- Hydepark: Kultura... głupcze?

Hydepark:

inne

Kultura... głupcze?

Co myślicie o oglądaniu telewizji jeśli planuje się... hm... karierę pisarza? Nie wiem, czy można to zaplanować, ale wiadomo, o co cho.

 

 

 

No dobrze. Czy podejmując próby literackie (nie tylko czytelnicze) uważacie wpływ telewizji za szkodliwy, neutralny czy może wskazany?

 

Słowem: "telewizja kłamie", "telewizja to gówno" czy może raczej coś jak "Wiadomości inspirujące są wielce podczas pisania arcydzieła". A może wpływu nie ma? Nie każda głowa zapewne chłonie obraz tak samo. Kultura obrazkowa to ponoć plaga.

Komentarze

obserwuj

To dobry temat na opowiadanie. Telewizja kłamie, prasa kłamie, cyganka prawdę ci powie. Przywołałeś temat stary jak węgiel. I prawdopodobnie napisano o tym nie jedną książkę. Myślę, że skoro telewizja jest w jakimś stopniu odbiciem ludzkich zachowań, to nie widzę przeciwskazań za czerpaniem inspiracji z tego przekaźnika. Tak robił Dick.

Nie czytałem wiele Dicka, ale słyszałem, że ma marne opisy, a nawet ich nie posiada w swoich opowiadaniach. Nie wiem jak z powieściami.

 

Fajnie słyszeć (widzieć), że temat utrafił w Twój gust.

 

Pozdrawiam.

Nie wiem jaki związek może mieć telewizja z pisaniem, chyba tylko taki, że zabiera bezcenny czas.

Ja telewizji nie oglądam. Czasem tylko sport.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Ale opisy nie są obowiązkowe. Współcześnie jest tak, że każde słowo ma być potrzebne. A rozbudowane opisy potrzebne nie są.

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Na zachodzie coraz więcej książek powstaje jako zarys ewentualnego przyszłego scenariusza filmowego. Od razu idzie rozpoznać takie książki po opisach poszczególnych scen, gdzie narrator skupia się wyłącznie na tym, co byłoby widać na ekranie. Czy to jest dobre, czy złe? Grunt, że się sprzedaje.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

A jak na spotkaniu z fanami w Krakowie powiedział Neil Gaiman, on książek innych autorów stara się zbyt wiele nie czytać, bo to ogranicza jego wyobraźnię - potem za bardzo zaczyna przejmować się, że ktoś już napisał coś podobnego. Jego zdaniem lepiej nie wiedzieć nic, w ten sposób cokolwiek wymyślisz, nie będzie obarczone obcymi wpływami i jest większa szansa, że trafi się w tym coś oryginalnego.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Mówimy o inspiracji, o czerpaniu pomysłów. Co kto z tą wiedzą zrobi, albo ile czasu będzie przesiadywał przed telewizorem, to już osobna historia. Telewizja jest odbiciem pewnej kultury, niskiej, średniej, wysokiej. Obejrzysz tam teatr, film, posłuchasz recenzji. Dowiesz się o wydarzeniach z kraju i ze świata. Posłuchasz co ludzie mówią na najróżniejsze tematy, co ich złości, fascynuje. Zobaczysz tragedie i wybuchy szczęścia. Możesz się przyjrzeć manipulacji i próbie mówienia prawdy. Czy to mało, żeby inspirować?

Dobrze poznać Wasze punkty widzenia, prawdziwa burza mózgów!

 

Ja osobiście preferuję literaturę - trudno, żeby było inaczej skoro "widzimy się" na tym portalu. Ostatnio podczas lektury pownej książki o USA zdałem sobie sprawę, jak bardzo ubogi jest przekaz z ekranu nawet, jeśli oglądamy film dokumentalny. Program w telewizji można przyrównać chyba tylko do artykułu. Oczywiście, film to sztuka, ale moim zdaniem książka pozostawia większe pole do popisu dla czytelnika do interpretacji, ponieważ więcej w niej treści, a i gdy wrócimy po wielu latach określone słowa mogą wywołać już inne wyobrażenia.

Brajt - ciekawe info w drugim komentarzu, ale co do pierwszego:

Fakt, że książka "sprzedaje się, nie sprzedaje" nie jest żadnym miernikiem jakości. No, może nie żadnym, ale większość tytułów to chałwa. Dopiero po latach zostaną perełki, że tak powiem (napiszę) rzucone przez sioto czasu, marny piach trafi tam, gdzie jego miejsce - do gleby. Uważam, że oryginalność, nawet nie wprost, ale świeżość pokazania tematu, możliwe, że uzyskana przez względnie niewielkie oczytanie to rzecz najbardziej upragniona wśród potencjalnych czytelników.

Beryl - słyszałem, że dla potencjalnego pisarza telewizja jest szkodliwa. Ale chyba masz rację, że chodzi tu o czas: trzeba wybrać. Kultura obrazkowa albo słowo pisane. Nie można oddawać się w pełni jednej i drugiej Muzie. Zresztą, kto miałby na to czas? Jak dobrze, że dziś jest sobota.

 

Pzdr.

Wszystko zależy od tego dla kogo chcesz pisać. Do jakich czytelników chcesz kierować swoje opowiadania, czy książki. Dobrze byłoby znaleźć sobie grupę docelową (wiem, brzmi fatalnie). Ale to zależy od tego jakie są Twoje ambicje. W Stanach piszę się nawet dla konkretnych grup, na przykład kryminały dla gospodyń domowych. I interesować się tym, co interesuje te grupy. Pozdrawiam

Tylko pytanie co rozumiesz poprzez telewizję : ) Bo dla mnie to przede wszystkim przygłupie teleturnieje, telenowele, programy "rozrywkowe" i inne takie, które zabierają człowiekowi czas i koniec końców czynią go głupszym.

Natomiast jeśli chodzi o filmy, czy ambitniejsze seriale, to uważam, że - poza przydatną funkcją czysto rozrywkową - często dobrze wpływają na wyobraźnię.

Chociaż z drugiej strony podoba mi się to, co powiedział cytowany przez brajta Gaiman.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Filmy mogą być super, ale telewizja jako całość to jednak w przeważającej mierze wysypisko śmieci, przynajmniej jeśli nie jesteś podstarzałą gospodynią domową albo rencistą bez wyobraźni i mam nadzieję, że nikogo teraz nie obraziłem.

 

Osobiście traktuję "film" oddzielnie - jeśli jakiś tytuł chodzi mi po głowie, oglądam go, ale nie w telewizji, raczej na kinie domowym czy nawet komputerze ze słuchawkami na uszach.

 

No tak, Gaiman wie, co pisze.

I jeszcze kwestia opisów - moim zdaniem minimum opisów być powinno, chociaż lubię też bujne, gdy tylko dotyczą rzeczy ciekawej i rzadkiej w rzeczywistości albo gdziekolwiek indziej.

...telewizja jako całość to jednak w przeważającej mierze wysypisko śmieci, przynajmniej jeśli nie jesteś podstarzałą gospodynią domową albo rencistą bez wyobraźni i mam nadzieję, że nikogo teraz nie obraziłem.


Dziwna ta Twoja nadzieja. Właśnie obraziłeś wszystkie podstarzałe gospodynie domowe i rencistów bez wyobraźni sugerując, że śmietnisko zaspokaja ich potrzeby intelektualne. Masz szczęście, że zapewnie tu nie zaglądają, bo sa zbyt zajęci grzebaniem w odpadkach.

Sorry, taki mamy klimat.

Sethrael - brzmi brutalnie ale pomyśl o czymś w rodzaju X-Factor. Nie jestem specem i może źle myślę, ale coś w rodzaju jedzenia jakichś tam odpadków na czas (konkurencja) ciężko nazwać, no cóż, wysiłkiem intelektualnym. To raczej wysiłek na rzecz nie-pożygania się.

- oglądanie tego -

Sethrael - wcale nie brzmi brutalnie - brzmi jak super-hiper-mhroczne imię demonicznego elfa-gwałciciela! O! :)

Porzygania, drogi Piotrze.

Kończąc złośliwości i wracają do tematu, to w moim komentarzu wcale nie zamierzałem bronić treści programów rozrywkowych, zwłaszcza że nie oglądam telewizji. Razi mnie jednak, gdy ktoś aspirujący do miana intelektualisty (co da się aż nadto wyczuć w Twoich wypowiedziach) nie jest w stanie krytykowac bezwartościowych, jego zdaniem, programów nie obrażając przy tym całych grup społecznych. Jeśli dodamy do tego ociekające hipokryzją stwierdzenie o treści: "mam nadzieję, że nikogo teraz nie obraziłem", to całość Twojego komentarza wypada jeszcze gorzej.

O czym to mówiliśmy...?

Sorry, taki mamy klimat.

Tak, Piotrze, obraziłeś pewną starszą panią zajmującą się domem, zakupami, gotowaniem i takimi tam różnymi pracami codziennymi, która z przyjemnością ogląda niezbyt ambitne programy telewizyjne, bo dają jej wytchnienie, ona wtedy odpoczywa. Obraziłeś też jej męża - emeryta z wyobraźnią, który chętnie włącza kanały historyczne, podróżnicze, techniczne, że o sportowych nie wspomnę. Oboje dużo czytają, ale telewizja jest dla nich ważna. Obraziłeś ich nie zarzutem, że są przywiązani do telewizji, ale tym, że według Ciebie istnieje grupa starszych ludzi, którymi można gardzić; tym, że umieściłeś ich na niższym, od Twojego, poziomie rozwoju umysłowego - tak odczytałam znaczenie określenia "podstarzała gospodyni domowa albo rencista bez wyobraźni". Według Ciebie to synonimy "ludzi gorszych".

Dotknąłeś też w pewien sposób mnie, bo potrafię spędzić przed ekranem długie godziny, z zapartym stolcem oglądając turniej snookerowy. I nie uważam, że spędzony w ten sposób czas, jest stracony.

Jeśli według Ciebie telewizja sprowadza się do X-Factor, to ośmielam się sformułować tezę, nie umiesz z telewizji korzystać.

 

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Ja telewizji nie oglądam. Często chodzę do kina, a seriale oglądam na kompie. I tak wolę oryginalne wersje z napisami niż słuchanie głosu lektora, który w jakimś stopniu psuje mi napięcie i klimat. 

 

coś w rodzaju jedzenia jakichś tam odpadków na czas (konkurencja) ciężko nazwać, no cóż, wysiłkiem intelektualnym. - pogromcy mitów obaliliby twoją tezę. sami zrobili masę głupot w imię nauki.

 

uważam, że wpływ telewizji jest neutralny dla osób podejmujących próby literackie. Jak mnie coś zainteresuje, to obejrze, a jak nie, to nie muszę. Nie należę do osób, które po przyściu do domu włączają tv i bez celu oglądają, co popadnie. Szczerze, to nie widzę w teleturniejach, pseudo-reality z mtv czy talk-showach niczego inspirującego. Dużo ciekawsze są programy dokumentalne i naprawdę warto je oglądać. One same w sobie mogą być już niezłą inspiracją. 

 

Nie szedłbym jednak w ślady Neila Gaimana. Wielu ludzi nie potrafi dobrze sklecić kilku zdań, więc taka rada może być dla nich zabójcza. Dosłownie. Przez nieczytanie książek się umiera, tak, tak. A tak poważniej, to zawsze można podpatrzeć, jak inni autorzy radzą sobie z rzeczami, któe nam sprawiają problemy i przez to ulepszyć swój warsztat.

Oglądanie telewizji może pomóc w pisaniu. Przykład dosyć oczywisty: autor pisze książkę rozgrywającą się w czasach Hannibala, to raczej nie zaszkodzi mu obejrzenie programu o wojnie Rzymu z Kartaginą.

Telewizja ma wbrew pozorom dużo wspólnego ze współczesną literaturą. W obu przypadkach możemy natrafić na "wysypiska śmieci" (choć w telewizji jest tego więcej).

Fajne uczucie, że udało mi się spowodować dyskusję. Dyskurs?

 

Acha, miło zostać nazwanym intelektualistą, ale ja tak o sobie nigdy nie myślałem, staram się być sobą.

 

No cóż... ponoć nadużywanie (he) telewizji szkodzi pamięci. Sądzę, że czytanie ją wspomaga - to już nie przekonanie, ale nauka! Oczywiście, że relaks jest konieczny w takiej czy innej formie, ale, wybaczc Sethrael, wolę iść na spacer niż gapić się w ekran telewizora. Przynajmniej nie zepsuję sobie oczu... jeszcze bardziej:)

O wiele bardziej, niż telewizja, pamięci szkodzi Google, Wikipedia i spartfony -- to dlatego, że zamiast zapamiętywać informacje, przyzwyczajamy się do posiadania pod ręką bazy wiedzy. 

Exturio - good point.

 

Od dzisiaj mówię nie "Wikipedii":)

Tym którzy uważają, że w telewizji nie ma nic ciekawego, szczerze polecam TVP Kultura, której program jest rewelacyjny i lecą tam takie rzeczy, że często aż żałuję, że nie mogę obejrzeć, jeśli akurat muszę gdzieś wyjść.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

No... jest też sporo programów o kultowych zespołach Rockowych, jak np. "Metallica" czy "Deep Purple". Na TVP Kultura oczywiście.

 

Ale zdania nie zmienię! Telewizja niszczy! Ha-ha-ha-ha-ha... (złowieszczy pogłos).

Exturio - można zapamiętywać informacje, ale dobrym nawykiem jest ich sprawdzenie przed napisaniem/po powiedzeniu. Choćby po to, by nie strzelić gafy. Pamięć zawodna jest, zwłaszcza że człowiek czasami podświadomie próbuje dostosować informacje do swoich oczekiwań. Nobody's perfect. Dlatego ja jestem za wikipedią, jako szybkiej i w miarę pewnej drogi do sprawdzenia różnych detali. Co innego, gdy szuka się głębszej wiedzy w temacie.


Co do całego pytania, jest ono, moim zdaniem, lekko nieprzemyślane, jako że w słowie "telewizja" mieści się sto tysięcy różnych rzeczy. Osobiście, uważam ją w dobie taniego internetu za przeżytek. 


Chociaż nie, widzę pewien problem, ale jest on nieco głębszy i nie dotyczy samej telewizji. W dzisiejszych czasach promowana jest postawa (zwłaszcza w mass mediach) niecierpliwości, powierzchownego traktowania problemów, braku namysłu. Dzisiaj problemem jest tamto, jutro siamto, jak najwięcej emocjonalnie obciążonych słów, jak najdalej idące hipotezy. Bohater biega, bohater ściga się, bohater strzela, bohater odczuwa moralne katusze, nieważne, czy to ma sens, ważne, że według prawideł kina w tym właśnie momencie miał odczuwać moralne katusze. Wszystko piękne, wszystko błyszczące, wszystko płytkie tak, aby nawet największy idiota mógł zrozumieć. To zmienia ludzi (czy też zmienieni ludzie to tworzą)? Bo ludzie mają wszy w mózgu, jak im się nie potnie, to nie zjedzą - jak skomentował Martin Lechowicz. Wystarczy porównać w miarę reprezentacyjną książkę sprzed co najmniej wieku i jeszcze świeżą - wszystko dziś zapierdalać musi, nie ma rady. Tylko że w pisaniu, nawet pędzących przed siebie w dzikim szale tekstów, cierpliwość i rozwaga jest wymagana. Dlatego może nie tyle telewizji, ale wstrzymałbym się na jakiś czas przed pisaniem przed zajmowaniem się różnego rodzaju błyskotliwą a niewymagającą rozrywką - grami, serialami, demotywatorami. Ot, tyle.

Nie zamotałem?

Oczywiście, że relaks jest konieczny w takiej czy innej formie, ale, wybaczc Sethrael, wolę iść na spacer niż gapić się w ekran telewizora


Piotrze, nie ma sprawy - wybaczam, choć nie wiem dlaczego mnie - czowieka, który telewizji praktycznie nie ogląda (o czym Cię poinformowałem),  przepraszasz za to, że wolisz iść na spacer niż gapić się w ekran. Jak rozumiem, masz problemy nie tylko z oglądaniem TV, ale również z czytaniem ze zrozumieniem, lub/i mylisz rozmówców, choć jest ich niewielu, co rzeczywiście świadczy o Tobie coraz lepiej.

Acha, miło zostać nazwanym intelektualistą, ale ja tak o sobie nigdy nie myślałem, staram się być sobą. - cieszę się, że jednak rodzielasz pewne sprawy.

 

Nie pozdrawiam.

Sorry, taki mamy klimat.

Sethrael, każdy robi to, co lubi. Ja w tej chwili...

 

Pozdrawiam.

@Lassar, nie komentuję zjawiska, tylko zaznaczam jego istnienie. Sam często korzystam z Wiki "w terenie". :)

@regulatorzy, co do snookera, to według tego co pisałem wyżej, i z czym zgodził się użytkownik, który miał Cię obrazić, sport to trochę osobna działka.
A programy historyczne? Powiem szczerze, że sam kiedyś dosłownie chłonąłem je, podobnie jak te dotyczące astronomii i fizyki teoretycznej. Problem polega na tym, że i te programy tak naprawdę ogłupiają - często, jak się przekonałem, prezentują ładnie brzmiące tezy, albo stanowiska, które jednak są dosyć... kontrowersyjne. W czasie w jakim obejrzymy jeden program historyczny, możemy wziąć książkę czy wspomnianą tu Wikipedię i nauczyć się trzy raz więcej.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Fascynować można się wszystkim. Równie dobrze teleturniejem, serialem brazylijskim, czy sportem. I nie dokonywałbym większego różnicowania, ze względu na prawdę w nich zawartą. Wystarczy poczytać wyznania Lance'a Armstronga.

Problem polega na tym, że i te programy tak naprawdę ogłupiają - często, jak się przekonałem, prezentują ładnie brzmiące tezy, albo stanowiska, które jednak są dosyć... kontrowersyjne.

Sugerujesz, że z książkami jest inaczej? Chyba tylko z encyklopedią.

 

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

berylu, użytkownik nie obraził mnie. Ale uważam, że niewłaściwie potraktował grupę ludzi, lubiących coś innego, niż sam preferuje. 

Znam osoby, dla których oglądanie imprez sportowych jest stratą czasu. Wolą zamiast tego wędkować czy pogrzebać w glebie na działce, zajmować się wnukami. Ich wybór.

Wspomnianemu panu emerytowi, oglądanie programów na kanałach, które sobie ulubił sprawia dużo przyjemności. Jego wybór.

Podstarzała gospodyni domowa ogląda seriale, ktoś umówił się na wódeczkę z przyjaciółmi, ktoś gra w scrabble, sąsiad wybiera się na przejażdżkę rowerem, są tacy, którzy mogliby nie wychodzić z muzem, inni czytają książki, meloman właśnie wszedł do filharmonii. Ich wybór.

Pozwólmy każdemu spędzać czas tak, jak uzna za stosowne. Akceptujmy, że każdy ma prawo być zadowolony, robiąc to, co dla niego jest najfajniejsze. Tylko tyle. ;-)

Pozdrawiam. ;-)

 

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Oczywiście, droga koleżanko, każdy ma prawo spędzać czas jak lubi, ja tylko wyrażam swoje zdanie na temat niektórych programów : )

Brajt, a jaka jest różnica pomiędzy wideo, a papierem? Taka, że czytając mamy więcej czasu na swoje przemyślenia, i analizę. Poza tym, książki lepiej uzasadniają swoje racje, zagłębiają się w temat, a program to po prostu powierzchownie przedstawiona sprawa, często wypełniona zbędnymi przerywnikami. Może i ogląda się go ciekawie (jeśli ktoś lubi), można nawet przyznać, że pobudza on wyobraźnię i dzięki niemu odbiorca sięgnie po jakieś publikacje, ale to chyba nie zdarza się często (aczkolwiek w moim przypadku tak to działało). Nigdy nie zgodzę się natomiast z twierdzeniami niektórych, że oglądanie programów popularnonaukowych wiele potrafi nauczyć ; )

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Cóż, jeśli ja chcę się czegoś dowiedzieć o propagandzie niemieckiej podczas II Wojny Światowej to zdecydowanie wolę obejrzeć dokument z fragmentami dawnych kronik filmowych, niż przeczytać książkę. Bo przynajmniej widzę o czym tak naprawdę jest mowa.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Kroniki to przydatna i ciekawa sprawa, ale chyba rozumiesz, że ja mówię o narracji, prawda?

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Właśnie nie rozumiem, bo przecież dokumenty ogląda się nie dla narracji, ale aby zobaczyć coś na własne oczy, jak na przykład wypowiedzi uczestników konkretnych wydarzeń, choćby byłych więźniów obozów koncentracyjnych. Zresztą pod względem narracji dokument dokumentowi nierówny, podobnie jak z książkami. Dokumenty Wołoszańskiego są tu dobrym przykładem. 

 

A wracając do Twojej tezy, książka może być równie zakłamana i przedstawiać równie kontrowersyjne poglądy.

A przy okazji, za jakąś chwilę pojawię się na forum z dobrą nowiną. :) 

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

No to czekamy drogi Brajcie :)

http://tatanafroncie.wordpress.com/

Brajt, ale ja nie mówię o dokumentach, a o programach popularnonaukowych : )
I jak już wspomniałem wyżej, książkę się przyjmuje bardziej na chłodno, obraz natomiast pędzi swoim tempem i przez to bardziej "narzuca" swoje tezy.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

brajcie, a przy okazji, głośże swoją ewangelię.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Brajcie, hop hop!!! :D

http://tatanafroncie.wordpress.com/

Ymm... a na jakim forum się spodziewacie jego nowiny?

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

lol

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Dla mnie oczywistym wydało się, że Brajt tutaj się odezwie :) No ale nigdy nie wiadomo ile trwa "chwilka" :) tak. Cierpliwość zaiste jest cnotą...

http://tatanafroncie.wordpress.com/

chwila ż I, DCMs. ~li; lm D. chwil
1. maleńka cząsteczka czasu; [...].   

Jeżeli czasu liczonego od Big Bangu...

A mi się wydaje, że chodziło mu o forum Loży ; P Niemniej, tam też się nie odezwał :D

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Bo go bratanek przydybał pytaniem czy może sobie pograć na komputerze. ;) I właśnie wrócił z meczu, teraz ciepła herbata jeszcze... i zacznie odliczać chwilę. 

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Chwilę metryczną czy calową?

Nie wytrzymałem napięcia i zapuściłem Smashing Pumpkins :P

http://tatanafroncie.wordpress.com/

Ja korzystam z rosnącego napięcia i ładuję telefon...

Jak tam bateryjka Adamie? :)

http://tatanafroncie.wordpress.com/

Górna strefa stanów średnich.  

Jak nas mistrz potęgowania nastroju oczekiwania na cud dłużej potrzyma, to przeładowaniem zagrozi...

Już go znalazłem na FB i będziem przyciskać... albo błagać 

http://tatanafroncie.wordpress.com/

Przyciśnięty i przebłagany zrobił co miał zrobić. :)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Odnoszę wrażenie, że tutaj jednak każdy "ma się" na fejsbuku.

Brajt, akurat kiedy ludzie idą spać, ale lepiej tak niż wcale : P

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

@brajt

Ojoj, a ty dzisiaj na mecz szedłeś? Czyli jednak mieszkamy w innych częściach miasta ;)

ta sygnaturka uległa uszkodzeniu - dzwoń na infolinie!

#purystów językowych za powyższą ironię przepraszam, a i brajt mam nadzieje do siebie tego nie weźmie zbyt osobiście

ta sygnaturka uległa uszkodzeniu - dzwoń na infolinie!

A miało być o telewizji...

Możliwe, że w tej samej, bo ja mieszkam na "nie swojej" części. :)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Piotr Skowronek: Od dzisiaj mówię nie "Wikipedii":)

 

To byłoby równie inteligentne, jak bezmyślne korzystanie z papierowych encyklopedii. ;-)

A to bardzo niefajnie. Z ciekawości, da się chodzić na mecze, żeby posiedzieć sobie i nie dostać w łeb?

ta sygnaturka uległa uszkodzeniu - dzwoń na infolinie!

Hmm jak się człowiek sam nie awanturuje, to na meczu w łeb nie dostanie. Wczoraj tzw. dziennikarz został opluty i zwyzywany przez jednego z kibiców, ale to dlatego, że sam jest aktywnym kibicem z długim stażem na klubowym forum i w swoich artykułach zaczął się mieszać w klubową politykę, pisząc źle o tych, których nie lubi prywatnie.

 

A tak to cisza i spokój, ludzie przychodzą całymi rodzinami. Ale jeśli mam być szczery, to organizacyjnie wczoraj tragedia, prezentacja drużyny tak się wklokła, że ludzie z zimna zaczęli wychodzić w połowie meczu, bo ciężko było wytrzymać na mrozie.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Podejrzewam zresztą, że celowo to zrobili, bo był debiut nowej firmy cateringowej i pewnie chcieli w ten sposób zrobić im przysługę. Ale ceny to kolejny dramat - pewnie dali takie same jak na Legii i Euro (bo ta sama firma), ale gdzie Warszawa a gdzie Kraków.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Cracovia dla studenta - 5zł/mecz.

Jednak 1 liga to już nie ekstraklasa.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

My zawsze mamy eKStra klasę. Zresztą nie po to się chodzi na mecze, żeby futbol oglądać. :) To przede wszystkim tradycja i ważne wydarzenie towarzyskie.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

I kulturalne, żeby było w temacie dyskusji. :)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Cóż <rozkłada ręce>.  : )

Nie będę się wikłał w dyskusję o krakowskich klubach, bo ani żadnego nie jestem wiernym fanem (czy antyfanem), ani też nie wiadomo czy na następe spotkanie fantastyczne nie przyjdziesz z maczetą.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Myślisz, że rozgrywki sportowe w uniwersum Start Wars były czasem przerywane przez ekscesy na trybunach z użyciem mieczy świetlnych?

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Nie wiem czy mieczy świetlnych, ale pewnie się prali po mordach, nawet jeśli to nie Polacy.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Były przecież burdy, w Czarze Ognia. :)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Wracając do tematu - telewizja jest dobra czy zła, ma na nas pozytywny, czy negatywny wpływ.

Telewizja to narzędzie i to, jaki ma wpływ na ludzi zależy od tego, jak jest wykorzystywana.

Z jednej strony mamy tych, którzy tworzą programy telewizyjne. Są bardziej lub mniej profesjonalni. Czasem mają coś ciekawego do przekazania, czują się w obowiązku przekazać jakieś informacje, chcą (tak jak pisarze) opowiedzieć wymyśloną przez siebie historię, ale prawie zawsze chcą zarobić pieniądze. Dlatego zazwyczaj będą produkować programy, które znajdą jak największą publiczność i to od jej wymagań w sporej mierze zależeć będzie jakość tych produkcji.

Z drugiej strony mamy odbiorcę, oczekującego informacji, czy rozrywki i to od niego samego zależy, jak z telewizji będzie korzystał i czy w efekcie będzie ona miała na niego szkodliwy wpływ.

Zakładam, że jeśli ktoś ma ambicje zostać pisarzem, to jest na tyle inteligentny, że potrafi posługiwać się pilotem od telewizora. Jest też w pewnym stopniu w stanie określić wartość oglądanego programu, a nawet tak dozować rozrywkę (nawet tę niskich lotów), aby pozwoliła mu odpocząć od bardziej ambitnych zajęć nie pozostawiając nieodwracalnych zmian w jego mózgu.

Jednym słowem, telewizja jest dla ludzi. Szkodzi tym, którzy nieumiejętnie z niej korzystają - przykładowo nadużywają.

Dzięki za komentarz, Unfall.

 

Pozdrawiam.

Nowa Fantastyka