
To znana książka SF w świetnym tłumaczeniu Lecha Jęczmyka.
Jej autor, Algis Budrys był pisarzem amerykańskim, który pochodził z Litwy, czego dowiedziałem się z notatki w książce. Bywał nominowany do nagród Hugo i Nebula. Zmarł całkiem niedawno, w roku 2008, w wieku ponad 70 lat.
“Ten cholerny księżyc” ukazał się pierwszy raz w roku 1960, a więc przed moim urodzeniem i przed pierwszym, prawdziwym lotem człowieka na księżyc, ale przeczytałem tą powieść dopiero teraz. Nie jest długa. Długie książki czasem bywają nudne. Czego na pewno nie można zarzucić dziełu Budrysa.
Czerwona, miękka okładka tego wydania, z kosmonautą w kombinezonie próżniowym wygląda skromnie w porównaniu z licznie pojawiającymi się obecnie w księgarniach w wielu wydawnictwach książkami z gatunku fantastyki.
Akcja utworu zaczyna się współcześnie, czyli w roku 1959. Naukowcy z Ziemi odkrywają na naszym satelicie nieznany obiekt, twór obcej cywilizacji i próbują go badać. Kosmonauci stykający się z tajemniczą budowlą doświadczają dziwnych fenomenów, wielokrotnie umierają i popadają w obłęd.
Instytut badawczy rozpaczliwie szuka kolejnego śmiałka, odpornego na psychiczne oddziaływanie obiektu. Specjaliści typują w końcu niejakiego Ala Barkera, weterana Drugiej Wojny Światowej. Jego dziadkowie należeli do wojowniczego plemienia Apaczów.
Barker podejmuje się straceńczej misji, mimo nieszczęsnego losu poprzedników.
Do podróży na księżyc naukowcy nie używają zwykłych rakiet kosmicznych, ale przekaźnika materii, czyli teleportera (pamiętacie słynny film “Mucha” Davida Cronenberga?). Taka technologia może wywoływać dziwne paradoksy. Zwykła podróż rakietą odrzutową byłaby dużo prostsza, choć, oczywiście, kosztowna.
Najpierw odbywają się przygotowania do misji na kłopotliwym dla naukowców księżycu.
Potem Barker wyrusza na srebrny glob. Badacz, a raczej jego księżycowa kopia, powoli, stopniowo zagłębia się w dziwaczną formację, dokonuje kolejnych przeskoków, coraz dłużej ją penetruje i, o dziwo, śmiałek jakoś wychodzi z tego cało, zdrowy na umyśle, zdaje naukowcom kolejne relacje.
Okazuje się, że człowiek, nawet w zetknięciu z czymś, co wykracza jego pojmowanie, usiłuje zachować swoje człowieczeństwo. Nie staje się nieludzki.
W Internecie możemy obecnie śledzić na żywo widok powierzchni księżyca z sondy umieszczonej na jego orbicie.
Książka odpowiednia dla osób, które lubią oryginalną, niebanalną fantastykę.