- Hydepark: Fantastyczne potknięcia

Hydepark:

Fantastyczne potknięcia

Możliwe, że dostanie mi się za psucie fantastyki, za jej oczernianie. Ale ja chciałby, żebyście potraktowali to jako dowartościowywanie się.

Każdy może się pomylić. I z tego taki morał. Nawet ci najwięksi, toteż chciałem założyć temat o tych właśnie potknięciach. Tak, wiem. Fantastyka to jednak fantastyka. Błąd logiczny, jeśli nie łamie zasad spójności fantastycznego świata, wcale błędem być nie musi. Wszystko zawiera się bowiem w konsekwencji budowanego świata. Ale sami musicie przyznać, że gdyby coś podobnego popełnił amator, to… no właśnie.

Zacznę od Lema. Po którym bym się nie spodziewał. No, nie po mistrzu rzetelnie i skrupulatnie tworzącym w oparciu nauki i logiki. Ale cóż zdarza się…

 

 

„Niezwyciężony”, krążownik drugiej klasy, największa jednosta, jaką dysponowała baza w konstelacji Liry, szedł fotonowym ciągiem przez skrajny kwadrant gwiazdozbioru.

Niezwyciężony, S. Lem

 

Gwiazdozbiór jest to grupa gwiazd na płaszczyźnie dwuwymiarowej ziemskiego nieba. Odległości między poszczególnymi gwiazdami są bardzo różne. W przestrzeni trójwymiarowe nie ma więc czegoś takiego jak gwiazdozbiór. Oprócz tego z tego co mi wiadomo kwadrant, to takie cztery prostokąciki, jak w układzie współrzędnych. Czy one wszystkie nie są skrajne?

 

Nie ujmując niczego Lemowi, wielkim pisarzem jednak był.

 

W bodajże „Polowaniu” Pirx tłumaczy McCock albo McCork Pirxowi po co na łowy na Setaura zabrali butle z gazem. Szkoda, że Fritz Leiber nie czytał Lema, bo przynajmniej by się czegoś dowiedział o zasadach rządzących optyką. A tak…

 

Wiązka niebieskich promieni laserowych i gruby pojedynczy fioletowy promień, wciąż proste, ale coraz krótsze i mniej wyrazist, minęły się, oddalając się od siebie w ciemność kosmosu.

Wędrowiec, F. Leiber

 

By wiązka światła laserowego była widoczna, część energii musi się rozpraszać na cząsteczkach, powietrza albo inny gazów. Tam gdzie ich nie ma wiązka jest nie możliwa do zobaczenia.

Zejdę trochę w inne rejony. Dalej Sapkowski. Piszę o nim z bólem serca i nie wiem czy po oskarżeniu go tutaj będę mógł spojrzeć do lusterka, ale... Mit, jakoby w fantasy można więcej, próbował obalić już jeden taki. Imienia nie wymienię by nie być monoautoryczny. Powiem tylko tyle, że dość krytycznie odniósł się do Białołęckiej i jej prawideł świata. Ale miało być o Sapkowskim.

 

– Wody nie ma – powiedział zaglądając do cebra.

– Zaradzimy temu – czarodziejka wstała, szerzej otworzyła okno. – Wolisz morską czy zwykłą?

– Morską, dla odmiany. (…)

I ghule na cmentarzach, pożerające nieboszczyków już nazajutrz po pogrzebie, pomyślał, spłukując z siebie mydło.

Okruch lodu, A. Sapkowski

 

Czy w świecie fantasy autor może sobie pozwolić na to, by słona woda się pieniła? Z ciężkim sercem mówię… chyba nie.

Mógłbym jeszcze dołożyć J. Verne’a, ale nie jestem na sto procent pewien.

Tyle ode mnie. Reszta dla was…

 

Jeśli spostrzegliście jakieś nielogiczności w fantastycznych światach, to zachęcam do podzielenia się nimi gwoli dowartościowania i przestrogi. ;) Pzdr.

Komentarze

obserwuj

Może palnę głupotę i być może nie do końca rozumiem, ale czy grzywacze nie są przykładem pienienia się morskiej wody?

Gdybym miała wąsy, to bym była dziadkiem, a tak jestem sygnaturką!

Szubienicznik  Piekary. Akcja rozgrywa się w Rzeczpospolitej w XVII w. A w tekście pada "kilometr". Poza tym jakieś aluzje do ludzi, którzy dopiero co zeszli z drzew. A tu dziadkowie Darwina jeszcze się nie urodzili...

I jeszcze jakaś książka, której tytuł i autora litościwie wypchnęłam z pamięci. Był w powieści opis ataku na jakąś globalną organizację. Atak w jednym momencie, żeby się nie zaczęli lepiej pilnować. I w Brazylii, i w Szwajcarii zaatakowano łobuzów tuż przed świtem. Bo to dobra pora na nieoczekiwane akcje policji...

Babska logika rządzi!

Stargate: to efekt mieszania się wody w powietrzem --- inny rodzaj piany od tej powstającej pod wpływem środków powierzchniowo czynnych.  

Co do kwadrantu:  

kwadrant [łac.], astr. dawny (przedteleskopowy) przyrząd do pomiaru wysokości ciał niebieskich nad horyzontem w momencie przejścia przez południk miejscowy.  

kwadrant [łac.], mat. każda z 4 części, na które dzieli płaszczyznę prostokątny układ współrzędnych.  

No i zgadnij, przez który kwadrant szedł "Niezwyciężony" fotonowym ciągiem...  :-)

A u Pilipiuka cotygodniowy jarmark. :)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

U Pilipiuka to przede wszystkim hitem byly BAKTERIE ospy w "Kuzynkach". Moja przyjaciółka mikrobiolog czytała książkę na impezie u mnie i nas trochę wystraszyła, bo nagle zaczęła się w konwulsjach wić po podłodze, a to był śmiech...

Ciekawe, czy w następnych wydaniach to poprawiono.

Ale w tym cytacie Sapkowskiego nie ma mowy o pianie, a o samym mydle. Szare mydło też się niespejalnie pieni, a jakoś trzeba je z siebie zmyć :P

 

Bakterie ospy są mocne, ale czytałem kiedyś artykuł, gdzie słowa wirus, bakteria, drobnoustrój, pasożyt używano jako synonimy :D

@AdamKB - jakaś podpowiedź? Coś mi mówi, że jeżeli Lem to powinienem wybrać... nie za trudne ;)

@Bravincjusz - No dobra, moja wina. Bardziej chodziło mi o mydliny. Żeby je z siebie zmyć, trzeba najpierw rozpuścić mydło w wodzie, a w słonej się nie da; a nie można się umyć mydłem, którego się nie da rozpuścić. No, chyba że miał w płynie. ;)

no ok, zależy też od stężenia tej soli w wodzie, ale przyznaję rację, że ciężko byłoby się umyć mydłem w takiej wodzie :D 

 

W "Ludziach z bagien" główny bohater w środku nocy, przy bardzo słabym oświetleniu, siedząc w aucie i obserwując z ukrycia, potrafił dostrzec kolor oczu ludzi wychodzących z baru.

---> caalgrevance. Żadna podpowiedź. Nawet jeśli środek układu współrzędnych umieścić w geometrycznym środku rzutu konstelacji Liry na płaszczyznę, każdy kwadrant będzie "skrajnym". Pisałeś o tym. W trójwymiarze nie ma kwadrantów, a jako instrument astronomiczny to już ni przypiął, ni wypiął...  

To jest sztandarowy przykład, podwójny zresztą. 1. Mistrzowi tak ładnie to brzmiało, że palnął i zostawił, a korekta nie śmiała tknąć, bo Lem... 2. Nawet mistrzom zdarza się walnąć o kant żelbetonowej sosny.

Oczywiście, że w słonej wodzie da się wziąć kąpiel z mydłem. Udowodnił to smok Miluś, biorąc kąpiel w zupie Lubawy. A nie sądzicie chyba, że taka kucharka jak Lubawa zapomniała do zupy soli?

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Mydła z zawartością oleju kokosowego pienią się w morskiej wodzie. Jednak w tym fragmencie Sapkowskiego ja też nie widzę żadnej wzmianki o pianie. Natomiast przykład z promieniami laserów błyskającymi w kosmosie, to bardzo częsta wpadka różnych autorów i scenarzystów filmowych, mających nikłe pojęcie o fizyce. Tak bywa, kiedy swoich pomysłów nie konsultuje się z kimś mniej odpornym na wiedzę. ;)

Co do wiązek laserowych, widocznych pomimo próżni. Czysto widowiskowa część filmu wiele by straciła na prawdzie. A że na widowni czy przed telewizorem może znaleźć się jakiś jeden z drugim przemądrzalec... Ilu ich w ogóle jest? Reszta przyklaśnie.

Swego czasu mądrzy ludzie uznali, że uzasadnieniem dla tych świetlnych efektów jest wypełniający przestrzeń kosmiczną owych uniwersów eter. W końcu to fantastyka, do tego w większości przypadków space opera, z naciskiem bardziej na fiction niż science. 

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

:-)  Eter szybko paruje, już od dawna go nie ma.  :-)  

Oczywiście, że w słonej wodzie da się wziąć kąpiel z mydłem. Udowodnił to smok Miluś, biorąc kąpiel w zupie Lubawy. 

Wymiękłem, brajt ;p

A z tym mydłem to kombinujcie, bo ja też nie chciałbym żeby to był błąd. Im bardziej egzotyczna odp, tym lepiej dla AS-a. ;)

Ja bym tu stanał w obronie autorów popełniających takie gafy - nikt nie jest wszystkowiedzący i nie ma wiedzy ze wszystkich dziedzin - jesli z jednej jest doskonały i wszystko gra, to na innej może mu się zdarzyć potknąć, bo, żeby tego nie zrobić musiałby chyba mieć 40 doradców i kilkadziesiąt książek, na których się opiera pisząc jedno opowiadanie.

Swoją drogą, wzrowym przykładem jak nie popełniać takich gaf jest Peter Watts - bodaj pierwszy autor fantastyczny, który pokusił się o załaczenie bibliografii do powieści sci-fi. Ja byłem pod wrażeniem widząc spis 144 pozycji z których korzystał pisząc "Ślepowidzenie" - prawdziwe hard sci-fi, porównywalne dla mnie jednie z Lemem. Książka genialna!     

"I needed to believe in something"

Nasypałem do kubka z wodą sporo soli, pomieszałem, posmakowałem, czy się rozpuściła, po czym przy pomocy otrzymanego roztworu oraz mydła umyłem ręce. Czyli udowodniłem empirycznie, że się da :P Nawet się lekko pieniło (piana nie jest warunkiem koniecznym wymycia się mydlaną wodą). Nie wiem, jakie oleje zawiera moje mydło jako dodatek, ale nie wiem też, jaki skład miało mydło Geralta.

 

Wybaczycie więc, że nie będę dalej kombinować z mydłem. Mogę natomiast pobawić się w adwokata diabła, jeśli chodzi o Lema. Słowo kwadrant etymologicznie (z łaciny) oznacza czwartą część całości; nie musimy się tutaj konserwatywnie trzymać słownika języka polskiego. Każdy rozsądny obszar możemy podzielić na cztery równe części, także w taki sposób, żeby tylko niektóre z owych części były skrajne. Nawet tylko jedna. Jeśli chodzi o gwiazdozbiór: być może narrator chwilowo snuje opowieść z punktu widzenia Ziemi. Może w świecie powieści istnieje tylko jedna baza w kierunku gwiazdozbioru "Liry".

 

PS. Lirę wsadziłem w cudzysłów, bo jest to łacińska nazwa gwiazdozbioru po polsku zwanego oficjalnie Lutnią. Trzeci błąd Lema?

 

PPS. Tak na poważnie: widać, że -- z merytorycznego punktu widzenia -- Lem nie przemyślał inkryminowanego zdania. Wygląda ono głupio i nikt nie uwierzy, że autor właściwie rozumiał wszystkie słowa, których użył.

 

PPPS. "Ślepowidzenie" zrobiło duże wrażenie również na mnie.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Skoro nie gwiazdozbiór, to jak określić "to" w trójwymiarowym świecie? Konstelacja?

Gdybym miała wąsy, to bym była dziadkiem, a tak jestem sygnaturką!

@StargeteFan - sektor, tak jak robił to w np. Pirxie.

Ale sektor to dużo brzydsze słowo i moze kojarzyć się ze wszystkm, np sektorem na trybunach. A słowo gwiazdozbiór jest bardziej przystające do tematyki i artystycznie ładniej się prezentuję, jako początek powieści o wyprawie kosmicznej. W pewnych celach mozna sotosowac takie wybiegi - pamiętajmy, że to powieść, a nie podręcznik naukowy i wymaga zastosowania środków artystycznych dla wywołania konkretnych wrażeń. Gdyby tam było sektor, zdanie nie byłoby takie ładne. Tak ja uważam.

"I needed to believe in something"

koik80:  A u Pilipiuka cotygodniowy jarmark. :)

 

W Nowym Targu jarmarki odbywają się nawet dwa razy w tygodniu. :))

:-) Eter szybko paruje, już od dawna go nie ma. :-)  

Dlatego rzecz ma miejsce dawno, dawno temu, w odległej galaktyce. ;)

 

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

W końcu to Nowy Targ! ;)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Tym bardziej, że eter parując musi się gdzieś później skraplać. Nic w przyrodzie nie ginie, nawet w fantastyce.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Przy założeniu, że to ciecz. :)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Podpisuję się pod juniorem_13j.

Gdybym miała wąsy, to bym była dziadkiem, a tak jestem sygnaturką!

Ach, zapomniałam o Pilipiuku, a przecież on sam mógłby zapełnić cały ten wątek.

Jeśli dobrze pamiętam, to w "Wieszać każdy może" ostatnim faraonem, któremu nie obrabowano jeszcze grobu, jest ktoś, czyja mumia została dokumentnie obrobiona już w starożytności, potem powtórnie pochowania w jakiejś zbiorowej mogile, a w rezultacie okradziona dwukrotnie. :-)

A w innej książce nauczyciel biologii głosi durną teorię, jakoby ewolucja była wynikiem choroby wirusowej. To już nawet nie było śmieszne, tylko żenujące.

A, i jeszcze w jakimś filmie widziałam helikoptery na Księżycu.

Babska logika rządzi!

Forma powinna iść w parze z treścią, a Lem nie raz pokazał, że umie połączyć naukową rzetelność z bogactwem językowym. W tym przypadku - niestety - potknął się.

Nieco wyżej wspomniałem o Verne'e, ale w jego przypadku potraktujcie to jako ciekawostkę. W "Wokół Księżyca" grupkę ludzi wysłano  na Księżyc przy pomocy armaty. Żeby wysłać taką puszkę, która nawiasem mówiąc nie miała własnego napedu, trzeba by nadać jej II prędkość kosmiczną, czyli jakieś 11,3 km/s. Wiecie jakie byłoby wtedy przyspieszenie tego kloca? Jeśli dobrze policzyłem, to około 500g. Nie możliwe by ktoś jeszcze się po czymś takim poruszył, jak było to w powieści.  Żuławski chyba też w ten sposób wysyłał. Ale jest to do usprawiedliwienia z powodu ówczesnego braku wiedzy. Książka powstała w 1869. Wtedy Konstanty Edwardowicz lepił jeszcze zamki z piasku, a rakiety budował z tektury. :)

500g? Ładny budyń został.

Gdybym miała wąsy, to bym była dziadkiem, a tak jestem sygnaturką!

Finklo, może te helikoptery latały pod olbrzymią, niewidoczną kopułą? ;-)

 

A propos Księżyca i wypraw na Księżyc. Zobaczcie, jaką ciekawą stronę znalazłem w Wikipedii: http://en.wikipedia.org/wiki/Moon_landings_in_fiction. Niestety po angielsku.

 

***

W czerwcowej NF, w opowiadaniu "Mono no aware", tłumacz przełożył "61 Virginis" jako "61 Dziewic". Też przykry błąd merytoryczny. Należało zostawić wersję oryginalną. Wyjaśnię: 61 Virginis oznacza sześćdziesiątą pierwszą gwiazdę w konstelacji Panny według katalogu Flamsteeda. Virginis jest dopełniaczem łacińskiej nazwy gwiazdobioru Virgo (po polsku Panna). Nazw ze wspomnianego katalogu raczej się nie tłumaczy, a jeśli ktoś upierałby się przy bardziej swojskiej wersji, proponuję "61 Panny" (czyt. sześćdziesiąta pierwsza Panny).

 

Chyba że w oryginale występuje 61 VirgiNS, wtedy zwracam honor tłumaczowi. To znaczy -- może błąd występuje w pierwowzorze. Nie mam bowiem wątpliwości, że autor opowiadania miał na myśli 61 Virginis, która świetnie pasuje do kontekstu. Może, choć wątpię, pisał jej nazwę z błędem.

 

Nawiasem -- w opowiadaniu imię rzeczonej gwiazdy występuje dwa razy: raz jako 61 Dziewic, a raz jako 62 Dziewice. Autor czy tłumacz?

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Co do tłumaczeń, to w "Bezsenności" S. Kinga Red Sox (ta drużyna) zostaje przetłumaczone na Czerwone Skarpetki. W zasadzie nie jest to błąd, ale nie rozumiem, po co tłumaczyć coś, co jest nazwą własną. Troszkę to nadrogliwe, nie sądzicie? :P

Ktoś słyszał o nowym transferze Menczesteru Zjednoczonego?

Gdybym miała wąsy, to bym była dziadkiem, a tak jestem sygnaturką!

Ja nie, ale tłumaczenie ryje beret ;)

"I needed to believe in something"

Ja chyba tak, jeśli mówimy o tym samym Menczesterze :)

Mee!

Ten sam, nie ten sam. Skoro zjednoczony, to chyba został tylko jeden? ;-)

Babska logika rządzi!

Zjednoczony, ale w dwóch osobach. :)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Tak podejrzewałam, że piłka nożna to religia... ;-)

Babska logika rządzi!

Amen :)

Mee!

Pozostaje tylko pytanie - z kim jest zjednoczony? Bo Menczester Miasto jest już osobnym tworem niż Menczerster Zjednoczony.

Z fanami.

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Są jeszcze jako osobny twór Zjednoczeni Menczesteru

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

A nie Wilhelm?

Wybaczcie :)

Gdybym miała wąsy, to bym była dziadkiem, a tak jestem sygnaturką!

: -)  Jejku, nie przeżywaj aż tak. W duchu tematu; nieprawdaż?  :-)

Błądzić rzecz ludzka :)

Gdybym miała wąsy, to bym była dziadkiem, a tak jestem sygnaturką!

Nowa Fantastyka