- Opowiadanie: Rocky - Szkarłatna Kolia

Szkarłatna Kolia

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Szkarłatna Kolia

Gdyby każda z nas miała możliwość życia obecnie oraz w wiekach ciemniejszych, i zadała sobie wówczas pytanie „herezja czy teraźniejszość?”, miałaby spore trudności z odpowiedzią. Może i mówię sama za siebie, jednak czuję, że skoro twierdzę tak ja, powie tak większość tych naszych. Mimo, że powszechnie się w nas nie wierzy, czuć wrogość bijącą od społeczeństwa.

Wszędzie troszkę nas po świecie się wałęsało, wszędzie też ktoś chciał nas dopaść lub chociaż udowodnić, że tak, owszem, potrafimy czytać w myślach i spalać wzrokiem.

Paranoja, bezsens. Denne gadanie. Nic o nas nie wiedzą, ci zwykli śmiertelnicy, nic a nic! Spalać wzrokiem umie wiedźma w kołysce. My spojrzeniem wbijamy sztylety w najsłabsze punkty, niszczymy pozytywy w marny proch, który kierowany podmuchem wiatru rozpływa się w powietrzu. Miałyśmy władzę, jaka nie śniła się mitycznym królom. Powodem, dla którego ukryłyśmy się w cieniu i zatarłyśmy ślad była zwyczajna, ludzka wręcz satysfakcja. Poczucie, że wymądrzających się durniów możemy zmieść jednym słowem wypowiedzianym przez nasze ironicznie uśmiechnięte usta, kiedy oni nie zdążą nawet mrugnąć, napawała nas dumą. To było prawdziwą władzą, tym karmiłyśmy ambicje. Siłą.

***

Nazywają mnie Ignis. Zrodzoną z popiołu, jak antyczną księżniczkę, Boginię. Nigdy nie przeszkadzało mi, że wśród tłumów kobiet z kompleksami, ja jedyna czułam, że gdybym nie była sobą to byłabym stuprocentowo gorsza. Ktoś mi kiedyś powiedział, że nie znajdę przyjaciół, bo sama się nimi zastąpię.

Samotnie potrafiłam zdziałać więcej, toteż stało się jak mówili – zostałam bez nikogo.

Teraz solo, ale dumnie kroczyłam w czerwonych szpilkach po szarym chodniku. Szarym jak ta gorsza część ziemskiej populacji. Nieuzdolnionej. Na betonowych płytach co jakiś czas rozpościerała się ciemna plama, cień luźnego szeregu palm, który ustawiony wzdłuż ulicy przypominał, że Kalifornia to słońce, plaże i zimne koktajle. Los Angeles, rajskie miasto, ulica ciągnęła się bez końca tak samo jak neonowo oświetlone bary.

Poprawiłam czarny kapelusz o rondzie wystarczająco wielkim, by zwrócić uwagę i na tyle małym, by zmieścić się w drzwiach. Nawet nie siląc się na uprzejme spojrzenia weszłam do pubu, i nie zwalniając dotarłam do lady.

– Coś specjalnie dla mnie – złożyłam zamówienie zdejmując jednocześnie ogromne okulary przeciwsłoneczne, i posyłając chłopaczkowi po drugiej stronie blatu spojrzenie, którego posłać nie mogła mu żadna inna. Zatrzepotał rzęsami niczym głupiutka nastolatka.

– To znaczy co? Co sobie pani życzy tak specjalnie? – zapytał odzyskując rezon i uśmiechając się coraz bardziej obleśnie.

– Na pewno nie twoich białych ząbków, kochasiu. Mogłabym być twoją matką – syknęłam.

Gwałtownym ruchem zerwałam z głowy kapelusz, gąszcz delikatnie poplątanych włosów opadł kolejno na moje ramiona, łopatki, sięgnął niemal bioder. Zdawałam sobie sprawę, że oświetlające mnie od tyłu słońce pomagało mi w sprawieniu wrażenia, że płonę.

Ze słodką radością uruchomiłam magiczny trybik, który znajdował się w mojej głowie, przynajmniej tak to sobie zawsze wyobrażałam.

Przebiegł mnie elektryzujący dreszcz, sprawił, że gwałtownie otrząsnęłam dłonie. Potem poczułam pierwsze efekty, moje paznokcie przybrały kolor dojrzałych wiśni i urosły do długości trzech cali. Zamknęłam oczy, a kiedy chwilę później je otworzyłam rzęsy wyglądały niczym szkielet motylich skrzydeł. Rude pukle stały się jeszcze bardziej demoniczne, ja sama wyższa. Straszniejsza, silniejsza. Potężniejsza.

– Powiedz mi… Lubisz tu pracować? – szepnęłam tak cicho, że sama ledwo usłyszałam, ale przerażonemu blond barmanowi za ladą moje słowa wydawały się niczym dzwon wewnątrz jego czaszki.

– Lubię. – Głos mu zadrżał w panice.

– Kiepsko się składa, skoro tak.

Pstryknęłam, by goście pubu mnie nie drażnili, zapadli w półsen. Pociągnęłam chłopaka za krawat ponad blatem, po chwili jednak przeniknęłam przez mebel i stałam ściśnięta między nim, a barmanem. Nasze czoła niemal się stykały, czułam jego słodko rozedrgany oddech, nie mogłam się powstrzymać, jak zwykle poniosła mnie żądza, pocałowałam żarliwie spierzchnięte usta.

Zesztywniał od stóp do głów, napawałam się tym.

– Boisz się?

– Tak, proszę pani.

– Jestem Ignis.

– Tak, boję się, Ignis.

– Słusznie.

Wbiłam pierwszy sztylet, z krzykiem odgiął się do tyłu i zacisnął szczęki, wiedziałam, że walczy z bólem rozrywającym mu głowę. Wbiłam następny.

Chłopaczek nie należał do silnych, po kilku mentalnych ciosach leżał zapłakany na posadzce i błagał mnie o litość. Jego zmęczona torturami dusza unosiła się nad nim i nie potrafiła znaleźć drogi powrotu do spazmatycznie podrygującego ciała.

 – Tak mi przykro, duchu, on już cię nie potrzebuje… – powiedziałam.

Niedbałym ruchem dłoni uformowałam z niczego ostrze, tym razem namacalnie rzeczywiste, i od niechcenia skierowałam je w serce blondyna. Nie był mi już potrzebny. Nie wydał dźwięku umierając.

Połaskotałam zrozpaczoną duszę pod brodą, kiedy na chwilę przybrała bardziej ludzki kształt. Potem szybko objęłam całą jej szyję. Rozpaliłam ogień w oczach, duch zaczął topnieć, aż zamienił się niewielki krwistoczerwony kamyczek.

Z uśmiechem zdjęłam z szyi drogocenną lśniącą szkarłatem kolię. Przyjrzałam się jej z uwielbieniem, obejrzałam dokładnie każdy element, każdy rubin…, który nie był rubinem. Zamknięte w klatkach nieme dusze, kłębiły się niby miniaturowe zawieruchy. Dołączyłam nową zdobycz delikatnie wpasowując ją między pozostałe.

Przeniknęłam przez ladę.

Wyszłam z baru.

Zaśmiałam się i delikatnie pstryknęłam palcami.

Życie wiedźmy było piękne, a samej Ignis – jeszcze bardziej. 

Koniec

Komentarze

Najpierw błędy, tak mi się wydaje przynajmniej:

1)Miałyśmy władzę, jaka nie śniła się mitycznym władcą. – nie powinno być “władcom”? 

2)Powodem dla którego ukryłyśmy się w cieniu i zatarłyśmy ślad była zwyczajna, ludzka wręcz satysfakcja. – nie brak przecinka po wyrazie “powodem”?

 

Opinia: 

Opowiadanie ciekawe nawet, ładnie napisane. Wiele błędów nie zauważyłem, ale jestem grafomanem ;p 

Moim zdaniem jak na 15 lat to jest dobrze chyba napisane opowiadanie, dlatego też oceniam pozytywnie. 

 

A no i sam nie wiem dlaczego:

 “Czarny kapelusz o rondzie wystarczająco wielkim, by zwrócić uwagę i na tyle małym, by zmieścić się w drzwiach.”

 

To zdanie mnie mega rozbawiło :D 

Dziękuję bardzo za opinię, błędy oczywiście poprawię.

Bardzo się cieszę z powodu pozytywnej oceny :D

 

Nieźle, nieźle, ale mi by się życie Ignis nie spodobało…

Interpunkcja trochę szwankuje.

Kalifornia to stan, a nie miasto.

My wzrokiem wbijamy sztylety w najsłabsze punktu

Literówka.

jak zwykle poniosła mnie rządza

Oj, paskudny ortograf.

Babska logika rządzi!

Jest co poprawiać, to prawda, ale generalnie, przy przyjęciu, że Autorka faktycznie ma piętnaście lat, jest dobrze. Wstęp, co prawda, można śmiało skrócić, lecz potem jest lepiej, poznajemy Ignis, jej moc i kolekcjonerską pasję, w wszystko w jednej, dość zgrabnie skomponowanej scenie.

Drugą stroną medalu są wspomniane w pierwszym zdaniu usterki językowe. Rocky, proszę, zawrzyj bliską i dobrą znajomość z polszczyzną…

Finklo, Adamie – dziękuję Wam bardzo za opinię i rady. Na pewno spróbuję poprawić co nieco. ;)

Popraw tego paskudnego ortografa żądza nie rządza!

Fajnie napisana scenka.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Poprawione, dziękuję pięknie :)

Przyznam, że koniec końców nie wiem, kim jest Ignis i jej pobratymcy (siostry?), i przedstawiona scenka właściwie donikąd nie prowadzi, jednak przeczytałam z pewnym zainteresowaniem. Czy było coś wcześniej, działo się coś dalej? Jeśli czujesz się na siłach, spróbuj to opisać.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Do pewnego stopnia zaciekawiła mnie Ignis jako postać, czy może raczej jej osobowość. Sama scenka mi się jakoś nie spodobała. Zrozumiałem, że Ignis jest dość wiekową damą, która sprostała wielu przeciwnościom losu dzięki swoim wyjątkowym mocom. Czy moce same w sobie byłyby wystarczające? Czy po tylu latach nie powinna wykształcić w sobie też pewnej roztropności? Jeśli lubi robić wrażenie na młodzieńcach i zmieniać ich dusze w rubiny, czy nie byłoby mądrzej gdyby robiła to z odrobiną dyskrecji? Z tekstu dowiaduję się, że Ignis nie jest jedyną istotą na świecie, obdarzoną mocą. Usypia ludzi w barze, przed wbiciem sztyletów w młodzieńca. A co, gdyby ktoś wszedł zaraz po uśpieniu tamtych? Nie dowiedziałem się tego z tekstu. To mi jakoś najbardziej nie pasowało. Może to tylko moje odczucia, ale stara wiedźma powinna być bardziej przebiegła! Chyba, że faktycznie jest boginią, ale odebrałem tę wzmiankę, jako wyraz jej próżności, a nie miarodajne określenie umiejętności na tle magicznej konkurencji.

Mały plus za dwuznaczny opis żądzy czarownicy.

 

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

Poprawiłam czarny kapelusz o rondzie wystarczająco wielkim, by zwrócić uwagę i na tyle małym, by zmieścić się w drzwiach.

Powyższe zdanie rozbawiło mnie, dzięki.

Fajny króciak, scenka, bo opowiadaniem trudno Twoje dzieło nazwać. Przecinkologia miejscami do poprawy. Jeśli rzeczywiście masz jedynie piętnaście lat – piszesz nad wyraz dojrzale. 

Sorry, taki mamy klimat.

Kolejne opowiadanie napisane pod wpływem amerykańskich seriali. Tym razem otrzymaliśmy wariację popularnego w tychże serialach motywu czarownicy. I po co? Amerykanie i tak zawsze zrobią to lepiej, więc nie ma większego sensu tworzyć kolejnej podróby ich twórczości. Ale opowiadanko napisane jest – jak na piętnastolatkę – nieźle, więc jest szansa, że jeśli Autorka rozejrzy się po swoim otoczeniu, to będzie w stanie napisać coś ciekawego o rzeczywistości, w której żyje. (Wbrew pozorom, spora część literatury fantastycznej tym się właśnie zajmuje).

Cóż, scenka z udziałem starszej pani i młodego mężczyzny. O nim wiemy przynajmniej, ze jest barmanem, o damie nie wiemy nic, poza tym, że jest posiadaczką osobliwego naszyjnika.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nie bardzo rozumiem, czemu stara czarownica zachowuje się tak głupio.

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka