Smukła kobieta o czarnych włosach i równie czarnych skrzydłach pojawiła się niespodziewanie, tuż przed szklanym pawilonem, nieudolnie naśladującym muzeum sztuki nowoczesnej w Bilbao. Łagodne łuki ze szkła i metalu oraz szklana wieża miały wprowadzać nowoczesność i prestiż do nowej siedziby stacji, ale dla istoty stanowiło obrazę jej odczucia piękna. Złożyła swoje czarne, długie skrzydła nie przejmując się ujawnieniem, zresztą tak wychodzący, jak i wchodzący do budynku ludzie, zajęci swoimi niezwykle ważnymi sprawami nie zauważali jej. Jeszcze nie. Podeszła do szklanych drzwi, które uchyliły się, zapraszając do wejścia. Wewnątrz, w przestronnym atrium z oszklonym dachem, wpuszczającym do środka dużo światła, tak potrzebnego w ten pochmurny, sierpniowy dzień anielica ujrzała pod ścianą stanowisko portiera. Stał, jak zawsze w podobnych budynkach, za długim blatem z wypolerowanej imitacji drewna. Mężczyzna zza kontuaru przyjrzał się krytycznie istocie, zlustrował ją od stóp do głowy, następnie marszcząc czoło przyjrzał się jej wystającym zza pleców czarnym końcówkom długich skrzydeł.
– Nagranie heavy metalowców zacznie się za pięć minut, pokaż przepustkę i śmigaj korytarzem po lewej do windy. Potem na drugie piętro…
– Powiedz mi, gdzie nagrywane są wiadomości człowieku, to może daruję ci życie…
– To żart, prawda? Jeśli nie wzywam ochronę!
Nieszczęśnik zdążył tylko poruszyć ustami, by wymówić “o”, gdy czarna anielica musnęła delikatnie, niemal czule jego prawą dłoń, trzymaną na blacie, obok klawiatury komputera. To wystarczyło.
Gdy portier osunął się bezwładnie, zza pleców istoty wyjrzał zaciekawiony obserwator zajścia, z przygotowaną do okazania legitymacją w prawej ręce.
– Hej, co się dzieje? – Zapytał nieznajomą. Zawał serca?… – Trzeba wezwać pogotowie! – Krzyknął na całe gardło, ale wewnątrz obszernego atrium, wypełnionego gwarem rozmów nikt go nie usłyszał. Wyciągnął telefon komórkowy, ale zanim zdążył wcisnąć na klawiaturze pierwszą cyfrę, Śmierć chwyciła jego dłoń…
***
– Nie słyszałeś?! Masz natychmiast przywlec tu swoją dupę, robimy wydanie nadzwyczajne! Co? A guzik mnie obchodzi, co robisz! Mówię ci Jarek, to może być materiał twojego życia! Szukałeś czegoś na wypełnienie sezonu ogórkowego, a tu taka gratka! Co? Nic nie słyszę, ścisz tą muzykę! I pośpiesz się, zanim inne stacje zwęszą temat!
***
– Dzisiejszy program rozpoczynamy od prawdziwej bomby, jest z nami Anioł Śmierci… serdecznie witamy!
– Samael, Moniko. To moje prawdziwe imię i tak chcę być nazywany.
– No dobrze… Samaelu, dlaczego postanowiłeś się ujawnić? I to w taki sposób, kosztem życia niewinnych osób…
– Niewinnych? Nie żartuj Moniko, ten portier miał swoje za uszami, co się zaś tyczy posła… Zresztą, przecież już anulowałem te wyroki.
– Więc dlaczego postanowiłeś się ujawnić?
– Och, przyczyn jest wiele. Jestem znudzony, zmęczony misją jaką po stworzeniu świata za karę obarczył mnie Pan. Jestem przygnębiony niewdzięcznością, jaką mi okazujecie, i tym, że przestaliście wierzyć w sens śmierci. Bóg też to zauważył i chce wam przypomnieć, ukazać cel mojego istnienia. Można powiedzieć, że szef dał mi zaległy urlop…
– Jak długo zamierzasz odpoczywać? Już po pierwszym dniu twojego urlopu świat stoi na krawędzi anarchii…
– W końcu docenicie moją rolę…
– Nigdy o niej nie zapomnieliśmy!
– Ależ zapomnieliście. Ileż to razy wysłuchiwałem waszych żalów, waszych narzekań pod moim adresem…
– Twoje przedwczorajsze wystąpienie w Wiadomościach przyjęto jako niesmaczny żart… dlaczego zdecydowałeś się ujawnić akurat w Polsce?
– Lubię was. Ze wszystkich dzieci Boga, wy macie największy szacunek do śmierci, jesteście najsmutniejszym i najbardziej ponurym narodem, wolicie mówić o krwawych, przegranych bitwach sprzed setek lat, niż o obecnych sukcesach… jesteście trochę podobni do mnie…
– Od wczorajszego wieczoru mamy inwazję Przebudzonych, którzy korzystając z twojego wypoczynku wychodzą z grobów. Mamy też falę obłędów niedoszłych samobójców, którzy oszaleli po nieudanych próbach. Mamy cierpiących ciężko chorych, którzy nie mogą spokojnie odejść. I wojny, których nie da się ani wygrać, ani przegrać… Co mamy zrobić, by przerwać to szaleństwo?
– Tylko jedno, Moniko. Przeprosić.