Hamlet po raz ostatni zaciąga się papierosem, po czym upuszcza go na chodnik i przydeptuje butem. Wchodzi do kwiaciarni. Ciepło, miła odmiana po grudniowym mrozie panującym na zewnątrz, uderza go w twarz; tak samo intensywny, mdlący i duszący zapach kwiatów.
SPRZEDAWCA
Dzień dobry. Mogę w czymś pomóc?
HAMLET
Potrzebuję kwiatów dla dziewczyny.
SPRZEDAWCA
Mam tu kilka ładnych bukietów, specjalnie skomponowanych na święta. Ładne ozdoby, prawda? Czego pan potrzebuje? Czerwone róże, czerwone tulipany…?
HAMLET
Widzę, że ma pan rutę…
Sprzedawca zerka niepewnie na Hamleta, ale jego wzrok mówi wyraźnie: „Cóż zrobić, skoro klient nasz pan?”.
SPRZEDAWCA
Napisać coś na bileciku?
HAMLET
Tak. „Dla mojej Ofelii… od jej Hamleta”.
SPRZEDAWCA
Czy nie lepiej „Dla Julii od jej Romea”?
Hamlet mrozi go wzrokiem.
HAMLET
Nie.
xxx
Idąc do Obecnej Ofelii trzyma nagi bukiet w jednej dłoni, choć jest duży i wygodniej byłoby go nieść zapakowany. Między palcami drugiej ręki trzyma tlącego się papierosa.
Ulice Londynu są mokre – zamiast śniegu pada obrzydliwy deszcz. Hamlet myśli sobie, że przeżył stanowczo za dużo zim w Londynie – brzydkich, mglistych, zimnych świąt; stanowczo za dużo grudniowych świtów.
Nie lubi zim. Nie lubi świąt. Zaciąga się mocno, strąca popiół na ramię przechodzącej obok niego kobiety, która patrzy na niego nieprzychylnie. Przeprosić czy nie, zastanawia się przelotnie, ale nie odzywa się w końcu słowem.
Jego Obecna Ofelia mieszka niedaleko, nad rzeką, tam gdzie Tamiza anonsuje się smrodem na sto metrów od brzegu. Jezu, ta rzeka naprawdę cuchnie. Zwłaszcza latem. Zimą Hamlet ma zwykle katar. Nie w tym roku. Czuje zapach róż.
Z Obecną Ofelią jest już trzy lata, co roku kupuje jej na Gwiazdkę czerwone róże i tomik sonetów Szekspira. Poprzedniej Ofelii kupował dokładnie to samo. Poprzednia była milsza niż Obecna.
Poprzednia Ofelia miała poczucie humoru, była Francuzką, ale studiowała w Oxfordzie. Była bardzo inteligentna, żartowała nieraz ze „zbieżności” ich imion. Tylko Hamlet wie, że to nigdy nie jest zbieżność. Poprzednia Ofelia była też chora na raka i, cóż… popełniła samobójstwo dziesięć lat temu.
Obecną Ofelię znalazł po długich, bardzo długich poszukiwaniach. Bardzo pomógł mu w tym facebook. Bez niego pewnie znowu musiałby wypytywać znajomych i nieznajomych, przekopywać się przez książki telefoniczne… Ale dwudziesty wiek i tak sporo mu ułatwił. Przez wcześniejsze stulecia miewał bardzo długie okresy samotności. Prawie cały osiemnasty wiek był sam.
Obecna Ofelia ma kiepski gust, rzadkie blond włosy ostrzyżone na jeża, żuje gumę z otwartymi ustami i uważa się za niezwykle otwartą i tolerancyjną osobę. Hamlet wie, że taka nie jest. Po kryjomu szuka nowej Ofelii, ale póki co żadna mu nie odpowiada.
xxx
Hamlet siedzi w kuchni Obecnej Ofelii; taborecik jest niski, Hamlet – wysoki, chudy, z policzkami zaróżowionymi od mrozu, okutany w szalik zrobiony mu na drutach przez Ofelię z Lat Dziewięćdziesiątych. Kuli się z kubkiem parującej herbaty w dłoniach. Nie ściągnął płaszcza, zaraz wychodzą, zaprosił Obecną Ofelię do kina, czeka tylko, aż dziewczyna włoży do wazonu kwiaty, które jej kupił.
OBECNA OFELIA
Przypomnij mi, na co w ogóle idziemy?
HAMLET
Tak jak chciałaś – na komedię.
Obecna Ofelia twierdzi, że w czasie świąt nie ma ochoty się wysilać intelektualnie i chodzić na ambitne filmy. Powtarza to co roku. Co tydzień. Hamlet lubi filmy, ale z Obecną Ofelią oglądają właściwie tylko lekkie komedie.
OBECNA OFELIA
Może wpadniemy później do moich rodziców na kolację? Mama robi pudding.
HAMLET
Może.
Nie lubi rodziców Obecnej Ofelii. Na szczęście nie ma ona brata. Poprzednia Ofelia miała siostrę, ale Hamlet jej nie lubił. Jego psychiatra kiedyś zauważył, że Hamlet lubi stanowczo za mało rzeczy. Człowieku, miał ochotę powiedzieć mu Hamlet, gdybyś od czterystu lat musiał użerać się z depresją maniakalną, też nie znajdowałbyś wielu rzeczy, które jeszcze ci nie zbrzydły.
Obecna Ofelia kończy ustawiać kwiaty na półce – przestawia je co najmniej trzy razy, nim w końcu stwierdza, że stoją w dobrym miejscu – potem ubiera się, maluje, a Hamlet dopija herbatę. W końcu wychodzą. Hamlet chciałby włożyć ręce do kieszeni, ale Obecna Ofelia wsuwa swoją drobną dłoń w jego dłoń i muszą tak maszerować, choć mróz kąsa zbielałe kostki Hamleta.
xxx
Co tydzień chodzi na terapię. Nie sądzi, żeby to coś dawało, ale Poprzednia Ofelia była wielką entuzjastką psychologii i psychoanalizy, zmusiła Hamleta do podjęcia terapii, a po jej śmierci – jakoś tak się przyzwyczaił, miło było móc z kimś pogadać. I nawet raz próbował być szczery.
Prawie zamknęli go w zakładzie psychiatrycznym.
Od tej pory nie wspomina o Szekspirze, Ofeliach, grabarzach i udaje, że wcale nie jest Hamletem. A w każdym razie nie Tym Hamletem.
W jego dokumentach widnieje nazwisko William Hamlet. Według nich urodził się w osiemdziesiątym ósmym roku w Londynie, cierpi na schizofrenię i depresję maniakalną. Czyli jest jak całkiem typowy młody człowiek.
Jego nowy psychiatra, o zgrozo, nazywa się Paul Onus. Jest dość młody, ale jego włosy już siwieją. Hamlet go lubi; podoba mu się jego troskliwe spojrzenie i cichy głos. Rozmawiając z Paulem ma wrażenie, że w końcu naprawdę ktoś go słucha.
Dziś mówi Paulowi o tym, jaki jest zmęczony.
xxx
Na jego nadgarstkach zostały purpurowe ślady podjętych dawno temu wyborów. Kiedyś zdecydował, że jednak „nie być”. Zrobił to w nocy – tuż przed świtem – w pewne samotne święta.
Obudził się następnego ranka, nieco tylko otumaniony, z zasklepionymi ranami. Wyglądało na to, że odpowiedzi na najważniejsze pytanie jego życia ktoś udziela za niego.
Hamlet być. Zawsze być.
xxx
Zastanawiał się czy na świecie jest wielu takich jak on – nieszczęśliwych ludzi, którym Szekspir dał i zniszczył życie. Niekończące się życie.
Tragedia się skończyła, ale show must go on.
xxx
Hamletowi nie podobał się film, ale Obecna Ofelia jest zachwycona, szczebiocze cicho pod nosem pochwały pod adresem aktorów, prowadząc Hamleta w stronę domu swoich rodziców. Hamlet milczy.
Dom rodziców Obecnej Ofelii przypomina Hamletowi jego zamek w Danii – duży, pusty, zgniły w środku, pełen przeciągów i niepokojących zasłon, za którymi – takie ma wrażenie zawsze, gdy wychodzi z kolacji i samotnie przemierza korytarze idąc do łazienki – łatwo ktoś mógłby się skryć.
Jej matka jest cicha; prawie jakby jej nie było.
Jej ojciec – rozgadany i nerwowy.
Zerkają zawsze na Hamleta z jakimś strachem w oczach, co tylko pogłębia jego niechęć. Zastanawia się, jak doszli do takiego majątku, skoro boją się każdego szmeru. Tacy ludzie nie mogą być przedsiębiorczy i zorganizowani.
Paul Onus zapytał go kiedyś, czy nie sądzi, że może to on wywołuje w ludziach nerwowość. Hamlet wzruszył ramionami.
PAUL ONUS
Wydajesz się być taki wyniosły i pewny siebie, może to ich onieśmiela?
HAMLET
Nie jestem.
PAUL ONUS
Ale może taki się im wydajesz?
Hamlet wzruszył wtedy ramionami. Nie może powiedzieć Paulowi, że nie będzie starał się być przystępniejszy, bo mu się to nie opłaca. Ludzie przemijają.
Jeszcze trzysta lat temu powiedziałby, że to go smuci – śmierć, patrzenie jak przyjaciele odchodzą, rozstania, szaleństwo – ale dziś jest mu wszystko jedno. Jedna Ofelia za drugą, jakoś się uodpornił na ich zniknięcia. Nie musi być już przystępny i sympatyczny, nie chce nawet ich miłości, po co mu ona – skoro i tak odejdą, a on pozostanie?
Hamlet zawsze być.
xxx
Czasami wszystko mu się miesza; nie może sobie przypomnieć imion swoich rodziców, ani przyjaciół, ani twarzy Pierwszej Ofelii i łez w jej oczach. Mistrz Szekspir wykradł mu wspomnienia, pozostawił go nagiego i bezbronnego, mającego tylko swoją nieśmiertelność, tak jakby miała ona być rekompensatą za całą tragedię.
Nie wie, kim był zanim powstał z martwych do wiecznego życia – aktorem, postacią z papieru, płodem szekspirowskiej wyobraźni, a może duchem? Może ideą?
Nie wie, czy w ogóle był prawdziwy.
xxx
Paul Onus kiedyś wygrzebał stare teczki z historią choroby Hamleta, cmokał nad nimi długo i kręcił głową.
PAUL ONUS
Schizofrenia to poważna choroba, Williamie.
HAMLET
Da się przyzwyczaić.
Wmawiano mi ją, odkąd został ukuty ten termin, mów mi jeszcze o schizofrenii, myśli.
PAUL ONUS
Wiem też, że od wielu lat zmagasz się z depresją.
Hamlet precyzuje w myślach: od czterystu. Przywykłem. Jedna próba samobójcza na czterysta lat – statystycznie chyba wypadam lepiej niż większość ludzkości.
PAUL ONUS
Chciałbym, żebyś mi powiedział, jak się odnosisz do swojej choroby?
xxx
Hamlet odprowadza Obecną Ofelię do mieszkania po kolacji u jej rodziców. Dziewczyna znika w swoim mieszkaniu posyłając mu buziaka, Hamlet musi zamarkować chwytanie go w powietrzu – uśmiecha się do niej krzywo, mając wrażenie, że policzki stężały mu na mrozie.
Chce już wrócić do siebie; zapala papierosa i idzie, brodząc przez deszcz zmieszany ze śniegiem. Wpatruje się w czubki swoich butów, na których rozpryskuje się błoto. Nienawidzi świąt. Oglądał ich za dużo.
xxx
Dwa dni później udaje mu się znaleźć Kolejną Ofelię. Wydaje się być miła. Pisze do niej. Rozmawiają przez komunikator internetowy. Wysyła mu swoje zdjęcia – jest niezbyt ładna, ma za duży nos, ale lubi te same filmy, co Hamlet, i nie wygląda na taką, co wysyła całusy i czeka, aż ktoś je złapie.
Spotykają się dwa razy, oczywiście Obecna Ofelia nic o tym nie wie. Hamlet decyduje się po drugim spotkaniu.
Dzwoni do Obecnej Ofelii – a może już Poprzedniej? – wieczorem, gdy siedzi w swoim wytartym fotelu paląc papierosa; sam, po ciemku, nie męcząc oczu sztucznym światłem.
Z początku wydaje się być zaskoczona, myśli, że to żart, ale Hamlet rzadko żartuje, bo mało które dowcipy jeszcze go śmieszą po czterystu latach. W końcu Obecna/Poprzednia Ofelia z niedowierzaniem w głosie akceptuje powagę Hamleta.
POPRZEDNIA OFELIA
Zrywasz ze mną przez telefon? Po trzech latach związku?
HAMLET
Przykro mi, Ofelio. Nie mogę z tobą być.
POPRZEDNIA OFELIA
Ale… Dlaczego?
HAMLET
Czy to ma znaczenie, jeśli i tak odejdę?
POPRZEDNIA OFELIA
Tak!
HAMLET
Nie ma znaczenia. Na dłuższą metę nic nie ma znaczenia. Ani te trzy lata, ani twój ból. Przed tobą były dziesiątki Ofelii. Po tobie przyjdą kolejne. Bo nic się nie zmienia i nic nie ma znaczenia.
Kręci głową, wsłuchując się w płacz Poprzedniej Ofelii. Chyba łka w rękaw swetra, tego paskudnego swetra w zielone groszki, w który zawsze chodzi, gdy jest sama w mieszkaniu. Hamlet czeka cierpliwie, aż siąkania i szlochy ucichną.
HAMLET
Rozumiesz to?
POPRZEDNIA OFELIA
Nic, do cholery, nie rozumiem!
HAMLET
Wszystko jedno.
Kończy połączenie i wyłącza telefon. Zapala kolejnego papierosa. Któraś Ofelia – nie może przypomnieć sobie, która, więc pewnie była to jedna z tych, za którymi nie przepadał – powtarzała mu ciągle, że za dużo pali. A czy to ma znaczenie?, pytał.
W końcu i tak nie umrze na raka płuc. Ani na żadnego innego. W ogóle nie umrze. Dlatego pali z triumfem człowieka, który nie poniesie konsekwencji.
xxx
Poprzednia Ofelia znika z jego pamięci bardzo szybko – nie miała dla niego znaczenia; prędzej czy później i tak by zniknęła.
Tylko Hamlet zawsze być.
xxx
Święta minęły, Nowy Rok minął – wszystko przeminęło szare, deszczowe, bez znaczenia. Obecna Ofelia jest jakaś dziwna, coś Hamleta w niej irytuje – może nerwowy śmiech, którym wybucha, gdy powie się jej komplement, a może raczej zbyt wyzywający makijaż. Czasami, gdy widzi rowek między jej piersiami ledwo się powstrzymuje, by nie krzyknąć: Do klasztoru, jazda!
Obecna Ofelia opowiada kiepskie dowcipy o zbieżności, Szekspirze, przeznaczeniu i tym, że go odnalazła „w samą porę”. Powtarza je bezustannie, wszystkim znajomym, którym go przedstawia, a Hamlet uśmiecha się z grzeczności – ale ile może śmieszyć opowiadany w koło żart?
Obserwuje swoją nową Ofelię i wie, że nie ma ona dla niego głębszego znaczenia. Nie będzie z nią długo.
Tylko Hamlet zawsze być.
Może to jest właśnie żart dowcipnisia Szekspira, który ma śmieszyć przez wieki?
Jestem zachwycony!
Znakomity tekst. Podoba mi się styl narracji, a dialogi na modłę dramatu to świetny i jakże zgrany z treścią patent!
Dodatkowo bardzo udana postać Hamleta. Jego refleksje czasem bawią, czasem szokują, a czasem szalone są jak sam przytoczony tutaj bohater Szekspira.
Bawiłem się wyjątkowo dobrze przy lekturze tego tekstu.
“Tylko Hamlet zawsze być”.
Pozdrawiam!
"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49
Groteska, nieźle wykonana, ale jest za długa, albo inaczej, nie widzę powiązania z dramatem Szekspira oprócz rozstania z Ofeliami, bo nie ma żądnego spisku jak w oryginale oraz kobiety nie popełniają samobójstw, To wygląda na karę dożywotniego grania tej samej sceny. Na początku wydawało się, że popłyniesz fantastycznie, ale to tylko pomysł, który nie został do końca wykorzystany, zaś w tej formie jest stanowczo za długi.
Gdyby jeszcze Hamlet był seryjnym mordercą, by zdobywać coś co przedłużało jego żywot w nieskończoność…jestem rozczarowany prowadzeniem fabuły i zakończeniem.
Bardzo fajny pomysł, dobrze zrealizowany.
Faktycznie, ten dramatyczny zapis dialogów pasuje.
Potrzebuje kwiatów dla dziewczyny.
Literówka.
Babska logika rządzi!
Jest troszkę niedoróbek, ale to mnie zauroczyło:
okutany w szalik zrobiony mu na drutach przez Ofelię z Lat Dziewięćdziesiątych – kuli się na nim z kubkiem parującej herbaty w dłoniach – taboret był tak dawno, że tu ewidentnie Hamlet kuli się na szaliku
A to z kolei fajne: gdybyś od czterystu lat musiał użerać się z depresją maniakalna, też nie znajdowałbyś wielu rzeczy, które jeszcze ci nie zbrzydły.
I to: Dlatego pali z triumfem człowieka, który nie poniesie konsekwencji.
I jeszcze parę innych rzeczy.
A tak w ogóle ciekawy tekst, dobrze napisany, z kilkoma zdaniami, które zmuszają do zadumy.
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
Wziąłem się za lekturę, czując trudy dnia. Po pierwszym zdaniu miałem wątpliwości, czy warto czytać dalej. Sama zobacz jak to wygląda z innej perspektywy:
Hamlet po raz ostatni zaciąga się papierosem, bo czym upuszcza go na chodnik i przydeptuje butem.
Potem było już tylko lepiej, bo niedoróbki przestawały mieć szybko znaczenie.
Doczytałem do końca i nie żałuję. Dawno nie miałem przyjemności obcowania z kimś tak zdołowanym, jak Twój bohater. Mix depresji, czarnego humoru i cynicznej postawy wobec życia i świata, bardzo smaczny. Postać Hamleta spokojnie to dalszego eksploatowania. Duży potencjał. Myślę, że jak jutro, czy za tydzień znów zajrzę na NF i zobaczę opowiadanie z logo „Hamlet” nie będę się już wahał, czy zajrzeć, co nowego:)
empatia
“bo czym upuszcza“ – po czym
“Trzyma nagi bukiet w jednej dłoni, idąc do Obecnej Ofelii, choć jest duży i wygodniej byłoby go nieść zapakowanego.“ = zapakowanego, tego bukieta?
“okutany w szalik“ – okutany czym, a nie w co
“Powtarza to, co roku.“ – zbędny przecinek
“użerać się z depresją maniakalna“ – maniakalną
Hihi, ten tekst przypomina mi jedno moje własne opowiadanie ; ) To znaczy, że jest świetny! ; P Oczywiście żartuję, wybacz. Tekst jest sam z siebie interesujący, ma klimat, a choć sceny są krótkie, urywane, wydaje się, że wszystkie kluczowe elementy są na miejscu. Lektura ogólnie satysfakcjonująca ; )
"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr
Bardzo klimatyczne – i to w takim klimacie, jaki bardzo do mnie przemawia. Wykorzystanie postaci z Szekspira nasuwa mi skojarzenie z Gaimanem, a Gaimana wielbię, w związku z czym automatycznie dałam się zaczarować :)
Było kilka zgrzytów językowych – głównie zauważyłam te wskazane przez przedmówców. Miałam też poczucie, że kilka kwestii niepotrzebnie powtarza się aż tak wiele razy, zwłaszcza pod koniec utworu, gdzie właściwie niczego nowego się już nie dowiadujemy tylko zataczamy kilka pętelek wokół jednego motywu.
Ach, jeszcze jedna rzecz, która bardzo mi się podoba – drobiazgi, szczegóły wplecione w narrację, nadające wyrazu opowieści – jak choćby ten sweter w groszki :)
Całkiem niezłe. ;-)
A kiedy sobie pomyślę, iluż to bohaterów dzieł Szekspira może krążyć po ulicach różnych miast…
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
A kiedy sobie pomyślę, iluż to bohaterów dzieł Szekspira może krążyć po ulicach różnych miast…
Lepsi szekspirowscy niż moi.
Generalnie dołączam się do trzech chórków opiewających ten tekst.
Pierwszy, to ten, który snuje smętną pieśń o błędach i niedoróbkach. Ba, tutaj pozwolę sobie nawet na solówkę:
Obecną Ofelię znalazł po długich, bardzo długich poszukiwaniach. Bardzo pomógł mu w tym facebook. Bez niego pewnie znowu musiałby wypytywać znajomych i nieznajomych, przekopywać się przez książki telefoniczne… Ale dwudziesty wiek i tak sporo mu ułatwił.
Facebook powstał w dwa tysiące czwartym (mój Boże, już przez dekadę, dzień po dniu, opieram się tej idei – osobliwy sposób odmierzania minionego czasu, nie?), czyli już w dwudziestym pierwszym wieku.
Trzyma nagi bukiet w jednej dłoni, idąc do Obecnej Ofelii, choć jest duży i wygodniej byłoby go nieść zapakowanego.
A w tym zdaniu nie potrafię się odnaleźć. Mam wrażenie, że on, Hamlet, “idzie choć jest duży“, względnie “idąc jest duży” (co i tak sprowadza się do tego samego).
Chór drugi, to ten, który zachwala opowiadanie jako takie. Mnie też się bardzo podobało, choć – a może właśnie dlatego – jest to jeden z tych utworów, w których… no cóż, odnajduję siebie. No i niewiele rzeczy przeraża mnie tak bardzo, jak wizja nieśmiertelności; zwłaszcza takiej samotnej i wyobcowanej.
Pomysł świetny, wykonanie – z pominięciem kilku błędów nie mających zasadniczego wpływu na odbiór opowiadania – bardzo dobre; udało Ci się wykreować niezwykle realistycznego bohatera i zamknąć go w mikro-świecie, z którym zetknięcie jeży włosy na karku. Przynajmniej na moim.
I, jakkolwiek złośliwie może to zabrzmieć (choć złośliwości w tym niet), dużym plusem jest też raczej niewielka objętość tego opowiadania, bo zdajesz się zawierać w nim już dokładnie wszystko, co powinno zostać powiedziane (a kto wie, czy iHomer i Werwena nie mają racji i jest tego już nawet zbyt wiele), a każdy następny akapit byłby po prostu niebezpiecznym – i zbędnym, chyba że chcesz doprowadzić swoich czytelników do samobójstwa. Ale kto Cię wtedy będzie czytał? – pogłębianiem traumy zarówno Hamleta jak i tych, którym dane będzie się zetknąć z jego tragedią.
No i trzeci chórek, najmniejszy, ale przez to wcale nie najgorszy, bynajmniej – chórek, przyzywający Ducha Biblioteki.
Chór Trzeci:
Duchu Biblioteki przybywaj
Zwabion naszymi głosami
I śmiało umieść Hamleta
Między innymi zacnymi dziełami!
Duch Biblioteki:
(Milczy)
Duch biblioteki nie słyszy, albowiem wciąż zbyt ciche jest to wołanie.
Peace!
"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/
Cholercia, muszę pochwalić Cienia Burzy!
Toż komentarz odstrzelił arcyciekawy zarówno w treści, jak i w jego budowie!
Brawo.
Pozdrawiam!
"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49
Pochwalony kłania się nisko Chwalącemu (zapewne po to, by ukryć pąs oblewający jego oblicze).
Peace!
"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/
Fajnie zrealizowany fajny pomysł. Fajnie się czytało. :) pozdrawiam
Każdy koniec daje szansę na nowy początek...
Bardzo dobry tekst. Zauroczył mnie. I smutek i przemijalność i rozpacz – ale taka cicha, pewnie z przyzwyczajenia. Serio, serio, bardzo dobry.
Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)
Emi, Skarbie, ten tekst jest z wczoraj, więc chyba jeszcze się nie łapie na te oceny.
Peace!
"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/
Ogromnie dziękuję za wszystkie komentarze i uwagi, zawsze są mile widziane :)
three goblins in a trench coat pretending to be a human
Ciekawy pomysł, najbardziej mi się spodobało płynne przeskakiwanie między scenkami. Chyba nawet troszkę zazdroszczę tej umiejętności :P.
Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem
Ucieszyłem się, że nie ma mnie w żadnym z dramatów Szekspira.
“…użerać się z depresją maniakalna“ – ą. Haczyk wcięło.
Podoba mi się Twoje pisanie.
"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "
Ładnie, ładnie. Tak jak Werwenie, też mi się skojarzyło z Gaimanem (a to z mojej strony ogromny komplement). To najwcześniejszy Twój tekst, do jakiego mogę się dorwać, ale już widać w nim rękę Gravel. Z ciekawości – to portalowy debiut?
Nasuwa mi się też pytanie (może trochę prowokacyjne), czy lubiłaś szkolne lektury? :D
https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/
Ciekawe. Podobało mi się :)
Przynoszę radość :)
Cześć, fun, miło Cię widzieć :) Dzięki za przeczytanie i komentarz. Skojarzenia z Gaimanem to i dla mnie ogromny komplement. A “Święta Hamleta” to w rzeczy samej mój debiut tutaj.
Anet, dzięki, cieszę się, że Ci się ;)
three goblins in a trench coat pretending to be a human
Najbardziej podoba mi się atmosfera. Czułem zamknięcie w pętli z Hamletem, pesymizm i monotonię, a więc cel osiągnięty:)
Dobre. Misiowi podoba się pomysł być na zawsze dla Hamleta i klimat.