
Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.
Dochodzi ósma wieczorem. Tik tak tik … Zegar wybił 20.00. Jest już ciemno, słońce schowało się kilka godzin temu. Zima. Moja ulubiona pora roku. Za oknem huczy wiatr, łamie gałęzie. Jest coraz silniejszy. Gałęzie stukają o moje okno. Siedzę na łóżku pogrążona w ciemnościach. Zaczynam się bać. Za oknem słyszę pierwsze krople deszczu. Zima w tym roku bardzo wcześnie nas odwiedziła– pomyślałam. Mimo, iż ją lubiłam, uwielbiam chodzić po parku w jesienne wieczory. Razem z Patchem. Ale to już stara bajka… Muszę zapalić światło– pomyślałam. Wstałam i podeszłam do włącznika. Zapaliłam i mało się nie przewróciłam ze strachu. Mój pokój został przewrócony do góry nogami. Moje ubrania walały się po podłodze. Łóżko było całę zmięłane. Mój komputer leżał na łóżku, z rozbitym monitorem. Toaletka leżała na ziemi. Kosmetyki gdzieś zniknęły. W pewnym momencie spojrzałam na okno. Zauważyłam, że coś jest tam napisane. Chciałam podejść bliżej okna, ale moje nogi odmawiały posłuszeństwa. W pewnej chwili usłyszałam szepty. Były niewyraźne. Starałam im się dokładnie przysłuchać. Wrócę po ciebiee… Wrócę… Dostaniesz to, na co zasługujesz … Wrócę po ciebie. I w tym momencie zemdlałam. -Melanie.! Mel! Śniadanie na stole. Usłyszałam głośne wołanie mamy. Szybko zerwałam się na równe nogi. Przetarłam oczy i mało nie upadłam. Spałam na łóżku. ! A w moim pokoju panował idealny porządek. Na oknie nie było żadnego napisu. Jakby nic się nie stało. Ale ja to słyszałam – przekonywałam siebie w duchu – widziałam to. To niemożliwe. Niemożliwe.! Ubrałam się szybko i zeszłam na dół. Bolała mnie głowa i wszystkie kości. -Jak dzisiaj spałaś, kochanie? – zapytała mama. Ubrana była w niebieską sukienkę. Blond włosy upięła w kok. Kilka loczków padało na jej blade czoło. Dopiero teraz zauważyłam, że jest blada jak ściana. -Co ci się stało, mamo?– zapytałam. -Nic. Dlaczego pytasz? -Jesteś cała blada.! – prawie krzyczałam. -Śniły mi się koszmary. – odpowiedziała i spuściła wzrok na jajecznicę ze szczypiorkiem. -Aha.. – odpowiedziałam i zaczęłam jeść śniadanie. Dzisiaj ledwie je zjadłam, a to była moja ulubiona potrawa na śniadanie. -Okej lecę już do szkoły, bo się spóźnię na autobus. – pożegnałam się i wybiegłam. W szkole nie czułam się najlepiej. Dalej bolała mnie głowa. Nie rozumiałam nic do ktoś do mnie mówił. Ledwo chodziłam. Musiałam się zwolnić z 3 ostatnich lekcji. Chciałam by mama po mnie przyjechała, ale jej komórka nie odpowiadała. Musiałam wrócić do domu na piechotę. Do domu miałam jakieś 2 kilometry. W połowie drugi zaczął padać śnieg. Ledwo cokolwiek widziałam. Kilka razy przejechał obok mnie samochód, chlapiąc wodą. Mogliby ograniczyć prędkość przy takiej śnieżycy – pomyślałam. W pewnym momencie zobaczyłam coś czerwonego. Z daleka wyglądało jak rozlana farba. Albo krew – snułam podejrzenia. Serce zaczęło bić mi szybciej. Chciałam podejść bliżej tego czegoś i w tym samym momencie śnieg ustał. Chwile stałam wryta jak słup. Nie wiedziałam co się dzieje wokól mnie. Już ruszałam w strone tego czegoś i rozpętała się wielka burza. Lało jak z cebra. Strzelały pioruny. Błyskawice rozjaśniały niebo. Huki grzmotów huczały w mojej głowie. Serce biło mi mocej. Zaczęłam iść. Szłam tak gdzie rozlewało się czerwone coś. Podeszłam bliżej i zobaczyłam, że to nie była farba. Krew. Była wszędzie. Wtedy przestraszyłam się nie na żarty. Obok leżał kawałek kory. A na nim czerwony napis "Zniszczę Cię, Melanie. Zniszczę." Przeczytałam to i zaczęłam biec. Biegłam przed siebie. Burza nadal szalała. Gdzieś niedaleko mnie strzelały pioruny. I nim się obejrzałam byłam już pod domem. Nie wiem jak to możliwe. Byłam tak daleko. Była burza. Nic już nie wiem. – pomyślałam. Zaczęłam szukać klucza do dzwi. Gdy go znalazłam nie mogłam trafić do dziurki. W nagle drzwi same się otworzyły. Weszłam powoli, nie robiąg hałau i żadnych gwałtownych ruchów. Na dywanie w korytarzu zobaczyłam krew.! Świerzą krew. Mama.! Miała dzisiaj wolne, więc była w domu cały czas. -Mamo! Mamo! Gdzie jesteś?– krzyk mieszał się ze szlochem. Biegałam po całym mieszkaniu. -Mamo odewij się.! – szlochałam. I znalazłam się w swoim pokoju. Znów był w nim bałagan. A na podłodze leżała moja mama! Cała zalana krwią. -Mamo, nie! Proszę obudź się! – krzyczałam. Lecz ona się nie ruszała. Krwawiła mocniej. Sprawdziłam puls. Nie ma.! Rozszlochałam się na dobre. Leżałam nad mamą nie wiedząc co robić. I nagle usłyszałam kroki. Okwróciłam się i zobaczyłam faceta w kominiarce, który śnił mi się od kilku dni. Same koszmary. -Mówiłem, że Cię zniszczę, Melanie. – krzyczał i śmiał jednocześnie. Pioruny jak na zawołanie strzelały mocniej. – Nigdy nie zaznasz spokoju. Uwierz mi.! Nie po tym wszytkim co mi zrobiłaś, Melanie Fil. Ty i ta twoja matka. Jesteście obie siebie warte. ! – krzyczał. Zaczął iść w moją stronę. Nie wiedziałam co robić. Patrzyłam się w jego kasztanowe oczy. Miał piękne oczy. Był coraz bliżej mnie. W ręku miał nóż cały we krwi. Zamknęłam oczy. Poczułam ostry ból. A potem ciemność. -Budzi się – usłyszałam czyjś głos – Proszę pani, słyszy mnie pani? Słyszałam. I czułam. Potworny ból. Był wszędzie. Opanował moje ciało. Nie mogłam oddychać. -Tracimy ją. – To były ostatnie słowa, które usłyszałam. I nagle ciemność…
1) zegar nie wybija dwudziestej, tylko ósmą. Nie bije przecież dwadzieścia razy.
2) jest takie słowo "zmięłane"?
3) powtórzenia.
4) popraw formatowanie.
> Patrzyłam się w jego kasztanowe oczy. <
> krzyczał i śmiał jednocześnie <
Statystycznie w porządku, jedno "się" potrzebne i jedno jest --- ale dlaczego nie w odpowiednim miejscu...
> Huki grzmotów huczały w mojej głowie. <
Niepodważalne. Huki huczą. Głowy tylko szkoda...
Co takiego Melanie oraz jej matka zrobiły --- lub nie zrobiły --- facetowi w kominiarce? Jakaś drobna sugestyjka chociaż... A może ja nie umiem czytać...
Przykro mi --- nie poruszająca strun duszy historyjka.
Tik, tak, tik, tak, tik, tak, tik, tak... - tak właśnie czyta się twoje opowiadanie. Pisząc długie zdania ryzykujesz że znajdzie się w nich więcej błędów, ale znów same krótkie dają właśnie taki efekt tykania. Kompletnie nie wyszło Ci budowanie mrocznego nastroju i grozy. Śmiałem sie w niektórych momentach do rozpuku. Do tego jest to jeden, wielki, zbity kloc, co odrzuca na wstepie.
" Okwróciłam się i zobaczyłam faceta w kominiarce, który śnił mi się od kilku dni. Same koszmary. -Mówiłem, że Cię zniszczę, Melanie. - krzyczał i śmiał jednocześnie. Pioruny jak na zawołanie strzelały mocniej. - Nigdy nie zaznasz spokoju. Uwierz mi.! Nie po tym wszytkim co mi zrobiłaś, Melanie Fil. Ty i ta twoja matka. Jesteście obie siebie warte. ! - krzyczał. Zaczął iść w moją stronę. Nie wiedziałam co robić. Patrzyłam się w jego kasztanowe oczy. Miał piękne oczy. Był coraz bliżej mnie. W ręku miał nóż cały we krwi. Zamknęłam oczy" - nie obraź się ale brzmi to jak kwestia z debilnego, niskobudżetowego horroru, a całe opowiadanie jak dzieło pana Lloyda Kaufmana i jego ekipy.
Do tego masa błędów i literówek.
Daje trzy, na zachęte, bo widzę że to pierwsze opowiadanie i mam nadzieję ze nastepne będzie duzo lepsze.
Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.