Książka

| KOPIUJ

Recenzja:

Grzesiek12

Córka łupieżcy

{
niepoznawalne

   W ciekawej serii Wydawnictwa Literackiego "Światy równoległe" ukazała się powieść Jacka Dukaja "Córka łupieżcy". Niestety, dzieła prezentowane w tej serii pozbawione są chociażby krótkiego wstępu czy posłowia – jest jedynie lakoniczna nota z tyłu książki. Mamy jednak w niedrogich tomach, które można nabyć w kiosku dzieła fantastyczne polskich autorów takich jak Stanisław Lem, Anna Brzezińska czy Łukasz Orbitowski.

   Jacek Dukaj debiutował na łamach "Fantastyki" dynamicznym, oryginalnym opowiadaniem "Czarna galera", w którym fantastyka naukowa miesza się z motywami religijnymi,  co wywołało liczne inne opowieści tego rodzaju w naszym kraju. Gdy myślę o fantastyce "religijnej" na myśl mi przychodzą utwory Philipa K. Dicka, który odwoływał się do religii, na przykład w takich powieściach jak: "Valis", "Oko na niebie", czy "Boża inwazja", łącząc ją z naukowymi wizjami. Przypominam sobie też utwory Philipa Jose Farmera, autora opowieści o zaświatach pt. "Gdzie wasze ciała porzucone" (ukazała się ona ongiś w "Fantastyce"), czy powieści "Jezus na Marsie". Do religii nawiązywała także "Kantyczka dla Leibowitza" Waltera M. Millera Jr., w której mnisi po wojnie atomowej przechowują pamiątki upadłej cywilizacji, rysunki układów elektronicznych, których przeznaczenia nikt już nie rozumie – są dla nich świętymi relikwiami.

   W "Nowej fantastyce" pojawiła się też, poruszająca, okrutna "Szkoła" Dukaja – o kontakcie z obcą cywilizacją i drastyczne "Irrehaare" – o komputerze, który nazywa się Allah, więżącym umysły swoich użytkowników w wirtualnym świecie, z powodu awarii. Później Jacek Dukaj zaczął wydawać swoje powieści  i obszerne zbiory opowiadań. Powstało ich już sporo, jest z czego wybierać. To gradka dla zwolenników prozy tego zdolnego, intrygującego autora, do których i ja należę.

   Główną bohaterką "Córki łupieżcy" jest młoda dziewczyna, która nazywa się Zuzanna Klajn. Dostaje ona na osiemnaste urodziny od zmarłego ojca, który pracował w tajemnicznym Instytucie Wernera, prowadząc wykopaliska pozaziemskie – piękny klejnot i przenosi się niespodziewanie do niezwykłego, iluzorycznego Miasta.

   Nie jest to tom tak obszerny jak "Czarne oceany", czy "Lód" – ja zresztą wolę krótsze, bardziej spójne a nie rozwlekłe utwory tego autora.

   Zuzanna mieszka w Krakowie, mieście słynącym z tajemnic przeszłości. W "Córce..." autor nie unika tematyki religijnej, rozważa na temat religii przyszłości, pozaczasowej potrzeby mistycyzmu, przeczucia absolutnej, pozarozumowej wiedzy o otaczającym nas świecie, nie ograniczającej się do racjonalnej, nieufnej nauki. Miasto, twór obcych cywilizacji, wykraczających czasowo nawet poza nasz kosmos, twór potężnych, pozaludzkich technologii fascynuje i przyciąga, przyprawia o religijny niemal podziw swoimi ogromnymi budowlami o wielu wymiarach. Przypomina tajemnicze, potężne kamienne miasta Południowej Ameryki, zbudowane przez Inków, czy Azteków, ukryte w bujnej dżungli, rabowane przez konkwistadorów. Nauka staje się w nim mistyką. Miasto jest miejscem brutalnej śmierci ojca Zuzanny, Jana Klajna, który wpada w wielowymiarową anomalię.

   Miasto jest dla mnie przypomnieniem myślącego oceanu z "Solaris" Lema: niepojętej potęgi, z którą daremnie ściera się ludzki rozum, produkującej w nieznanym (poznawczym? eksperymentalnym?) celu niezniszczalne kopie istot wyciągniętych z pamięci naukowców badających planetę. Konfrontuje je z załogą odległej od Ziemi, odizolowanej stacji kosmicznej, doprowadza ich (nieświadomie?) do obłędu. Ocean planetarny to źródło wielu hipotez, całej solarystycznej literatury. Być może stabilizuje on orbitę planety krążącej wokół dwóch słońc, by przedłużyć swoje trwanie; jest wielką maszyną obliczeniową, która oblicza potencjały grawitacyjne?

   Miasto to źródło pozaludzkiej wiedzy, starszej nad wszelkie wyobrażenie, niepoznawalnej. Często nieprzydatnych, dziwacznych technologii. W myśleniu Dukaja można wykryć podobieństwa do naukowo uprawdopodabnianych tworów wybujałej wyobraźni Lema. Niektóre fragmenty "Córki..." przywodzą mi na myśl też jedną z mniej znanych (ale moją ulubioną) książek St. Lema – "Głos pana" – na przykład pesymistyczna hipoteza wojen informacyjnych niszczących nieuchronnie zaawansowane cywilizacje kosmiczne. Odniesień do  innych utworów literackich jest zresztą u Dukaja więcej – chociażby "Ubika" Philipa Dicka i prozy sensacyjnej Ludluma.

   W "Córce..." brakuje mi jednak błyskotliwości takich tekstów jak "Szkoła", "Irrehaare", czy "IACTE", ale to też zajmująca propozycja w dorobku autora.

   Inni ciekawi polscy autorzy to: Marek Oramus, Marek S. Huberath, czy Janusz Cyran, których utworów nie przeczytam jednak w "Światach równoległych" Wydawnictwa Literackiego.

Komentarze

obserwuj

Cięzko dostać.

Nowa Fantastyka