- Opowiadanie: sfun - Wioska świata

Wioska świata

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Wioska świata

Nad łąką zapadał zmierzch. Stado saren nasłuchując i węsząc, ostrożnie wyszło z ciemnego już lasu. Samiec – przewodnik stada – poprowadził swój harem samic z młodymi pod wąską, zarośniętą dróżkę wzdłuż której biegł głęboki rów. Tu trawa była soczysta, woda w zasięgu a rów stanowił dodatkową ochronę. Oczywiście przewodnik o tym wszystkim nie wiedział – słuchał instynktu i wielopokoleniowego doświadczenia. Wokół, tak daleko, jak tylko pozwalały to ocenić sarnie zmysły nie było niczego groźnego. A przede wszystkim nie wyczuwały woni człowieka. 

Człowiek tam jednak był i to bardzo blisko, bo po przeciwnej stronie drogi. Leżał twarzą do ziemi, na wpół zanurzony w zielonkawej od rzęsy wodzie. Całkowicie przesiąknięty zapachem ziemi, trawy, i bagnistej wody był dla stada niewidzialny.

A raczej niewywąchalny, jeśli mamy być precyzyjni. Tę część ciała, której nie chroniła woda, ani brudne ubranie, miał całą pokąsaną przez chmurę komarów, wydawał się jednak całkowicie odporny na ich wściekłe ataki. Mężczyzna w jednej ręce miał pustą szklaną butelkę, w drugiej zwinięty powrozek. Nie wiedział, zamroczony alkoholem, że w jego obecnej sytuacji stryczek był całkowicie zbędny, hipotermia uśmierci go, nim wytrzeźwieje. Tak miało się stać, jednak Lucyfer miał inne plany.

Mężczyzna otworzył oczy, które momentalnie rozbłysły siarkowym blaskiem. Powietrze zgęstniało a woda w rowie zaczęła wokół niego wrzeć. Bezwładne, pijackie ciało uniosło się gwałtownie, po czym, już w powietrzu wyprostowało i łagodnie opadło na piasek drogi. Ubranie, parując błyskawicznie wyschło, zabrudzenia znikły a skołtunione włosy wyprostowały się. Tylko smród pozostał, smród który od razu wyczuło stado, uciekając w popłochu. Przystojny, elegancki mężczyzna, jakim przed wpadnięciem w nałóg był pijak, uśmiechnął się szeroko, rozprostował kości i raźno pomaszerował w kierunku rozświetlonej wioski.

 

– Witaj świecie! Wróciłem! – krzyknął w ciemność nocy, po czym roześmiał się, zadowolony z żartu. Minąwszy pierwsze zabudowania ponownie przybrał postać pijaka.

Obserwujące go z ukrycia lasu stado nie wróciło już nigdy na starą łąkę, nawet po latach wyczuwając słabą woń siarki. Ludzie, mając na wszystko wytłumaczenie, bredzili coś o bagiennych gazach.

***

– Zobacz pan! – Mój sąsiad wskazał na dom, po przeciwnej stronie drogi. – Takim, to się powodzi, co? Dom jak marzenie… a w środku… był pan?

– Nie, nie chodzę po domach bez zaproszenia – odparłem natrętnemu sąsiadowi.

– A ja byłem – odpowiedział niezrażony. – Panie! Jakie łazienki, jakie luksusy!

A widział pan tego merca? Ciekawe, czy dorobili się tego wszystkiego uczciwie…

– A to już sąsiad brzydko insynuujesz…

Znałem sąsiada od dwóch lat. Można było o nim powiedzieć: plotkarz i gaduła. Ale nigdy nie był aż takim obgadywaczem. –

***

Trzy starsze kobiety – kumoszki siedziały przed domem na niskiej, drewnianej ławie. Obserwowały leniwe życie wioski, przejeżdżające auta, przyglądały się z pozorną obojętnością przechodzącym obok nich mieszkańcom.

– O! Zobaczcie! – Ożywiła się jedna z nich, na widok idącej drugą stroną ulicy młodej kobiety. – Co? Kto to? – Zainteresowały się pozostałe.

– To ta nowa, no… co wybudowali się niedawno…

– A, taaa – odpowiedziała druga.

– No… zobaczcie, w ciąży jest, pewnikiem termin bliski, po brzuchu widać…

– Ano… widać… Wiecie, co mój Stachu na wsi usłyszał o nich?

– Nie, co?

– Ludzie gadają, że mąż należy do mafii, a ich pierworodny w poprzedniej szkole prochami handlował!

– Nie może być!

– Jak Boga kocham! Stachowi powiedział o tym szwagier, którego kolega jest nauczycielem w Koninie i uczył tego młodego!

– Święci Pańscy! Jeszcze nam tu gangsterów brakowało!

***

Incydenty mnożyły się i przybierały coraz groźniejsze formy. Nowo zamieszkali w wiosce, próbowali różnych strategii, by ta fala niechęci a później wrogości minęła. Próbowali ignorować zaczepki i przeczekać. Skutek był taki, że mieszkańcy uważali ich za aroganckich i wyniosłych, co jeszcze bardziej podsycało ich wrogość. Próbowali przypodobać się sąsiadom, pracując na rzecz wioski a nawet fundując najbiedniejszym dzieciom wycieczkę do Watykanu. Skorzystali, w końcu – pecunia non olet – ale końcowy rezultat był taki, że podejrzewano małżeństwo o próbę przekupstwa społeczności. A na to, rzecz jasna nikt zgodzić się nie mógł. Ostatnią, desperacką decyzją małżeństwa było zawiadomienie policji. Niestety, był to też ich najgorszy wybór.

 

***

>>>>>24.12.2014<<<<

 

Nasz znajomy pijak szedł w kierunku łąki. Tuż za ostatnimi zabudowaniami przybrał wygląd eleganckiego, przystojnego mężczyzny, z bezczelnym uśmiechem na twarzy.

– Znowu cię przechytrzyłem stary durniu! – krzyknął, zwracając twarz ku ciemnemu, pochmurnemu niebu. Odwrócił się, by ostatni raz spojrzeć w kierunku osady. Dom rodziny przyszłego zbawiciela płonął, tak samo, jak dom tego cholernego jedynego sprawiedliwego z naprzeciwka. Lucyfer nasycił swoje oczy wspaniałym widokiem dogasających już płomieni, po czym wrócił do swojego królestwa.

 

Ciało alkoholika, zbędne już, pozostało w rowie, aż do wiosny nie zauważone. Każdy wie, że samobójca idzie do piekła. Nie każdy natomiast wie, że czasem samobójca staje się portalem z piekła, do naszego świata.

 

Koniec

Komentarze

Przykro mi Sfunie, przeczytałam dwa razy, ale nie zrozumiałam. :-(

 

część ciała, któ­rej nie chro­ni­ła woda… część ciała, któ­rej nie chro­ni­ła woda

 

…nawet po la­tach wy­czu­wa­jąc ą woń siar­ki. – Literówka.

 

Zo­bacz pan! – mój są­siad wska­zał na dom po prze­ciw­nej stro­nie drogi.Zo­bacz pan! – Mój są­siad wska­zał na dom po prze­ciw­nej stro­nie drogi.

 

Można było o niem po­wie­dzieć… Literówka.

 

Nowo za­miesz­ka­li w wio­sce pró­bo­wa­li róż­nych stra­te­giNowo za­miesz­ka­li w wio­sce, pró­bo­wa­li róż­nych stra­te­gii

 

Sku­tek był taki, że miesz­kan­cy wio­ski uwa­ża­li… – Literówka.

 

Sko­rzy­sta­li, w końcu – pe­tu­nia non olet…Sko­rzy­sta­li, w końcu – pe­cu­nia non olet…

Choć poniekąd masz rację. Petunie, przynajmniej te, które rosną w moich skrzynkach balkonowych, ładnie pachną. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Ja też nie wiem, o co tu chodzi.

Problemy z formatowaniem kolumny tekstu?

Oj, Regulatorzy i Adamie! Odpowiedź jest w końcowym fragmencie tekstu…

 

Przed czytaniem skonsultuj się z lekarzem bądź farmaceutą. Lub psychologiem.

Sfunie, dlaczegóż tak Ci się entery wyroiły? Zrób porządek z gadzinami.

A ja zrozumiałam. Chyba. Może i w ciesielstwie był jakiś głębszy zamysł. Czy sugerujesz, że w dzisiejszych czasach ten numer nie przejdzie?

Stado saren nasłuchując i węsząc ostrożnie wyszło

z ciemnego już lasu.

Gdzieś tu powinien być przecinek. Ale czy stado węszyło ostrożnie, czy wyszło ostrożnie, to wie tylko Autor. Czytelnikom nie dał szansy. W innych zdaniach z imiesłowem też ta kropka z ogonkiem musi być.

Witaj świecie!

Jako i w okolicach wołacza.

Babska logika rządzi!

Mam czytać trzeci raz???

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Edit: wbrew sobie dałem dodatkowe wskazówki. Tym samym, zgodnie z zasadami przegrałem:(

A sądziłem, że napisałem opowiadanie na tyle jasne, że każdy je zrozumie:(

Przed czytaniem skonsultuj się z lekarzem bądź farmaceutą. Lub psychologiem.

@Regulatorzy: Ależ absolutnie nie! Nic na siłę. Ja już przegralem kolejne opowiadanie. Niechętnie, ale muszę się z tym pogodzić. Nie wiem, co tu zrobić, by poprawić sobie humor. Mojego ulubionego Leszka ani Cydra po ręką nie ma, ,miłej osoby, co by pocieszyła też nie. Została mi już tylko ostateczność – filmiki z kotami na YT.

Przed czytaniem skonsultuj się z lekarzem bądź farmaceutą. Lub psychologiem.

@Finka: Tak, dokładnie to sugeruję. Zawiść i ludzka głupota (oj, spojler)…

Przed czytaniem skonsultuj się z lekarzem bądź farmaceutą. Lub psychologiem.

Przeleciałam tekst raz jeszcze. Zaczęło świtać. ;-)

A Koty są dobre na wszystko! ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

No to może pocieszyłam? Podkreślam, że czytałam i komentowałam wersję jeszcze bez dodatku. :-)

A te entery i przecinki to kiedy poprawisz? Żeby nie było, że jestem samą słodyczą.

Babska logika rządzi!

O, Finklo Sfun bardziej od słodyczy lubi smak papryki habanero i wasabi:) Nigdy, ale to nigdy mi nie słodź:)

Przed czytaniem skonsultuj się z lekarzem bądź farmaceutą. Lub psychologiem.

Nie rozumiem niestety  :-( tzn z tym portalem tak, ale z tym zbawicielem nie. I dlaczego wezwanie policji było złym wyborem? 

Saro! Tylko nie Ty! Dlaczegóż mnie tak doświadczacie?!

Przed czytaniem skonsultuj się z lekarzem bądź farmaceutą. Lub psychologiem.

Michałku… Tak mi przykro :-(

W sumie to opowiadanie było jasne do tego 24.12.14. No wiem, ze to Boże Narodzenie, ale nie rozumiem dlaczego ich spalił?? Motyw rozpoczęcia od stada saren bardzo fajny, wpływ szatana również, ale końcówka mi namieszała…

W pewnej szarej wiosce, jakich w Polsce wiele

miał wrócić zbawiciel, to święte słowo aniele

Lucek, poznawszy nowinę, paląc swoje ziele

począł obmyślać, jakby tu Zbawiciela zgładzić

to proste! wystarczy ludziom głupim źle radzić

Korzystając z ciała biednego, starego pijaczyny

i samobójcy, począł mieszać, wpływać na czyny

mieszkańców wioski, co to swoje grzeszki mieli

ale tylko o grzeszkach innych słuchać by chcieli

ludzie z natury są bowiem źli, zawistni i podli

chociaż każdy do Kościoła chodzi i się modli

czasem tylko, bez musu robimy z dobroci serca

jednak nie wtedy, gdy u sąsiada widzimy merca

Pan Światła proste miał więc w wiosce zadanie

na pewno prostsze, niż wytłumaczyć to opowiadanie.

 

Tak, wiem. Rymy Częstochowskie. Pisałem na szybko, przed pójściem w kimę. Musiałem jednak użyć wiesza – to specjalnie dla Ciebie:)

 

 

Przed czytaniem skonsultuj się z lekarzem bądź farmaceutą. Lub psychologiem.

Teraz rozumiem :-)  i rumienię się :-)))

No! Lubię wywoływać rumieniec u kobiet:P

Przed czytaniem skonsultuj się z lekarzem bądź farmaceutą. Lub psychologiem.

;-)

Sfunie, przeczytałam ten tekst wczoraj, to wczorajsze formatowanie tak mi dało w kość, że sobie dałam spokój z komentarzem, czekając, aż poprawisz. I wiesz co, poprawienie rozjechanych akapitów od razu sprawia, że tekst wydaje się lepiej napisany. :)

Trochę zabrakło napięcia, bo w sumie nie wiadomo, dlaczego małżeństwo zdecydowało się zawiadomić policję. Zapewne doszło do eskalacji, ale z tekstu wynika raczej, że po prostu we wsi za nimi nie przepadano i ich obgadywano. A pewnie jakieś incydenty musiały mieć miejsce już wcześniej.

Hm, może i racja… nie, no, pewnie, że racja. Za szybko, za szybko! Niedługo rozbuduję opowiadanie o dodatkowe motywy, które dopiero teraz diabeł zesłał mi do głowy. Powinno pomóc…

Przed czytaniem skonsultuj się z lekarzem bądź farmaceutą. Lub psychologiem.

Tak się zastanawiam… w mojej prywatnej – i pewnie błędnej – ocenie, to opowiadanie ma potencjał. Poprawię je tutaj, to już pies z kulawą nogą nie zajrzy. Ale z drugiej strony, usunięcie tej wersji, napisanie od nowa i kolejna publikacja pewnie będzie źle odebrana? Czy niekoniecznie? Ktoś z Was kiedykolwiek publikował dwa razy ten sam pomysł w różnych wersjach (ok, sam to zrobiłem z Wcielonymi, ale tam zmieniłem pomysł w 75%)… Nie wkurzycie się?

Przed czytaniem skonsultuj się z lekarzem bądź farmaceutą. Lub psychologiem.

Ja się wkurzę. Nie lubię czytać w kółko tego samego (chyba że to jedna z ulubionych książek, ale nawet wtedy robię sobie przerwy).

Ale lekko. Się wkurzę, znaczy.

Babska logika rządzi!

Ja się nie wkurzę. Od mniej więcej pół roku mam zamiar zrobić to samo z jednym z moich tekstów. Tylko pewnie wybiorę opcję z podmianą, więc kto będzie chciał, to przeczyta, kto nie – to nie. W Twoim przypadku będzie podobnie, więc nie ma problemu. :)

Na Ciebie? Wkurzyć się? :-) 

Tekst zaintrygował mnie na tyle, że przeczytałem go dwukrotnie, żeby dobrze go zinterpretować. W bardzo ciekawy i świeży sposób wykorzystałeś funkcjonujące w chrześcijaństwie motywy. Utwór jest  naprawdę konkretną polemiką z koncepcją relacji pomiędzy Bogiem i Szatanem prezentowaną przez wyznawców Chrystusa ( Nie wiem, czy taki był oryginalny zamysł, tak przynajmniej ja to odebrałem) Dlaczego powiadomienie policji było kiepskim wyborem? Proste, kapusie zawsze mają przesrane.

Jak dla mnie nie musisz pisać opka od nowa, chyba że chcesz zaprezentować jakąś alternatywną wersję (ten sam motyw przedstawiony w innej konwencji).

 

Tylko smród pozostał, smród który od razu wyczuło stado

Wydaję mi się, że przed “który” powinien być przecinek, ale nie znam się za dobrze na interpunkcji, więc mogę się mylić.

 

 

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Uff, chociaż jeden przychylny komentarz. Co więcej (co niezmiernie mnie cieszy!) dobrze odgadłeś moje zamiary:) Chciałem też ukazać realia takiej wsi, jak moja. Jak to u mnie mówią: “modli się pod figurą a diabła ma pod skórą”. Tu… dosłownie.

 

Planuję jeszcze raz wykorzystać motyw “obgadywania” w małej społeczności. Bardzo mi podszedł:)

Niestety jestem niecierpliwy, coś z tyłu głowy (diabeł?) ciągle mnie pogania: szybciej, szybciej! Stąd wiele zmarnowanych pomysłów i za słabo rozbudowane opowiadania…

 

Tak. Przecinek zdecydowanie powinien tam być. Ciągle się uczę przecinkologi stosowanej.

Przed czytaniem skonsultuj się z lekarzem bądź farmaceutą. Lub psychologiem.

Niestety nie załapałem o co chodzi.

Nowa Fantastyka