- Opowiadanie: Xixiks - Ostatnie słowa Maksymiliana Walinowicza

Ostatnie słowa Maksymiliana Walinowicza

Wi­taj­cie,

aku­rat mę­czy­łem się nad swoim opo­wia­da­niem, gdy do głowy wpadł mi  taki szort. Od po­cząt­ku mia­łem po­czą­tek, po chwi­li ko­niec... z przy­jem­no­ścią za­bra­łem się za śro­dek.

Nie wiem dla­cze­go, ale lubię ten tekst. 

Co Wy o nim są­dzi­cie?

 

Miłej lek­tu­ry, 

Xi­xiks

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Ostatnie słowa Maksymiliana Walinowicza

Mak­sy­mi­lian stał przed bar­dzo trud­nym za­da­niem. Po­pro­szo­no go o wy­po­wie­dze­nie swo­ich ostat­nich słów.

Ci cho­ler­ni le­ka­rze już wszyst­ko prze­są­dzi­li. Cho­ciaż czuł, że po­wo­li jego dusza opusz­cza ciało, wcale nie chciał od­cho­dzić.

Pa­trzył na blade ob­li­cze matki, oczy, z któ­rych od­czy­ty­wał słowa: „on był taki młody”, pa­trzył na twarz żony i dzie­ci. Ponad nimi do­strze­gał groź­ną fa­cja­tę swego ojca, jego wą­skie usta otwie­ra­ją­ce się w nie­mym prze­ka­zie: „praw­dzi­wy męż­czy­zna tak nie robi, nie opusz­cza ro­dzi­ny tak wcze­śnie”…

Mak­sy­mi­lian był taki słaby…

– Jakie są pań­skie ostat­nie słowa, panie Mak­sy­mi­lia­nie? Co mam za­pi­sać? – pytał gdzieś z da­le­ka de­ner­wu­ją­cy gry­zi­pió­rek w su­tan­nie.

Ostat­nie słowa… muszą być wy­szu­ka­ne, za­dzi­wia­ją­ce i ge­nial­ne… Ilu ludzi roz­sła­wi­ło swoje imię tylko przez to, że na łożu śmier­ci wy­du­ka­li jakąś mądrą teo­ryj­kę?

Ostat­nie słowa, które miał wy­po­wie­dzieć przed swoją śmier­cią Adam, kiedy po dzie­wię­ciu­set trzy­dzie­stu la­tach życia umie­rał gdzieś da­le­ko od Edenu, po­ru­szy­ły całą pierw­szą ro­dzi­nę i po­zo­sta­ły w ser­cach na długo…

Na łożu śmier­ci Alek­san­der Wiel­ki za­kpił z me­dy­cy­ny.

Luter rzekł, że wszy­scy są że­bra­ka­mi.

Beetho­ven stwier­dził, że ko­me­dia się skoń­czy­ła…

Go­ethe pro­sił o wię­cej świa­tła…

Mic­kie­wicz ponoć po­wie­dział, żeby wszy­scy się ko­cha­li…

A co on, Mak­sy­mi­lian Wa­li­no­wicz miał prze­ka­zać swo­jej ro­dzi­nie? Świa­tu?

Jak to jest, że on, ko­cha­ją­cy tatuś i mąż, miast za­sta­na­wiać się, co po­cznie jego ro­dzi­na i jak teraz bę­dzie żyć, roz­my­śla nad swo­imi ostat­ni­mi sło­wa­mi?

Nie tak wy­obra­żał sobie śmierć.

Nagle zo­ba­czył wła­sną dusze. Była biała, wy­my­ta w łasce uświę­ca­ją­cej. Przy­jął Naj­święt­szy Sa­kra­ment za­le­d­wie kwa­drans temu. Nie­okre­ślo­ny kształt opusz­czał ciało przez noz­drza, uszy, prze­ni­kał klat­kę pier­sio­wą i zbie­rał się w masę kilka cen­ty­me­trów nad nim.

Mó­wi­li, że dusza waży dwa­dzie­ścia jeden gra­mów… Może to jest po­mysł?

 

Uwaga, uwaga!

Sza­now­ni pań­stwo,

panie i pa­no­wie, dzie­ci i mło­dzie­ży…

Przed­sta­wia­my…

Ostat­nie słowa Mak­sy­mi­lia­na Wa­li­no­wi­cza:

Za­wsze chcia­łem schud­nąć”

Kur­ty­na.

 

Nie. Kiep­skie. Nikt tego nie zro­zu­mie… Coś bar­dziej pro­ste­go…

„Ra­duj­cie się” – prze­re­kla­mo­wa­ne…

„Niech moją stypę pa­mię­ta­ją na wsiach!” – co powie oj­ciec?

„Prze­pra­szam!” – a co, jeśli pad­nie po tym py­ta­nie „Ale za co, ko­cha­nie?”, a on nie bę­dzie miał siły od­po­wie­dzieć? Po­zo­sta­wi po sobie je­dy­nie wy­rzu­ty su­mie­nia?

Myśl, Mak­sy­mi­lia­nie…

Dusza wy­cho­dzi z ciała, kształt wy­cią­ga z klat­ki pier­sio­wej swoją ostat­nią ni­by­nóż­kę…

Zaraz umrze…

Myśl, myśl… Po­myśl o ro­dzi­nie. Bez­pie­czeń­stwie… Zdro­wiu…

Nagle, ni z grusz­ki, ni z pie­trusz­ki, przy­po­mniał sobie ar­ty­kuł z ja­kie­goś pi­sem­ka dla kur do­mo­wych, swego czasu czy­ta­ne­go przez żonę:

„jest to do­sko­na­łe źró­dło ma­gne­zu i wap­nia, po­pra­wia kon­cen­tra­cje… do­da­je ener­gii i zdro­wia…”

– Ostat­nie słowa, pa­ni­czu? – po­wta­rza ner­wo­wo gry­zi­pió­rek.

– Pij­cie kakao!

Mak­sy­mi­lian Wa­li­no­wicz za­mknął po­wie­ki i wy­zio­nął ducha.

 

Koniec

Komentarze

Nie­po­ko­ją­ce. Pro­wo­ku­ją­ce. Takie miało być, praw­da? Tylko – czy psy­cho­lo­gicz­nie praw­dzi­we? Pzdr.

...always look on the bri­ght side of life ; )

Tylko – czy dobre? 

Po­zdra­wiam!

Koń­ców­ka mnie za­wio­dła. :)

Mee!

Hmmm. Po­czą­tek mi się bar­dzo spodo­bał. Te koń­co­we ostat­nie słowa roz­cza­ro­wa­ły. Wiem, że to ce­lo­we, ale jakoś do mnie nie tra­fi­ło. Już bar­dziej przy­pa­dły mi do gustu ostat­nie słowa prze­ory­szy z dow­ci­pu.

Nagle zo­ba­czył wła­sną dusze.

Zja­dłeś ogo­nek.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

Tekst jest cie­ka­wy i cał­kiem do­brze na­pi­sa­ny, ale mnie pu­en­ta nie sa­tys­fak­cjo­nu­je. Nie wiem ją zin­ter­pre­to­wać. Bo­ha­ter nagle wpadł w de­li­rium? Dla mnie le­piej by­ło­by, gdy­byś za­koń­czył na “Za­wsze chcia­łem schud­nąć” – jego ro­dzi­na może i by nie zro­zu­mia­ła, za to czy­tel­ni­cy – tak, i we­dług mnie by­ła­by to za­ska­ku­ją­ca po­in­ta.

Those who can ima­gi­ne any­thing, can cre­ate the im­pos­si­ble - A. Tu­ring

Że też Fin­kla za­wsze pierw­sza wszyst­kie ogon­ki znaj­du­je…

 

A co do tek­stu, pod­pi­su­ję się pod ko­men­ta­rzem Wic­ke­da. Za­czą­łeś faj­nie, zro­bi­łeś pe­wien na­strój, a potem skoń­czy­łeś tak… bez sensu, nie­ste­ty. Coś bar­dziej prze­my­śla­ne­go po­pro­si­my.

"Nigdy nie re­zy­gnuj z celu tylko dla­te­go, że osią­gnię­cie go wy­ma­ga czasu. Czas i tak upły­nie." - H. Jack­son Brown Jr

Tak, Wic­ked ma 128,77% racji.

Prze­czy­ta­łem.

Ja­kieś to… bez wy­ra­zu. Nie wy­wo­ła­ło u mnie nawet cie­nia emo­cji. Nie wzru­szy­ło, bo chyba nie miało,ale i nie roz­ba­wi­ło. Choć nie jest to źle na­pi­sa­ne.

 

PPoz­dra­wiam!

 

A, czy ktoś ma jesz­cze ocho­tę na… kakao?

Cho­ler­cia, do mnie ten przed śmiert­ny apel chyba prze­mó­wił!

;-)

"Przy­sze­dłem ogień rzu­cić na zie­mię i jakże pra­gnę ażeby już roz­go­rzał" Łk 12,49

A li­kier ka­ka­owy się liczy?

Dla pod­kre­śle­nia wagi moich słów, Si­łacz pal­nie pię­ścią w stół!

Dzię­ku­ję wszyst­kim, za prze­czy­ta­nie. Być może po­wi­nie­nem zo­sta­wić “Za­wsze chcia­łem schud­nąć”… Dzię­ku­ję. 

 

thar­go­ne – Mak­sy­mi­lian na pewno by tego nie chciał :)

Cał­kiem po­rząd­nie na­pi­sa­ne, po­mysł nie­zły, ale skoń­czy­ło się ni w pięć, ni w dzie­więć. I jesz­cze ten pa­nicz w ustach gry­zi­piór­ka, nie wiem po co.

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

No skoń­czy­ło się na zgo­nie, trud­no, żeby koń­czy­ło się póź­niej.

Dzię­ki za prze­czy­ta­nie :)

 

Ech. Czuję się roz­cza­ro­wa­ny. Mak­sy­mi­lian źle do­brał swoje ostat­nie słowa.

Ad­mi­ni­stra­tor por­ta­lu Nowej Fan­ta­sty­ki. Masz ja­kieś py­ta­nia, uwagi, a może coś nie dzia­ła tak, jak po­win­no? Na­pisz do mnie! :)

Nowa Fantastyka