
Taka tam opowiastka “dla beki”. Mam nadzieję że się spodoba :)
Taka tam opowiastka “dla beki”. Mam nadzieję że się spodoba :)
Pewnego dnia przejeżdżał traktem podstarzały, niechlujnie ubrany rycerz. Ci którzy go mijali, pozdrawiali go, lekko się kłaniając. Z przeciwnej strony szedł bard, wystrojony w kryzy i kolory jak szewc na bal. Podszedł do rycerza i przywitał go.
– Witaj, szlachetny panie.
– Hę? – Stary rycerz przystawił dłoń do ucha i przekrzywił głowę – Wypchaj się bałwanie? Ładnie tak starego człeka wyzywać?
Bard zaczerwienił się i skrzywił jakby ugryzł jabłko za kwaśne na jego podniebienie. Przyjrzał się ponownie rycerzowi, z mniejszą uwagą niż za pierwszym razem, za to bezczelniej.
– Ach ach… Poznaję cię! – zawołał – Przecież ty jesteś Głuchy Paladyn!
– Ballady? – spytał głośno rycerz – Dajże mi spokój. Nie chcę żadnej twojej ballady, tępy rozpustniku.
– Ale o co ci chodzi?
– Cooo? To się GODZI? Ja ci pokażę…
Głuchy Paladyn chwycił barda za kołnierz i popchnął. Bard poleciał do tyłu i z głośnym pluskiem wpadł do kałuży. Przechodzący obok ludzie zaczęli się śmiać ze sponiewieranego grajka.
– Aaa!!! – Bard bezskutecznie wołał o pomoc.
– Co? Gra? – zdziwił się Głuchy Paladyn i wyciągnął miecz – Teraz grać ci się zachciało…
– Aaa!!!
– A niech mnie! – zawołał Głuchy Paladyn, pochylił się nad bardem (wciąż z dobytym mieczem) i spytał – Młody człeku, twierdzisz zatem, że wiesz gdzie jest święty Graal?
– Aaa!!! – darł się spanikowany grajek, machając rękami jak błazen.
– Co? Tam? – Stary rycerz obejrzał się na wschód, gdzie bard machnął ręką – Życzę szczęścia i wybaczam twe wcześniejsze szorstkie słowa. Z drogi, kmiecie! Czas by Głuchy Paladyn swe odnalazł przeznaczenie!
Z takim okrzykiem na ustach, Głuchy Paladyn spiął wodze swego rumaka i pogalopował na wschód. Ludzie obserwujący całe zajście, stali oszołomieni, nie wiedząc, czy się śmiać, czy bać.
Po niecałej minucie ciszy, ktoś w tłumie parsknął śmiechem.
Hmmm, nie wiem, co o tym napisać. Z jednej strony pomysł na Głuchego Paladyna ciekawy. Z drugiej, no, nie najwyższych lotów ten dialog i humor.
Napisane nieźle, tylko interpunkcja kuleje.
Babska logika rządzi!
Przeczytawszy Głuchego Paladyna chwilę siedziałam oszołomiona, nie wiedząc, czy się śmiać, czy bać.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Pomysł jest, wykonanie niezłe, tylko tytuł odkrywa wszystkie karty w tym opku.
/ᐠ。ꞈ。ᐟ\
Przykro mi, ale pomysł kiepsko rozegrany. Od momentu wrzucenia barda do kałuży widać, że ciągnięte na siłę, aby dojść do Graala.
Uśmiechnąłem się i to chyba najlepsze co mogę powiedzieć o tym tekście.
Zdecydowanie za krótkie.
Hm, mnie nie rozbawiło. Takie to troszkę jakby ciut wymuszone.
Bard zaczerwienił się i skrzywił jakby ugryzł jabłko za kwaśne na jego podniebienie. Przyjrzał się ponownie rycerzowi, z mniejszą uwagą niż za pierwszym razem, za to bezczelniej. – powtórzenia
Czas by Głuchy Paladyn swe odnalazł przeznaczenie! – a czemuż taki dziwny szyk?
Dzięki… Humor zawarty w tym tekście okazał się tak durny, że nie liczyłem na krytykę. Dlatego w przedmowie jest “dla beki“. Głuchy Paladyn miał pierwotnie wyjść jako cykl luźno powiązanych szortów. No, ale zgodzę się, że żart jest przygłupi i tym razem przeleciał zdecydowanie za nisko :P
Jakby co robię przerwę w publikowaniu. Teraz zaczęły się zajęcia i po odhaczeniu wszystkiego, nie mam wiele siły. Wolę więc skupić się na maźnięciu czegoś dłuższego i ciekawego, niż (jak mawiał mój dawny nauczyciel) dalej rzeźbić w g…nie, tylko po to by coś działo się na moim profilu. Co nie znaczy, że nie będę śledzić tekstów innych autorów (nawet tych, którzy wytknęli mi błędy :P)
lol
Siedział na koniu i szarpal bardem? Zapis dialogów Ci niestety szwankuje. A żart może i się jakiś za tym kryje, ale mnie akurat nie rozbawił.
"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr
bard, wystrojony w kryzy i kolory jak szewc na bal.
Z ciekawości pytam: szewców zapraszano na bale? :-)
Absurdalne, ale rzeczywiście, jak zbyt długo przeciagnięty dowcip, czyli pointa zanadto rozwleczona.
"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)
Króciutkie i nie czytało się źle. Niemniej, muszę się zgodzić z Zalthem, że mimo pomysłu z pewnym potencjałem, tytuł odkrywa wszystkie karty, i z Fishem, że całokształt sprawia wrażenie przeciągniętego dowcipu.
Z tej cytrynki dało się wycisnąć więcej lemoniady : >.
A poza tym, zawsze myślałem, że paladyni to święci mężowie i potrafią cierpliwiej znosić urazy, o ile ktoś nie obraża ich bóstwa albo zakonu ;P.
Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem
A ja się zastanawiam jak można ubrać się w kolor?
Mnie nie porwało :(
Przynoszę radość :)