Zgoda, feniks musi się co jakiś czas spalać jeśli chce mieć znak jakości, tu nie ma dyskusji. Pytanie tylko, ile trwa jego cykl życiowy? Bo jeśli krócej niż godzinę, to wtedy zgoda, że może nie opłaca mu się zmieniać gniazda (choć ja i tak bym je zmieniał, albo w ogóle nie zakładał). Jednak, z tego co kojarzę, to feniksy, prócz tego, że są nieśmiertelne, są też długowieczne. A Twój, jak jasno wynika z tekstu, jest właśnie na końcu kolejnego życiowego cyklu. Ergo, na własne życzenie dusi się we własnym smrodzie przez nieokreśloną ilość czasu. A wystarczyłoby przecież, że znalazłby sobie jakieś ustronne miejsce, w którym załatwiałby tę swoją fizjologiczną potrzebę i w którym zostawałby cały ten smród i wracał do czystego , pachnącego gniazda. Ewentualnie, po samospaleniu w starym gnieździe, przenosił się do innego, albo nówki sztuki, albo takiego w którym już zdążyło wywietrzeć.
Podsumowując, wciąż pozostaję sceptykiem. Niemniej, dyskusja zaiste ciekawa, a jeśli rozwiniesz drabbla, z chęcią przeczytam. Do “Przesmyku” też zajrzę.
Peace!
"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/