- Opowiadanie: Lisica190 - Poszukiwana.

Poszukiwana.

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Poszukiwana.

Jak bardzo chciałam by ta babka odeszła. Była tak namolna i tak zrzędliwa że chyba wszyscy mieli jej dosyć. Delikatnie rzuciłam list w stronę Mariny i znowu spojrzałam za okno. Jesienny wiatr sprawiał że zrobiło mi się zimno. Drzewa niemal gięły się pod wpływem mocnego wiatru. Spojrzałam w prawo i zauważyłam jedną z klas wychodzącą na dwór na wychowanie fizyczne. Pan Haime zawsze dawał niezły wycisk na swoich lekcjach, ale mnie to za bardzo nie męczyło. Byłam przyzwyczajona do codziennego biegania zanim tu trafiłam. Teraz to mogłam pobiegać w swoim pokoju kręcąc się w koło. Nie zmęczyłabym się tam niestety, a właśnie o to mi chodziło w bieganiu na długie dystanse. Spojrzałam jak nauczyciel wuefu gania uczniów i karze im biegać coraz szybciej, coraz dalej i nie pozwalał na żaden dłuższy odpoczynek. Nagle coś przykuło moją uwagę, na samym przodzie biegli Erik oraz Albert z zadowoleniem i prawie nikłym zmęczeniem. Westchnęłam i poczułam delikatne uderzenie w prawą łopatkę. Odwróciłam się i zauważyłam szyderczy uśmiech oraz słodkie maślane oczka Mariny. Chyba zrozumiałam o co jej chodzi. Szybko zaczęła pisać odpowiedź i podała mi kartkę do ręki. Westchnęłam nie chcąc już z nią rozmawiać. Jedyne co chciałam to albo iść spać, albo w ogóle wyjść z tego miejsca. Rozwinęłam karteczkę i usłyszałam jak ktoś wchodzi do sali. Nie były to kroki pani Pernelle, a właśnie z nią mieliśmy mieć lekcje. Ostrożnie schowałam karteczkę pod zeszyty i spojrzałam w stronę drzwi. Do sali wszedł mężczyzna koło dwudziestu czterech lat. Miał brązowe włosy spięte w krótki warkocz oraz kilkanaście krótszych włosów spadało mu na twarz przez co wyglądało jakby miał grzywkę. Był ubrany w czarne spodnie, białą bluzkę najprawdopodobniej z krótkim rękawem, na to miał bardzo długi, skórzany płaszcz sięgający niemal ziemi. Spojrzałam w jego oczy i zauważyłam iż świecą się delikatnym szkarłatem. Jego postura pokazywała iż jest silny oraz nie zawaha się kogoś uderzyć. Szybko przedstawił się jako Mark i powiedział że jest nowym nauczycielem w zastępstwie za panią Pernelle. Posłałam dziwne spojrzenia Marinie i spojrzałam znowu na nauczyciela. Mężczyzna zaczął dyktować swoje zasady, pisać coś na tablicy oraz omawiać prace klasowe. Jak zwykle nie słuchałam nauczyciela tyko spoglądałam na wiadomość na kartce.

 

Właśnie widzę jak jesteś obojętna na Erika. Patrzysz się na niego tym łapczywym wzrokiem oraz podziwiasz go z daleka. Nie mów że nie. To po prostu widać. Ale jakoś i tobie i jemu trudno podejść i zagadać. Oj dwa biedactwa. Tkwicie w martwym punkcie. Poza tym jestem bardzo ciekawa co stało się pani Pernelle że płakała. A ciebie to nie dziwi? Nigdy jeszcze nie była w takim stanie, obojętnie co by się nie działo. Jeżeli płakała to zawsze w ukryciu…

 

Wiadomości on Mariny trochę mnie zdołowała. Przecież owy chłopak wcale mnie nie interesował…no dobra wydawał mi się interesującą postacią. Był bardzo podobny do mnie jeżeli chodzi o zachowanie, ale nie znałam go za dobrze więc nie mogłam stwierdzić jaki ma charakter. Spojrzałam na nauczyciela i usłyszałam pewną rzecz, która przykuła moją uwagę. „Możecie pisać ze sobą liściki byleby była cisza, inaczej będzie kara.” Odwróciłam się do Mariny i uśmiechnęłam szyderczo. Teraz to już w ogóle nie będę słuchać tego co on gada na lekcji. Z resztą, po co mi to było. Nie uczyli nawet w połowie tak dobrze jak w szkole wyższej. Tu to może była podstawówka. Z jednej strony chciałam wrócić do mojej szkoły w Stanford, ale wiem jakby wszyscy na mnie patrzyli więc…wolałam tam jednak nie wracać. Jeżeli słyszałabym jakieś plotki na swój temat, albo coś co by mnie ośmieszało lub sprawiało że bym się źle czuła od razu chciałabym zabić osoby które to mówią lub najlepiej osobę która zaczęła to mówić. Przyjaciele? Czy miałam tam coś takiego? No może znalazłoby się parę osób które bym mogła nazwać przyjaciółmi, gdyż byli zupełnie tacy jak ja. Powaleni, szaleni, ostrożni ale i niebezpieczni. Tylko za nimi tęskniłam, za nikim innym. Powoli przysunęłam kartkę bliżej siebie i zaczęłam znowu pisać odpowiedź.

 

Nie jestem nim zauroczona. Czuję iż jedynie jest interesującą postacią, bardzo podobną do mnie. Nic więcej. Mam nadzieję że to zapamiętasz i skończysz ten temat. Co do pani Pernelle, mam ją w nosie, nigdy jej nie lubiłam, mogłaby umrzeć, nie zrobiłoby mi to różnicy. Mam tylko nadzieję iż ten nauczyciel jest inny od reszty nauczycieli. I mam nadzieję że nie będzie przerabiał rzeczy z podstawówki. Boże mam dość tej dziecinnej nauki już w technikum jest wiedza o wiele bardziej zaawansowana niż tu, ja się tu nuuuuuudzeeeee!!! Co robimy gdy będzie lunch? Cmentarz, bufet, pokój czy może boisko? Decyduj.

Podałam liścik i usłyszałam cichy chichot Mariny za mną. Ciekawe co ją tak rozbawiło. Westchnęłam i znowu spojrzałam na nauczyciela, który właśnie skierował swój wzrok w moją stronę. Przez chwilę się zawiesił aż w końcu powiedział iż mamy nowego ucznia w klasie. Westchnęłam jeszcze głośniej i spojrzałam w stronę drzwi. Stała tam dziewczyna o krótkich, delikatnie lokowanych, brązowych włosach oraz błękitnych oczach. Jej włosy były tak krótkie że gdy zostały zagarnięte za ucho znowu opadały na policzek. Miała na sobie czarne leginsy oraz czarną bluzę. Stała niepewnie na swoim miejscu i było po niej widać iż boi się podejść. Nauczyciel poprosił ją na środek klasy, ale było widać że ona nie chce podejść. Czy ona w ogóle powinna tu trafić? Nie wydawało mi się by mogła kogoś zabić albo okraść, wyglądała zbyt potulnie jak na dziewczynę która trafiła do poprawczaka. Nauczyciel powiedział że na przerwie mam ją oprowadzić, ale jak zwykle za bardzo się w to nie wczułam. Coś mi nie pasowało z tą dziewczyną, ale nie mogłam rozgryźć co dokładnie. Poza tym dlaczego ja miałam oprowadzać nową po szkole? Po chwili namysłu, dostając olśnienia wstałam z miejsca i powiedziałam:

-No to ja już teraz pójdę ją oprowadzić.

Czy prędzej chwyciłam dziewczynę za rękaw i pociągnęłam za sobą. Nie chciało mi się siedzieć na lekcjach więc wolałam oprowadzać nową owieczkę w stadzie. Czym prędzej wyszłyśmy z otwartej sali i ruszyłyśmy w stronę holu. Powoli zaczęłam dziewczynie opisywać gdzie się znajdujemy aż po godzinie obeszłyśmy całą szkołę wraz z bufetem i zwróciłyśmy się w stronę dworu. Zatrzymałyśmy się na chwile na ogromnej bieżni którą nowa dziewczyna o imieniu Arlette chciała ogarnąć wzrokiem. Nie mogła niestety zrozumieć jak poprawczak może mieć takie ogromne miejsce do biegania. Rozumiałam ją. Kiedyś ja również byłam nowa i dziwiłam się iż jest tu tyle miejsca. Nigdy nie sądziłam iż w poprawczaku może być wygoda na przykład osobny pokój dla każdej osoby, z osobną łazienką, basen, ogromna bieżnia i piękny widok na cmentarz. Mi akurat widok na cmentarz nie przeszkadzał, ale inne osoby patrzące w tamtą stronę dostawały dziwnych wizji oraz zaczynały szaleć. Nie za bardzo to rozumiałam, ja patrząc na cmentarz wyobrażałam sobie dziwne rzeczy, ale nie bałam się niczego, co bym tam zauważyła. Spojrzałam na Arlette i pociągnęłam ją w stronę basenu. Widziałam iż dziewczyna była zdenerwowana i zdezorientowana, przez co wszystko uniemożliwiało jej mowę.

Koniec

Komentarze

Przed „że” zazwyczaj wstawiamy przecinek. W ogóle w tekście masz zdecydowany deficyt przecinków.

„…gania uczniów i karze im biegać…” – tu każe, bo od kazać, nie karać.

 

Kilkanaście włosów spadało mu na twarz? Włosy są bardzo cienkie, kilkunastu raczej się nie zauważy. A na pewno nie stworzą grzywki.

Skąd bohaterka mogła przypuszczać, że bluzka pod płaszczem ma krótki rękaw?

Jaka postura wskazuje na to, że jej właściciel nie zawaha się kogoś uderzyć?

 

Nie rozumiem za bardzo, o co chodzi w tym opowiadaniu. Czy to fragment czegoś większego, czy całą puentę miało stanowić to, że historia dzieje się w poprawczaku, a nie w zwyczajnej szkole? A fantastyka to oczy świecące szkarłatem?

 

Aha, po tytule nie dajemy kropki.

Napisane jest w sposób dość nieporadny i naiwny, ale jeżeli jesteś bardzo młodą osobą, to wszystko przed Tobą. Warsztat można wyćwiczyć, chociaż dużo pracy przed Tobą.

Największą jednak dla mnie zagwozdką jest to, o co w ogóle w tym opowiadaniu chodzi.

 

Aha, po tytule nie dajemy kropki.

Aha, czyli to jest dalszy ciąg. Nadal to tylko scenki, z których nic nie wynika i brakuje fantastyki.

Cóż, błędy podobne jak w pierwszej części, nie ma sensu powtarzać uwag. Tym bardziej, że Ocha już część wypisała.

Dlaczego wstawiasz dwa krótkie fragmenty jednego dnia? I to jeszcze pod tym samym tytułem? Zorientujesz się, które uwagi do którego tekstu się odnoszą? A za tydzień? Szkoda, że nie połączyłaś ich w jeden, zanim jeszcze ktoś je skomentował. No, ale już po ptakach.

Babska logika rządzi!

Rozumiem, że bieganie to kara, skoro nauczyciel karze.

 

“Do sali wszedł mężczyzna koło dwudziestu czterech lat.“ – zastanawiająca precyzja

 

“Miał brązowe włosy spięte w krótki warkocz oraz kilkanaście krótszych włosów spadało mu na twarz przez co wyglądało jakby miał grzywkę.“ – To zdanie niestety jest pokraczne. Czy kilkanaście włosów czyni grzywkę?

 

“Był ubrany w czarne spodnie, białą bluzkę najprawdopodobniej z krótkim rękawem, na to miał bardzo długi, skórzany płaszcz sięgający niemal ziemi.“ – A co za różnica, co kto prawdopodobnie miał sobie? Niestety bardzo dokładne opisywanie wyglądu postaci jest jedną z cech młodych, niewprawionych jeszcze autorów.

Kluczem jest pokazanie czytelnikowi, kim bohaterowie są, a nie w co się ubierają. Prawdopodobnie, na dodatek.

A tajemniczy męski nieznajomy odziany w skórzany płaszcz do ziemi zalatuje straszną nastoletnią sztampą.

 

“Posłałam dziwne spojrzenia Marinie i spojrzałam znowu na nauczyciela.“ – ile było tych spojrzeń posłanych Marinie? Poza tym uważaj na powtórzenia.

 

“Wiadomości on Mariny trochę mnie zdołowała.“ – Albo jedna wiadomość zdołowała, albo wiadomości zdołowały. Poza tym od, a nie on.

 

“Przecież owy chłopak wcale mnie nie interesował…no dobra wydawał mi się interesującą postacią.“ – ów, a nie owy. Poza tym zdanie ”wcale mnie nie interesował, wydawał mi się interesujący” dyskwalifikuje w moich oczach ten tekst jako zdatny do czytania.

 

Jeżeli napisałaś całą powieść, a jest ona utrzymana w podobnym stylu, to raczej nie za dobrze. Jeżeli rzeczywiście masz 18 lat, to masz całe życie przed sobą, a doświadczenie uczy, że nastoletnie powieści to jedynie wprawki, a nie książki jako takie.

Najpierw warsztat, którego Ci niestety brakuje, potem historia, która będzie przemyślana, logiczna i dojrzała, a dopiero potem składanie tego w całość.

 

Pozdrawiam.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Przykro mi Lisico, ale ten fragment jest napisany równie źle jak poprzedni. :-(

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Wrzucasz 2 fragmenty, opisując je jako opowiadania, i w dodatku pod tym samym, dokładnie tym samym tytułem? Litości…

Przeczytałem, czy raczej przeleciałem wzrokiem oba fragmenty. Dużo pracy przed Tobą, autorko. Błąd na błędzie. Nawet w tytule postawiłaś kropkę. Polecałbym zacząć samodoskonalenie od cięcia tekstu na akapity.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Nowa Fantastyka