- Opowiadanie: Grubcio0 - Drzewo życia

Drzewo życia

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

Drzewo życia

Drzewo Życia.

 

Ethorus spał spokojnie na polanie,nad jego głową ćwierkały ptaki.Zazwyczaj spał w ukryciu,tym razem było inaczej,bo i miejsce było inne-Czarna Puszcza była ogromna, a drzewa o ciemnych niczym noc liściach zasłaniały wpadające promyki światła.Ethorus czuł się tu spokojny, ludzie rzadko zaglądali do Czarnej Puszczy. Pewnie przez to, że był to teren smoków.Smoki żyły w zgodzie ze zwierzętami.

Nagle Ethorus obudził się, usłyszał trzask gałązki i zauważył, że nie może się ruszać.Poczuł silny ucisk na swoich łapach, skrzydłach i karku.Otworzył spokojnie oczy, przed nim stało trzech magów trzymających go za pomocą magicznych łańcuchów,czwarty zaś spokojnie i powoli podchodził do niego ze sztyletem w ręce.

Jeden z nich krzyknął :

-Szybciej, nie utrzymamy go długo !

Ten ze sztyletem odpowiedział ze stoickim spokojem:

-Spokojnie,Pan kazał najpierw zadać mu cierpienie, a potem wykończyć.Następnie zwerbujemy go do naszej armii,gdy już umrze.

I podchodził dalej,Ethorus zaś nadal spokojny leżał i czekał, co zrobi oprawca.

Mag zamachnął się i dźgnął Ethorusa w kark…. sztylet złamał się.

Ethorus parsknął,mag, widocznie zdenerwowany, wyciągnął miecz i stało się to samo.

Sam do siebie zaczął mówić :

-Dziwne,nie wyglądasz mi na smoka ziemnego , nie powinieneś mieć tak twardych łusek,dziwne …. hmmm jesteś bardzo osobliwą mieszanką.

Nagle z pobliskich krzaków wyskoczyły dwa czarne wilki,rzucając się na magów trzymających Ethorusa.

Tyle czasu mu wystarczyło.Z całej siły ruszył swoim ogonem, zakończonym niczym buława i twardym niczym czarna stal,uderzył nim maga ze sztyletem.Dał się słyszeć tylko trzask łamanych kości.Mag padł na ziemię,dwaj inni zostali zagryzieni, trzeci, uciekł.Ethorus wstał i pomyślał:

-Dlaczego ci magowie mnie zaatakowali?Rzadko kiedy widuję tu ludzi,a na pewno nie magów.

Nagle poczuł kłujący ból w głowie i stracił przytomność ,widział zabijanych: swoją matkę,ojca,dziadka i babcie przez tych samych magów … i wspomnienie się urwało.

Wstał z ziemi,postanowił się przelecieć,pomyślał:

-Muszę się przewietrzyć i przemyśleć tę całą dziwną sytuację.

Wzbił się w górę powoli, spokojnie machnął skrzydłami i leciał…

Starał się zrozumieć, co się stało, dziwnym było, że jacyś magowie go zaatakowali,oni nie polowali na smoki.

Dziwne były te wizje, wcześniej ich nie miewał.

Postanowił polecieć do Hermira, smoczego maga i mędrca.

Hermir wyglądał prawie identycznie jak normalne młode smoki,mimo że był wielokrotnie od nich starszy i mądrzejszy.Jego wiedza przekraczała wiedzę większości smoków.Ethorus przywitał się z nim i przedstawił całą sytuację.Wtedy zaniepokojony Hermir powiedział:

-Niepokoją mnie twoje wizje,bynajmniej nie wyglądasz na smoka ,który powinien je mieć,nie jesteś przecież Arcy Smokiem.Ethorus aż zadrżał ze strachu i wrażenia.On Arcy Smokiem ? Przecież to niemożliwe ,nikt z jego rodu nie był Arcy Smokiem…

Jego rozmyślania przerwał Hermir.:

-Przyjacielu, śmiem twierdzić,że ktoś czyha na twoje życie,może nawet wiem kto…

-KTO!-wykrzyknął Ethorus – POWIEDZ MI!!-krzyczał dalej.

Nie wiedział, dlaczego krzyczał,nie rozumiał, po co, ale coś kazało mu to zrobić.

-Jestem prawie pewien, że to Solus-nekromanta,ci ,którzy zaatakowali, byli pewnie jego uczniami. Powiedz mi ,proszę, czym próbowali cię skrzywdzić ? Czy jeden z nich nie podszedł i nie próbował ugodzić cię sztyletem w kark ? -Tak,ale wtedy pomogły mi wilki…-mówił Ethorus.Pamiętam,że jeden z nich uciekł, nie wiem, co się z nim stało. -Nie martw się, przyjacielu,mało który człowiek przeżyłby w tej puszczy,prawdopodobnie został rozszarpany lub zjedzony przez dzikie zwierzęta-uspokajał go Hermir.

-Mamy ważniejszy problem,Solus prawdopodobnie już szykuje swoją armię ożywieńców i chce pozbawić życia wszystkie smoki-mówił Hermir.

-Ale dlaczego ?-Zapytał zaniepokojony Ethorus.

-Ponieważ gdy zabije smoki, nic już nie uratuje ludzi,krasnoludów,orków i innych ras.

-Jak możemy temu zapobiec ? – zaniepokoił się Ethorus.

-Muszę polecieć do innych smoków i przesłać im informacje, żeby stawiły się tutaj pod Drzewem Świata. Sami sobie nie poradzimy.

-Dobrze, a co ja mam zrobić ?

-Na razie musisz poczekać, idź i prześpij się, musisz wypocząć, niedługo znajdę dla ciebie jakieś zadanie.

-Dobrze.

Ethorus wszedł do chaty Hermira.Zauważył na stole leżące skóry zwierząt,położył je na podłodze i usnął.

Obudził się po kilku godzinach.Zauważył, że Hermir właśnie przyleciał, a z nim ok 150 smoków, które spały pomiędzy drzewami zmęczone drogą.Podszedł do Hermira i zapytał :

– I jak z tym zadaniem, jestem gotów !

-Spokojnie, chłopcze-zaśmiał się Hermir.

– Zaraz ci powiem, co masz zrobić.Musisz polecieć do Kuźni Czarnej Stali i po prosić mistrza krasnoludów o wykucie odpowiednich dla nas pancerzy,muszą być lekkie niczym pyłek i twardsze niż stal.

– Dobrze-odpowiedział krótko Ethorus.

– Weź jeszcze to, możliwe, że będzie potrzebował złota.

Ethorus zabrał sakiewkę w łapy, machnął skrzydłami i już był w powietrzu.

Podleciał najwyżej jak mógł i zanurkował pod kątem, osiągając ogromną prędkość,potem zwolnił.

Po kilku godzinach dotarł do Kuźni Czarnej Stali, która leżała głęboko w górach.

Zaryczał i czekał, po kilku chwilach podszedł do niego krasnolud ubrany w zbroję,na plecach nosił topór i zapytał, czego chce.

Ethorus odpowiedział mu, ale ten nie zrozumiał, więc zawołał wiernego skrybę, który przetłumaczył, że smok chce się widzieć z mistrzem Kuźni.Krasnolud, nie śpiesząc się zbytnio, wszedł do zamku.Po pewnym czasie wyszedł z niego inny przedstawiciel tej rasy,ale tym razem z młotem kowalskim w ręce.Zawołał skrybę i Ethorus przedstawił prośbę, by ten wykuł dla nich pancerze,wytłumaczył dlaczego i zapytał, ile trzeba zapłacić.Krasnolud odpowiedział:

-Nie chcę tego złota,zabierz je, wykuję wam zbroje, jakich świat nie widział.Zbiorę również moich sojuszników i przybędziemy pod to wasze drzewo.

Ethorus skinął mu nisko głową i odleciał.Po pewnym czasie był już pod Drzewem Świata,choć teraz mogło to się nazywać Obozowisko Świata.Miedzy drzewami nie były już skryte tylko smoki.Teraz widział obozowiska Orków i Goblinów,Ludzi,Gnomów i Elfów.Wylądował przy chacie Hermira, rozglądnął się raz jeszcze i wszedł.Zauważył go siedzącego przy ogromnym stole z Wodzem Orków Khorgusem,Władcą Elfów Temirem,Królem Ludzi Rothusem oraz przedstawicielami Gnomów i Goblinów.Gdy wszedł, Hermir powiedział:

-Nareszcie wróciłeś, przyjacielu, jak widzisz nasza armia powiększyła się.Inni też chcą walczyć z Solusem.I co z naszymi zbrojami?Uzgodniłeś to?

-Tak,krasnolud nie chciał nawet złota,powiedział ponadto, że przyjdzie razem ze swa armią i nas wspomoże -tłumaczył Ethorus.

-To świetna wiadomość, nasze szanse z sekundy na sekundę rosną!- ucieszył się Hermir.

-Ale nadal nie mamy szans w starciu z armią ciemności Solusa.

-Musisz zrobić jeszcze jedną rzecz-ciągnał dalej Hermir. -Mianowicie ?-zapytał zaciekawiony Ethorus.

-Potrzebujemy sabotażysty, kogoś, kto wejdzie do armii wroga i osłabi ją.Solus ma możliwość uzdrawiania zmarłych ,więc może on również naszych poległych sojuszników wskrzeszać.Musisz wejść do jego komnaty i zniszczyć kamień Nekromancji, który posiada.Wtedy przynajmniej na pewien czas jego armia nie zadziała.Potwory wcześniej wskrzeszone nadal będą walczyć,ale nie odrodzą się po każdej śmierci.

-Rozumiem, ale jak mam zdobyć jego zaufanie, skoro on sam mnie próbował zabić?Przecież nie wpuści byle kogo do swoich szeregów – mówił Ethorus.

-Musisz coś wymyślić.Gdy już cię wpuści do armii, najpierw zdobądź jego zaufanie.A kiedy ci już zaufa, zaatakujesz go z zaskoczenia. -Dobrze,postaram się to zrobić jak najszybciej-odpowiedział Ethorus. -Pamiętaj, los całego świata leży w twoich łapach !-wykrzyknął Hermir, gdy Ethorus odlatywał . -Mam jeszcze jedno pytanie,gdzie jest Solus ?-wołał Ethorus w powietrzu.

-Znajdziesz go w północnej części Pól Rozpaczy i uważaj na nieumarłych !-przestrzegał go Hermir.

Ethorus machnął skrzydłami z całej siły. Rozwijając niezwykłą prędkość pędził w stronę Pól Rozpaczy. Od razu, gdy był nad nimi, poczuł mroczną energię.Na polach były szczątki zgniłych,przeżartych ciał,niektóre z nich jednak wcale nie chciały umrzeć i patrolowały te okolice, w szale i gniewie zabijając każde żywe stworzenie.Smokowi nie mogły nic zrobić, był nad nimi, a ich strzały były słabe,niedoskonałe,łamliwe. Dlatego Ethorus leciał spokojnie,nie śpieszył się.Przeleciał jeszcze kilka metrów i przed jego brązowymi niewielkimi oczami ukazała się ogromna wieża z ciał i kości. -Co to jest?!-pomyślał. Często latał nad polami,czasami widział niewielkie grupki sypiących się szkieletów,ale nigdy nie było tu takiej wieży.Zwolnił jeszcze bardziej i delikatnie wylądował w miejscu, gdzie szkieletów nie było.Zaryczał.Po pewnej chwili zauważył kilku magów ubranych w czarne stroje z nieznanymi mu napisami i z oczami, w których widać było szaleństwo.Jeden z nich wyskoczył przed szereg i próbował dźgnąć Ethorusa.Zaledwie smok otworzył paszczę, a wyleciał z niej palący ogień, który strawił szatę i ciało szaleńca.Po kilku sekundach zostały tylko zwęglone kości.Jeden z nekromantów w końcu zapytał:

-Czego chcesz?

-Chcę do was dołączyć i spalić szczątki naszych wspólnych wrogów-odpowiedział Ethorus. Nekromanci nie rozumieli go.Już mieli się na niego rzucić, kiedy wyszedł dużo wyższy od nich, w szacie z różnymi mrocznymi runami.

-Wybacz mi, wielki smoku, głupotę moich poddanych.Nie rozumieją twojego języka,ale nie martw się, ja rozumiem i wszystko słyszałem,jak najbardziej jest w armii miejsce dla ciebie.Twoje umiejętności znam,zresztą zaprezentowałeś je nam przed chwilą.Lecz muszę cię jeszcze sprawdzić.Mam dla ciebie zadanie,musisz spalić wioskę ludzi tu na pograniczu. Kiedy pokażesz mi szczątki tej wioski,przyjmę cię i mianuję generałem naszej wspaniałej armii.

-Możesz to uznać ze zrobione-powiedział Ethorus i skłonił łeb, odlatując.

Ethorus dosyć szybko odnalazł tę wioskę.Była niewielka, na pograniczu.Smok nie chciał zabijać ludzi, dlatego wylądował i delikatnie popchnął drzwi łapą.Przed nim ukazała się zniszczona całkowicie izba,na łózku leżało podgniłe ciało wieśniaka. -

Pewnie został zabity przez szkielety – pomyślał Ethorus. – A skoro go zabili, to i wioska pewnie jest opuszczona.

Podczas gdy myślał,skoczyło na niego przegniłe zombie wieśniaka i ugryzło go w łapę. Nic smokowi się nie stało, jego łuski były twarde jak kamień,ale przestraszyło to Ethorusa i szybko odleciał znów do centrum wioski.Wtedy z wszystkich chat zaczęły wychodzić zombie,gnijące ciała biednych wieśniaków.Ethorus wiedział już, że wioska jest stracona i że nie ma co się rozczulać.Odleciał na niewielki dystans, zwrócił się w stronę wioski, rozpędził i rozpylił ogień, uwalniając dusze wieśniaków od cierpienia. -Zadanie ukończone-pomyślał smok. – Czas wrócić do Solusa.

Gdy był już znów pod wieżą, zaryczał , ale nikt nie wychodził.Postanowił pójść za budowlę, ponieważ myślał, że może tam jest Solus.Nie mylił się,zauważył Solusa w zielonej poświacie nad dziwnym kotłem z zieloną mazią.Nagle z kotła wyszedł straszny stwór,który był zlepkiem gnijących ciał.To monstrum miało 15 stóp, 4 ręce, w każdej z nich ogromny tasak rzeźnicki.Po pewnym czasie spojrzało na Ethorusa i ruszyło ku niemu.Ethorus zawołał:

-Solus, zatrzymaj go!Co ty wyprawiasz ?

-Myślisz,że dałbym się nabrać na takie oszustwo?Sam nasłałem na ciebie mych ludzi …tylko ty możesz mnie pokonać,ale to już nieważne, wskrzesiłem plugawca,nie potrzebuję cię – mówił nekromanta.

Ethorus zaryczał.Wiedział,że nie zdąży odlecieć przed plugawcem.Nagle w jego głowie zrodził się pomysł. Spróbuje podpalić jego nogi,może go to zatrzyma.W jednej sekundzie pod jego szyją coś rozbłysło.Otworzył paszczę i zaczął ziać ogniem pod nogi plugawca,który był już prawie obok niego.Potwór miał się zamachnąć, gdy nagle zza pleców Ethorusa wyleciał topór,który trafił rywala w pysk.Smok odleciał kawałek i odwrócił się.Za jego plecami stała cała armia, którą widział w obozie,a dodatkowo były z nimi krasnoludy.Zanim plugawiec zdążył wyciągnąć wbity głęboko w jego czaszkę topór, napadło na niego pięciu krasnoludów z toporami,którzy zaczęli rąbać jego nogi.Po pewnym czasie potwór padł,a jeden z krasnoludów wbił ostatecznie topór w jego czaszkę.Ethorus spostrzegł chwilę po tym całą armię nieprzyjaciół.Nim potwory podeszły bliżej, gnomy i gobliny z armatkami parowymi wystrzeliły.Wtedy krasnoludy z orkami zaatakowały.Rąbały i cięły napotkane potwory.Nad ich bezpieczeństwem czuwali kapłani ludzi,którzy w razie potrzeby uzdrawiali ich magią.Z boków zaś czuwały elfy, które ostrzeliwały nieprzyjaciół.Hermir krzyknął do Ethorusa, wyrywając go z zadumy:

-Przyjacielu, musisz zabić Solusa, my się zajmiemy potworami. Ethorus wzbił się w powietrze i machał skrzydłami z całej siły, by jak najszybciej dostać się do wieży.Szarżując, uderzył z impetem w ścianę i wbił się do komnaty Solusa.Nekromanta siedział spokojnie na tronie z kości.Powiedział:

-A więc widzę,że zachowałeś część potencjału po twojej babci,a może to tylko szczęście ? Sam nie wiem,nie wyglądasz mi na szczególnie silnego smoka.Jesteś taki….normalny,ale to nieważne, i tak zginiesz,a twoja dusza będzie mi służyć do końca świata.Więc żegnaj, smoczku…

Mówiąc to Solus strzelił w Ethorusa promieniem wyssania życia.Ethorus błyskawicznie odskoczył na bok,unikając śmierci.Rzucił się wtedy na zielony klejnot, który leżał na statule i rozbił go.Solus krzyknął z bólu i złapał się za głowę.Smok machnął ogonem, odrzucając Solusa.Skoczył ku niemu i wbił pazury.Gdy dokończył swe dzieło,wyszedł. Walka trwała nadal,ale przeważające siły zjednoczonych ras okrążały powoli szkielety.Ethorus wyleciał na zewnątrz i zionąc ogniem spalił resztę szkieletów.Wtedy wszystkie rasy wzniosły okrzyk radości,a smoki razem zaryczały.Hermir krzyczał do Ethorusa :

-Udało ci się !Pokonałeś go.

Po wygranej bitwie smoki spaliły kości szkieletów, a prochy złożyły pod Drzewem Świata,które rozrosło się. Największe niebezpieczeństwo zostało zażegnane.Na razie jest tam bezpiecznie.Na razie…

 

 

Koniec

Komentarze

Dość naiwna historia. Jeśli Autorka jest młoda, to naturalne zjawisko.

Na przykład – ile czasu potrzebowały krasnoludy na wykucie wspaniałych zbroi?

Czy smok na pewno mierzył odległości w metrach?

Pod względem poprawności językowej – trochę się jeszcze musisz nauczyć; po przecinkach i kropkach powinna być spacja (nigdy przed). Przy myślnikach też – po obu stronach. Masz powtórzenia, liczby raczej piszemy słownie, uważaj na skróty w tekstach; nie wszystkie się nadają, trafiają się komicznie skonstruowane zdania…

Babska logika rządzi!

Cóż mogę rzec? Widać, że jesteś młoda i niezbyt wprawiona w pisarskim rzemiośle. Niezbyt również wprawiona w zasadach posługiwania się językiem polskim. Obecnie piszesz tak sobie, ale widzę gdzieś tam między literkami potencjał, więc sądzę, że jeśli się przyłożysz i poćwiczysz, jeszcze będą z ciebie ludzie.

Krasnolud odpowiedział:

-Nie chcę tego złota,zabierz je, wykuję wam zbroje, jakich świat nie widział.

 

Chcialabym poznac takiego krasnoluda:)

Wut ? Wybrałem płeć kobieta ? :D

Jeszcze możesz to zmienić. Nawet bez interwencji chirurga. ;-)

Babska logika rządzi!

Hah, to spróbuję :P

Ha, zdziwiłam się czytając komentarze, bo nie wyglądało mi to na dziewczyński tekst ; )

 

No tak, podpiszę się pod zdaniem poprzedników – z opowiadania na wszystkie strony wychodzi nastoletniość, wychowanie na grach i klasycznym fantasy. Stosujesz o wiele za dużo uproszczeń, by móc stworzyć wiarygodną fabułę. Na razie, oczywiście, bo wszystko jest kwestią praktyki i liczby przeczytanych książek. Powiedz tylko, dlaczego nie robisz spacji po znakach interpunkcyjnych?

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Przez chwilę poczułem się, jak gdybym grał w kampanię Warcraft 3. Ach, te wspomnienia.

A poza tym – podpisuję się pod komentarzem Joseheim.

Sorry, taki mamy klimat.

Heh, mam jak Sethrael. Naiwna, upstrzona błędami historyjka, przywodzaca na myśl grę komputerową. Tym niemniej ma ręce i nogi, wiec pod warunkiem ćwiczeń – jest szansa, że nastepne opowiadania będą lepsze.

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Nowa Fantastyka