- Opowiadanie: MPJ 78 - Praktyczna porada

Praktyczna porada

Takie krót­kie opo­wia­da­nie o pla­nach i uchodź­cach któ­rzy ata­ku­ją nas dziś prak­tycz­nie z każ­dej stro­ny w sieci.

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Praktyczna porada

Ber­lin, czer­wiec 2015

 

Kanc­lerz Mer­kel ner­wo­wo cho­dzi­ła po ga­bi­ne­cie. Ostat­nie ra­por­ty BND były wy­jąt­ko­wo nie­po­ko­ją­ce. Spo­łe­czeń­stwa kra­jów UE coraz wy­raź­niej do­strze­ga­ły, iż kry­zys dre­nu­ją­cy ich port­fe­le, jed­no­cze­śnie na­py­cha nie­miec­kie kie­sze­nie mi­liar­da­mi euro. Wę­grzy, Grecy a nawet Po­la­cy stali na skra­ju otwar­te­go buntu. Kanc­lerz nie miała po­my­słu, co dalej robić. Z jed­nej stro­ny kry­zys można by skoń­czyć, po­zwa­la­jąc Gre­cji zban­kru­to­wać. Po­le­ci paru pre­ze­sów ban­ków, po­łu­dniow­cy spa­ni­ku­ją, prze­sta­ną się lenić i jakiś czas będą cho­dzić jak try­bi­ki w ze­gar­ku, rynki do­ko­na­ją ko­rek­ty, potem za­cznie się kilka lat pro­spe­ri­ty. Unia ode­tchnie a jej miesz­kań­cy znów będą za­do­wo­le­ni. Z dru­giej stro­ny ko­niec kry­zy­su to wiel­kie nie­szczę­ście dla Nie­miec. Skoń­czy się zwra­ca­nie dzie­więć­set dzie­więć­dzie­się­ciu ośmiu euro za każdy po­ży­czo­ny ty­siąc. Na do­da­tek pew­nie trze­ba bę­dzie znów pła­cić od­set­ki za­miast tak jak dziś za­ra­biać na po­ży­cza­niu.

 

– Gdyby się tak dało jakoś od­wró­cić ich uwagę, choć­by jesz­cze na kilka lat – po­wie­dzia­ła sama do sie­bie.

– To się da zro­bić.

 

Kanc­lerz od­wró­ci­ła się i zdę­bia­ła. W za biur­kiem, w jej fo­te­lu sie­dział sma­gło­li­cy przy­stoj­ny męż­czy­zna o zie­lo­nych jakby ko­cich oczach. Ele­ganc­ko przy­strzy­żo­na broda, sta­ran­nie za­cze­sa­ne czar­ne włosy i drogi gar­ni­tur ide­al­nie skła­da­ły się na wi­ze­ru­nek spe­cja­li­sty od PR. Umysł An­ge­li choć ob­cią­żo­ny tro­ska­mi, pra­co­wał spraw­nie. Ga­bi­net był za­mknię­ty i strze­żo­ny, mimo tego on się do­stał. Ozna­czać to może tylko dwie rze­czy arab­ski ter­ro­ry­sta albo mo… Tego dru­gie­go, słowa nie od­wa­ży­ła się nawet w my­ślach do­koń­czyć. Tre­ning po­praw­no­ści po­li­tycz­nej zro­bił swoje.

 

– Frau kanc­lerz mogę za­pew­nić, iż nie je­stem z Mo­sa­du – męż­czy­zna zda­wał się czy­tać jej myśli

– To kim pan jest?

– Pani rodak kie­dyś na­zwał mnie Me­fi­sto­fe­le­sem. – męż­czy­zna uśmiech­nął się uro­czo ni­czym w re­kla­mie pasty do zębów.

– Nie wie­rzę w dia­bły i pie­kło.

– Nic nie szko­dzi, mnie to zu­peł­nie nie prze­szka­dza.

 

W ga­bi­ne­cie za­pa­da­ła nie­zręcz­na cisza, którą prze­rwał Me­fi­sto­fe­les.

 

– Gdzie moje ma­nie­ry. Pro­szę usiąść. – Tu wska­zał An­ge­li fotel na­prze­ciw.

– Dzię­ku­je. – Nie­miec­ki nawyk wy­ko­ny­wa­nia roz­ka­zów, spra­wił, iż kanc­lerz, de facto rzą­dzą­ca całą Unią po­słusz­nie ni­czym pen­sjo­nar­ka usia­dła we wska­za­nym miej­scu.

– Nie trać­my czasu. Frau kanc­lerz ma pro­blem, a ja mam roz­wią­za­nie.

– Co pan pro­po­nu­je?

– Od­wró­ce­nie uwagi in­nych na­ro­dów za­miesz­ku­ją­cych unię, od wa­szej ręki w ich kie­sze­ni.

– Pfi – Kanc­lerz prych­nę­ła po­gar­dli­wie. – Sto­su­je­my tę tech­ni­kę od dawna, kon­wen­cje, pa­ry­te­ty, dy­rek­ty­wy, walka z CO2. Lu­dzie się uod­por­ni­li, to już nie dzia­ła.

– In­sty­tu­cja, w któ­rej mam za­szczyt pra­co­wać, jest głę­bo­ko wdzięcz­na za wasze sta­ra­nia. – Dia­beł lekko się skło­nił. – Do­strze­gli­śmy wy­eks­plo­ato­wa­nie do­tych­cza­so­wych te­ma­tów, dla­te­go też mamy pewną pro­po­zy­cję.

– Je­stem otwar­ta na nowe po­my­sły.– An­ge­la po­ło­ży­ła na­cisk na słowo nowe.

– Moi współ­pra­cow­ni­cy, tu i tam szep­ną słowo, pusz­czą plot­ki i do Eu­ro­py z po­łu­dnia i ruszy mi­lio­ny uchodź­ców, a może i wię­cej.

– To może być nie­bez­piecz­ne rów­nież dla Nie­miec.

– Za­dba­my o to, by się tak nie stało. Plot­ki spra­wią, że oni będą chcie­li się do­stać do Skan­dy­na­wii, bo tam są naj­wyż­sze za­sił­ki. Pro­szę tylko po­my­śleć. Przy­ci­śnie się tym po­łu­dniow­ców, prze­czoł­ga tego krnąbr­ne­go Węgra. – Na wspo­mnie­nie Or­ba­na, Mer­kel skrzy­wi­ła się jak po ugry­zie­niu cy­try­ny.

– Będą pro­ble­my. On jest po­twor­nie upar­ty i na pewno nie przyj­mie imi­gran­tów, a inni pójdą za jego przy­kła­dem. Oba­wiam się więc, że twój plan choć in­te­re­su­ją­cy, ma dys­kwa­li­fi­ku­ją­ce go man­ka­men­ty.

– To są sztucz­ne pro­ble­my. Każ biu­ro­kra­tom z Bruk­se­li przy­go­to­wać dy­rek­ty­wę roz­dzie­la­ją­cą uchodź­ców wedle ja­kie­goś klu­cza np. ilo­ści lud­no­ści ma metr kwa­dra­to­wy. Wtedy wszy­scy się do tego będą mu­sie­li za­sto­so­wać.

– In­te­re­su­ją­ce po­dej­ście. Nur­tu­je mnie jed­nak jedno py­ta­nie. Co ty z tego bę­dziesz miał? Od razu ka­te­go­rycz­nie oświad­czam, że nie pod­pi­szę żad­ne­go cy­ro­gra­fu.

– Frau kanc­lerz nie ośmie­lił­bym się za drob­ną pomoc sta­wiać ta­kich żądań.

– Więc czego chcesz?

– Ni­cze­go. trak­tuj­my to jako przy­ja­ciel­ską radę.

– Wy­bacz, ale do­świad­cze­nie uczy, iż dar­mo­we rady są zwy­kle bar­dzo kosz­tow­ne.

– W tym przy­pad­ku mamy jed­nak zbież­ność in­te­re­sów. Eu­ro­pej­czy­cy ostat­nio mało grze­szą. Bo­gac­two i to­le­ran­cja zli­kwi­do­wa­ły grzech. Jeśli po­ja­wią się uchodź­cy, Eu­ro­pej­czy­cy za­czną nie­na­wi­dzić, prze­kli­nać, sło­wem grze­szyć. Mojej fir­mie za­le­ży zaś na tym by lu­dzie grze­szy­li.

 

Wpraw­ne ucho po­li­ty­ka wy­czu­ło w tym stwier­dze­niu coś jakby fałsz. Jed­nak­że sam w sobie po­mysł nie był taki zły. Niem­cy ze swoją or­ga­ni­za­cją i po­rząd­kiem za­wsze sobie po­ra­dzą. Uchodź­cy pły­ną­cy ty­sią­ca­mi do Gra­cji i ma­sze­ru­ją­cy przez Eu­ro­pę, od­wró­cą uwagę od wszyst­kie­go, dłu­gów, ban­ków, ko­rup­cji, kor­po­ra­cji, afer. Dalej bę­dzie można za­ra­biać na kry­zy­sie i umac­niać nie­miec­ką do­mi­na­cję. Po­pa­trzy­ła na wi­szą­cą w jej ga­bi­ne­cie mapę Eu­ro­py. Tak to zde­cy­do­wa­nie dobry po­mysł, choć Me­fi­sto­fe­les kła­mał od­no­śnie swo­ich in­ten­cji. Nie­wie­le pa­mię­ta­ła z tego co jej oj­ciec peł­nią­cy funk­cję pa­sto­ra mówił o grze­chu. Była jed­nak pewna, że Eu­ro­pej­czy­cy nie są tak bez­grzesz­ni jak su­ge­ro­wał jej roz­mów­ca. Prze­nio­sła wzrok z mapy na fotel. Kim­kol­wiek był jej gość, znikł rów­nie ta­jem­ni­czo jak się po­ja­wił.

 

Po­gra­ni­cze sy­ryj­sko–tu­rec­kie, czer­wiec 2015 .

 

W znisz­czo­nym domu przy małym ogni­sku sie­dzia­ło kil­ku­na­stu męż­czyzn. Twa­rze czę­ści z nich były po­kry­te bli­zna­mi. Wszy­scy mieli siwe od kurzu brody. Wokół nich, ale w od­le­gło­ści nie więk­szej niż wy­cią­gnię­cie ręki le­ża­ła naj­róż­niej­sza broń. Przy­gar­bio­ne plecy, głę­bo­kie bruz­dy na czo­łach, mil­cze­nie, puste oczy, które wi­dzia­ły sta­now­czo za dużo. Trud­no ich za to winić. Wczo­raj sto­czy­li po­tycz­kę z Kur­da­mi i prze­gra­li. Bo­la­ło to tym bar­dziej, iż zo­sta­li po­ko­na­ni przez ko­bie­ty. Dziś przez kilka go­dzin byli ata­ko­wa­ni przez sa­mo­lo­ty sy­ryj­skie, irań­skie, na­tow­skie. Pod­czas jed­ne­go z na­lo­tów, w ete­rze wy­ła­py­wa­li roz­mo­wy pi­lo­tów, któ­rzy non stop rzu­ca­li bla­dzia­mi. Nic dziw­ne­go, że męż­czyź­ni przy ogni­sku po­trze­bo­wa­li ja­kie­goś po­my­słu, cze­goś co da im mo­ty­wa­cję. Naj­le­piej aby to były zdo­by­cze, łupy, nie­wol­ni­ce. Nagle ogni­sko syp­nę­ło sno­pem iskier a z pło­mie­ni wy­nu­rzył się sma­gło­li­cy, zie­lo­no­oki męż­czy­zna. Szczęk­nę­ły zamki ka­ła­szy, wszyst­kie lufy zwró­ci­ły się w jego stro­nę. Nim jed­nak po­cią­gnę­li za spu­sty roz­legł się głos.

– Nie strze­laj­cie szla­chet­ni wo­jow­ni­cy pro­ro­ka, je­stem Fadi Masud. Głos pro­wa­dzą­cy do szczę­ścia.

– Jest tylko jeden bóg i to on pro­wa­dzi do szczę­ścia. – do­wód­ca od­dzia­łu zło­żył się do strza­łu.

– Je­stem jego sługą.

– Dla­cze­go więc przy­by­wasz do nas z ognia?

– Ogień na­le­ży do pana jak za­pi­sa­no w świę­tej księ­dze. – Bo­jow­ni­cy roz­luź­ni­li się, znali Koran na pa­mięć i przy­po­mnie­li sobie sto­sow­ny wers.

– Czego od nas ocze­ku­jesz?

– Przy­by­wam z po­sła­niem. Pan rze­cze. Wojna tutaj nie da wam, już więk­szych łupów i chwa­ły. Mu­si­cie za­nieść miecz do krain nie­wier­nych. Tam czeka na was sława, bo­gac­two, ko­bie­ty na nie­wol­ni­ce.

– Tylko jak to zro­bić.

– Mu­si­cie wsiąść na ło­dzie, ukryć bron przed okiem nie­wier­nych, co bę­dzie łatwe jeśli ruszą was tam ty­sią­ce. Do­pie­ro gdy bę­dzie­cie w ich kra­inach na pół­no­cy, roz­pa­lić świę­ty ogień dżi­ha­du.

 

Snopy iskier strze­li­ły znowu a Fadi Masud, za­padł się w pło­mie­nie. Kim­kol­wiek był przy­bysz, jego po­mysł bar­dzo się bo­jow­ni­kom spodo­bał.

 

Pie­kło, ga­bi­net Lu­cy­fe­ra, wrze­sień 2015

 

– Panie ope­ra­cja jest w toku. – Me­fi­sto­fe­les stał na bacz­ność przed swoim sze­fem

– Nie po­mi­ną­łeś ni­cze­go? – ksią­żę ciem­no­ści był do­cie­kli­wy

– Za­dba­łem o wszyst­ko, od Nie­miec po Syrię. Ło­dzie z uchodź­ca­mi płyną, Eu­ro­pa w stra­chu.

– Bar­dzo do­brze.

– Panie wy­bacz ale nie ro­zu­miem, po co to nam?

– To pro­ste. Wkrót­ce za­dzia­ła w Eu­ro­pie za­sa­da jak trwo­ga to do Boga.

– Dla­cze­go po­ma­ga­my tym z góry?

– Po­ma­ga­my sobie a nie górze, mamy tu na dole prze­peł­nie­nie i nie wy­ra­bia­my się z ro­bo­tą.

 

Koniec

Komentarze

Tech­nicz­nie opo­wia­da­nie jest dobre. To, nie­ste­ty, wszyst­kie po­zy­ty­wy.

Głów­ne ne­ga­ty­wy, moim zda­niem, są dwa:

– po­ru­sza­ny przez Cie­bie temat (ku­sze­nie, nie uchodź­cy) jest mało ory­gi­nal­ny;

– za­koń­cze­nie tak ty­po­we, że aż przy­kro.

 

Po­nad­to po­sta­ci są zbu­do­wa­ne wy­jąt­ko­wo po­wierz­chow­nie, żeby nie po­wie­dzieć nie­zgrab­nie. Np: sza­tan w Twoim wy­ko­na­niu jest bar­dziej na­iw­ny niż moja dzie­się­cio­let­nia córka. Nawet nie wspo­mnę o pani Kanc­lerz.

 

Za­uwa­ży­łam rów­nież kilka li­te­ró­wek:

 

Bo­la­ło ich to tym bar­dziej, iż po­bi­ły ich ko­biet

chyba miało być ko­bie­ty?

 

Pnie wy­bacz ale nie ro­zu­miem

Panie

Hmm... Dla­cze­go?

Trosz­kę na­iw­ne, trosz­kę praw­dzi­we. 

Jedno bym zmie­nił albo dodał – takie za­sie­dle­nie przez mu­zuł­ma­nów  ob­ce­go te­ry­to­rium ra­czej na­zy­wa się hi­dżrą a nie dżi­ha­tem, choć nie­kie­dy hi­dżra przy­bie­ra formę bez­kr­wa­we­go dżi­ha­tu, tak jak to było w przy­pad­ku uciecz­ki Ma­ho­me­ta do Me­dy­ny (póź­niej­sze sury ko­ra­nu opo­wia­da­ją o woj­nie – wła­snie te spi­sa­ne w Me­dy­nie).

 

F.S

Nie lubię, kiedy po­li­ty­ka i fan­ta­sty­ka zo­sta­ją zmie­sza­ne w tak, de­li­kat­nie mó­wiąc, mało atrak­cyj­ny spo­sób. Mier­ne wy­ko­na­nie – li­te­rów­ki, po­wtó­rze­nia, źle za­pi­sa­ne dia­lo­gi, zlek­ce­wa­żo­na in­ter­punk­cja – do­peł­ni­ło nie naj­lep­sze­go wra­że­nia.

 

Skoń­czy się zwra­ca­nie dzie­więć­set dzie­więć­dzie­się­ciu ośmiu euro… – Skoń­czy się zwra­ca­nie dzie­więciuset dzie­więć­dzie­się­ciu ośmiu euro

 

Gdyby się tak dało jakoś od­wró­cić ich uwagę, choć­by jesz­cze na kilka lat.Po­wie­dzia­ła sama do sie­bie.Gdyby się tak dało jakoś od­wró­cić ich uwagę, choć­by jesz­cze na kilka lat – po­wie­dzia­ła sama do sie­bie.

Nadal źle za­pi­su­jesz dia­lo­gi. :-(

 

W za biur­kiem w jej fo­te­lu sie­dział sma­gło­li­cy przy­stoj­ny męż­czy­zna… – Oso­bli­wie sie­dział.

 

Umysł An­ge­li mimo trosk, pra­co­wał spraw­nie. Ga­bi­net był za­mknię­ty i strze­żo­ny, mimo tego… – Po­wtó­rze­nie.

 

Tego dru­gie­go, nawet słowa nie od­wa­ży­ła się nawet w my­ślach do­koń­czyć. – Dwa grzyb­ki w barsz­czy­ku.

 

Nic nie szko­dzi, mi to zu­peł­nie nie prze­szka­dza.Nic nie szko­dzi, mnie to zu­peł­nie nie prze­szka­dza.

 

Sto­su­je­my tech­ni­kę od dawna… – Sto­su­je­my tech­ni­kę od dawna

 

przy­go­to­wać dy­rek­ty­wę roz­dzie­la­ją­ca uchodź­ców… – Li­te­rów­ka.

 

oświad­czam, że nie pod­pi­sze żad­ne­go cy­ro­gra­fu. – Li­te­rów­ka.

 

Po­gra­ni­cze sy­ryj­sko – tu­rec­kie… – Po­gra­ni­cze sy­ryj­sko-tu­rec­kie

 

Trud­no ich za to winić. Wczo­raj sto­czy­li po­tycz­kę z Kur­da­mi i prze­gra­li. Bo­la­ło ich to tym bar­dziej, iż po­bi­ły ich ko­bie­ty. Dziś przez kilka go­dzin ata­ko­wa­ły ich sa­mo­lo­ty sy­ryj­skie, irań­skie, na­tow­skie. – Nad­miar za­im­ków.

 

Pod­czas jed­ne­go z na­lo­tów w ete­rze wy­ła­py­wa­li roz­mo­wy pi­lo­tów… – Czy na­lo­ty były w ete­rze?

 

roz­mo­wy pi­lo­tów, któ­rzy non stop rzu­ca­li bla­dźia­mi. – …roz­mo­wy pi­lo­tów, któ­rzy non stop rzu­ca­li bla­dzia­mi.

 

Gdyby ci, któ­rzy źle o mnie myślą, wie­dzie­li co ja o nich myślę, my­śle­li­by o mnie jesz­cze go­rzej.

Wiele prze­cin­ków się po­gu­bi­ło i masa, masa li­te­ró­wek. Nawet Lu­cy­fer stał się nagle Lu­cy­ge­rem. Bar­dzo dużo jest do po­pra­wek.

I kwe­stie rze­czo­we:

 

– Jest tylko jeden bóg i to on pro­wa­dzi do szczę­ścia. – do­wód­ca od­dzia­łu zło­żył się do strza­łu.

– Je­stem jego sługą.

– Dla­cze­go więc przy­by­wasz do nas z ognia?

– Ogień na­le­ży do pana jak za­pi­sa­no w świę­tej księ­dze. – Bo­jow­ni­cy roz­luź­ni­li się, znali Koran na pa­mięć i przy­po­mnie­li sobie sto­sow­ny wers.

Gwa­ran­tu­ję, że nawet naj­mniej wy­kształ­co­ny mu­zuł­ma­nin, nie po­szedł­by za isto­tą, która wy­ska­ku­je mu z ogni­ska. Tak, to fik­cja li­te­rac­ka z sil­nym ele­men­tem fan­ta­stycz­nym, ale je­że­li pi­szesz o Bli­skim Wscho­dzie, trze­ba co nieco wie­dzieć o lo­kal­nym folk­lo­rze. Isto­ta wy­cho­dzą­ca z ognia jest ostat­nią za którą zwy­kły fun­da­men­ta­li­sta z pola bitwy, by po­szedł, bo:

a) może to być (a na pewno jest), ifrit, czyli bar­dzo zły djinn;

b) ogień w Ko­ra­nie jest przed­sta­wia­ny na różne spo­so­by – z ognia są djin­ny z któ­ry­mi le­piej nie gadać; czci­cie­le ognia – ko­ra­nicz­na nazwa dla zo­ro­astrian, któ­rzy po­sia­da­ją świą­ty­nie ognia i uwa­ża­ją ogień za naj­do­sko­nal­szy ży­wioł. 

O wiele bar­dziej au­ten­tycz­ne by było, gdyby Me­fi­sto­fe­les po­szedł do przy­wód­cy ta­kiej grupy i uda­wał anio­ła. Mówię teraz zu­peł­nie po­waż­nie, bo do Two­je­go za­bie­gu po­trze­ba kogoś po­sta­wio­ne­go wyżej, a nie paru ko­le­si nad ogni­skiem. 

Nie­ste­ty, bar­dzo dużo jest na nie dla Two­je­go tek­stu. Zga­dzam się zu­peł­nie z Dre­wian i Re­gu­la­tor­ką. Po­dej­rze­wam, że wcale nie po­świę­ci­łeś temu tek­sto­wi wy­star­cza­ją­cą dużo czasu, stąd dużo “nie­chluj­no­ści”. Ale nadal, treść dosyć na­iw­na i nie wiem, czy po­mysł miał za­chę­cać do re­flek­sji czy nie. Wy­da­je się ło­pa­to­lo­gicz­ny. Szko­da, bo przy­znam, że po Tobie ocze­ku­ję nieco wyż­sze­go po­zio­mu, bo już kilka razy mi to udo­wod­ni­łeś. Cze­kam na po­pra­wę ;)

 

Jedno bym zmie­nił albo dodał – takie za­sie­dle­nie przez mu­zuł­ma­nów  ob­ce­go te­ry­to­rium ra­czej na­zy­wa się hi­dżrą a nie dżi­ha­tem, choć nie­kie­dy hi­dżra przy­bie­ra formę bez­kr­wa­we­go dżi­ha­tu, tak jak to było w przy­pad­ku uciecz­ki Ma­ho­me­ta do Me­dy­ny (póź­niej­sze sury ko­ra­nu opo­wia­da­ją o woj­nie – wła­snie te spi­sa­ne w Me­dy­nie).

Hi­dżra to hi­dżra, a dżi­had to dżi­had. Hi­dżra we współ­cze­snym arab­skim, zgod­nie z hi­sto­rycz­ny­mi ko­rze­nia­mi, ozna­cza prze­pro­wadz­kę. Czyli kto­kol­wiek się prze­pro­wa­dza i jest użyt­kow­ni­kiem arab­skie­go – robi hi­dżrę. I nie musi być na obce te­ry­to­rium – w końcu Pro­rok Mu­ham­mad ucie­kał z Mekki do Me­dy­ny, a to nie było obce te­ry­to­rium. Mu­zuł­mań­skie da­to­wa­nie też jest “po hi­dżrze”. Nagle wśród Po­la­ków po­ja­wi­ła się “nowa fi­lo­zo­fia mu­zuł­mań­ska”. Nie wiem kto na to wpadł i ra­czej mało mnie to ob­cho­dzi. Tylko cze­kać, aż to pod­chwy­ci jakiś ra­dy­kal­ny “imam”. 

 

Od­po­wia­dam po kolei

Dre­wian

 

Frau kanc­lerz jest na­iw­na po­nie­waż ma syn­drom skre­ty­nie­nia stoł­ko­we­go. Naj­bar­dziej rzu­ca­ją­ce się w oczy jego przy­pad­ki to:

– nasza sie­rot­ka na sta­no­wi­sku pre­mie­ra, która za­błą­dzi­ła na czer­wo­nym dy­wa­nie,

– J. W. Bush py­ta­ją­cy Con­do­le­ez­za'e czy może wyjść zro­bić siu siu,

– Jean Clau­de Junc­ker bi­ją­cy Or­ba­na w twarz,

 

Roz­mo­wa Me­fi­sto­fe­le­sa ze swoim sze­fem tylko po­zor­nie jest na­iw­na.

Me­fi­sto zna przy­czy­ny swo­jej misji. Za­da­jąc Lu­cy­fe­ro­wi na­iw­ne py­ta­nie, chce się sze­fo­wi pod­li­zać, uru­cho­mia­jąc w jego psy­chi­ce pro­sty me­cha­nizm. Lu­bi­my ludzi, któ­rzy trak­tu­ją nas jako naj­le­piej po­in­for­mo­wa­nych.

Lu­cy­fer zna przy­czy­ny za­da­nia tego py­ta­nia, ale nie za­mie­rza w żaden spo­sób oka­zać swemu pod­wład­ne­mu, iż go roz­gryzł.

Fo­lo­in­Ste­pha­nus wiesz mam dziw­ne wra­że­nie, iż nikt tak na praw­dę nie trze­pie tego co ci lu­dzie niosą ze sobą. Nie mam też spe­cjal­nych co do tego kim jest część z nich. Jeśli in­ter­nau­ci po­rów­nu­jąc fotki po­tra­fi­li w tłu­mie uchodź­ców wy­szu­kać kilku bo­jow­ni­ków naj­róż­niej­szych frak­cji sy­ryj­skiej wojny do­mo­wej to na bank w Eu­ro­pie nie­dłu­go bę­dzie go­rą­co.

Przy­kro mi, nie na­pi­szę ni­cze­go po­chwal­ne­go. Od­nie­sie­nie się do wy­da­rzeń jak naj­bar­dziej ak­tu­al­nych, od­nie­sie­nie wprost, wy­ło­że­nie kawy na ławę, sy­tu­uje szor­ta na gra­ni­cy agit­ki, ubar­wio­nej jed­nym, me­ry­to­rycz­nie zbęd­nym ele­men­tem fan­ta­stycz­nym.

Ko­lej­ny raz w Twoim przy­pad­ku mam wra­że­nie in­spi­ra­cji opo­wia­da­nia­mi Pi­li­piu­ka. Po­dob­ny styl fa­bu­lar­ny i opi­so­wy. Treść szor­ta bez fa­jer­wer­ków, od­nio­słeś się do ak­tu­al­nej sy­tu­acji. Na­pi­sa­ne po­praw­nie, szyb­ko się czyta. I to naj­lep­sze co mogę na­pi­sać o tym tek­ście.

Przy­zna­je, że Pi­li­piu­ka lubię czy­tać. Sta­ram się być za­baw­ny w tym co pisze acz­kol­wiek nie za­wsze mi wy­cho­dzi.

Po­mysł z roz­pę­ta­niem wojny w Eu­ro­pie by lu­dzie stali się lepsi i mniej ich tra­fia­ło do pie­kła wy­da­wał mi się za­baw­ny. Zwłasz­cza jeśli o to będą sta­rać się re­pre­zen­tan­ci pie­kła. Wy­glą­da jed­nak na to, że chyba tylko mnie to bawi.

Jak dla mnie – prze­rost po­li­ty­ki nad fan­ta­sty­ką.

A teza, że pod­czas wojny lu­dzie stają się lepsi i mniej grze­szą wy­da­je mi się bar­dzo kar­ko­łom­na.

Bab­ska lo­gi­ka rzą­dzi!

De­ir­driu

 

Wi­dzisz bo­jow­ni­cy dżi­ha­du są spe­cy­ficz­ni, wy­bie­ra­ją z Ko­ra­nu co im pa­su­je, resz­tę po­mi­ja­ją albo in­ter­pre­tu­ją tak jak im wy­god­nie. (Prze­cież oni na­gry­wa­li fil­mi­ki z wy­ja­da­niem serca za­bi­te­go wroga)

 

Co do po­wsta­wa­nie z ognia. Koran wśród istot ży­ją­cych na ziemi wy­mie­nia dżiny. Coś mi świta, że mu­zuł­ma­nie wie­rzą, iż na­ro­dzi­ły się one z ognia i służą bogu oraz lu­dziom. Dla­te­go też Me­fi­sto w wer­sji Fadi Masud wy­szedł z ognia. Z tymi Ifry­ta­mi masz 100% racji ale po­staw się w miej­scu tych bo­jow­ni­ków. Do­sta­li łomot od ko­biet, ci­śnie ich lot­nic­two, kraj jest zruj­no­wa­ny pią­tym ro­kiem wojny. Nie mają łupów, sławy, od­po­czyn­ku. W naj­lep­szym przy­pad­ku zdo­bę­dą jakąś wio­skę lub wy­sa­dzą w po­wie­trze sta­ro­żyt­ną świą­ty­nię. Nota bene głów­nie po to, by utrud­nić iden­ty­fi­ka­cję tego co z niej ukra­dli i sprze­da­li na czar­nym rynku. Nor­mal­nie po ludz­ku po­win­ni mieć dość.

 

Co do kwe­stii or­to­gra­fi­czo-tech­nicz­nych wy­da­wa­ło mi się że bę­dzie już ok. Nie­ste­ty tylko wy­da­wa­ło.

 Wi­dzisz bo­jow­ni­cy dżi­ha­du są spe­cy­ficz­ni, wy­bie­ra­ją z Ko­ra­nu co im pa­su­je, resz­tę po­mi­ja­ją albo in­ter­pre­tu­ją tak jak im wy­god­nie. (Prze­cież oni na­gry­wa­li fil­mi­ki z wy­ja­da­niem serca za­bi­te­go wroga)

Nie bo­jow­nik wy­bie­ra z Ko­ra­nu, tylko to, co imam/przy­wód­ca im powie. Bo­jow­ni­cy wy­sy­ła­ni do kar­ko­łom­nej walki nie są ludź­mi umie­ją­cy­mi czy­tać Koran. Mimo, że Koran jest po arab­sku, wiele osób arab­sko­ję­zycz­nych nie ro­zu­mie tego co czyta. Jest to bar­dzo ar­cha­icz­ny język, z za­wi­łą gra­ma­ty­ką oraz sza­le­nie bo­ga­tym słow­nic­twem, z czego jedno słów­ko może być ro­zu­mia­ne na wiele spo­so­bów. Dla­te­go taki bo­jow­nik, żeby go od­po­wied­nio przy­go­to­wać – musi po­znać “je­dy­ną słusz­ną drogę”. Do tego po­trze­ba ludzi, któ­rzy stoją wyżej. A już nie mó­wiąc o tym, że nie wszy­scy są użyt­kow­ni­ka­mi ję­zy­ka arab­skie­go – są tacy co mówią urdu, po per­sku, dari itd. Arab­ski jest dru­gim ję­zy­kiem. O ile jest. Wśród ta­kich grup można zna­leźć wielu anal­fa­be­tów nie umie­ją­cych czy­tać w ogóle. Są chyba naj­ła­twiej­si do ma­ni­pu­la­cji. 

Poza tym, jeśli cho­dzi o ludzi z ISIS – sporo z nich po­szło na pie­nią­dze, a kwe­stie wiary i słusz­no­ści to jest gdzieś bar­dzo da­le­ko w ich my­ślach. Wiele z nich, zwłasz­cza na po­zy­cjach do­wód­czych, można by roz­pa­try­wać jako na­jem­ni­ków. A fil­mi­ki wszel­kiej maści – speł­nia­ją funk­cje pro­pa­gan­do­we, aż za do­brze, bo w wielu przy­pad­kach są au­ten­tycz­ne (ale też są tacy, co wąt­pią). 

 

Co do po­wsta­wa­nie z ognia. Koran wśród istot ży­ją­cych na ziemi wy­mie­nia dżiny. Coś mi świta, że mu­zuł­ma­nie wie­rzą, iż na­ro­dzi­ły się one z ognia i służą bogu oraz lu­dziom. 

 

 

Zo­sta­ły zro­dzo­ne z ognia długo przed ludź­mi, ale one lu­dziom nie służą. Tak jak my, po­sia­da­ją wolną wolę i żyją zgod­nie z wła­sny­mi wy­bo­ra­mi. Je­ste­śmy na równi przed Bo­giem, a zmu­sza­nie któ­rejś ze stron do in­te­rak­cji jest naj­czę­ściej nad­uży­ciem – np. na­ma­wia­nie do opo­wie­dze­nia przy­szło­ści (dżiny mają w to wgląd), zmu­sze­nie do zro­bie­nia krzyw­dy dru­gie­mu czło­wie­ko­wi. Dżiny też in­ge­ru­ją w nasz świat, opę­tu­ją itd. Ale na­tu­ral­na kolej rze­czy jest taka, że nie wcho­dzi­my sobie w drogę. A żeby nie być go­ło­słow­ną:

I stwo­rzy­łem dżiny i ludzi, tylko po to, by Mnie czci­li.

(Koran, 51: 56, tłum. J. Bie­law­ski)

Je­ste­śmy na równi, wiele frag­men­tów to po­ka­zu­je – w ostat­niej surze, “An Nas”, też jest po­wie­dzia­ne “dla dżi­nów i dla ludzi”. 

 

po­staw się w miej­scu tych bo­jow­ni­ków.

Pro­blem po­le­ga na tym, że się po­sta­wi­łam na ich miej­scu i dla­te­go na­pi­sa­łam, że scena jest nie­au­ten­tycz­na. Cała wy­mia­na zdań nie trzy­ma się kupy, o czym wspo­mnia­łam wcze­śniej. Po­rwa­łeś się do opi­sa­nia zu­peł­nie innej men­tal­no­ści i kul­tu­ry. Dla czy­tel­ni­ka eu­ro­pej­skie­go jest ok, kiedy wsta­wiasz osobę Me­fi­sta. A w de­mo­no­lo­gii mu­zuł­mań­skiej de­fi­ni­cja dia­bła jest zu­peł­nie inna. Jest tylko Sza­tan i złe dżiny, które są cza­sem na­zy­wa­ne sza­ta­na­mi. Nie­ste­ty, je­że­li chcesz Me­fi­sta, to musi być on spryt­ny i do­sto­so­wać się do wa­run­ków innej kul­tu­ry. Po­sze­dłeś na ła­twi­znę i wszyst­ko wrzu­ci­łeś do gara za­chod­nie­go po­strze­ga­nia. Mu­zuł­ma­nie, miesz­ka­ją­cy na Bli­skim Wscho­dzie, zu­peł­nie ina­czej pa­trzą na tego typu hi­sto­rie, niż np. zla­icy­zo­wa­ny Eu­ro­pej­czyk, a nawet zla­icy­zo­wa­ny mu­zuł­ma­nin miesz­ka­ją­cy od dwóch po­ko­leń w UK czy US. 

De­ir­driu ok pew­nie się nie wstrze­li­łem w ich men­tal­ność. Szcze­rze po­wie­dziaw­szy czy­ta­łem sporo li­te­ra­tu­ry wo­jen­nej od roz­wa­żań do­wód­ców, po wspo­mnie­nia żoł­nie­rzy. I WŚ, wojna roku 1920, II WŚ, Wiet­nam, Pu­styn­na Burza itp i to z róż­nych stron, Po­la­cy, Niem­cy, Ro­sja­nie, Ame­ry­ka­nie a nawet Ja­poń­czy­cy to aku­rat na wspo­mnie­nia żoł­nie­rzy z tego kręgu kul­tu­ro­we­go nie tra­fi­łem. Ci bo­jow­ni­cy są więc pew­nym uśred­nie­niem żoł­nie­rza z tych opo­wie­ści wzbo­ga­co­nym o pro­pa­gan­dę jaką można spo­tkać w necie.

Plot twist cie­ka­wy ale że tak po­wiem tro­chę okle­pa­ny. 

 

Uchodź­cy pły­ną­cy ty­sią­ca­mi do Gra­cji

“Gre­cji”

 

Umysł An­ge­li {+,}??? choć ob­cią­żo­ny tro­ska­mi, pra­co­wał spraw­nie.

– Gdzie moje ma­nie­ry. Pro­szę usiąść. – Tu wska­zał An­ge­li fotel na­prze­ciw.

Nie po­win­no być znaku za­py­ta­nia po pierw­szym zda­niu?

 

Co do pro­ble­mu uchodź­ców to ja je­stem za kom­pro­mi­sem. To zna­czy jak chcą to niech sobie przy­jeż­dża­ją, ale niech sami się utrzy­mu­ją jakąś pracą, ewen­tu­al­nie liczą na pomoc or­ga­ni­za­cji po­za­rzą­do­wych. Zero kasy z rządu, no może tro­chę na po­czą­tek z uwagi na trud­ną sy­tu­ację. Trze­ba by­ło­by też ich przy­pil­no­wać, agi­tu­jesz fun­da­men­ta­lizm, pró­bu­jesz na­rzu­cić sza­riat – wyp***da­lasz w pod­sko­kach albo kula w łeb. Po za­koń­cze­niu wojny wszy­scy grzecz­nie wra­ca­ją do sie­bie, chyba że chcą zo­stać i po­tra­fią przy­słu­żyć się czymś dla kraju.

Those who can ima­gi­ne any­thing, can cre­ate the im­pos­si­ble - A. Tu­ring

Do mnie też za bar­dzo nie tra­fi­ło. Fan­ta­sty­ka wy­da­je się tu tylko pre­tek­stem do po­ru­sze­nia te­ma­tu. OK, temat ważny, ale dało się to przed­sta­wić z więk­szym po­lo­tem.

 

Wic­ked, z za­uwa­żo­nych przez Cie­bie błę­dów po An­ge­li jak naj­bar­dziej prze­ci­nek, w tym trze­cim znak za­py­ta­nia może być, ale imo nie musi, bo in­to­na­cja nie jest py­ta­ją­ca.

Tekst, przy po­mo­cy fan­ta­sty­ki, kre­śli pewne ist­nie­ją­ce nie­po­ko­je w spo­łe­czeń­stwie. Tekst na cza­sie. Może i nie tra­fia czy­sto w punkt, ale lek­tu­ra była in­te­re­su­ją­ca.

 

Po­zdra­wiam! 

"Przy­sze­dłem ogień rzu­cić na zie­mię i jakże pra­gnę ażeby już roz­go­rzał" Łk 12,49

Prze­czy­ta­łem, ale rów­nież i dla mnie tekst sta­no­wi nieco ło­pa­to­lo­gicz­ne tłu­ma­cze­nie rze­czy­wi­sto­ści.  To zna­czy widać, że autor chciał po­ru­szyć jakiś ważny temat, na­to­miast z uwagi na – na­zwij­my to – płyt­kość ar­ty­stycz­ną tekst za bar­dzo wy­glą­da na po­li­tycz­ny pam­flet. Jak ktoś wyżej za­uwa­żył – po­sta­ci to kukły, pod wzglę­dem ję­zy­ka i opi­sów rów­nież szału nie ma, fa­bu­ła to w za­sa­dzie zle­pek scen, które zmie­rza­ją czym prę­dzej do fi­na­łu – który, nie­ste­ty, rów­nież nie za­ska­ku­je ; )

Skoro zaś temat wy­da­je się być ważny, to pew­nie warto by mu po­świę­cić do­pra­co­wa­ne, w jakiś spo­sób nie­jed­no­znacz­ne i zmu­sza­ją­ce do re­flek­sji opo­wia­da­nie. 

I po co to było?

Unia ode­tchnie[,] a jej miesz­kań­cy znów będą za­do­wo­le­ni.

 

W za biur­kiem, w jej fo­te­lu sie­dział sma­gło­li­cy[,] przy­stoj­ny męż­czy­zna o zie­lo­nych jakby ko­cich oczach.

 

Ozna­czać to może tylko dwie rze­czy[:] arab­ski ter­ro­ry­sta albo mo…

 

– Frau kanc­lerz[,] mogę za­pew­nić, iż nie je­stem z Mo­sa­du – [M]ęż­czy­zna zda­wał się czy­tać jej myśli[.]

 

– Pani rodak kie­dyś na­zwał mnie Me­fi­sto­fe­le­sem. – [M]ęż­czy­zna uśmiech­nął się uro­czo ni­czym w re­kla­mie pasty do zębów.

 

– Pfi[!/.] – Kanc­lerz prych­nę­ła po­gar­dli­wie.

 

– Je­stem otwar­ta na nowe po­my­sły.[SPACE]– An­ge­la po­ło­ży­ła na­cisk na słowo nowe.

 

– Moi współ­pra­cow­ni­cy, tu i tam szep­ną słowo, pusz­czą plot­ki i do Eu­ro­py z po­łu­dnia [-i] ruszy mi­lio­ny uchodź­ców, a może i wię­cej.

 

– Frau kanc­lerz[,] nie ośmie­lił­bym się za drob­ną pomoc sta­wiać ta­kich żądań.

 

Uchodź­cy pły­ną­cy ty­sią­ca­mi do Gra­cji

 

Tak[,] to zde­cy­do­wa­nie dobry po­mysł,

 

Nie­wie­le pa­mię­ta­ła z tego[,] co jej oj­ciec[,] peł­nią­cy funk­cję pa­sto­ra mówił o grze­chu.

 

– Jest tylko jeden bóg i to on pro­wa­dzi do szczę­ścia. – [D]owód­ca od­dzia­łu zło­żył się do strza­łu.

 

– Przy­by­wam z po­sła­niem. Pan rze­cze. Wojna tutaj nie da wam[-,] już więk­szych łupów i chwa­ły.

 

– Mu­si­cie wsiąść na ło­dzie, ukryć bro[ń] przed okiem nie­wier­nych, co bę­dzie łatwe[,] jeśli ruszą was tam ty­sią­ce.

 

Snopy iskier strze­li­ły znowu a Fadi Masud[-,] za­padł się w pło­mie­nie.

 

– Panie[,] ope­ra­cja jest w toku. – Me­fi­sto­fe­les stał na bacz­ność przed swoim sze­fem[.]

 

– Nie po­mi­ną­łeś ni­cze­go? – [K]siążę ciem­no­ści był do­cie­kli­wy[.]

 

Wizja za­pre­zen­to­wa­na w tym opo­wia­da­niu na pewno nie pre­ten­du­je do miana praw­dzi­wej. Ro­zu­miem po­trze­bę, czy misję dzie­le­nia się oba­wa­mi i spo­strze­że­nia­mi, ale każdy wie, że spra­wa nie jest czy­sta (nawet jeśli nie ma po­trze­by tego mówić, czy za­uwa­żać). Rzecz w tym, że le­piej by­ło­by, gdyby tekst mógł prze­ko­nać każ­de­go i nie za­kła­dał jako pew­ni­ków in­for­ma­cji nie­po­twier­dzo­nych. Kto uważa, że jest ko­lo­ro­wo i tak od­czy­ta to, jako bujdę na re­so­rach.

 

Nowa Fantastyka