Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
I
Duży pokój, pracownia. Krzesło, staroświeckie biurko, nim maszyna do pisania, a obok niej supernowoczesny sprzęt komputerowy. Przy drzwiach wejściowych stoi manekin-wieszak. Z prawej strony okno, z lewej drugie drzwi. Do pracowni wchodzi drugimi drzwiami, mrucząc coś pod nosem Adam. Jest to młody mężczyzna, o jasnych, krótko obciętych włosach. Ma na nosie okulary w dość oryginalnej oprawie. Raczej chudy, w obcisłych spodniach, w starej, ubarwionej plamami niejasnego pochodzenia koszuli. Chodzi boso. Nogi ma wyjątkowo brudne (kolorystycznie czarne).
Adam: Słońce nad gwiazdami…kwitnie wierzba. ..idziemy dalej….zakochani w sobie… .(przerywa). Nie, nie, nie! (patrzy w tekst, który trzyma w ręce ). Powinno być: rumieni się, na wietrze sztywnieje…nabrzmiały rosą poranku…khm…kwitnący.
(Dzwonek do drzwi. Adam przez chwilę nasłuchuje. Po chwili, na palcach wychodzi z pokoju. Dzwonek milknie. Adam ponownie wchodzi do pokoju. W prawej ręce trzyma buty. Zakłada je, otwiera główne drzwi i wychodzi z pokoju. )
Adam: O cholera!
( Słychać łomot i huk jakby przewracanych mebli. Chwila ciszy. Do pokoju wjeżdża przedziwna maszyna. Swoim wyglądem przypomina powiększony do rozmiarów małej szafki odkurzacz. Za maszyną, popychając ją idzie Adam.)
Adam: Głupie dowcipy. Kto to pod drzwiami postawił?
Maszyna życzeń: (kobiecy głos ) Sama się postawiłam.
Adam: Kto? Co? Jak?
Maszyna życzeń: Baran.
(Adam obchodzi dookoła Maszynę Życzeń. Siada na krześle )
Adam: Uciekłaś z wariatkowa?
Maszyna życzeń: Co to takiego?
Adam: Wyłaź z tego rupiecia.
Maszyna Życzeń: Ależ tam nikogo nie ma. Jestem tylko ja.
Adam: Jaka ja?
Maszyna Życzeń: Widzisz mnie.
Adam: Jesteś maszyną? Nie wiedziałem, że takie produkują. Kto cię przysłał?
Maszyna Życzeń: Sama się przysłałam. Lepiej przeczytaj instrukcję.
( Spod Maszyny Życzeń wysuwa się książka. Jest to duży, opasły tom. Adam podnosząc ją ugina się pod jej ciężarem).
Adam: Mam to przeczytać?
Maszyna Życzeń: Czytaj.
Adam (czyta) : „Drogi przyjacielu. Wręczając tobie ten wyjątkowy prezent muszę przynajmniej w sposób ogólnikowy zapoznać ciebie z zasadami jego użytkowania i przyczynami, które skłoniły mnie do wręczenia tobie tego wyjątkowego przedmiotu. Przed tobą stoi Maszyna Życzeń…" ( Adam podejrzliwie spogląda na Maszynę Życzeń). Wiedziałem, że za tym stoi jakiś wariat. Maszyna Życzeń: Czytaj!
Adam: „Główną przyczyną skonstruowania tego przyrządu była altruistyczna chęć niesienia pomocy mojemu bliźniemu../ Adam kartkuję książkę ). To ma chyba z pięćset stron!
Maszyna Życzeń: Pięćset dziesięć stron i dwanaście wersów.
Adam: I tak nie wierzę w te wszystkie brednie.
Maszyna Życzeń: Wystarczy wypowiedzieć życzenie.
Adam: Życzenie? (Przez chwilę zastanawia się. W końcu na jego twarzy pojawia się wyraz zdecydowania). Powiedzmy, że chcę być najbogatszym człowiekiem świata.
Maszyna Życzeń: To niemożliwe. Życzenie nie ma określonej górnej granicy, a ja mam wyznaczone wyraźne limity, których muszę przestrzegać.
Adam: Wiedziałem, że to jakiś absurd. Maszyna Życzeń…Najbogatszy człowiek świata. ( Śmieje się. Wstaje z krzesła i podchodzi do Maszyna Życzeń. Z wyraźnym wysiłkiem pcha ją w kierunku drzwi.) Ciekawe kto stoi za tym kawałem ? Zresztą wolę ciebie nie trzymać tutaj biorąc pod uwagę twoją nieprzydatność i realną możliwość sprawienia mi jakiejś innej niespodzianki.
Maszyna Życzeń: Może masz jakieś inne życzenie?
Adam ( śmiejąc się ) : Możesz spuścisz złoty deszcz?
Maszyna Życzeń: Według życzenia.
II
Pokój chorych w szpitalu. Pod ścianami rzędami ustawione łóżka. Leżą na nich ofiary wypadków. Połączone i utrwalone w gipsie kończyny, owinięte bandażami korpusy. Adam leży na jednym z łóżek. Jego prawa noga jest zawieszona na wyciągu. Ma obandażowaną głowę. Przy nim, po lewej stronie łóżka siedzi na krześle niepozorny, szary człowieczek.
Adam: Dziękuje za kompot, ale nie powiedział mi pan, kim pan jest?
Lekarz: Pańskim lekarzem.
Adam: Lekarzem?
Lekarz: No, powiedzmy, że przyjacielem. Opowiadano mi o tej Maszynie Życzeń. Od dawna ma pan ją?
Adam: W zasadzie od dzisiaj. Znalazłem ją pod drzwiami.
LEKARZ: Lewitowała, świeciła, mówiła? ( kiwa głową) : Mówiła. (Zanotował coś w notesiku, który trzymał, w dłoni) A co mówiła?
ADAM: Kazała mi przeczytać instrukcje. Podała ją ze środka.
Lekarz: Ktoś był w środku?
ADAM: Nie, to ona sama.
Lekarz: Rozumiem. Widział pan coś jeszcze? Jakieś ufoludki, zjawy? Często pan coś słyszy?
ADAM: Pan zwariował! Jestem zupełnie zdrowy!
Lekarz: Możliwe, ale muszę zdecydowanie stwierdzić, że to co pan trzyma w mieszkaniu to jedynie jakiś dziwaczny model odkurzacza. Dziwnym jest jedynie to, że znaleziono u pana półtorej tony nie zarejestrowanego złota.
Adam: To ona je zrobiła.
Lekarz: Jaka ona?
Adam: No, maszyna!
Lekarz: Ona, to jest ta maszyna, jest kobietą?
Adam: To nie jest żadna kobieta, ale zwykła maszyna!
Lekarz: Rozumiem. Adam: Pan nic nie rozumie.
LEKARZ: Muszę już iść.
( Wstaje i odchodzi. Na scenę wchodzi Komisarz, który siada na tym samym krześle. )
KOMISARZ: Imię i nazwisko?
Adam: Adam Zawierucha.
Komisarz: Zawód?
Adam: Poeta.
Komisarz: Wydał pan już coś? Adam: Parę tomików wierszy. . Komisarz: Dużo pan zarabia? Adam: Średnia krajowa.
Komisarz: Oczywiście. Stąd też chęć dorobienia na boku.
Adam: Przepraszam, ale nie rozumiem.
Komisarz: skąd pan wziął 1732 kilogramy złota?
Adam ( Przez dłuższą chwilę milczy. ): Wyczarowałem.
Komisarz: Wyczarował pan? Nie stwierdzono żadnych poszlak, które mogłyby świadczyć, że wypłacił pan je z depozytu bankowego. Nie posiadał pan zresztą takowego. Nikt nie został okradziony, a pan nie jest na tyle zamożny żeby zebrać taki kapitał. Skąd więc pan wytrzasnął ten kruszec?
Adam: Odmawiam odpowiedzi.
Komisarz: Trudno. W tej sprawie zostało otwarte dochodzenie i nie wątpię, że bardzo szybko znajdzie się pan za kratkami. Do widzenia.
(Kolejni goście. Tym razem para. On około czterdziestki; ubrany w czarny garnitur, częściowa łysina. Ona, trochę od niego młodsza. Młodzieżowy strój, fryzura, mini spódniczka.)
Ona: Jesteśmy pańskimi miłośnikami.
ADAM: Miło mi. Czytacie Państwo moje wiersze?
On: To nieporozumienie. My w sprawie kosmity.
Adam: Jakiego kosmiti?
ONA: Jak się domyślamy nawiązał pan kontakt. Czy on rozmawia dotykowo?
Adam: Jak?
Ona: Za pomocą seksu. To takie podniecające.
ON: My także mieliśmy kontakt. Był nieduży, żółtozielony. Niestety nic nie powiedział.
ONA: Wyparował przez okno. Był seksi.
ON: Oni obronią nas przed komunistami i spiskiem światowym.. Przylecą latającymi talerzami i zrobią porządek w tym burdelu.
Ona: I zrobimy orgię.
ON ( Wyglądał na zmieszanego. ) : Proszę wybaczyć. Moja żona jest strasznie żywą kobietą i niekiedy wygaduje bzdury.
Ona: Mówię, co myślę. On był z Proximy? Nie mylę się? Nasz także był z Proximy. On jest dowódcą gwiezdnej policji. W ich policji służą również anioły.
On: Jak wyglądał?
Adam: To był duży, cholerny odkurzacz ! ( Chwycił się za głowę. )
Ona: To źle. To z planety stechnicyzowanej. Oni chcieliby nas pozamykać w dokach i karmić z karmników i wszyscy mieliby wspólne żony.
ON: To komuniści, kochanie, a nie kosmici.
Ona: Miał pan w domu komunistów?
Adam ( Cicho jęknął. ) : To był robot. Ktoś go do mnie przysłał i spadła na mnie góra złota.
On: To dar przyjaźni z kosmosu. Widzi pan, oni chcą nam pomóc.
ADAM: To nie był kosmita.
ONA: Przecież pan mówił, że to z panem rozmawiało.
Adam: Ale to nie był kosmita.
Ona: Roboty także są groźne. Chcą zniewolić Ziemię.
On: Ale przecież nie ma robotów, które potrafiłyby myśleć.
Ona: Czy ty wiesz co oni wymyślają w tych laboratoriach? Ci naukowcy to wariaci!
(Adam zrobił się czerwony na twarzy.)
On: Coś panu jest?
Adam: Grnhh…
ONA: On się chyba źle czuje?
On: Zawołać lekarza?
( Adam próbuje wstać. Rzuca się na łóżku.)
ON: Może już pójdziemy?
Ona: Tak, kochanie. ( Zwraca się do Adama.) Wpadniemy jeszcze do pana. Musi nam pan pokazać kosmitę. Adam: Grrhh…
On: On ma coś z gardłem. Może ma w sobie obcego?
Ona: To wspaniale! Życzymy szybkiego wylęgu, panie obcy.
Adam: Grrhh…
CDN…
"Drogi Pprzyjacielu. Wręczając Ttobie ten wyjątkowy prezent muszę przynajmniej w sposób ogólnikowy zapoznać Cciebie z zasadami jego użytkowania i przyczynami, które skłoniły mnie do wręczenia Ttobie tego wyjątkowego przedmiotu. Przed Ttobą stoi Maszyna Życzeń..."
( Słychać łomot i huk jakby przewracanych mebli. Chwila ciszy. Do pokoju wjeżdża przedziwna maszyna. Swoim wyglądem przypomina powiększony do rozmiarów małej szafki odkurzacz. Za maszyną, popychając ją idzie Adam.)
Wjeżdża (o własnych siłach w domyśle) czy musi być popychana? Swoim wyglądem --- a można mieć cudzy wygląd? tak tylko zapytuję, bo te słowa wydają mi się zbędnymi...
Trurl z Klapaucjuszem kłaniają się...
Ale poza tymi drobiazgami --- podoba mi się.
Ciekawe co na to Lem? Ode mnie 4.
W zasadzie jedyny znany mi autor, który pisał fantastyczne sztuki. Dlatego jedynie na nim się mogę wzorować. Uważam, że tekst jest zabawny i w sumie takiej zabawie słowem służy. Będzie ciąg dalszy :).
Co do komentarza AdamKB to wyjaśniam.
1. To co się dzieje widzymy z naszej perspektywy czytelnika (widza). Więc najpierw maszyna sobie wjeżdza, a gdy widzimy Adama to już wiemy, że jest popychana.
2. Co do wyglądu maszyny to może faktycznie wstawiłem zbędny ozdobnik w zdaniu.
3. Instrukcja wykorzystania maszyny celowo jest tak napisana. Mam to pogłębić komiczność (niezwykłość) sytuacji.
joke mode on --- Ja nie popychałem żadnej maszyny! A, pardon, to inny Adam... --- joke mode off.
Ad 1. Właściwie to masz rację. Naśladujesz scenopis, więc jest to uzasadnione. Zwracam honor.
Ad 3. Ja nie widzę w tym żadnej komiczności. Lecz Twoje prawo, upierać się nie myślę.
Czekam na ciąg dalszy.
Zamknij oczy i wyobraź sobie tą scenę. Zamknij oczy i wyobraź sobie......
--- joke mode on --- Wyobraziłem sobie tę scenę dwa razy: z otwartymi oczami, potem ze zamkniętymi. Ujrzałem to samo... --- joke mode off.
No przecież zwróciłem honor...
Aha --- dodatkowe brawka za sięgnięcie do starszych dziełek Mistrza.
Baaardzo lemowskie, w dobrym słowa znaczeniu...i za to brawa!
Lubie Lema i po swojemu tą pasję staram się wyrazić. Jakby co to zacznie mnie straszyć po nocach.
Chociaż zatwardziały był z niego ateista.
Niemniej miał chłopak fantazje.