- Opowiadanie: Kostka - Cucumis L.

Cucumis L.

Tekst trochę naiwny, można powiedzieć sztampa, ale wstawiam, bo gdzieś napisałem, że będzie “jerotyk”, no i jest ( jaki to tam erotyk … )

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Cucumis L.

 

Trzy lata na planecie zamieszkałej przez przypominające ogórki Birgity mogłyby wykończyć każdego zdrowego mężczyznę. Hamujące popęd leki już dawno przestały działać, o czym Natan przekonał się, gdy podczas wywiadu dla jednej z zielonkawych, pokrytych wydłużoną skorupą Birgitek dostał erekcji.

Dziewczyna zapiszczała z radości, widząc jak poruszyły mu się spodnie, a zaraz po wywiadzie całe studio ruszyło w jego stronę z gratulacjami. Przez dwie godziny tłumaczył tym tępym, wiecznie zadowolonym z siebie ogórkom, że jego penis, to nie wydostające się na świat młode, a ludzki organ rozrodczy, który tylko z kształtu przypomina młodego Birgita.

Kiedy w końcu to zrozumieli, zaczęli go nawet pocieszać, bo narodziny dziecka, to w ich społeczności wielkie święto, a tu takie rozczarowanie. Zaledwie penis.

Niestety, choćby nie wiem jak pokrzepiali załamanego reportera, ten i tak nie mógł uwolnić się od smutnej, żałosnej wręcz myśli – właśnie stanął mu na widok krzyżówki cukinii i żółwia.

Załamany perspektywą kolejnych miesięcy samotności pośród obcych mu istot, zawstydzony brakiem kontroli nad własnym ciałem, ruszył tam, gdzie zazwyczaj szukał ukojenia w chwilach smutku i desperacji.

Kościół Obfitego Plonu stał na początku najruchliwszej ulicy w mieście, Natan spojrzał na święty przybytek, minął go i skręcił w trzecią uliczkę, tuż za nim, później w kolejną i jeszcze jedną. Stanął w końcu pod odrapanymi drzwiami nad którymi świeciła się migocząca co chwilę jarzeniówka i załomotał w nie pięścią.

– Czego? – zapytał grzecznie, łypiący na niego z wizjera Birgit.

– Czego, czego! – warknął Natan. – Co się głupio pytasz? Przyszedłem odebrać baletki i tiarę! Wpuszczaj!

Drzwi zaskrzypiały i otworzyły się na tyle, by szczupły brunet mógł przecisnąć się do środka.

– Bimbru! – zażądał, będąc ledwie w połowie drogi do kontuaru. – Całą tykwę!

– O, kiepski dzień – skomentował jego decyzję ogórkowaty barman.

– Nie twój interes – burknął Natan. – Gdzie mi tu pchasz szklankę, czy ja prosiłem o szklankę?! – Przyłożył szyjkę gruszkowato zakończonego naczynia do ust i pociągnął kilka solidnych łyków palącego alkoholu.

– Już? Lepiej? – zapytał karczmarz i rozciągnął w obleśnym uśmiechu grube, gumowate usta. – Jak tak, to mam coś dla ciebie.

– Co? – Natan wyraźnie się ożywił. – Masz coś mocniejszego?

– I tak i nie – zarechotał oberżysta. – Chodź za mną. – Natan posłusznie podniósł się ze stołka, nie odłożył jednak tykwy i nawet schodząc do karczemnej piwnicy, siorbał z niej od czasu, do czasu.

– Tutaj. – Barman odsunął zasłonę, a reporter nagle stracił zainteresowanie alkoholem, zapomniał o niedawnym upokorzeniu i marnych perspektywach.

– Ile? – zapytał wpatrując się w leżącą na okrągłym łóżku dziewczynę.

– Stówa za godzinę – odparł Birgit. – I lepiej się pośpiesz, mam ją tylko przez jeden dzień, jutro szmuglujemy ją dalej.

– Co? Dlaczego? – zajęczał Natan nie odrywając wzroku od kobiecych krągłości.

– A na co mi ona tutaj? Ile zarobi? Nie ma tu żadnego ludzkiego samca oprócz ciebie, a z tego co wiem niewiele ci płacą …

– Dobra! – Dziennikarz już nie słuchał. – Masz tu kartę, ściągnij sobie stówę, a teraz spadaj! – Zaczął gorączkowo zdejmować spodnie. Dziewczyna także się ożywiła; gdy tylko barman zasunął kotarę uniosła się na posłaniu, odgarnęła z ramion gęste czarne włosy i uśmiechnęła do szamoczącego z zamkiem Natana tak słodko, że ten niemal eksplodował. Dopadł w końcu do łóżka, przecisnął się niezdarnie przez jedwabną pościel, ujął drobną, białą dłoń dziewczyny  i przyłożył z jękiem rozkoszy do nieogolonej twarzy.

– Jak masz na imię? – zapytał, pieszcząc i całując delikatne paluszki, muskając nosem zagłębienie pomiędzy szyją i ramieniem, zaciągając się odurzającym aromatem subtelnych perfum. – Zresztą nie mów, nieważne! – Przewrócił ją na plecy i powoli zaczął zdejmować zwiewną różową halkę, później koronkowe majteczki. Dziewczyna uśmiechała się do niego, czochrając skołtunione włosy i przyciągając ku sobie.

– Bimbałki – kwilił Natan. – Słodkie, cudowne cycuszki, jakże mi was brakowało! – Wgryzał się delikatnie w sterczące sutki ciężkich, nabrzmiałych z podniecenia piersi dziewczyny, ta jęcząc przesuwała go od jednej do drugiej, dzieląc pomiędzy nie rozkosz. Natanowi krew uderzyła do głowy, całował i pieścił wyginające mu się w ramionach ciało kobiety; gdy jedna dłoń ugniatała pierś, druga szalała pomiędzy jej udami, doprowadzając oboje do okrzyków rozkoszy. Kiedy w końcu w nią wszedł, niemal wył z radości, jaka jest cudownie ciasna, jaka gorąca i wilgotna.

Zarówno Natan, jak i jego młoda faworyta, wydawali się niespożyci w miłosnym origami.

Po godzinie przepędzili ciśniętym butem, dopominającego się o więcej pieniędzy barmana i rzucili na siebie z takim zapałem, jakby dopiero co zaczynali. Dziewczyna okazała się fenomenalną kochanką. Natan miał ich wiele i potrafił docenić zarówno kunszt, jak i fantazję kobiety, korzystał z tych dobrodziejstw bez oporu i do utraty tchu, ucząc się przy okazji kilku nowych rzeczy.

W końcu padł wykończony, kładąc mokrą głowę na pulsującym z wysiłku łonie dziewczyny, chciał coś powiedzieć, o czymś porozmawiać, zapytać, nie wyjść na ostatniego chama… i zasnął.

Kiedy się obudził, dziewczyny już nie było. Wciągnął na goły tyłek spodnie, wzuł pośpiesznie buty i pobiegł schodami na górę.

– Gdzie ona jest?! – Dopadł do baru i rozdarł się na całe gardło. – Gadaj piklu jeden!

– Mówiłem ci przecież, że przerzucamy ją dalej – odparł spokojnie barman i wyciągnął w jego stronę butelkę bimbru, którą Natan bez słowa przyjął i od razu się do niej przyssał.

– Mogłeś ją zatrzymać! – jęczał. – Dzień, lub dwa, jaka to dla ciebie różnica? Na tyle byłoby mnie stać.

– No nie wiem – Birgit oddał mu kartę. – Zeszło ci z konta przeszło osiem stówek.

– Nie żartuj! – Natan osłupiał. – Chcesz mi wmówić, że ja z nią tam, ten tego, osiem godzin?

– Osiem i pół!

– Mój nowy rekord! – zarechotał na całą karczmę reporter. – Ale i dziewczyna, powiem ci! Ogień!

– Taaa – odparł barman. – Prawie padły jej baterie.

Koniec

Komentarze

Sympatyczne i wesołe. Szkoda, że nie wygrzebałeś tego wcześniej.

przecisną się niezdarnie przez jedwabną pościel, ujął jej drobną, białą dłoń

Literówka. To pościel miała dłonie?

Babska logika rządzi!

Niezłe, rozbawiłeś mnie. I stwierdzam, że faktycznie musiał być STRASZLIWIE wyposzczony, skoro podniecił go widok ogórka.

przecisną się niezdarnie przez jedwabną pościel, – przecisnął

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Uśmiechnęłam się, mimo że konkurs mnie na jakiś czas już znieczulił na erotyzujące teksty. 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Dziękuję.smiley

Literówki poprawiłem.

https://www.youtube.com/watch?v=76SCx2PVzwE

Zabawne. ;-)

I tym razem to chyba wszystko, co chciałam powiedzieć

 

nie odło­żył jed­nak tykwy i nawet scho­dząc w dół, do kar­czem­nej piw­ni­cy… – Masło maślane. Czy można schodzić w górę?

Może wystarczy: …nie odło­żył jed­nak tykwy i nawet scho­dząc do kar­czem­nej piw­ni­cy

 

nie wyjść na ostat­nie­go chama … i za­snął. – Zbędna spacja przed wielokropkiem.

 

 

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Racja – już poprawiam.

https://www.youtube.com/watch?v=76SCx2PVzwE

;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Fajne, wesołe opko. Plus rozbrajajaca pointa. Zgrabnie :)

Zabawne.

Fajne :)

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka