- Opowiadanie: Anonimowy bajkoholik - Magia podróży

Magia podróży

Cóż to? Eksperyment? Nie wiem. 

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Magia podróży

 

Zacznijmy od tego, że imćpan Walery Twardowski, człek godny uszanowania,  acz skąpy, pewnego dnia, a był to dzień słoneczny, wyszedł ze swojego mieszkania z postanowieniem, że już nigdy tam nie wróci. Cóż było powodem tej tragicznej w skutkach decyzji? Powodem była mapa.

Duża, stara i pomarszczona, wyjęta z szafy, przedstawiająca kulę ziemską, ze wszystkimi jej lądami i oceanami, otoczona niezliczonymi ciałami niebieskimi i obłożona wymyślnymi istotami, które to wedle autora miały dryfować gdzieś w dalekich przestworzach, stała się bodźcem, który sprawił, że imćpan Walery wziął swój kijek wędrowny, spakował do kieszeni eleganckiej skórzanej kurty mieszek złota i wyszedł na gwarną ulicę Targową. Ulicą tą, pękającą od ludzi, krzyków i inwektyw skierował się w stronę portu, patrząc na morze, jeżące się żaglami i masztami statków zagranicznych, nie oglądając się nawet na boki, na kramy przeróżne, które uwielbiał zwiedzać.

Pieniądze, których mu nie brakowało, miały moc otwierania drzwi wszelakich, otworzyły też drzwi do łaski marynarza okrętu „Sójka”, który transportował towary z Afryki do Europy.

Kazano mu wnijść na pokład, znaleźć wolny kąt i siedzieć cicho, by uwagi innych podróżnych nie zwracać, bo nieżyczliwi to byli towarzysze. Jak mu kazano tak zrobił; znalazł miejsce na uboczu, nie obczajone przez innych i pogrążył się w lekturze znalezionej tam gazety.

Walery Twardowski po raz pierwszy w życiu radował się. Serce jego kamienne stało się miększe, jak gdyby od niesionych wiatrem kropelek słonych, które to z głębin oceanu przez żywioł poderwane zostały.

Raduje się serce, raduje się dusza, gdy statek ku morzom niezbadanym rusza.

Magia podróży, coś o czym dowiadywał się jedynie z powieści podróżniczych.

To jest właśnie magia.

Wiatr we włosach.

Słony zapach morza nieprzebadanego.

Nieobeszła ziemia.

Tajemnice, które kryje.

Pan Walery Twardowski był szczęśliwy. 

Koniec

Komentarze

Nie nazwał bym tego szorta eksperymentem.

Stylizacja to za mało.

 

Przeczytałem. Było parę zgrzytów, ale nie jest to jakieś straszne. Co do fabuły – cóż, biedniutka.

 

Całość, według mnie, trochę poniżej średniej.

 

Pozdrawiam!

To nie opowiadanie, tylko scenka. Ot, facet wyszedł z domu, wsiadł na statek. Co będzie dalej?

Duża, stara i pomarszczona, wyjęta z szafy, przedstawiająca kulę ziemską, ze wszystkimi jej lądami i oceanami, otoczona niezliczonymi ciałami niebieskimi i obłożona wymyślnymi istotami,

“Mapa kuli” – to już słabo brzmi. A jeszcze otoczenie jej ciałami niebieskimi i wymyślnymi istotami daje szafę ciekawszą od tej prowadzącej do Narnii. Dziwne, że właściciel musiał szukać przygód poza mieszkaniem. ;-)

Kazano mu wnijść na pokład, znaleźć wolny kąt i siedzieć cicho, by uwagi innych podróżnych nie zwracać, bo nieżyczliwi to byli towarzysze. Jak mu kazano tak zrobił; znalazł miejsce na uboczu, nie obczajone przez innych

Nierówna stylizacja. Nie wydaje Ci się, że zaznaczone fragmenty do siebie strasznie nie pasują?

Tekst oceniam na 4.

Słabo. Trzy zdania na krzyż to nie jest opowiadanie. Tym bardziej, że wykonanie również zawodzi – na co zwróciła już uwagę koleżanka Finkla ; )

Zaledwie scenka, w dodatku raczej o niczym. :-(

Nowa Fantastyka