
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
Zimna, listopadowa noc, ciche okolice metra w Londynie. Dwaj mniej znaczni strażnicy sprawdzając peron przed zamknięciem, usłyszeli przeszywający i przeraźliwy głos. Dźwięk tak straszny, że można by uznać go za echo z grodzisk piekielnych. Przerażeni i zalani zimnym potem, stracili orientację, jednak po chwili ich zmysły wróciły do normy. Zaciekawienie ludzkie szybko dało o sobie znać. Mniejszy, a jednocześnie przy tuszy „ochroniarz” wyjął paralizator i ruszył w stronę torów skąd dobiega demoniczna mowa. Szybkim lecz nie zdecydowanym krokiem przeszedł za pierwszą bramkę. Za nim ruszył drugi zdecydowanie wyższy i mężniejszy jednocześnie dużo młodszy od swojego partnera. Napięcie narastało, krok po kroku zbliżali się do „źródła”. Przedostatni filar, o którym oparł się grubasek i poczuł, coś w dłoni. Moc która napełniła to miejsce dała znak. Przestroga bo tak odczuł to strażnik, jednak nie cofnął się, drugi trzymał się cały czas z tyłu. Blondynek zadrżał przekraczając to samo miejsce co starszy, lecz szedł dalej. To już wejście na tory i ciemność tunelu, która prze 2 godziny nie zaznała światła reflektorów, ani przeszywu ciężkich wagonów. Ostatni krok i ciemność tak złowroga… Zagościła ca całym peronie. Nagle głos znów dał o sobie znać, ale jeśli przedtem był on demoniczny tak teraz brzmiał jak by sam Mefisto przybył po swoje ofiary. Blondynek przerażony wyjął latarkę próbując ją włączyć zapomniał o swoim towarzyszu, który stał kilka metrów przed nim. Nastąpiła cisza, ale nie zwykła, znana nam na co dzień, lecz cisza której nie dało się przerwać „młody” choć już z światłem w dłoni, nie mógł wydobyć z siebie słowa. Wymachując latarką w poszukiwaniu kolegi zauważył coś ciemnego na posadce. Choć dalej roztrzęsiony podszedł bliżej pochylił się i zanurzył palce w cieczy. Wyjmując je spostrzegł iż w rzeczywistości dotyka zaschniętą krew… Przerażenie doszło do najdalszych zakątków ciała, odskakując od kałuży spostrzegł coś na suficie. Widok resztek szczątków w białym tynku oraz przylgnięta skóra i towarzyszący temu zapach szybko dał o sobie znać. Blondynek zwymiotował i zamarł jednocześnie. Po chwili, gdy za plecami spostrzegł mała dziewczynkę w czerwonej sukience trzymającej poszarpanego misia. Stała nieruchomo ciemne włosy przysłaniały jej twarz. Już nie myślał o tragicznym losie kolegi, skupiając się na niezwykłej dziewczynce. Nic nie podejrzewając podszedł kilka kroków ku niej. Dziecko nawet nie drgnęło. Pragnął coś powiedzieć jednak język dalej był związany. W momencie usłyszał szmer za plecami. Oderwał światło latarki od sylwetki dziewczynki by skupić je na starym poranionym szczurze. Wracając myślami do poprzedniej postaci i kierując promyk w poprzednie miejsce nie znalazł „jej”. Szukając w ciemnościach poczuł ogień. Poczuł go w okolicach żołądka w ten spostrzegł dziecko. Stało przy nim z pochyloną głową, trzymając go za dolną część bluzy. Jej dotyk palił go od wewnątrz jak by zjadł o wiele za dużo meksykańskiego żarcia. Chciał się odsunąć, ale nie mógł. Ogień dotykał coraz to innych narządów. Ból, którego nie sposób opisać, każda kolejna sekunda była jak uderzenie głową o kadź z palącym się węglem… Nie to nie była dziewczynka to tylko złudzenie. To było czyste zło, które dotknęło akurat dwóch nieszczęśników. Ich los niech będzie przestrogą dla tych którzy nie wierzą. Nikt nie zna swojego losu, a los bywa nie obliczalny. Stach który jest w każdym, przychodzi wtedy gdy się go najmniej spodziewamy i zabiera to co dla CIEBIE najcenniejsze. DUSZE, SERCE I UMYSŁ !
> Zimna, listopadowa noc, ciche okolice metra w Londynie. Dwaj mniej znaczni strażnicy sprawdzajšc peron przed zamknięciem
Rozumiem, że sprawdzali peron metra? To czemu piszesz, że sš w okolicach metra, zamiast po prostu w metrze?
> Dwięk tak straszny, że można by uznać go za echo z grodzisk piekielnych.
O ile mi wiadomo, grodzisko to starosłowiańska osada. Naprawdę sš takie w piekle?
> Mniejszy, a jednoczenie przy tuszy ochroniarz
Jaki jest cel użycia cudzysłowu?
> wyjšł paralizator i ruszył w stronę torów skšd dobiega demoniczna mowa.
Czy pomieszanie czasu przeszłego i teraniejszego jest celowe? Chodzi o to, że ta mowa cišgle stamtšd dobiega?
> Napięcie narastało, krok po kroku zbliżali się do ródła.
Jaki jest cel użycia cudzysłowu?
> Przedostatni filar, o którym oparł się grubasek i poczuł, co w dłoni.
To zdanie jest zdecydowanie nie po polsku.
> To już wejcie na tory i ciemnoć tunelu, która prze 2 godziny nie zaznała wiatła reflektorów, ani przeszywu ciężkich wagonów.
Przeszywu brzmi dziwacznie. Równie dziwna jest informacja o tym, że metro jest zamykane aż dwie godziny po tym, jak przestały kursować pocišgi.
> Nastšpiła cisza, ale nie zwykła, znana nam na co dzień, lecz cisza której nie dało się przerwać młody choć już z wiatłem w dłoni, nie mógł wydobyć z siebie słowa.
Jaki jest cel użycia cudzysłowu?
> Wymachujšc latarkš w poszukiwaniu kolegi
W poszukiwaniu tego kolegi, który stał kilka metrów przed nim?...
> Choć dalej roztrzęsiony podszedł bliżej pochylił się i zanurzył palce w cieczy. Wyjmujšc je spostrzegł iż w rzeczywistoci dotyka zaschniętš krew
Zanurzył palce w CIECZY, którš była ZASCHNIĘTA krew?
> Widok resztek szczštków
Uhm. A masła malanego tam nie było?
> Blondynek zwymiotował i zamarł jednoczenie. Po chwili, gdy za plecami spostrzegł mała dziewczynkę w czerwonej sukience trzymajšcej poszarpanego misia.
Za plecami spostrzegł? Miał oczy z tyłu? I co się stało, GDY spostrzegł bo taka konstrukcja wymaga dokończenia, zdanie wyglšda jak urwane w połowie.
> W momencie usłyszał szmer za plecami.
Kolejne zdanie nie po polsku...
> Wracajšc mylami do poprzedniej postaci i kierujšc promyk w poprzednie miejsce nie znalazł jej.
Jaki jest cel użycia cudzysłowu?
> Szukajšc w ciemnociach poczuł ogień. Poczuł go w okolicach żołšdka w ten spostrzegł dziecko.
W ten spostrzegł? W jaki ten?
> Ogień dotykał coraz to innych narzšdów. Ból, którego nie sposób opisać, każda kolejna sekunda była jak uderzenie głowš o kad z palšcym się węglem
Ogień dotykał coraz to innych narzšdów, a bohater odczuwał to jak uderzanie głowš? Dziwne...
> Nie to nie była dziewczynka to tylko złudzenie. To było czyste zło, które dotknęło akurat dwóch nieszczęników. Ich los niech będzie przestrogš dla tych którzy nie wierzš. Nikt nie zna swojego losu, a los bywa nie obliczalny. Stach który jest w każdym, przychodzi wtedy gdy się go najmniej spodziewamy i zabiera to co dla CIEBIE najcenniejsze. DUSZE, SERCE I UMYSŁ !
Pompatycznoć tego zakończenia jest zabawna. Pytanie tylko, czy zgodnie z zamierzeniem autora...
1. Ogólna kreacja miejsca.
2. Piekła nikt żyjący nie widział więc czemu nie ?
3. Lepiej brzmi ochroniarz niż strażnik metra (raczej zabieg kosmetyczny).
4. Cały czas trwała
5. Tutaj można cudzysłów pominąć, chodziło o metaforę epicentrum.
6. ?
7. Tu mój błąd powinno być ścięta
8. ?
9. Może odwrócił głowę ? Owszem mój błąd nie przepisałem do końca zdania.
10. True
11. Nakreślenie, że to nie jest dziecko.
12. "Wtem"
13. Chciałem nakreślić bardziej obrazowo odczucie
14. Czy morał jest czymś złym ?
Dziękuje za uwagi :)
Sporo błędów, jak już napisała Achika: literówki i nieścisłości w zdaniach. Do poprawki.
Jak dla mnie to opowiadania wogóle nie jest straszne. Jakieś takie ot, sprawozdanie z dnia dwóch strazników i tyle. Daje 2 bo sporo błedów do tego dochodzi.
Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.
Jeżżżu kolczasty, jeszcze i po Achice co nieco można wyłapać... Pierwsze w życiu opowiadanie?
Daję 2, dla zachęty.
Pozdrawiam.
Powiedzmy że pierwsze publikowane xD
Pierwsze koty za płoty --- nie załamuj się, zakasuj rękawy, trenuj. Powodzenia.