- Opowiadanie: Fidhail29 - Draamione

Draamione

Tak mam czasami taką dziwną fazę na ten parring :D miłego czytania :P

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Draamione

Hermiona weszła powoli do dormitorium. Poszła do sypialni i już nawet wiedziała co ujrzy, schlanego Malfoya. Dużo się nie pomyliła. Spojrzała na drugie łóżko w szmaragdowo-zielonej sypialni. Na posłaniu leżał nieogarnięty ,ze zmierzwionymi blond włosami chłopak. Jego nogi zwisały bezwładnie po obu stronach łóżka. Ciało jedynie zakrywała zielona bluzka i czarne do kolan spodenki.

-Malfoy ,kretynie ależ się schlał.– Powiedziała sama do siebie.

Usiadła powoli obok jego wezgłowia i popatrzyła się uważnie, zmierzwiła ręką jego nieschludnie ułożone włosy. Był arystokratą pochodzącym z bardzo bogatej rodziny ,a o takim majątku jaki on miał dziewczyna mogła tylko pomarzyć. Była tylko szlamą, bardzo nieużyteczną osobą pośród czarodziei czystej krwi. Takim właśnie był Draco Malfoy. Arogancki i wyniosły oraz jak najbardziej czystej krwi. Jej przemyślenia przerwał zachrypły niewyraźny głos.

-Granger, do cholery ale się schlałem.– Jękną słabo Ślizgon.

-Tak, właśnie to powiedziałam– Odrzekła zrywając się z łóżka już rozbudzającego się wroga. Podała mu butelkę z wodą. Złapał ją bez żadnych zbędnych słów i wypił połowę jej zawartości. Jękną jeszcze głośniej wstając powoli. Ból w jego głowie potęgował przez malutki i cichy dźwięk, który wówczas brzmiał jak start samolotu.

-Ja zajmuję łazienkę pierwsza– Krzyknęła specjalnie dziewczyna.

-Merlinie spraw by zamilkła raz na zawsze!- Rzekł młodzieniec.

-Dupek…– Powiedziała dość głośno Hermiona.

 

*

 

 

Draco stał przed łóżkiem i zastanawiał w co się ubrać. Po kilku minutach natarczywego myślenia wybrał. Wszedł do pokoju wspólnego ,tak przynajmniej można był to nazwać za pokój wspólny. Jego ojciec gdy dowiedział się ,że jego ukochany syn miał zostać prefektem naczelnym Hogwartu poprosił dyrektora szkoły Albusa Dumbeldora o wybudowanie dodatkowego pomieszczenia służącego tylko dla Dracona. Miało być na początku ,że tylko dla niego miał być ten jego ,,pokój’’, ale Albus mając plany co do młodej panny Granger. Nakazał zbudowanie pomieszczeń by mogli z nich korzystać zarówno Draco i Hermiona. Dormitorium znajdowało się w lochach, tak jak dormitorium Ślizgonów było w okolicach jeziora przy szkole. Ale dormitoria Węża były pod jeziorem, a pokoje Malfoya w samym jeziorze. W oknach było widać wodę ,płazy i ryby. Pokój w którym mogli spokojnie uczyć się magii ,eliksirów oraz zielarstwa i wykonywać różne eksperymenty znajdował się ponad powierzchnią wody. Wyglądał z daleka jak wysepka wystająca na 4 metry na jeziorze. Okna można było spokojnie otworzyć i wdychać świeże powietrze. Sypialnia ulokowana trochę niżej. Jej sufit miał jedno wielkie okno na którym wyraźnie było widać niebo. Ów sufit wystawał z jeziora jakiś niecały metr nad wodą. Pokój wspólny do którego schodziło się po rzeźbionych dębowych schodach, był ulokowany zaraz pod pokojem do intensywnej nauki. Bardzo zadowoliła Dracona łazienka oraz jej wystrój, przypasowało to także Hermionie. Błękitno-białe kafelki w całym pomieszczeniu nadawały morskiego uroku. Okna były w kształcie kół lub półkoli. Wanna w której mogłoby się pomieścić około 4 osób była koloru białego, a wbudowana była w podłogę ,tak że trzeba było zejść po pięciu schodkach w dół i tam dopiero była wanna.

-Granger! Rusz tą dupę– krzyknął blondyn. Spojrzał na zegarek, było już dość późno. Głowa go bolała i czuł się trochę dziwnie. Ale wiedział ,że już powoli trzeźwieje. Ognista woda mocno na niego zadziałała. Lecz dobrze wiedział, że jego rozmyślań i cierpienia nie zaleje ognista, tylko dziewczyna ,która mu się bardzo podobała i mimowolnie ją kochał. Ta dziewczyna była szlamą, piękną i mądrą dziewczyną. Wiedział ,że takie uczucie nigdy nie powinno się narodzić a tym bardziej nie w jego sercu. Granger była piękna a zauważył to dopiero teraz. Przez sześć lat ignorował ją bądź ranił, tak mocno ,że dziewczyna płakała przez niego. Bardzo tego żałował ale nie mógł się do tego przyznać jeszcze nie teraz. Jego druga część, ta gorsza cząstka duszy odmawiała mu posłuszeństwa. I buntowała się miłości ,którą żywił do dziewczyny. Musiał wciąż udawać wobec niej. Być niemiłym, aroganckim i opryskliwym.

-Kurwa…– Szepnął do siebie.

Z łazienki wyszła Hermiona. Owinięta jedynie w biały ręcznik, jej mokre włosy rozczochrane lekko, spływały po ramionach. Kropelki wody błyszczały na jej ciele. Piękna pomyślał sobie w duszy. Miona uśmiechnęła się do niego dwuznacznie, czuła gorące spojrzenie Ślizgona, który obserwował ja uważnie. Draco podszedł do niej powoli. Położył rękę na jej ramieniu, czuł jak dziewczyna lekko drgnęła trochę przestraszona ale i zdziwiona tym gestem.

-Umiesz tańczyć Granger?– Spytał ją z perfidnym uśmieszkiem na twarzy.

-Być może umiem– Odpowiedział jeszcze bardziej zdziwiona.

-Lepiej ,żebyś umiała.

Blondyn klasnął w ręce a w pokoju zaczęła płynąć lekka muzyka, nieznanego Hermionie wykonawcy. Złapał jej rękę, a drugą położył sobie na ramieniu, sam zaś objął ją w talii. Zaczęli poruszać się powoli, ich ciała przylgnęły do siebie mocno, wkoło nich roztaczał się bardzo romantyczny nastrój. Draco coraz bardziej pochylał się nad Gryfonką, dotykając niemal ustami jej szyi. Dziewczyna automatycznie zaczęła szybciej oddychać. Jej ciało płonęło. Mężczyzna przymknął oczy i pocałował ją w szyję lekko i namiętnie. Znów zaczęli tańczyć w bardzo powolnym rytmie, Hermiona czuła ,że ręcznik jej się osuwa, chciała go poprawić ale Ślizgon jej na to nie pozwolił, lekko i zaczął odkrywać kolejną część ciało dziewczyny. Popatrzyła w jego oczy, zimne stalowe tęczówki były jasne, gdzieś w głębi dostrzegła, że Draco coś czuje. Ich twarze przybliżyły się do siebie tak blisko, że stykali się nosami. Oboje oddychali głośno. Widać było jak bardzo chcą się do siebie zbliżyć w każdym stopniu. Ich romantyczną i uniosłą chwilę przerwał huk i czyjś śmiech. Draco momentalnie puścił Hermionę z objęć ,dziewczyna także jakby oprzytomniała lub zbudziła się z hipnozy. W kominku w zielonych płomieniach widniała twarz Zambiniego. Jego śmiech wypełnił cały pokój, Ślizgon i jego partnerka stali jak wryci.

-Nie no stary…-Zaśmiał się Ślizgon z kominka. Draco spojrzał na niego wściekle, a jego wzrok mówiła ,ze jego przyjaciel równie dobrze może gotować sobie trumnę na pogrzeb.

-Blaise!!! Zabiję Cię ty debilu– Warkną blondyn.

-Dobra ,dobra ale najpierw muszę Ci przekazać Ci coś ważnego. Jutro o 12 zaraz przed eliksirami masz się zgłosić do Dyrektora bo ma dla ciebie WAŻNĄ SPRAWĘ.– Ostanie słowa Ślizgon zaakcentował dość mocno.

-Do cholery, kto ci pozwolił tutaj się ,,dostać’’?– Jękną Smok.

-Jak to kto? Dyrektor, wężu! Sorki ,że przeszkodziłem, już mnie nie ma.

-Nie powinno Cię tu być od pięciu minut! Zjeżdżaj!- Warknął Draco. Płomienie w kominku zmieniły barwę na czerwoną a twarz Blaisa znikła. Blondyn popatrzył na Hermionę, jej policzki były mocno zaczerwienione, a oczy błyszczały. Uśmiechnął się niemrawo do niej i nic nie mówiąc wszedł do łazienki.

 

*

 

Hermiona poszła do sypialni i założyła białą koszulkę nocną, pod spód włożyła czerwone majteczki z koronką i czerwony stanik. Mimo tego ,że wiedziała iż takim strojem sprowokuje Ślizgona a jeszcze bardziej swojego wroga. Nie przejmowała się tym, po ostatnich chwilach chciała bardziej niż kiedykolwiek jego obecności i czułości. Siadał na sofę stojącą przed kominkiem, przykryła się zielono-szarym kocem i złapała książkę do Obrony Przed Czarną Magią. Gdyby jeszcze były takie książki jak Obrona Przed Niewłaściwą Miłością pomyślała w głębi duszy. Siedziała tak pogrążona w lekturze, że nie usłyszała ,że Draco wyszedł już z łazienki i stoi właśnie za nią. Obróciła się za siebie czując czyjeś dłonie na ramionach. Blondyn trzymał ręce lekko masując jej szyję. Obszedł wkoło sofę i usiadł obok niej. Otworzył usta chcąc coś powiedzieć ale nie udało mu się. Słowa same zatrzymały się ponieważ wiedział, że nie będzie mógł jej tego powiedzieć nie był w stanie, nie dał rady za bardzo ją kochałby tak mocno znów ranić. Popatrzył się tylko na nią i wstał kierując się do sypialni.

-Draco?

-Tak?

-Czy to było naprawdę czy mi się przyśniło?– Spytała go Hermiona, wiedział ,że jej pytanie jest niedorzeczne ale wciąż nie mogła uwierzyć ,ze coś takiego się stało. Musiała to usłyszeć z jego ust, potwierdzenie.

-A jak sądzisz?– Odpowiedział jej pytaniem i wszedł na schody do sypialni.

 

*

Draco wszedł do zielono-szmaragdowego pokoju. Jego serce tłukło mu w piersi. Nie wiedział co ze sobą zrobić, zostawił tam Hermionę. Czuł się bardzo źle. Ale nie chciał tego drążyć ani pogłębiać, dobrze widział iskierki w oczach dziewczyny. Widział w nich wielką nadzieję i miłość. Tak dobrze spostrzegł ,że on coś do niego czuje. Nie , nie może jej znowu zranić. Nie tym razem. Położył się na łóżku, nawet się nie przykrywał kołdrą bo czuł ,że mu bardzo gorąco. Jego myśli rozbiegły się we wszystkie strony. Powoli zasypiał.

Obudził się w środku nocy, stwierdzając ,że Gryfonki nie ma w sypialni. Jej łóżko było nietknięte takie jakie zostawiał rano. Przestraszył się bardzo. Zszedł powoli po dębowych schodach, w pokoju głównym paliło się światło i leciała muzyka. Po pokoju tańczyła w zmysłowym tańcu dziewczyna, jej włosy powiewały w obrotach. Ubrana była tylko w samą bieliznę czerwonego koloru. W ręku trzymała szklankę wypełnioną jakimś płynem. Śmiała się głośno. Draco podszedł do niej. Hermiona otworzyła oczy i śmiejąc się w głos padła mu w ramiona. Ślizgon trzymał pijaną współlokatorkę w rękach. Dziewczyna drapała mu tors, uśmiechając się drapieżnie.

-O….. Jesteś? Spóźniłeś się wypiłam już wszystko– zaśmiała się donośnie. Jej ciało coraz bardziej ocierało się o niego. Nagle zaczęła płakać. Nie wiadomo skąd i czemu jej wesoły humor prysnął i zamienił się w konwulsyjny płacz. Draco wziął dziewczynę na ręce, i zaczął wchodzić na górę po schodach.

-Nox .-Szepnął, a w pokoju zgasło światło i ucichła muzyka. Gryfonka wciąż płakała.

-Ach…. Trzeba cię umyć– jęknął Ślizgon. Tego już za wiele pomyślał Draco. Ale mimo tego ,że sądził, iż jest to kolejne wykroczenie zawrócił się i zaniósł Hermionę do łazienki.

-Lumos – powiedział. A w łazience zajaśniało błękitno-białe światło. Wciąż trzymając dziewczynę na rękach, zszedł p małych schodkach i odkręcił kurek z wodą. Do wanny napłynęło dużo ciepłej wody. Spojrzał na kasztanowłosą i na jej skąpy strój. I wcisnął guziczek z rysunkiem róż. Do lecącej jeszcze wody dołączył się jeszcze czerwonawy płyn. A w łazience zapachniało pięknym różanym aromatem. Teraz czekało go najgorsze zadanie, rozebranie pijanej dziewczyny. Na szczęście los był dla niego dobry i Hermiona poczuwszy osłabionym już zmysłem węchu, róże sama się zaczęła się przygotowywać do kąpieli. Draco postawiał ją na podłogę i puścił. Ale Miona nie była w stanie utrzymać się samodzielnie na nogach i o mały włos nie rąbnęła głową w kafelki.

-Cholera! Miona coś ty wyprawiasz?– Spytał sam siebie, ale pijana dziewczyna sądząc ,że pytanie było skierowane do niej odpowiedziała mu z dziwaczną miną na twarzy.

-Próbuję się rozebrać.

-Chyba sama sobie nie poradzisz.

Rzeczywiście Hermiona nie dała rady rozpiąć sobie nawet stanika.

-Kurwa! –Jęknął Draco. Zamknął oczy i rozpiął jej stanik. Dziewczyna poradziła sobie z resztą, wciąż mając zamknięte oczy wprowadził ją do wanny, natychmiast się odwracając.

-Merlinie ratuj…– Szepnął.

-Umyj mi włosy– Powiedział Gryfonka. Odwrócił się z napiętą twarzą i żałosną miną. Podszedł powoli do niej nalał sobie do ręki płynu i rozprowadził po jej mokrych włosach. Na jego szczęście na powierzchni wody pływała piana ,że ni musiał cierpieć oglądając ciała dziewczyny.

Zamknął znów oczy i trzymając ręcznik stał na środku łazienki, nie próbował nawet podglądać. Dziewczyna wzięła od niego ręcznik i wytarła się, raz śmiejąc się w niebogłosy a raz płacząc. Ubrała jakąś skąpą piżamę i stanęła przed nim. Otworzył już oczy w obawie o bezpieczeństwo kasztanowłosej wziął ją na ręce i zaniósł do sypialni na łóżko. Położył delikatnie na pościeli chciał ją przykryć ale zabroniła. Nachylił się nad nią, jej oczy błyszczały. Przyciągnęła jego twarz do siebie i namiętnie pocałowała, jej usta były jak słodki miód. Najsłodsza czekolada, miękkie jak jedwab. Oderwał się od niej spostrzegłszy ,że znowu robi coś czego wcale nie powinien.

-Jesteś zły?– Spytała niewinnie.

-Nie………i tak nie będziesz tego jutro pamiętać– te ostatnie słowa powiedział bardzo cicho tak ,że ich nie usłyszała. Przynajmniej miał taką nadzieję.

Koniec

Komentarze

Trzeci tekst dzisiaj (nie za dużo tego wstawiasz?) – bardzo, bardzo słaby.

A do tego fanfik!

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Dramione.. jak ja dawno nie czytałem Dramione. :-) Zobaczymy. Ale poważnie – nie wrzucaj wszystkiego naraz. Po pierwsze większość użytkowników sięgnie po jedno z hurtowo wrzuconych opowiadań, a resztę oleje. Po drugie niewiele się w ten sposób nauczysz, bo nie wykorzystasz wiedzy nabytej przy poprawie jednego opowiadania na pisanie/poprawę kolejnych.

EDIT: Za umieszczenie przedmowy w treści opowiadania, tekst tak naprawdę powinien wylądować w koszu.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Quetzalcoatlu Złocistopióry, znów tak samo…

Jedno opowiadanie, wdrożenie sensownych porad, drugie opowiadanie…

I po co to było?

O kurczę, prawdziwa literacka sraczka. Też się mnie kiedyś zdarzyło, życie, nie przejmuj się Fidhail, tylko usiądź i popraw teraz to wszystko.

Poczekam z przeczytaniem, aż zostanie toto poprawione :-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Literówek cała masa, interpunkcja też kuleje na obie nogi. Poza tym, że wykonanie jest fatalne, nie dostrzegam sensu samej treści tego tekstu.  

Ejkum, kejkum…

Błędów cała masa, w treści nic interesującego.

Jego nogi zwisały bezwładnie po obu stronach łóżka. Ciało jedynie zakrywała zielona bluzka i czarne do kolan spodenki.

To chyba mu się niewygodnie leżało. A jakiego koloru były spodenki od kolan?

Okna były w kształcie kół lub półkoli. Wanna w której mogłoby się pomieścić około 4 osób była koloru białego, a wbudowana była w podłogę ,tak że trzeba było zejść po pięciu schodkach w dół i tam dopiero była wanna.

Zaawansowana byłoza. Liczby raczej piszemy słownie. “Zejść w dół” to pleonazm. Nigdy nie stawiamy spacji przed przecinkiem, tylko po.

Babska logika rządzi!

Opowiadanie napisane w tradycyjny dla Autorki sposób, to znaczy – nie nadaje się do czytania. Wykonanie już nawet nie woła, a wrzeszczy o pomstę do nieba. :(

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nowa Fantastyka