Książka

| KOPIUJ

Recenzja:

Sirin

[DKNF] Co było pierwsze: umysł czy idea umysłu?

{
Co maszyna może wiedzieć o zapachu mokrej trawy o poranku?

Tytułowe zapytanie to cytat z powieści Genezis autorstwa Bernarda Becketta – człowieka całkowicie mi dotąd nieznajomego (mam na myśli twórczość), lecz właśnie takie teksty ma odkrywać i przybliżać nam Dyskusyjny Klub Książki. Teksty, które przeszły bez rozgłosu, teksty, które odznaczają się sprawnością przynajmniej jednego z elementów pisarskich, teksty, które dają do myślenia na długo po odłożeniu ich w stosik przeczytanych pozycji. Genezis zdecydowanie zalicza się do lektur prowokujących do dyskusji. Głęboki ukłon za wybór lutowego wyzwania czytelniczego!

Sięgając po tę książkę, sądziłem, że biorę się za postapokaliptyczną wizję trzeciego tysiąclecia. Po dłuższych fragmentach stwierdziłem, że rysuje się przede mną bardziej utopia na odległych, odgrodzonych od globalnej apokalipsy wyspach. A potem… potem czytałem już dyskusję na temat sztucznej inteligencji i poszukiwałem wraz z bohaterami odpowiedzi na pytania dotyczące, patrząc na to uogólniająco i bezspoilerowo, człowieczeństwa – tego, co czyni nas ludzkimi.

Beckett podał nam ciekawie poprowdzoną historię. Fabuła rozwija się w dwóch liniach czasowych, a oba wątki (obecny i przeszły) są ze sobą powiązane. Anax – bohaterka czasu właściwego – stoi przez komisją egzaminacyjną; przedstawia wyniki historycznych dociekań i rozważań. Jeżeli uda się jej zdać czterogodzinny test, spełni swoje marzenia. I nie może jej się nie udać, skoro doskonale zna wszelkie dostępne materiały o Adamie, osobie, która jest bohaterem snutej opowieści. Podczas każdej kolejnej z czterech godzin poznajemy utopijny system, perypetie Adama, chłód Egzaminatorów i wyjątkowość Anax.

Mimo że powieść jest spisem czterogodzinnego sprawdzianu, nie brak w nim dialogu czy próby narracyjnego wniknięcia w psychikę postaci – choć tu akurat musimy zdać się na subiektywny przekaz bohaterki. Sprawia to, iż kolejne strony nie nużą, a nieowijane barokowym kitem motywy są jasne w przekazie. I może podobać się ten uproszczony styl, ponieważ przyzwala czytelnikowi na stanie się uczestnikiem dyskusji między Adamem a sztuczną inteligencją. Czy dyskusji kończącej się? Czy możliwej do zakończenia? Nie bez znaczenia będą tu odwołania do greckich filozofów, choć z drugiej strony nadają rozważaniom bohaterów stronniczości.

Zresztą to nie jedyne tropy intertekstualności książki. W końcu jest Adam i Ewa. Jest Art, czyli sztuczny ojciec-założyciel, swoisty protoplasta. Jest również piękna parafraza cytatu z Czasu Apokalipsy: „Co maszyna może wiedzieć o zapachu mokrej trawy o poranku?”. Wszystkie te tropy podpowiadają nam subtelnie, w jakiej to wizji świata się znaleźliśmy, w jaki sposób możemy ją rozumieć i przełożyć na otaczającą nas rzeczywistość. Bo owszem, Genezis to tekst w swojej wymowie aktualny.

Bez wątpienia Beckett stworzył powieść stosunkowo lekką i ładnie łączącą konwencje (utopia, sztuczna inteligencja, postapokalipsa), a przy tym udało mu się uchwycić głębszy wymiar fantastyki, pod której płaszczykiem prowokuje czytelnika do szukania wątpliwości. Niemniej można się przyczepić detali: książka jest nieproporcjonalna, a godzina godzinie (w fabule) nierówna. Niektóre zabiegi – dialogi czy hologramy – są wyrażone zbyt prosto, a rozmawiające postaci zlewają się ze sobą w jednego bohatera, prowadzącego głośny monolog. Dodatkowo narracja, która opisuje robota, wcale nie stara się, by odróżnić jego sztuczność od biologii człowieka (co chwila pojawiają się słowa opisujące robota w sposób ludzki, np. przytyłeś, bo nie ćwiczyłeś, poruszył ręką, palce tańczyły na klawiaturze). Uważam, że to zbyt nachalne wpychanie czytelnikowi „człowiekowatości” sztucznego tworu, o którym przecież prowadzimy rozważania. Sama fabuła schodzi na drugi plan, język nie imponuje, a siłą napędową są same pomysły na zręczne połączenie fantastycznych lusterek kilku motywów odbijających pytania, przed którymi stoimy.

Można ocenić, że Genezis to udane sci-fi. Daje to, czego oczekujemy od fantastyki (komentarza rzeczywistości), a przy okazji dostarcza przyjemności z czytania. Myślę, że książka Becketta to dobry pomysł na spędzenie wieczoru, a jeszcze lepszy na zapoczątkowanie rozważań o definicji człowieczeństwa, o łączeniu konwencji, o wartości nawiązań do innych tekstów, o różnych podejściach do opisywania sztucznej inteligencji… A wszystko to w Dyskusyjnym Klubie Książki już w lutym.

Miejmy taką nadzieję!

 

Moja ocena: 7/10 – ciekawa, choć nieobowiązkowa pozycja. Kto sięgnie, nie zawiedzie się. Kto odpuści, nie popełni grzechu.

 

Warto się zapoznać:

http://lubimyczytac.pl/ksiazka/88313/genezis 

Komentarze

obserwuj

Co maszyna może wiedzieć o zapachu mokrej trawy o poranku?

A co my (ludzkość) o tym wiemy? Mechanizmy wychwytywania, rozpoznawania i zapamiętywania zapachów są żałośnie słabo poznane. Jak już rozszyfrujemy, jak działa nos, to da się stworzyć maszyny, które będą mogły się wypowiadać o mokrej trawie. :-)

PS. Uświadomiłeś mi, że zapomniałam o skrócie w tytule...

Babska logika rządzi!

Cóż, ja wiem, że kojarzy mi się to z niezwykle miłym, rześkim wspomnieniem, rozciągnięciem grzbietu i sentencją: “chce mi się żyć, ale dopiero jak zjem jajecznicę”. W Czasie Apokalipsy (umiłowanie wojny) jak i tutaj chodzi o emocje, a nie bezpośrednio zmysłowe doznania.

Właściwie więcej takich nawiązań na poziomie zdania znalazłem podczas lektury, ale nie wynotowywałem i jakoś się rozmyły.

Ominąłem tę pozycję i chyba mogę żałować. Na podobne tematy (postapokalipsa, utopia, człowieczeństwo w świecie przyszłości) wypowiadał się już Dick i do tej pory jego zdanie mi wystarczało. Może kiedyś sięgnę po Genezis bo recenzja nastraja obiecująco.

Sirinie, podczas lektury odniosłem wrażenie, że imię robota nie pochodzi od słowa “sztuka”. Wydaje mi się, że to skrót od “artificial” – “sztuczny”. Jest Adam, jest Ewa, i jest protoplasta nowego gatunku – “sztucznej inteligencji”.

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Staruchu, oczywiście masz rację! To samo podczas czytania uważałem i nie wiem, czemu napisałem “sztuka” miast “sztuczny”. Pozwolisz, że poprawię po Twojej sugestii.

Staruchu, a czy to nie dwa strumienie bijące z jednego źródełka? Uważam, że sztuka to coś stworzonego przez człowieka, sztucznego, w odróżnieniu od naturalnego. Wielki Kanion czy kępka kwiatów się nie łapią.

Babska logika rządzi!

Jeśli uznać, że roboty są sztuką smiley. Sztuka użytkowa?

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Bardzo dobra recenzja, ukazująca książkę w zupełnie innym świetle. Choć mimo tych spostrzeżeń nadal upieram się przy swoim zdaniu. 

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Zgadzam się, że to dobra recenzja ciekawej książki :)

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Dobra recenzja, wprowadza w ideę książki bez nadmiernych spoilerów. Aż żałuję, że nie zebrałam się na ten DKNF i nie czytałam, wygląda to bardzo ciekawie.

The only excuse for making a useless thing is that one admires it intensely. All art is quite useless. (Oscar Wilde)

Po opisie i kometarzach, to będzie kolejna pozycja książek do przeczytania i z pewnością podzielę się moją opinią :)

Nowa Fantastyka