadnie min 30-40%) , a w ślad za tym prawdopodobne wzmocnienie chińskiej waluty o co najmniej 30–40 proc (im droższa tym trudniejszy eksport), albo USA wprowadzają drastyczne ograniczenia ilościowe dla importu zChin na amerykański rynek. Konsekwencje? Wogóle trudne do wyobrażenia. Dobrze, jeśli skończyłoby się „tylko” na gospodarczej wojnie.

Komentarze

obserwuj

Baazyl. zmień płyte, co? ile ty masz kont na NF>?? ostatnio często pojawiają się w HP teksty tego typu, sposób pisania też jest wspolny. co więcej, nie mają nic wspólnego z fantastyką, jaka jest prezentowana na tym portalu, a do tego są propagandowe. kiedyś ktoś da ci za to po łapkach

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

taki przynajmniej jest mój punkt widzenia, więc bez obrazy

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

To jest ciekawe, że jak czytałam ten artykuł w Polityce, to traktowałam go serio, a jak przeczytałam to na tej stronie (chociaż jesteśmy bliżej tej "wojny walutowej" niż w 2010 roku), to zaraz zaczęłam szukać teorii spiskowych i planować opowiadanie fantastyczne osadzone w świecie wojny walutowej (pewnie byłoby cholernie nudne, ale z drugiej strony...) :D Potęga medium :D

potrzeba aż specjalisty od mani prześladowczych, by zrozumieć fantastyczny przekaz twojego tekstu? skoro tak mówisz, to bez zwłocznie się do niego skieruję;P

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Ja zgadzam się z baazylem. Też uważam, że jeśli nastąpi tzw. III Wojna Światowa, to raczej nie będzie to wojna konwencjonalna. Na chwilę obecną, gdy mamy globalną gospodarkę, globalne społeczeństwo, naparzanie się atomówkami po prostu nikomu się nie opłaca, jak zresztą również tradycyjne drogi podboju.
Nie wiem, czy taka hipotetyczna wojna byłaby stricte "wojną walutową" czy też szerzej ujmowaną "wojną ekonomiczną", ale wydaje mi się o wiele bardziej prawdopodobna, niż kolejny konflikt militarny na skalę światową.

A propo ekonomii i fantastyki, to rewelacyjnie połączył te dwa tematy Charles Stross w książce "Accelerando".

nie no, spoko. mnie po prostu czegoś brakuje w tym wątku, jakby to określic... jakiejś dobrej przynęy. A może po prostu dawno nie byłam na rybach i coś się pozmieniało;P

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

A może ta trzecia wojna swiatowa już się zaczeła, a my nic nie wiemy i ciągle na nią czekamy? ;)

Ja zgadzam się z baazylem. Też uważam, że jeśli nastąpi tzw. III Wojna Światowa, to raczej nie będzie to wojna konwencjonalna.

A ja jestem uczulony na tego typu teorie. Jeżeli będzie jakaś III Wojna Światowa, to tylko toczona "konwencjonalnie".

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Nie wiem dlaczego ludzie usilnie szukają guza...Wymyślają, teoreryzują, podsycają...To sprawka Was - mężczyzn i Waszej natury łowcy. A mnie jest tak dobrze jak jest i dopóki nie napiszę książki, nie wychylać mi się  z Wojnami! :D A to może potrwać... jakiś czas...:O :D

Ago, bo wojna jakaś będzie na pewno :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Hmm... napisałbym tekst o tym, że może powstać kryzys gospodarczy. Ale ludziska nie będą tego czytać... Już wiem! Nazwę to trzecią wojną światową!

Lassar, a myślisz, że jak nazwiemy III Wojną Światową Euro 2012 to ludzie to łykną?

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Berylu...niestety,  z niepokojem obserwuję poczynania ludzkości.  Zbyt dużo ran jest rozdrapanych, a spieszących z pomocą niewielu. I cały ogrom pazerności zahacza pazurami coraz śmielsze kręgi... Wojna , jak to szumnie zostało nazwane, kiełkuje od dawna w ludziach. A obserwując agawę wiemy, że choć raz, ale rozkwitnąć musi... natura - lnie ;)
pozdrawiam wojowniczych mężczyzn :D

Lassarze, pamiętajmy jak zwykły w historii kończyć się wielkie kryzysy gospodarcze.
Omenów niebezpiecznych jest od groma - wzrost nacjonalizmów, różne wojny z terroryzmami, różne terroryzmy. Ale jednak wierzę w rozsądek. Jeśli Europa, odwieczna piaskownica wojowniczych mężczyzn, mogła zapomnieć o historii i pójść w jednym kierunku, może z czasem i inne kontynenty ruszą razem z nią. Byleby eksperyment nie padł :)

Jeśli Europa, odwieczna piaskownica wojowniczych mężczyzn, mogła zapomnieć o historii i pójść w jednym kierunku
Mwahahaha :P Wybacz, ale chyba sam w to nie wierzysz?
A wspomnienie o "wroście nacjonalizmów" to chyba typowa zagrywka-straszak - bo jeśli coś rośnie to chyba w drugą stronę.

No, ale nie chcę się kłócić już. W każdym razie - nie przesadzajmy z nazywaniem wszystkiego na wyrost; już i tak nasi politycy to robią - skandal, totalitaryzm, cenzura, zbrodnia - wszystko to urasta tak ładnie, że nawet jeżeli któreś z nich by wprowadzono, to już nawet nazwanie ich po imieniu nie robiłoby na nas wrażenia...

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Wierze, bo działa to od 50 lat ;p
Od kiedy Francja deportuje legalnie przebywających tam obcokrajowców, dając im 300 eurową łapówke, Niemcy mówią o końcu multi-kulti, a kraje wychodzą ze strefy Schengen, to chyba można mówić o lekkich ich wzroście?

Nie, nie można mówić nawet o przejawie nacjonalizmu, to uproszczenie rodem z Wyborczej :P
Zwyczajnie nie opłaca im się trzymać i zapraszać na stałe obcokrajowców...
to znaczy moim zdaniem przynajmniej :))

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Może i taka wojna ekonomiczna kiedyś wybuchnie, ale to tylko pod warunkiem, że komuś pozwolonoby zdobyć wystarczającą kontrolę nad dużym elementem rynków finansowych. Chiny są obecnie o wiele za słabe. USA nie jest pod tym względem jednolitym organizmem. Owszem, istnieją pojedynczy ludzie, którzy są w stanie spekulować walutami typu złotówki, ale takich mocnych, by spekulować dolarem lub euro po prostu nie ma.

Na mój mały, misiowy rozumek współczesna wojna to terroryzm. Duże organizmy państwowe są zbyt uzależnione od siebie nawzajem by pchać się w jakąkolwiek awanturę.

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Historia uczy, że każda wojna, bez względu jakby się nie zaczęła, prędzej czy później skończy się między dwoma żołnierzami twarzą w twarz bijącymi się o okop.

"USA wprowadzają drastyczne ograniczenia ilościowe dla importu z Chin na amerykański rynek. Konsekwencje? W ogóle trudne do wyobrażenia. "

To tak jakby odciąć sobie nogę, żeby mieć co jeść.
Może czytałeś, jak nie to polecam: "A Bull in China: Investing Profitably in the World's Greatest Market". Indiana Jones inwestowania ;)


Eferelin Rand: "naparzanie się atomówkami po prostu nikomu się nie opłaca, jak zresztą również tradycyjne drogi podboju."

Problemy są dwa:
a) Są państwa, których marzeniem jest, żeby so-called zachód zaczął "naparzać się atomówkami".
Nie piję bezpośrednio do ciebie, ale zauważyłem, że dla wielu europejczyków cywilizacja i ekonomia kończy się poza granicami strefy Schengen. Są państwa mające swoją własną, zupełnie inną politykę niż my.

b) Racja. Tak długo jak się nie opłaca, możemy mówić o pewnym statusie quo. Co jednak, jeśli państwo A przyprze (ekonomicznie)  państwo B do muru tak bardzo, że wojna dla B zacznie byc bardziej opłacalna niż bycie "przy murze"?
Mieliśmy w historii wiele takich przypadków. Nawet nowożytnej.
Wyszłaś/eś z błędnego założenia, że ten status quo będzie trwać wiecznie. Nie będzie. Co wtedy?


Gdybym gdzieś miał szukać końca cywilizacji zachodu, szukałbym go w samym zachodzie i w wewnętrznych problemach, z którymi będzie musiała zmierzyć się UE, NATO i USA (o ONZ nie wspomnę, bo to marionetka). I to prędzej niż później. Brievik, Londyn, zadłużenie, obawiam się, że to dopiero początek.


"Owszem, istnieją pojedynczy ludzie, którzy są w stanie spekulować walutami typu złotówki, ale takich mocnych, by spekulować dolarem lub euro po prostu nie ma."

Jest John Fontanelli z Bilion Dolarów ;) Genialna książką jak ktoś nie boi się całych stron o makroekonomii. 
A na serio, ludzi nie ma, ale są osoby prawne. To trochę przeraża. Bo jak pieniądz może robić pieniądz? Perpetum mobile? Gdzieś ktoś zawsze traci.

Mój nauczyciel historii wysunął kiedyś ciekawą teorię III wojny światowej... Otóż będzie to wojna o wodę. Z początku nie brałem tego na serio, ale im częściej o tym myślałem, tym ta teoria stawała się dla mnie co raz bardziej logiczna... Wiadomo, nie wybuchnie ona za rok czy za dziesięć, ale woda powoli, powoli, lecz jednak się kończy...

Nowa Fantastyka