- Opowiadanie: Zombiak - Typowa Sytuacja Zawierająca NF w rozsądnych ilościach

Typowa Sytuacja Zawierająca NF w rozsądnych ilościach

Oto opowiadanko na konkurs. Sorry, że mało fantastyczne, ale nie zawiera praktycznie narracji z zewnątrz, więc niekoniecznie była taka możliwość... Mam nadzieję, że zostanie zaliczone. 

PS. (Spojler Alert) Tylko ostatni fragment morskich opowieści jest w całości oryginalny i niezmieniony...

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Typowa Sytuacja Zawierająca NF w rozsądnych ilościach

 

Miejscem akcji jest prawdopodobnie bar. Może być to także impreza. Na przykład w barze. Bohaterami są wszystkie osoby znajdujące się w pomieszczeniu, albo ich część, chociaż swoją drogą w pomieszczeniu może być mało osób.

 

Rozdział Pierwszy

 

– Ej jest pomys. Jest taka gra, żeby se historie zrobić. Spoko fun, jak to teras mówio.

– A no ogarniam. To zacznę. Był se normalnie wyobraź to sobie dom.

– Co ty nie powiesz? Taki początek to by se każdy głupi obmyślił.

– Taki jak ty?

– Zamknąć jadaczki! Teraz Tomek.

– No to był sobie dom, a tam…

– E hehehehehe a tam był ten no… gostek!

– Nie przerywaj koledze kretynie!

– Teraz ja!

– I se ten gostek Nową Fantastykę czytał!

– No, a wtedy jak czytał, to ze szafy se wyskoczył straszny duch.

– O ku*wa!

– Ale to na niby!

– Aha…

– No to on se Fantastykę zwinął w rulon i go tom gazetom palnął po łbie.

– Tego ducha?

– Nom.

– Musi się wkurzył.

– Nom. Co mnie tu tym Philipiukiem, Sapkowskim bijesz? Tak mu powiedział.

– Kretynie! To nie ten numer był! Ci już tam nie piszą!

– A skąd ty niby o tym ku*wa wiesz?

– Ano wiem.

– Ale nieważne. Bo tamten się zainteresował, czemu tamten go straszy. Duch człowieka, a nie człowiek ducha oczywiście, ale duch straszył, a nie człowiek. Znaczy w sensie, że duch straszył człowieka, a tamten się zainteresował czemu tamten go…

– Przymknij gębę, teraz ja. Bo mu tamten powiedział, że założy się, że do tego rulona z gazety, to on nie wlezie.

– Ale tamten duch nie był głupi. Powiedział, że tamten go tam pewnie zakorkuje jak dżina jakiego.

– Nie zakorkuje kretynie, bo to je rulon, nie butelka, tego nie zakorkujesz.

– No bo jeśli by zakorkował, to by jeszcze druga dziurka została, a tyle korków nie miał.

– A może miał.

– Ale nawet jakby miał, to taki rulon się łatwo rozwija.

– A se nie roswija geniusu, bo to jak se nawet roswinie, to on sostanie sgięty.

– Jak wy chcecie rulon zakorkować kretyni?

– A no rzeczywiście się nie da.

– No to się tamten zgodził, a tamten go… Siup!… Do pieca!

– Sprytnie.

– Przez drzwi od pieca spowity płomieniem duch zwiewny przeleciał. Na posadzkę też prędko opadł byt ten mroczny i ogniem też szybko dom się odeń zajął.

– I mu się chałupa zchajcowała. Ot co. Wasze zdrowie!

 

 Hej ho kolejkę nalej

 Hej ho kielichy wznieście

 To zrobi doskonale…

 Nawet najgorszej opowieści…

 

Rozdział Drugi

 

– Ej dawajcie jedziemy następną!

– Spoko.

– Był sobie Król.

– Tak. I ten Król mieszkał se w chacie.

– Kretynie Oczoje*co ty! Królowie nie mieszkają w chatach!

– Ano prawda. Zdrowie Króla!

– No dobra. Więc ten Król mieszkał w zamku.

– Kretynie! Zamki są tylko wojenne! Normalnie królowie se w pałacach mieszkają.

– Ale to wojna była.

– Tak. Wrogie armie tam wiatrem pizgały. Wyżerały kobiety i gwałciły zapasy!

– E hehehehe ale beka! Ale w tym zamku był ten no…. gostek.

– Król znaczy się…

– Nie to był inny.

– I niech zgadnę czytał Nową Fantastykę?

– Znacy tamten w spiszarni szkitrał tom fantastykę…

– No więc król do niego polas…

– Królowie nie łażo, tylko chodzo z godnością kretynie!

– Ale on polas to tego gostka i wyposyczył ten magazyn i zaczął nim s katapult naku*wiać…

– Brawo!

– Tak oto zwyciężył król ten prawdziwy, co wojska swego szczędząc podstępem zwyciężył…

– Powtarzasz sie!

– Ano…

– Za powtóreczki i na drógą nószkę tysz…

– Zdrowie!

 

Był raz marynarz który…

żywił się denaturatem…

ale się nim nie zatruwał…

…Bo miał dużo HP!

 

Rozdział Trzeci

 

– Ej Zenek się zlał w trupa!

– Głupio gadzasz. Jakby się zlał, to by nie miał rozwalonej czachy.

– Racja.

– O cholera! Zabili Zenka!

– Daj mu setę, to się obudzi.

– Ej a może to trzeba znaleźć zabójcę?

– Jutro, bo to dobre na kaca.

– Ano jutro.

 

Był raz marynarz który…

zginął od kul armatnich…

jednak się ty nie przejął…

…Zakład Ubezpieczeń.

 

Rozdział Czwarty

 

– Poszukajmy najpierw w lesie.

– O tam coś leży!

– To giwera!

– A obok Nowa Fantastyka! Tak jak w czorajszej historii!

– Tylko wczoraj nie było giwery…

– Ano racja.

– Ej to może strzele kogoś z tej giwery i porównamy z głową Zenka.

– Kretynie, od tego można zginąć.

– Ano można, ale tak wogóle to ciekawe co tu robi Nowa Fantastyka.

– Wygląda mi na to, że tu stał snajper, tak myślę bo dotąd idą ślady. I ten snajper musiał działać szybko i pewnie miał tłumik, bo byśmy usłyszeli strzał. Ale widzisz? Ktoś za nim szedł. Tu widać kolejne ślady. Widać, że to ktoś inny, bo to większy rozmiar buta, ten ktoś to pewnie był nasz, bo zaczął gonić mordercę. O widzisz? Tu są głębsze ślady, więc musieli biec. Snajper był bardzo poddenerwowany, dlatego zostawił giwerę, może był początkujący. Pewnie to było jego pierwsze zlecenie. Tu widać też kilka petów. To potwierdza moją teorię, że był nerwowy… Chodźmy tym śladem. No dobra i tu stoi chata. Pewnie się w niej skrył. Widzimy tu poprzewalane półki, może czegoś szukał, albo po prostu ta stara chata już się rozlatuje… Tu widzimy rozwalone okno, strzępy kuszulki i plamy z krwi, więc morderca uciekł przez okno. Hmmm… za oknem jest spora dziura i ktoś tam chyba leży. Tak więc po sprawie.

– Ale co z tą Nową Fantastyką? Co ona tam robiła?

– Ano pewnie ktoś czytał.

 

Pij bracie, pij na zdrowie…

jutro Ci się humor przyda…

spirytus Ci nie zaszkodzi…

…Sztorm idzie – wyrzygasz.

Koniec

Komentarze

Straszny hardkor, ale żem sie normalnie uśmiała :)

https://www.martakrajewska.eu

Hmmm. Na kolana nie rzuciło.

Rozumiem, że bohaterowie mówią gwarą, ale dlaczego przy zapisie ich wypowiedzi nie używasz interpunkcji?

Babska logika rządzi!

Nie wiem, czy obrana forma jest atutem, czy nie, w każdym razie nie przypadła mi do gustu. Podobnie zresztą jak dialogi, które miały bawić, ale na mnie nie zadziałały. 

Przeczytałem. Do końca.

Choć miałem przestać już po pierwszym dialogu.

 

Twór osobliwy. Lubię nietuzinkowe podejście i formę, tylko… idące w zgoła innym kierunku.

Jaka humoreska nawet trochę bawi, a jako fabularna opowiastka męczy. 

Pomysł był, ale ja już od jakiegoś czasu nie tego w literaturze szukam.

 

Pozdrawiam!

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Nie rozbawiło mnie. Nie jestem pewna, czy tylko z tego powodu, że to zupełnie nie mój rodzaj humoru.

Ło matko. Ale mnie to opowiadanie zmęczyło. Zbyt chaotyczne jak dla mnie. Rozbawić też nie rozbawiło.

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

Kwaśno-gorzka impresja na temat ewolucji języka współczesnej młodzieży? Tylko dlaczego ma to być „typowa sytuacja”? Czyżby było aż tak źle? Brrrrr…

...always look on the bright side of life ; )

Doceniam pomysł, czytało się bez bólu, choć można było trochę więcej z tego wycisnąć. Pierwsza część najlepsza.

Rozbrajające

Nie mam z tym nic wspólnego. Sprawy same się komplikują.

Hmm… bez obrazy, ale tekst jest na poziomie Grafomanii. Domyślam się, że miało być śmiesznie, ale niestety…

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Przeczytałam z trudem. Podejrzewam, że szort miał być dowcipny, niestety, mnie nie rozśmieszył. :(

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nowa Fantastyka