- Opowiadanie: Anonimowy bajkoholik - Taka sobie historia

Taka sobie historia

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

Taka sobie historia

W ostatniej ławce w rzędzie pod ścianą siedzi chłopak i dziewczyna. On ma włosy do pasa, a ona strupy na popękanych wargach.  To sala od fizyki, ale żadnego z uczniów nie  obchodzi lekcja. Ktoś gra na iphonie z włączonym dźwiękiem, ktoś bazgrze coś na okładce podręcznika.  Dziewczyna robi na drutach, a chłopak czyta książkę popijając przy tym kawę z termosu. Każdy kto by im się przyjrzał, zastanawiał by się dlaczego w ogóle razem siedzą.  Obydwoje są ubrani na czarno, ale już na pierwszy rzut oka widać, że dziewczyna ma więcej pieniędzy do wydania na ubrania.  Raz zarazem wbijają sobie szpile,  dziewczyna cicho komentując jakość czytanej przez niego książki , a chłopak twierdząc, że ona nie rozumie sarkazmu. Tydzień wcześniej dała mu za to w twarz.

Na stole leżą wyniki z ostatniej kartkówki. Ta leżąca po prawej należy do dziewczyny. Wszystkie odpowiedzi są poprawne. Druga kartka jest odwrócona wynikiem do stołu.  Chłopak nie chce się przyznać, że dostał kolejną jedynkę i do tego, że jest gorszy z przedmiotu ścisłego od dziewczyny. 

Jednak uważny obserwator (ten który mógłby się zastanawiać dlaczego razem siedzą) szybko zauważy, że po mimo całej tej arogancji, dziewczyna ma na sobie zakolanówki z kokardkami i za każdym razem kiedy się odwraca, stara się je pokazać.  Czasami też schyla się nad robótką i patrzy na niego przez włosy, przygryzając wargę i jeszcze bardziej haratając sobie usta aparatem. Chłopak wcale tego nie zauważa.  Wciąż ma ją za lesbijkę. Ona w ciszy przeklina, że ludzie jakoś zapomnieli o tym, że na świecie istnieją dziewczyny biseksualne. 

Ona uważa go za leniwego idiotę, ignoranta i marudnego fantastę, ale to o jego oczach myśli leżąc w łóżku tuż przed zaśnięciem. Raz śniło jej się, że przyłapała go z inną. Obudziła się z krzykiem.

On wie, że to dziewczynka z dobrego domu, która skończyła najlepsze gimnazjum w tej części kraju. Nie cierpi tego w jaki sposób patrzy na jego rysunki. Jak unosi brwi, kiedy ktoś się odzywa, ale mimo wszystko jej poczucie humoru nie miało sobie równych.

 

Chłopak trzy dni wcześniej zabił człowieka. Poderżnął mu gardło. Ciało zakopał na działce, obok trzech innych.  Nie żałował. Był  niezwyciężony.  był mimo wszystko ważniejszy od wszystkich w tej szkole. Zabił człowieka. Kto inny mógł powiedzieć o sobie to samo? Był górą. Znowu. Po raz czwarty. Śmiać mu się chciało kiedy dziewczyna obok której siedzi na fizyce wypomina mu ignorancję, bo co ona wie? Ją też zabije.

 

Dziewczyna nie wiedziała o czterech ciałach na działce, ale wiedziała o wielu innych rzeczach. Była czarownicą, tak jak jej matka. Potrafiła rozpalić ogień spojrzeniem, oraz sprzedać duszę każdej osoby w zamian za własne, drobne przyjemnostki. Następnej pełni rozbije lustro o grób swojej prababci od strony ojca, jednym z kawałków rozetnie skórę między piersiami, a krew która wypłynie z rozcięcia zmiesza ze ściętymi paznokciami, trzema własnymi włosami, jednym włosem chłopaka, kroplą whisky i łyżką oliwy. Całość podpali stojąc naga pośród starych, żydowskich grobów i wypowiadając życzenie, by na zawsze był tylko jej. 

 

Koniec

Komentarze

“Działka dziadów” jakoś dziwnie brzmi.

 

“Dziewczyna nie wiedziała o pięciu ciałach na działce“ – pięciu? Dopiero co była mowa o czterech morderstwach i czterech ciałach zakopanych.

 

Przeczytałam, ale nie wiem, jakie uczucia Autor/ka chciał/a wywołać wśród czytelników. U mnie bez refleksji – ot, scenka w szkole, pointa nie zaskakująca ani nie dająca do myślenia.

No to się nieźle dobrali. I jak się skończyło? Kto kogo?

Jest jakiś pomysł, ale wykonanie mogło być lepsze. Interpunkcja mocno kuleje.

Raz zarazem wbijają sobie szpile,

Raz za razem.

Śmiać mu się chciało kiedy dziewczyna obok której siedzi na fizyce wypomina mu ignorancję, bo co ona wie?

Dlaczego w tym zdaniu czas się zmienia? Przecinki po “chciało”, “dziewczyna” i “fizyce”.

Dziewczyna nie wiedziała o pięciu ciałach na działce, ale wiedział o wielu innych rzeczach.

Literówka. Tak, mnie też zaskoczył skokowy wzrost liczby trupów.

Dziewczyna nie wiedziała […], ale wiedział […]. ---> no to ona czy on?

Pospiech jest bardzo złym doradcą. Namawia do “wypuszczania w świat” tekstów z błędami różnego rodzaju.

Coś jakby szkic pomysłu na opowiadanie. Rozwiń to w solidny tekst, a może być nieźle.

 

Pozdrawiam!

Zagubione przecinki, podmioty, fabuła…

Jak to się skończyło? On ją zarżnął i zeżarł, czy może ona go zgwałciła??

Faktycznie taka sobie ta historia… Bez ładu i składu niestety :/

Drogi Anonimie, w Twoim pisaniu jest potencjał. W tej historii – pewnie też. Można by pewnie dużo rzeczy poprawić, wydobyć z tego tekstu jakieś dodatkowe smaczki, drugie i trzecie dna. Może dobrze byłoby wrzucić tekst na betę, zanim wpuścisz coś do poczekalni. Bo braki warsztatowo-formalne to jedno (i to zawsze można poprawić) a talent do pisania dość niestandardowych, podszytych grozą i delikatną erotyką historii – to drugie ; )

To jest tak naprawdę zdjęcie, przez narrację w czasie teraźniejszym – moment zatrzymany, impresja, nie opowiadanie.

Braki warsztatowe wytknęli już przedpiścy, ale je można korygować. Stworzyłeś intrygującą parkę, Anonimie, pobudziłeś ciekawość i… Dupa. Nie dokończyłeś. Podpiszę się pod komentarzem Jacka.

Wiele zdań przydałoby się wygładzić, poprawić przecinki i zapis niektórych słów. 

Ja również sądzę, że jest w tym niewykorzystany potencjał – zresztą, pytania o to, co było dalej są najlepszym dowodem na to, że tekst wzbudza ciekawość. U mnie też :) Bardzo podoba mi się zestawienie takiej zwyczajnej scenki rodzajowej w klasie z mrocznymi sekretami uczniaków. No, naprawdę mogłoby coś z tego być, jakbyś, drogi anonimie, zechciał nad tym przysiąść.

 

Pod koniec coś się rozjechało z czasem – rozumiem, że z teraźniejszego przechodzisz na przeszły pisząc o tym, że chłopak popełnił morderstwo trzy dni temu, jednak w pierwszych zdaniach akapitu o dziewczynie potrzebny jest powrót do czasu teraźniejszego, zdaje mi się, i tej konwencji “ona uważa, on wie, ona nie wie..”

Pomysł jest w gruncie rzeczy fajny, choć ledwie zarysowany. Językowo jest poprawnie, choć zdarzają się potknięcia (”po mimo” zamiast “pomimo”, itd.). Ogólnie – taka sobie historia.

Zgadzam się z przedmówcami, jest w tym pewien potencjał. Ogólnie nie mogę powiedzieć, że mi się nie podobało, ale dałoby się to jeszcze dopracować, bo z tej scenki niewiele wynika. Albo w ogóle napisać w dłuższej formie, z narracją dwutorową (on i ona) i jakąś mocną końcówką, pokazującą czyje zamiary ostatecznie doszły do skutku.

Istotnie, taka sobie opowiastka. Nie bardzo wiem, Anonimie, co miałeś nadzieję przekazać tym tekścikiem.

 

Każdy kto by im się przyj­rzał, za­sta­na­wiał by się dla­cze­go w ogóle razem sie­dzą.Każdy kto by im się przyj­rzał, za­sta­na­wiałby się dla­cze­go w ogóle razem sie­dzą.

 

…ja­kość czy­ta­nej przez niego książ­ki , a chło­pak… – Zbędna spacja przed przecinkiem.

 

szyb­ko za­uwa­ży, że po mimo całej tej aro­gan­cji… – …szyb­ko za­uwa­ży, że pomimo całej tej aro­gan­cji

 

Był  nie­zwy­cię­żo­ny.  był mimo wszyst­ko waż­niej­szy… – Zdanie rozpoczynamy wielka literą.

Nowa Fantastyka