- Opowiadanie: Mróz - Poza Przeznaczeniem

Poza Przeznaczeniem

Postanowiłem spróbować czegoś nowego. Kto czytał moje poprzednie teksty pewnie kojarzy, że cierpią na ‘niedokończenizm’,  że sobie na neologizm pozwolę. Tutaj starałem się tego uniknąć i moim skromnym zdaniem, sprawa jest zamknięta.

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Poza Przeznaczeniem

Pewnego dnia młody cesarz dowiedział się, że wrogowie szykują się do wojny i zbierają armię u granic jego kraju. Świadom swojego braku doświadczenia, władca poszedł za głosem doradców i generałów, których jego ojciec niegdyś wskazał jako najroztropniejszych, i wydał odpowiednie zarządzenia. Ponieważ były mądre, wrogowie nie zdołali sforsować granic. Co więcej, schwytano przywódcę jednego z agresorów, królową, o której mawiano, że była wiedźmą i znała się na czarach.

Powiernicy cesarza zalecali natychmiast ją stracić, lecz młody człowiek, tknięty ciekawością, rozkazał przyprowadzić domniemaną wiedźmę przed swe oblicze, skutą, nagą, z opaską na oczach, pod strażą kilkunastu żołnierzy.

– Powiadają, że władasz nadprzyrodzonymi mocami.

– To prawda.

– A jednak twoje armie przegrały, a ty jesteś w niewoli. Albo mnie okłamujesz, albo czary nie są wystarczające wobec naostrzonych mieczy, odwagi żołnierzy i roztropności dowódców.

– To prawda. Czarami nie można powstrzymać armii.

– A co takiego można?

– Można odsłonić przeznaczenie pojedynczego człowieka. Dzień za dzień, rok za rok.

Cesarz zamyślił się. Rozsądek podpowiadał natychmiast zamknąć usta tej kobiety, najlepiej na zawsze. Spojrzenia doradców i żołnierzy zdradzały, że podzielali tę myśl. Lecz w głowie młodego władcy ciekawość tryumfowała.

– Jeśli faktycznie umiesz czytać przyszłość, dlaczego nie zapobiegłaś swojemu losowi i dałaś się schwytać?

– Ponieważ alternatywą była pewna i rychła śmierć z rąk moich ministrów. Ale ty, panie, nie wiem, czy każesz mnie zgładzić, uwięzić, torturować czy puścić wolno. Wszystkie te ścieżki są otwarte. I gotowa jestem poświęcić mój czas, abyś wybrał dla mnie najkorzystniejszą.

– Mniemam, że pragniesz wolności?

– To druga najlepsza możliwość. O wiele lepiej będzie, panie, jeśli zatrzymasz mnie pod strażą u siebie.

– I w zamian odsłonisz moje przeznaczenie?

– Tak. Dzień za dzień, rok za rok. Mogę poświęcić dla ciebie cząstkę mojego życia. Ale każda kolejna próba będzie kosztować tyle czasu, co wszystkie poprzednie razem wzięte. Twojego czasu. Jeśli przekroczysz granicę swojego przeznaczenia, zobaczysz ciemność i już w niej pozostaniesz dopóty, dopóki twoje ciało nie umrze.

Obecni na sali ludzie z niepokojem patrzyli na młodego cesarza. Słowa wiedźmy zrobiły wrażenie nie tylko na jego poddanych. Głos, niczym jego ojca, podpowiadał, żeby nie słuchać tych oczywistych łgarstw. Żeby zgładzić kobietę i działać dalej. Ale wyobraźnia władcy nie dała się udobruchać, już rozpędzała się na myśl o możliwościach, jakie wyrastały na gruncie współpracy. Gdyby to wszystko okazało się łgarstwem, i tak nic nie ryzykował. Ale gdyby okazało się prawdą, nie wybaczyły sobie, że tego nie wykorzystał.

Cesarz podjął decyzję.

Wiedźma dotrzymała obietnicy. Gdy już miała pewność, że uciekła przed śmiercią, odsłoniła przed młodym władcą ścieżki przeznaczenia na rok do przodu. Cesarz nic nie poczuł. Za to ujrzał, jak we śnie, rzeczy niewykonane, słowa niewypowiedziane. Były tam, ale zasłonięte przed oczami wszystkich, oprócz niego. Wiedział dokładnie, co robić.

W nadchodzących dwunastu miesiącach młody cesarz działał tak intensywnie i pewnie, jak żaden z jego poprzedników. Widział wrogów, nim się nimi stawali, rozsupływał intrygi, nim je zawiązywano. Nawet ścieżki żywiołów, huraganów, powodzi i pożarów, nie miały tajemnic przed jego wysokością. Plotka, że działał w zmowie z demonami, że współżyje z wiedźmą, pojawiała się i znikała wraz z dworzanami i oficerami armii. Ale mało kto decydował się badać ten grząski grunt. W końcu cesarstwo podwoiło terytorium, skarbiec opływał w złoto, żołnierze paradowali z najlepszym sprzętem, a lud chodził syty i szczęśliwy jak nigdy. Nikt się nie martwił.

Oprócz cesarza.

Nadszedł koniec ostatniego dnia, który odsłoniła przed nim wiedźma. Młody cesarz nagle zdał sobie sprawę, że nie wie, co przyniesie jutro. Zapał zgasł, pewność ustąpiła lękowi. Nie umknęło to ogólnej uwadze. Złoto przestało napływać, wrogowie zaczęli umykać a chaos żywiołów wrócił dewastować plony. Szeptano, że władca włóczy się nocami po pałacu, wyjąc do siebie i wyrywając włosy. Nie miał do kogo się zwrócić, wszak dawno był odprawił zaufanych i roztropnych.

Musiał ulec.

Zapukał do drzwi, wiedźma już czekała.

Tak samo nagle, jak podupadło, cesarstwo odzyskało splendor. W nadchodzących dniach, miesiącach i latach potęga cesarza stale rosła, a jego kraj nie przestawał pęcznieć z dobrobytu. A cesarz, już niemłody, brnął przez życie w linii prostej. Nie zatrzymywał się, nie myślał, bo nie musiał. Napady bezsilności nie zniknęły. Trwały zwyczajnie zbyt krótko, by ktokolwiek zauważył.

Dużo wód upłynęło w rzekach, aż pewnego dnia cesarz wypowiedział wojnę innej potędze, z której władcą, młodym księciem, od dawna walczył o wpływy, i wygrywał. Wojska poszły w ruch, a na ich czele młoda kobieta, o której mawiano, że była wiedźmą.

Tego dnia stary cesarz siedział na tronie bardzo, bardzo długo. Dopóty, dopóki na drugi dzień nie odnaleziono go w tej samej pozycji. Ze wzrokiem utkwionym w pustkę, oderwany od rzeczywistości. Poza przeznaczeniem.

 

 

 

 

 

 

 

Koniec

Komentarze

Ciekawa koncepcja, ale wymaga jeszcze doszlifowania.

władca poszedł za radą doradców

Tak sobie to wygląda blisko siebie.

tą myśl => tę myśl

W końcu cesarstwo podwoiło terytorium, skarbiec opływał w złoto

No to musiało być malutkie na starcie, skoro w rok się uwinęli.

Babska logika rządzi!

Nie wiem, co masz na myśli: doszlifowania pod względem samego pomysłu (stary jak świat), warsztatu (średni, oj średni), czy może coś zupełnie innego?

Przede wszystkim warsztat.

Babska logika rządzi!

Niezły pomysł, wykonanie też całkiem przyzwoite. Dobra lektura na sobotni wieczór. ;-)

 

To druga naj­lep­sza moż­li­wość. O wiele lep­szym bę­dzie, panie, jeśli za­trzy­masz mnie pod stra­żą u sie­bie.O wiele lep­iej bę­dzie, panie, jeśli za­trzy­masz mnie pod stra­żą u sie­bie.

Piszesz o możliwościach, a możliwość jest rodzaju żeńskiego.

Powtórzenie.

 

skar­biec opły­wał w złoto… – Wolałabym: …skar­biec wypełnił się złotem

Ktoś może opływać w bogactwa, skarbiec nie będzie opływał.

 

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dobry pomysł.

Fabuła trochę zbyt skondensowana – za mało angażującej w emocje literatury, za dużo zimnego podręcznika do historii.  Ale lektura  i tak przyjemna.

 

Pozdrawiam! 

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Przedostatnie zdanie wydaje mi się wadliwie skonstruowanym. Pozostawiam tę kwestię Autorowi, ewentualna zmiana sprowadzałaby się do skasowania jednej litery, dopisania trzech liter.

Podobało mi się. Krótkie, skondensowane i skupione ściśle na temacie… Nie zawsze taka forma “wychodzi na zdrowie”, ale w tym przypadku pasuje do przekazu.

Ciekawa baśń. Podobało mi sie.

Porządny szort, w klasycycznym stylu. Przeczytałem z zaintersowaniem.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Mnie opowiadanie również zainteresowało. Fajny pomysł i dobre wykonanie.

@Nazgul korciło mnie, aby “ukwiecić” tekst, ale postawiłem sobie za cel opowiedzieć historię od A do Z w sposób przystępny i zrozumiały. Sądząc po komentarzach, cel ten osiągnąłem.

 

Najbardziej mnie jednak zaskoczyło, że podobał się Wam pomysł.

 

 

Fajny pomysł :)

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka