- Opowiadanie: iwonachudz - Oddam Ci moje zmysły

Oddam Ci moje zmysły

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Oddam Ci moje zmysły

Próbuję stanąć wyprostowana. Przecież nogi mam zdrowe, dlaczego więc trzęsą się jak galareta? Mrugam nerwowo powiekami, lecz ciemność pozostaje w tym samym odcieniu. Dotykając skroni, ściskam głowę, próbując zmusić obie półkule mózgu do pracy. Krzyczę, ale nic nie słyszę. Opadam bezwładnie na coś miękkiego, a moje nogi łagodnie zapadają się w chłodnym materiale. Rozluźniam uścisk i przesuwam suchymi dłońmi po tkaninie. Jej przyjemna temperatura wdziera się do moich dłoni poprzez opuszki palców. Drżę. Schylam się, aby poczuć zapach tajemniczej substancji. Jej ostra woń piecze mnie w nozdrza. Po chwili jednak przyzwyczajam się. Fala rozczarowania zalewa moją pierś. Pragnąc poczuć więcej, naciągam materiał na twarz i rozchylam usta. Gorzki smak przedziera się przez mój język, aż po zakończenia nerwowe w całym ciele. Próbuję opanować dreszcze. Podpierając się rękoma, łapię równowagę. Pytam, czy ktoś tu jest, ale nie jestem pewna, czy jakiekolwiek słowa wydobywają się z ust. Z rozczarowaniem uświadamiam sobie, że nie usłyszę odpowiedzi. W panice zaczynam gwałtowniej łapać powietrze i próbuję krzyczeć. Cichy jęk w głowie, prawdopodobnie jest koślawy poza nią. Wtem ktoś ściska moje przedramię. Odskakuję wystraszona, ale te same linie papilarne znów mnie odnajdują. Delikatne muśnięcia napiętej skóry stają się niesamowitą pieszczotą, ochroną, tarczą przed ciemnością, w której pozwoliłam się zamknąć.

Linie papilarne wciąż muskają moją skórę. Kształt, zapach wydaje się znajomy. Czy to…

– Rafael? – pytam, uświadamiając sobie, że i tak chłopak nie usłyszałby moich słów. Przecież miałam jego zmysły, a teraz przekazałam je następnemu szczęśliwemu dziecku. Mogłabym przetrzymać je dłużej, ale wzrok i słuch są wyjątkowo deficytowe. Więcej niemowląt rodzi się bez nich niż z nimi.

Gdyby świat nie postradał zmysłów, wszystko byłoby inaczej. Ludzie nie musieliby zamykać się we wnętrzach swoich ciał, odcinając sobie drogi wyjścia. Ale niestety stało się: świat zwariował, a ludzie wraz z nim. Nasze oczy, usta, skóra, język, nozdrza przestały prawidłowo funkcjonować. Brakuje narzędzi, pozwalających poznawać piękno planety. Zatem przekazujemy je sobie nawzajem. Starsi ofiarują skarb młodszym, pozwalając im na poznanie otoczenia, zapamiętanie i w końcu wycofanie się poprzez przekazanie otrzymanego wcześniej daru. W obliczu zagrożenia, że któryś  ze sposobów percepcji umrze wraz z aktualnym właścicielem, ludzkość nie jest w stanie pozwolić sobie na bunt przeciw systemowi.

Świat postradał zmysły, powtarzam w myślach. Dotyk skóry, być może Rafaela, jest dla mnie jak łącznik pomiędzy mną, a całą galaktyką. Czuję, że teraz gwiazdy układają się we właściwy sposób. Nie chcę puszczać tej pulsującej pod moimi palcami tkanki. Między zagłębieniami w obcej dłoni wyczuwam wilgoć. Mam ochotę posmakować tej cieczy. Pozwoliłoby mi to na określenie, czy jest to pot, woda, czy może jeszcze coś innego. Instynktownie podnoszę ciepłą rękę ku moim trzęsącym się wargom, a słony smak wypełnia usta. Pot. Próbuję przypomnieć sobie jak wygląda spocony człowiek, ale przed pustymi powiekami widzę jedynie ciemność. Nie wiem, sama już nie wiem. Czuję jak moje pozbawione funkcji oczy zalewają się łzami. Wtem ktoś, albo coś podsuwa mi pod dłoń podziurkowaną kartkę papieru. Zaczynam delikatnie śledzić wypukłości palcem i staram się przypomnieć sobie sposób odczytywania szyfru, którego uczono nas w szkole. Moje dłonie nie chcą współpracować, zdradzić znaczenia kropek. Całe dzieciństwo uczyłam się rozpoznawać te znaki, a teraz mój zmysł dotyku mnie zawodzi. Spokojnie, myślę sobie. Wciągam powietrze do płuc, aby dotlenić nerwy czuciowe i jeszcze raz macam kartkę. Literka po literce, kropka po kropce. I w końcu ten abstrakcyjny wzór nabiera sensu.

Nie bój się. Pomożemy ci żyć w nowej, naszej rzeczywistości. Rzeczywistości głuchoniewidomych.

Łapczywie zaczynam wciąż, i wciąż, gładzić palcami wypukłości papieru, nie pozwalając na zabranie tekturki. Pragnę powąchać i posmakować skrawek informacji, mając nadzieję, że wówczas będę bliżej.

– Bliżej czego? – pytam swojej podświadomości.

– Bliżej świata – odpowiada, a ja uświadamiam sobie jak bardzo utrata zmysłów odcięła mnie od otoczenia. Paradoksalnie jestem w tym samym miejscu, w którym byłam kilka tygodni temu, jednocześnie będąc oddzielona niewyobrażalną przepaścią. I chyba zgubiłam swoją duszę.

Po chwili ciepłe ramię znów mnie uspokaja swoim delikatnym dotykiem, więc pozwalam sobie opaść powtórnie na chłodną tkaninę, dzięki czemu spięte mięśnie ulegają powolnemu rozluźnieniu. Staram się oddychać rytmicznie. Nie wiem już, kim jestem. Unoszę dłonie, delikatnie wyszukując opuszkami palców powiek. Ze zdziwieniem stwierdzam, że moje oczy są przysłonięte przez szorstką opaskę. Zabrano mi wzrok i zasłoniono, to co po nim zostało, smutną pamiątkę po normalności. Przyciskam dłonie mocniej do twarzy, sprawdzając reakcję skóry. Przyjemny dreszcz przechodzi mi po plecach. Zaczynam muskać swoje nabrzmiałe wargi. Oblizuję je językiem, nakładając przy okazji mokrą ciecz na koniuszki palców. Dotyk śliny uspokaja mnie. Uświadamiam sobie, że mimo braku pewnych zmysłów, jestem wciąż tą samą osobą. Nie zabrano mi ciała, tym bardziej nie są w stanie zabrać mi duszy. Niepewnie przenoszę dłonie w kierunku płatków uszu. Zaczynam je delikatnie masować kolistymi ruchami. Ta czynność wyzwala we mnie poczucie ogromnej przyjemności, co powoduje wydobycie się z moich ust głuchego jęku. W tym samym momencie przytomnieję, uświadamiając sobie, że mało prawdopodobne jest, abym była sama w tym pomieszczeniu. Zalewa mnie fala wstydu, która szybko przechodzi, ponieważ niemalże od razu stwierdzam, że w świecie głuchoniewidomych każdy staje się indywidualnym bytem. Nie tylko inni stali się dla mnie duchami, ja również jestem duchem dla nich. Ta myśl sprawia, że czuję przypływ niesamowitej wolności. Z początku niepewnie, później odważniej kieruję dłoń poniżej pępka, gładząc brzuch. Odruchowo kręcę głową dookoła, tak jakbym była w stanie sprawdzić, czy nikt na mnie nie spogląda. Jednocześnie unoszę końcówkami palców materiał spodni i wsuwam rękę do środka. Poprzez odgarnięcie włosków, dłoń przedostaje się do wiecznie rozgrzanego regionu mojego ciała. Delikatnie się masuję, powodując przyjemny skurcz mięśni w podbrzuszu. Opieram głowę o chłodną ścianę i pozwalam, aby czas płynął.

Chyba przysnęłam, ponieważ nagle z błogiego stanu wyrywa mnie dudniący hałas pustki i nicości. Wszechobecna głusza i ciemność niemal zadają mi fizyczny ból. Czuję, że wszystko się we mnie przekręca, niczym flaki bełtane chochlą podczas gotowania. Zaciskam mięśnie z całych sił, próbując stłumić zalewające mnie uczucia. Niedbale wymachuje rękoma i szybko natrafiam na czyjąś skórę. Nie wiem, która to część ciała, ale desperacko czepiam się jej, czując że bez niej zaraz zginę. Obca tkanka odwzajemnia dotyk, wsuwając mi kawałek tekturki w dłoń.

 

Nie bój się.

 

Po chwili moje ręce zostają skierowane na małe, metalowe pudełko. Zaczynam dokładnie je badać zmysłem dotyku. Klawiatura. Chcą, abym im odpowiedziała.  Znam na pamięć rozkład liter, więc zaczynam wystukiwać te właściwe.

 

– Jak żyć? – pytam.

 

Mija dłuższa chwila, zanim otrzymuję odpowiedź na kolejnej tekturce. Trzęsącymi się dłońmi odczytuję napis.

 

Nie bój się. Nauczymy cię.

 

Pośpiesznie odnajduję kolejne litery, pisząc:

 

-W jaki sposób? Pustka rozsadza mi głowę, jestem zagubiona. Nic nie wiem – zsuwam trzęsące się dłonie z metalowych znaczków i wycieram je o wierzch spodni. Odpowiedź nadchodzi po dłuższym czasie:

 

Musisz nauczyć się żyć od nowa, poznawać świat od nowa, tworzyć go od nowa. Musisz nadać otoczeniu nowy kształt poprzez zapach, smak i dotyk, a nie barwę i dźwięki. Zobaczysz, że rzeczywistość wkrótce nabierze całkowicie innego wymiaru. Cierpliwości.

 

Oby to była prawda, myślę. Zaciskam powieki, wytężając umysł, aby dotrzeć do własnej duszy. Przecież to niemożliwe, żeby tkwiła we mnie jedynie ciemność. Po kilku gwałtownych oddechach, próbuję złapać równowagę. Moja dusza nie jest przyzwyczajona do ciała pozbawionego zmysłów. Muszę ją na nowo nauczyć akceptacji i zrozumienia dla każdej komórki, z której się składam. Staram się wyciszyć i nagle ze zdumieniem stwierdzam, że chłodna tkanina, którą czuję pod palcami, nie jest już taka niezwykła, a zapach towarzyszących mi osób zyskał na znaczeniu i pozwala na ich identyfikację. A ciemność i głusza w moim wnętrzu stają się nieco mniej męczące. I nabieram wielkiej ochoty, aby poznawać świat od nowa.  

Koniec

Komentarze

Melduję, że przeczytałam.

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Bardzo fajny pomysł na fantastykę w kontekście tego konkursu. Obawiam się, że trochę niewykorzystany, ale częściowo rozumiem – limity nie pozwalają na porządną historię z tego uniwersum. Wykorzystanie wolności nieco mnie zniesmaczyło, może innym się spodoba.

Jak na tak krótki tekst, masz sporo literówek. Przykłady:

Oblizuje je językiem,

zanim otrzymuję odpowiedzieć

Babska logika rządzi!

Tak jak pisałam na becie – opowiadanie bardzo mi się podoba :)

Podoba mi się pomysł – odstępowanie zmysłów młodszym, przygotowania do tego w szkole i cały system.

Ale wykonanie już mniej, bo za mało dla mnie historii w tej historii: Rafael pozostaje w zasadzie tylko imieniem, dostajemy długie opisy odczuć. Rozumiem, że taka może być konwencja, ale jako czytelniczka pytam “co z Rafaelem? czemu zmysły odbierane są bez uprzedzenia, skoro wiadomo, że to nastąpi?” :-)

Warto by też może raz jeszcze spojrzeć na przecinki i na spokojnie przeczytać całość. Poniżej kilka losowych wybranych zdań, do których z różnych powodów postanowiłam się przyczepić :-)

W obliczu zagrożenia, że któreś  ze sposobów percepcji umrze wraz z aktualnym właścicielem, ludzkość nie jest w stanie pozwolić sobie na bunt przeciw systemowi.

→ któryś

Niepewnie przenoszę dłonie w kierunku skrawków uszu.

→ płatków?

Więcej niemowląt rodzi się bez nich, niż z nimi.

I w końcu ten abstrakcyjny wzór, nabiera sensu.

przecinki niepotrzebne

W tym samym momencie przytomnieje

ę

 

Ciekawe opisy funkcjonowania zmysłów. Interesujący pomysł.

I w sumie chyba tylko tyle – albo aż tyle, biorąc pod uwagę 8,5 tys. znaków.

 

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

Początek, niestety, szybko mnie rozstroił. Pogubiłem się trochę i musiałem kilka razy wracać do całego fragmentu, nim uznałem, że ok, ogarniam. Teraz jednak, gdyby mnie ktoś zapytał, o czym on w zasadzie był, nie umiałbym udzielić wyczerpującej odpowiedzi. Generalnie długie opisy skupiające się na emocjach i doznaniach zmysłowych – domena typowo kobiecej literatury (mówię bez złośliwości) – szybko mnie nuży. Zwłaszcza gdy jestem – tak jak w tej chwili – zmęczony. Wyjątkiem jest tu erotyka, ale to banał – w końcu jestem facetem.

Koncepcja na okaleczony świat, w którym zmysły i ich posiadacze są prawdzie bezcennym skarbem, jest iście genialna. Tym bardziej szkoda, że nie skupiłaś się na tym pomyśle, a jedynie potraktowałaś go jako tło do kolejnych zbyt dla mnie długich opisów i – poniekąd – irracjonalnych zachowań bohaterki, jak choćby zabawy z tą “tajemniczą substancją”, czy lizanie niezidentyfikowanej wilgoci Rafaela. Łe! Onanizm jeszcze spoko, ale zasypianie w trakcie już mniej; o wiele mniej.

Patos i pewien moralizatorski banał odpowiedzi udzielanych przez ludzi z komputera, też nie przypadł mi do gustu; nie w świecie, w którym egzystencja ludzi głuchoniewidomych jest przecież standardem. To trochę jakby robić wielkie święto wokół hasła: “ucz się, idź do pracy, płać podatki, nie pyskuj”.

O tym, że warsztat Ci kuleje, wspomniano już wyżej, więc papugował nie będę.

Co mi się podobało, to na pewno pomysł na świat przedstawiony. Naprawdę warto by go sprzedać jakiemuś Hollywood. Zdania, pomimo pewnych niedoskonałości, też są całkiem przyjemne w odbiorze.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Ho, ho – super pomysł. Wykonanie nieco szwankuje, a właściwie zubaża (co za dziwne słowo, ale jest) całość. Mogło z tego powstać naprawdę mocne opowiadanie.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Przeczytałem i mam podobne odczucia jak koleżeństwo. Żeby Cię pochwalić wykorzystam trochę spostrzeżenie Cienia, a potem trochę zdołuję;) Pomysł istotnie na miarę Hollywood, ale wykonanie to współczesna polska kinematografia:( Nie te możliwości techniczne, mało dynamiczne, często chybione ujęcia, kiepskie udźwiękowienie. Kuleje strasznie dużo, ale wciąż wierzę w siłę polskiej szkoły filmowej, bo ludzie mają fajne pomysły, a warsztat to w dużej mierze kwestia doinwestowania.

Inwestuj w siebie, bo pomysły w młodej głowie, jak widać, są:)

empatia

Nie trafiło do mnie. Nie poczułam zagubienia, przerażenia czy bezsilności bohaterki. Innymi słowy opisy nie wydały mi się wiarygodne. Zgadzam się z “co z Rafaelem”? Wprowadzasz postać i… i nic.

 

Ale zgadzam się też, że pomysł na przekazywanie pamięci i zmysłów jest ciekawy.

 

Jak się dotyka “liniami papilarnymi”? To w ogóle jest możliwe?

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Dobry pomysł nie został, niestety, wykorzystany. To nawet nie opowiadanie, a opisanie sytuacji, w której bohaterka zdała sobie sprawę, że została pozbawiona pewnych zmysłów. Wiem, że coś się dzieje, nie do końca wiem, co i z czyim udziałem. Nie najlepsze wykonanie pogłębiło jeszcze wrażenie, że Autorka, skupiona na opisywaniu odczuć bohaterki, nie zadbała o należyty przekaz. Poza poniższymi usterkami, szczególnie razi mnogość zaimków, występujących w zdecydowanie nadmiernej ilości.

 

Mru­gam ner­wo­wo ocza­mi… – Oczami nie można mrugać, można mrugać powiekami.

 

Ła­piąc się za skro­nie, ści­skam głowę… – Za skronie nie można się złapać, skroni można dotknąć.

 

Opa­dam bez­wład­nie na coś mięk­kie­go, a moje pod­udzia przy­jem­nie za­pa­da­ją się w chłod­nym ma­te­ria­le. – Podudzie, to część nogi, między kolanem a stopą. Dlaczego, skoro bohaterka opadła  bezwładnie, zapadają się tylko podudzia? Co z udami, pupą i resztą ciała?

 

pod­udzia przy­jem­nie za­pa­da­ją się w chłod­nym ma­te­ria­le. Roz­luź­niam uścisk i prze­su­wam su­chy­mi dłoń­mi po tka­ni­nie. Jej przy­jem­na tem­pe­ra­tu­ra… – Powtórzenie.

 

Pod­pie­ra­jąc się rę­ko­ma, łapię rów­no­wa­gę i uno­szę się ku górze. – Masło maślane. Czy można unieść się ku dołowi?

 

Od­ska­ku­ję wy­stra­szo­na, ale te same linie pa­pi­lar­ne znów mnie od­naj­du­ją. – Skąd wiedziała, że te same?

 

Lu­dzie nie mu­sie­li­by za­my­kać się we wnę­trzach swo­ich ciał, uci­na­jąc sobie drogi wyj­ścia. – Raczej: …odci­na­jąc sobie drogi wyj­ścia.

 

Wtem ktoś, albo coś pod­su­wa mi pod dłoń kart­kę pa­pie­ru z wy­ry­ty­mi w niej dziur­ka­mi. – Czy w papierze można coś wyryć?

 

sta­ram się przy­po­mnieć sobie spo­sób od­czy­ty­wa­nia szy­fru, ja­kie­go uczo­no nas w szko­le. – …szy­fru, którego uczo­no nas w szko­le.

 

Dotyk wil­got­nej śliny uspo­ka­ja mnie. – Czy bywa też sucha ślina?

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dziękuję bardzo za komentarze, w szczególności za wskazane błędy. Byłam dumna z tego tekstu, zatem trochę mi przykro z powodu krytyki. Dobrze jednak usłyszeć obiektywną opinię także jeszcze raz dzięki.

Z olbrzymią przykrością to piszę, ale dla mnie to największe rozczarowanie konkursu. I nawet nie przez literówki, które wyraźnie rzucały mi się w oczy. Miałaś genialny pomysł na fantastyczny świat, w którym ludzie przekazują sobie zmysły. Gdy przeczytałam o tym, to z wielką niecierpliwością czekałam na rozwinięcie tego pomysłu, które nie nastąpiło.

Zamiast tego otrzymałam opisy zwichrowanych przemyśleń i zachowań bohaterki, których część była tu zbędna, część nielogiczna. Bo skoro od dziecka, od szkoły ludzie szykowani są do przekazania zmysłów innym, to dlaczego dla bohaterki jest to aż taki szok?

Mam w Twoim imieniu żal do bet – dlaczego żadna z nich nie  kopnęła Cię w kostkę i nie skierowała na właściwe tory. A może to robiły, tylko nie chciałaś słuchać? Tego nie wiem. Przecież ten ledwie wspomniany świat aż się prosi o konkretniejsze przedstawienie.

 

Byłam dumna z tego tekstu, zatem trochę mi przykro z powodu krytyki.

Znam bardzo dobrze ten ból. Myślę jednak, że jak za jakiś dłuższy czas spojrzysz na tekst jeszcze raz, to sama zobaczysz to wszystko, co zostało skrytykowane. Piszę to z własnego doświadczenia. Głowa do góry, zacisnąć zęby, wyciągnąć wnioski i nauki i następnym razem będzie lepiej.

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Podoba mi się pomysł z przekazywaniem zmysłów, mogłabyś rozwinąć ten temat, to byłoby ciekawe.

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka